820 WSTAŃ
Oto Bóg wysłuchał twojej próśb}7.., przemknęło jej w myśli... oto Bóg duszy twego syna da możność wiecznego żywota.
Wstrzy7mali się ludzie niosący mary i nad wykrzywioną nieruchomą twarzą jej syna, pochyliła się jasna, młodzieńcza postać, rzucając wr przestrzeń rozkaz:
— Młodzieńcze! tobie mówię, wstań!
I równocześnie po martwym kształcie ciała przebiegł dreszcz, rozwarły się szeroko błękitne, pełne lęku i zdziwienia oczy, opadły śmiertelne chusty i Nahum jej wstał z mar.
Blade jego usta chwalę poruszały się bez dźwięku, aż wreszcie spłynął z nich szept: *
— Gdzie przywiodłeś mnie z ciemni, Panie?... Naim-że to?... Życie... — Spojrzał do koła, w mroku gasnącego dnia dojrzał bramy miasta, ciemną linię mierzchnących gór, tłum przerażonego ludu, Hewe wdosami zmiatającą proch ziemi, matki szeroko rozwarte, dziwmie szczęsne oczy, a tuż blisko wysoką, smukłą, młodzieńczej postaci zjawę, życie od niej szło i moc, przenikało drżące ciało Nahuma zdrowa cm... Z pod ciemnych łuków brwi spoglądają ku niemu z tej obcej, a dziwnie drogiej i znanej twarzy oczy błękitne, surowe, ostrzegające i litościwe... po wychudłem ciele Nahuma przebiegł dreszcz... przypomniał sobie wszystko... dojrzał mary, płaczki, pochodnie...
Przez życie idzie się wr śmierć... przez śmierć do życia...
I jest moc, która z martwych do życia budzi, i jest życie, które nie przemija.
Po wychudłej twarzy Nahuma spłynęły Izy żalu, skruchy, dziękczynienia, a osuwając się do stóp Chrystusa, szeptał urywanie :
— Panie... jam nie był godny Twego miłosierdzia.
Silna, pełnią życia tętniąca dłoń ujęła jego rękę, a z błękitu oczu spłynęło wezwanie
— Stań się więc godnym... Śmierć zwycięża tylko ciało, duch śmierć zwycięża.
I wiódł Pan w objęcia matki zmartwychwstałego syna, powierzał go jej raz jeszcze.
Mary a Czeska.
i