831
ZBAWCZY CZYN JEZUSA CHRYSTUSA
taką. jaką ona jest (tajemnica zła), i radykalna niemożność natury ludzkiej wejścia w osobowy kontakt z Bogiem (konieczność łaski) — są kontekstem, w którym chcielibyśmy spojrzeć na sens zbawczego czynu Chrystusa. Spróbujmy najpierw postępowanie i śmierć Chrystusa ocenić z czysto ludzkiego punktu widzenia. Jest to wprawdzie podejście abstrakcyjne, ponieważ osoba, o którą tu chodzi, jest Synem Bożym, niemniej wydaje się, że jest ono metodycznie uzasadnione.
Otóż tylko po ludzku rzecz biorąc Chrystus był niewątpliwie kimś, kto zupełnie nie potrzebował odkupienia. W Ewangeliach ukazuje się On jako ktoś idealnie otwarty na duchowe wymiary świata i człowieka. Tak nauczać i czynić mógł jedynie człowiek idealnie wolny. Liczy się dla Niego tylko prawda, sprawiedliwość, miłość; wszystko inne — uznawane konsekwencje, opinię ludzką, społeczne naciski, nawet własne zagrożenie — oceniał wyłącznie z punktu widzenia tego co absolutne.
Wszędzie, gdzie pojawił się Chrystus, ludzie i rzeczy zaczynają ujawniać się w swojej prawdzie. Kiedyś np. stado ludzkie przyprowadza do Niego cudzołożnicę. Chrystus nie peroruje ani nie jest zakłopotany, po prostu zwraca uwagę na oczywiste prawdy: Popatrzcie na samych siebie, kto z was jest bez grzechu... Z drugiej strony nie bagatelizuje winy tamtej kobiety: zło bowiem jest złem. Ale jednocześnie pokazuje grzesznicy, że przecież nie jest ona zepsuta do gruntu, możliwa jest pokuta i pojednanie: Idź i nie grzesz więcej.
Z taką samą przenikliwością osądzi bałwochwalczy stosunek do dóbr materialnych. Źródło zła leży w człowieku, a nie w tych dobrach: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi... Jeśli światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność... starajcie się najpierw o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość” (Mt 6,19-33). Kiedy Chrystus ukazuje nam wewnętrzny fałsz naszych rzekomo dobrych czynów. (Mt 6, 1-18), albo ogłasza zasadę, że ze złem nie można paktować (Mt 5, 29n), że warto i trzeba nadstawiać karku dla sprawiedliwości (Mt 5, 10), albo poucza, że istnieją wartości ważniejsze od życia (Mt 10, 28) — trudno nie widzieć, że są to słowa kogoś, kto wie aż do końca, czym jest wolność i prawda.
Ta absolutna, oparta na najgłębszym realizmie, wolność Chrystusa uderza szczególnie w okolicznościach Jego śmierci. Chrystus modli się za swoich morderców, ale modlitwa za nieprzyjaciół nie odwodzi Go do rzeczywistości, przeciwnie, świadczy o najgłębszym poczuciu rzeczywistości. Chrystus nie wyszukuje więc jakichś fikcyjnych okoliczności łagodzących, obce jest Mu tanie miłosierdzie, które nakazywałoby nie nazywać po imieniu zła, jakie czyni mój bliźni. Niepojęta wolność Chrystusa zawarta w Jego modlitwie za mor-