827
ZBAWCZY CZYN JEZUSA CHRYSTUSA
nej proporcjonalności między skończonym a tym co aktualnie nieskończone, obecność Boża rozsadza ramy czasu i przestrzeni. Bóg w naszym świecie jest obecny rzeczywiście, ale nie na sposób czasoprzestrzenny. W każdym miejscu i w każdym czasie jest obecny nie częścią siebie — jakby nam podpowiadała wyobraźnia — ale całym sobą. Znakomicie wyraził to jeden z pierwszych myślicieli chrześcijańskich, działający 1800 lat temu św. Teofil z Antiochii: „Cechą Boga najwyższego, wszechmocnego i prawdziwego jest nie tylko być wszędzie, ale także wszystko widzieć, wszystko słyszeć: On nie jest ograniczony miejscem, bo inaczej obejmujące go miejsce byłoby większe od niego... Bóg nie jest objęty żadnym miejscem, lecz sam jest miejscem wszystkiego... On sam dla siebie jest miejscem i starszym jest niż czas” (Do Autolyka II, 3. 10; tł. J. Czuj).
Klasyczna teologia problematykę wszechobecności Boga próbowała wyrazić trójstopniowo. Pierwszym elementem wszechobecności by-iaby boska wszechwiedza: Bóg w tym sensie jest wszędzie obecny, że wszystko widzi, nic nie może się dziać bez Jego wiedzy, w ukryciu przed Nim. Ale wszechobecność Boża to także moc podtrzymująca wszystko w istnieniu, Bóg jest wszędzie obecny jako aktualne źródło wszelkiego bytu. I wreszcie trzeci, najgłębszy stopień wszechobecności Boga, wszechobecnoścć substancjalna. Jeżeli jest wszędzie obecny przez swoje działanie, a skądinąd wiemy, że Jego działanie nie jest różne od Niego samego, wobec tego jest wszędzie obecny samym sobą i całym sobą. Można jeszcze do tego dodać aspekt zbawczy wszechobecności: Bóg jest wszędzie obecny dla nas, zawsze i wszędzie gotów, aby obdarzać nas miłością i zbawiać.
Nie trudno zauważyć, że problematyka Bożej wszechobecności ujawnia całą jednostronność i niewystarczalność obrazu Boga, który jest w niebie, który jest ponad czasem i przestrzenią. Trzeba dodać obraz uzupełniający: obraz Boga, który jest w samym wnętrzu każdego bytu, który jest ostatecznym dnem wszystkiego, co istnieje, który każdej osobie i rzeczy jest bliższy niż one same sobie. W apokryficznej Ewangelii Tomasza wyrażono to ze zmysłową wręcz konkretnością: „Rozłupcie drzewo, ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie” (nr 77; tł. W. Myszor). Niestety, o Bogu możemy mówić tylko przy pomocy niedoskonałych obrazów. Używając obrazów czasoprzestrzennych, trzeba powstrzymywać wyobraźnię, aby tego co w nich czysto malarskie nie rozumiała dosłownie i nie stosowała wobec Boga miary wziętej z rzeczy materialnych. Pojmując więc Boga jako ostateczną głębię wszystkiego, nie można oczywiście wpaść w jakiś panteizm, zapomnieć o transcendencji, duchowości i osobowości Wszechobecnego.