56 M0&ERNIZ&1 w; MajuŁu
r,
co nam niedostaje, byli w pełni posiadania wszystkiego dobra* wszystkiej prawdy i piękna. Moderniści nic nowego tedy nie wymyślili, wysuwając pragnienie szczęścia serca ludzkiego jako punkt wyjścia do poznania Boga. W tein atoli pobłądzili, żę to, co jest tylko punktem wyjścia do argumentu istnienia Boga, oni wzięli za sam argument; objaw płynący z rozumnej natury ludzkiej wzięli za objawienie się Boga.
Argument eudajmonologiezny opiewał w. krótkości tak : Jest człowiekowi wrodzonem pragnienie szczęścia. Pragnienie to jest powszechnem. Pragnienia wrodzone i powszechne muszą być spełnione. Ale żadne stworzenie tego pragnienia zaspokoić nie jest w stanie. Więc istnieje Bóg, który je zaspokoi.
Nie może być tutaj naszem zadaniem rozwijać i uzasadniać przesłanki owego argumentu. Kilka tylko słów musi wystarczyć. Paktu pragnienia szczęścia nie potrzebujemy udowadniać. Pakt ten jest tak powszechny i z doświadczenia własnego i drugich znany, że wystarczy tylko nań wskazać, aby go tern samem udowodnić. Że świat obecny tych pragnień nie zaspokoi, wystarczy powołać się na Modernistów, którzy właśnie w tern powszechnem nie zadowoleniu ze świata widzą aż błysk objawienia się Boga. Ale czy przesłanka opiewająca: pragnienia wrodzone muszą być spełnione, czy ta przesłanka jest prawdziwą? Tak. Jeśli nie chcemy przypuścić, że staliśmy się igraszką natury, która dała nam popęd nieziszczalny nigdzie, a więc, że człowiek korona dzieł natury, nie powiódł się naturze, jest dziełem natury, nie powiódł się naturze, jest dziełem poronionem, to z konieczności musimy też przyjąć, że to szczęście w życiu przy-szłem musi być osiągniętem, a że tego szczęścia przedmiotem nie może być żadne stworzenie, tylko nieskończone Dobro, więc jest Bóg. Natura nic nie czyni na próżno ; bezcelowo. Twory niższe od człowieka jak zwierzęta, idąc za popędami natury znajdują przedmiot do ich zaspokojenia. Gdyby człowiek nigdzie nie mógł zadowolić swych najszczytniejszych pragnień, nawet bez swej winy, stanowiłby wyjątek w naturze. (C. d. n.).
K% Dr, M. Sieniatycki