884
MICHAŁ HELLER
dokładnie wtedy, kiedy rodziła się astronomia pozagalaktyczna. W książce 3vante Arrheniusa pt. Obraz Wszechświata w dziejach ludzkości czytam:
„Dawny jest spór, czy liczba gwiazd jest nieskończona. Anaxyman-der, Demokryt, Swedenborg i Kant sądzili, że gwiazdy są niezliczone. Gdyby jednak gwiazdy były mniej więcej równomiernie rozłożone w przestrzeni i nie były skupione tam, gdzie znajduje się nasze słońce, to wówczas całe niebo musiałoby błyszczeć żarem gwiazd, błyszczeć silniej aniżeli nasze słońce i na ziemi wszystkoby spłonęło, zwłaszcza gdy zważymy, że badane przez nas gwiazdy stałe są gorętsze od słońca. Skoro jednak ziemia się nie spala, to może to mieć dwojakiego rodzaju przyczynę. Gwiazdy mogą być skupione w pobliżu naszego układu słonecznego i im dalej w przestrzeni, tern mogą być rzadsze. Rzecz dziwna, większość astronomów zdaje się skłaniać do lego zgoła nie filozoficznego poglądu. Przez poznanie ciśnienia światła pogląd ten jednak nie da się utrzymać, gdyż pod działaniem tego ciśnienia w nieskończoności czasów wszystkie słońca byłyby rozproszone w nieskończonej przestrzeni, gdyby raz tylko koło jednego jakiegoś punktu, np. koło środka drogi mlecznej, byłyby się skupiały. Jeśli więc tę przyczynę odrzucić musimy, to należy nam się zwrócić do tego drugiego przypuszczenia, że w przestrzeni istnieje bardzo wiele ciemnych ciał niebieskich, bardzo zimnych i daleko więcej rozległych aniżeli gwiazdy błyszczące. Temi ciałami są właśnie zimne mgławice. Posiadają one tę własność, że pobierając zewnętrzne do-promieniujące od nich ciepło, rozszerzają się i oziębiają. Podczas rozszerzania te drobiny gazu, które mają największą szybkość, są wyrzucane i zastąpione przez inne masy gazowe z zewnętrznej bardziej zagęszczonej masy mgławicy”.2
No cóż? Większość astronomów miała rację, „zgoła nie filozoficzny pogląd” został potwierdzony przez obserwacje. Nasz układ planetarny istotnie należy do wielkiego „zagęszczenia” gwiazd zwanego Galaktyką. Oprócz naszej Galaktyki istnieje bardzo wiele innych galaktyk — względnie odosobnionych układów gwiezdnych.3 Rozumowanie Svante Arrheniusa z niestabilnością powodowaną ciśnieniem światła, może wcale nie tak bardzo naiwne jakby się na pierwszy rzut oka mogło wydawać dzisiejszemu czytelnikowi,4 nie brało pod uwagę jednej ewentualności — tej właśnie, którą realizuje przy-
* Nakładem Księgarni Ludwika Fiszera w Łodzi, 1912, s. 142—143.
* O odkryciu galaktyk por. np.; O. Struve, V. Zebergs, Astronomia dwudziestego wieku, Warszawa 1967, PWN, ostatnie dwa rozdziały.
* Znane sa w dzisiejszej kosmologii modele Wszechświata, w których właśnie oddziaływaniu promieniowania z materią przypisuje się wygładzanie nicrówno-mierności w początkowym rozkładzie mas (tzw. Mixmaster Universes).