3389187703

3389187703



najsłynniejszym budynkiem jest Fallingwater (Dom nad wodospadem) w Pensylwanii, zaprojektowany w kilka godzin i wybudowany w 1935 roku.


Rozpłyną się pozostawiając swój cień... kolorowy cień, który zostanie w przestrzeni miejskiej na długo, bardzo długo. Taki współczesny ninja. Po drugie, trzeba go chwycić na gorącym uczynku, a to nie takie proste - patrz punkt pierwszy. Myślisz znów... a może zadzwonić po straż miejską jak reklama już wisi? Mają przecież numery telefonów na posterach, wiadomo co to za firma. Nic bardziej mylnego! W polskim prawie jest taki mały, tyci kruczek, dzięki któremu obwiniać należy nie właściciela firmy, który się reklamuję, a... tego kto rozwieszał. I tu jest ten przysłowiowy pies pogrzebany. Bardzo trudno jest znaleźć osobę, która rozwiesza reklamy, dlatego też spraw, czy kar za niezgodne z przepisami rozwieszanie można policzyć na palcach jednej ręki.

Zresztą kary też są śmieszne. Na reklamach wielkoformatowych zarabia się krocie. A kary? Kary to nikły procent jaki zarabia się na nich. Średnia cena za spojrzenie na reklamę to dwadzieścia sześć groszy. W centrach miast lub przy ulicach z dużym ruchem miejskim cena za spojrzenie może dość do dziewięćdziesięciu groszy i wyżej. Dwa tygodnie płachty w docelowym miejscu daję około dwudziestu tysięcy spojrzeń. Koszt wytworzenia? Nie przekracza pół tysiąca. Wnioski nasuwają się same, na reklamach zdobywa się mnóstwo kasy! A kary nie mogą przekroczyć pięćdziesięciu tysięcy złotych. Ok, urząd da karę. Jednak parę dni później kolejny kolorowy afisz wisi na miejscu starego, wywieszony przez inną spółkę-córkę. Interes się kreci.

I tak, reklamy znajdziemy wszędzie. Jedynym polskim miastem, które chciało i w miarę się z nimi uporało to Kraków. Dzięki utworzeniu parku kulturowego na terenie Starego Miasta reklamy zostały uporządkowane. Jednak kontrole, które trzeba przeprowadzać, aby ten względny porządek utrzymać nie są takie częste i nie obejmują większości terenu owego parku kulturowego. Efekt? Nielegalne reklamy i tak pojawiają się wstrefie Starego Miasta. Niestety, ponieważ utworzenie i inwentaryzacja obszaru pochłonęła sporo czasu i sporo gotówki. Na podobieństwo Krakowa, inne miasta takie jak Poznań, chcą utworzyć podobną strefę wolną od niechcianych reklam. Zobaczymy co wyjdzie z tych obietnic i czy politycy będą mieli dobrą wolę. Najlepszym przykładem miasta, które zakazało reklam we wszystkich postaciach w przestrzeni miejskiej to Sóo Paulo. Miasto to, kiedyś było podobnie zanieczyszczone reklamami jak nasze rodzinne miasta. Efekt działania jest imponujący. Zero jakichkolwiek afiszy i bilbordów, nawet tych najdrobniejszych. Można delektować się przestrzenią miejską i architekturą budynków. Oczywiście nie obyło się bez skarg. Strajkowały firmy, które chciały się reklamować i przede wszystkim firmy, które organizowały kampanie reklamowe. Poradzono sobie z tym i żadna z firm nie zbankrutowała. Po prostu znaleźli inny sposób. Przestrzeń nie znosi pustki - cóż za piękna ironia.

W Poznaniu działa grupa, która po kryjomu usuwa reklamy, oczywiście te nielegalne. Znajdziecie ją na face-booku pod hasłem „Miejska Partyzantka Antyreklamowa". Ludzie, którym zabrudzona reklamami przestrzeń zaczęła przeszkadzać skrzyknęli się w Internecie, na forum. W jakiś czas później zaczęli wychodzić na miasto, czy to osobno czy razem, ze specjalnymi nożykami usuwając wszystkie nielegalne płachty z powierzchni miasta. W kilka tygodni usunęli dość sporą część. Jeden z członków grupy miał na swoim koncie ponad tysiąc usuniętych reklam, a jego licznik wciąż rośnie. Tym, którzy nie za bardzo lubią udzielać się społecznie, oczywiście nie muszą uczestniczyć w grupie. Można samemu zacząć od własnego otoczenia. Wkurza was reklama papierosów na przystanku przylepiona taśmą klejącą? Zerwijcie ją, wrzućcie do kosza. Mała rzecz a cieszy. Ważne, aby zaczynać od małych kroczków.

Jesteśmy trochę jak Ameryka. Ta upragniona, wolna. Uprawiamy wolną amerykankę umieszczając reklamy tam gdzie się to nam podoba. Bez żadnych przepisów, czy poszanowania przestrzeni. Genezę tego problemu upatruję w poprzednim systemie. Wszystko w nim było szare i ponure. Nie było kolorów. Gdy nadeszła zmiana, chcieliśmy szybko stać się zachodem. Nagle zaczęły powstawać wysokie ba-nery i bilbordy, wszystko stało się kolorowe. Tak jak przypudrowanie pryszcza, który wyszedł na twarzy. Niestety, ten pryszcz nadal jest pod pudrem. Trzeba przyznać, że po 25 latach zachłysnęliśmy się daną nam wolnością. Prawdziwa wolność to ta, która nas ograniczenia, dzięki niej rodzi się porządek i kreatywność.

Czemu o tym piszę? Czemu ma to interesować przyszłych inżynierów środowiska, którzy będą zajmowali się ogrzewaniem, ściekami itp.? Jesteśmy przyszłą inteligencją Polski. Wykształconą, znająca świat. Warto, aby nawet taki inżynier, po ukończeniu studiów wyższych miał świadomość przestrzeni w jakiej się znajduje. Ah, najważniejsze czego nie napisałem. Potrzebny nam ład przestrzenny! A co to? Hmm... mieszkając w Polsce trudno powiedzieć. Frank Lloyd Wright, słynny modernista, powiedział kiedyś „Przestrzeń jest oddechem sztuki". Nasza przestrzeń jest sztuką abstrakcyjną. Trochę jak Yeti. A definicja brzmi tak: „Ład przestrzenny to jest coś, o czym każdy w Polsce słyszał, ale nikt od dawna tego nie widział”.

Inż. Tomasz Małecki

Tekst został napisany po przeczytaniu książki „Wanna z Kolumnadą" Filipa Springera oraz własnych przemyśleń.

Frank Lloyd Wright - architekt modernistyczny, jego

Strona 16


•Marzec 20l4*Numer 5 • Moja Rura - Magazyn Młodego Inżyniera Środowiska*



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Slide9 DOM NAD WODOSPADEM (DOM KAUFMANNA) BEAR RUN 1935
Slide8 DOM NAD WODOSPADEM (DOM KAUFMANNA) BEAR RUN 1935 -    widać wpływy a
Karty pracy #2 Gdzie jest mój dom? Pokoloruj rysunek lak, aby był zgodny z treścią, wiersza* Ko row
IMGa58 (4) kazaniami nie można i nie warto. Zadaniem „prawdziwego konserwatyzmu” jest) owszem, czuwa
Zadziwiający jest kolor nieba: nad oceanem piękny błękit bez jednej chmurki, nad Saharą natomiast un
1224371074151995942055 33457171 n W myśl przepisów prawnych obowiązek prowadzenia ewidencji gruntów
spełnienia wymagań. Z doświadczenia Instytutu wynika, że najlepszym rozwiązaniem jest ciągły nadzór
IMAG0652 (2) Metoda czasowa Zużycie budynku jest wprost proporcjonalne do jego wieku i można to wyra
32 Norbert Widok Biblioteka Seminaryjna nie zajmuje osobnego budynku, jest zespołem kilku pomieszcze

więcej podobnych podstron