Przyszłość budżetu UE związana z członkostwem nowych krajów
Rozmowy o budżecie na lata 2007-2013 zapowiadają się niezwykle skomplikowanie, gdyż interesy krajów "15" są sprzeczne. Niemcy, Holandia, Austria i Szwecja obawiają się, że poszerzenie obecnego systemu pomocy Brukseli na kraje kandydackie doprowadzi do rozsadzenia budżetu Unii. Taka wizja stała się dla nich jeszcze bardziej niebezpieczna, odkąd o członkostwie w UE rozmowy prowadzi aż 12 kandydatów. Kraje bogate chcą utrzymania obowiązującej od 1992 r. zasady, że budżet UE nie może przekroczyć 1,27 proc. jej PKB.
Innego zdania jest Hiszpania wspierana m.in. przez Portugalię i Grecję. Jak mówi hiszpański ambasador przy UE, Francisco Elorza-Cavengt, jego kraj opowiada się za zasadą "dodawania". Hiszpania wie, że z powodu coraz większej zamożności kraju w 2007 r. straci 1/3 pomocy (nie będzie jej otrzymywała Walencja, Kastylia-Leon, Asturia). Nie chce jednak, aby jej strata była jeszcze większa, gdy zostaną wprowadzone nowe reguły. Docelowo kraje kandydackie będą traktowane jak obecni członkowie. Zdaniem ambasadora, w interesie Hiszpanii jest włączenie do negocjacji o następnym budżecie Polski. W przeszłości Hiszpania wywalczyła m.in. zwielokrotnienie funduszy strukturalnych uznając, że jest to "zadośćuczynienie" za przyjęcie reguł Jednolitego Rynku i unii walutowej, na czym najbardziej korzystają wydajne przedsiębiorstwa z północy Europy. Teraz z hojnych reguł powinna, zdaniem Hiszpanii, także skorzystać Polska.