kazaniami nie można i nie warto. Zadaniem „prawdziwego konserwatyzmu” jest) owszem, czuwanie nad tym, aby proces zmian pozostał naturalnym i organicznym, to znaczy: aby „demagogii socjalnej” nie pozwolić forsować go w sposób sztuczny, rewolucyjny. Ale —pisał po Wiośnie Ludów ideolog tego obozu, Ludwik Górski — „ufać potędze tradycji w ten sposób, aby co jest postępem lub zmianą w wyobrażeniach i potrzebach wieku odrzucać, ganić usiłowania zmierzające do utrzymania nas na wysokości europejskiej cywilizacji, jest to brać przesąd za prawdę, ciemnotę za tradycję, oczekiwać nagrody bez zasługi, jest to stawiać się w położeniu człowieka napadniętego, któremu oręż wytrącono, [a który] zamiast za inną broń chwytać, gołą ręką macha i wywija w przekonaniu, że się obronić zdoła; jest to zarazem błąd i śmieszność”115.
Tomasz Potocki stwierdzał wręcz, że trzeba się odciąć od „reakcji” i rozumnymi reformami uprzedzić grożące rewolucyjne rozwiązanie kwestii włościańskiej: „Prawdziwy konserwatyzm [...] nie zależy na tern, aby przytłumić ducha czasu, ale aby nim kierować”116. Stosunek do tradycji miał więc być krytyczny i wybiórczy: już nic o zachowanie status quo chodziło, lecz o to, by ziemiaństwo nie wypuściło ze swych rąk steru przemian. Wzorem byli torysi w podziwianej przez liberalnych konserwatystów Anglii, gdzie — jak powiadał Andrzej Zamoyski — „światło praktyczne, postęp wolny, ale pewny, unikają skoków w postępie”117.
Jaki to miał być postęp, wiedzieli doskonale. Ci feudalni — bo wciąż przecież żyjący z przymusowych świadczeń chłopskich — właściciele ziemscy byli entuzjastami wolnokonkurencyjnego kapitalizmu. Co wykształceńsi studiowali dzieła liberalnych ekonomistów z Sayem i Chevalierem na czele, ekonomię polityczną uznawali za królową nauk, a agronomią pasjonowali się bardziej niż filozofią i poezją. Prawda, nie wszystko było dobre, co przychodziło z Zachodu. Szczepić się należało przeciw truciznom filozoficznego materializmu, niedowiarstwa i socjalizmu — tej „zarazy dzisiejszych wyobrażeń”, ale przyjmować technologię, zasady gospodarstwa pieniężnego i racjonalnej kalkulacji zysków. W tej edukacji, niczym u purytanów, interes
115 L. Górski. O konserwatorstwie w Polsce, Poznań 1853; cyc. wg Wyboru pism tegoż autora. Warszawa 1908, I
I. 180.
Krzyttopór [Tomasz Potocki]. Poranki karlsbadzkie, Poznań 1858, s. 29.
1,7 Z listu A. Zamoyskiego do F. Żółtowskiego z r. 1851, cyt. wg: S. Kieniewicz, Mifdsy ugodą a rewolucją 214 (Andrątj Zamoyski to latach 1861-1862), Warszawa 1962, a. 38.
jednostkowy mościł drogę do pomyślności ogółu, a trzeźwe wyrachowanie łączyło się z moralizatorskim patosem. „Pamiętajmy, że rachunkowość to myśl Boża w formę cyfer ujęta” — wołał jeden z tych, co łamiąc stare przesądy chcieli szlachtę przerobić w nowoczesnych gospodarzy i przemysłowców rolnych118. Zaiste, ich Chrystus był dobrym buchalterem.
Andrzej Zamoyski czytał z aprobatą u Chevaliera, że postęp liberalnego kapitalizmu oznacza zarazem wzrost moralności w życiu publicznym. Nowa cywilizacja opiera się bowiem na trzech fundamentalnych zasadach: swobody indywidualnej, równości wobec prawa i wzajemności między narodami. Swoboda — to zniesienie poddaństwa, wolny wybór zawodu, poszanowanie własności, wraz z nią człowiek utwierdza swe poczucie odpowiedzialności i nakazy sumienia, bez nadmiaru przymusu prawnego. Równość praw — to „wzajemność zupełna między producentem a konsumentem, między przedającym a kupującym, między przedsiębiorcą i czeladzią”; zbliża ona do siebie wszystkie klasy społeczne. Wreszcie' wolność i wzajemność w handlu zbliża do siebie i jedna ze sobą narody. Przeto zachodnie kraje Europy przodują światu nie tylko w dziedzinie przemysłowej i umysłowej, ale także moralnej119.
Ustalenie zbieżności wszystkich wymiarów postępu było bardzo ważną sprawą dla pisarzy postępowego ziemiańskiego stronnictwa: był to ich główny argument w polemikach z chwalcami minionych czasów. Dowodził więc Tomasz Potocki — z tych samych co Zamoyski źródeł czerpiąc — że „kapitał przyczynił się do usamowolnienia, wykształcenia, ulepszenia ludzkości”, a wolne „spółubieganie się”, choć rodzi i skutki ujemne, sprzyja przecież wzrostowi produkcji, tym samym ugruntowaniu pomyślności powszechnej; „jest to więc cel, do którego każdy przyjaciel ludzkości wzdychać, a każdy statysta dążyć powinien”120. Ludwik Górski, z klemensowczyków najbardziej chyba prawicowy, wystąpił przecież przeciwko antyokcydentalnym tyradom Kraszewskiego: godząc się, że racjonalizm filozoficzny jest „istotną chorobą wieku dzisiejszego”, dowodził, że Zachód — „ten dawny duchowy nasz rodzic i piastun” —nie utracił wcale ducha chrześcijań-
215