plik


ÿþ BAJKA O NIEDyWIADKU, KTÓRY Z BLISKA ZOBACZYA SAONECZKO Autor: mgr Barbara Rozmus Przedszkole nr 2 w MikoBowie Wcale nie tak dawno i wcale nie tak daleko, byB sobie wielki, zielony las. W tym lesie, w gawrze pod zielonym pagórkiem, mieszkaB maBy, bury niedzwiadek. MiaB mam, tat i mBodsz siostrzyczk. Mama i tata niedzwiadka codziennie chodzili do pracy, malutka siostrzyczka do le[nego |Bobka, a niedzwiadek chodziB do le[nego przedszkola pod rozBo|ystym dbem. W przedszkolu miaB swoj sal, swoj Pani i wielu kolegów: je|yka IgieBk, dwie wiewióreczki: Kitk i Rudask, sarenk BiaB Plamk, liska Sprytka i borsuka Mruczka oraz pBochliwe zajczki: Kicusia, Nie[miaBka i Stachusia. Chocia| wszystkie zwierztka miaBy tyle samo lat, to nie wszystkie byBy tak samo du|e. Najwikszy byB oczywi[cie niedzwiadek. ByB nie tylko du|y  byB te| mdry. UmiaB zrobi wiele rzeczy, miaB ciekawe pomysBy, wymy[laB wesoBe zabawy, w które bawiB si ze swoimi kolegami, chtnie pomagaB Pani i mniejszym zwierztkom. Kiedy byB taki miBy i grzeczny wszyscy mówili do niego Misiu. ZdarzaBy si jednak takie dni kiedy niedzwiadek nie miaB nic wspólnego z milutkim, pluszowym misiem. ZamieniaB si wtedy w wielkiego, groznego zwierza, który dla nikogo nie byB miBy, brzydko mówiB, nie sBuchaB nikogo i robiB innym na zBo[. Jego przedszkolni koledzy skar|yli si wtedy swojej le[nej nauczycielce, |e niedobry niedzwiadek robi im krzywd. Pewnego jesiennego ranka niedzwiadek przyszedB do przedszkola jak co dzieD. Nikt si wtedy nie spodziewaB, |e to wBa[nie jest taki zBy dzieD. Tego dnia niedzwiadek przyniósB ze sob z domu dwa papierowe samoloty  jeden byB zrobiony z Badnego czerwonego papieru w zBote gwiazdki, a drugi ze zwykBej, szarej gazety, ju| troch pognieciony i niezbyt Badny. Niedzwiadek pochwaliB si samolotami, troch si nimi pobawiB, a potem zostawiB je kcie i przestaB si nimi interesowa. Po pysznym [niadaniu i zajciach przyszedB czas na zabaw. Ka|de zwierztko znalazBo sobie ulubion zabawk. Wiewiórki i sarenka bawiBy si kolorowymi kamykami, lisek i borsuk budowali zamek z szyszek i patyczków. Dwa zajczki hu[taBy si na zrobionym z pieDka i deski koniku. Trzeci zajczek Kicu[ znalazB w kciku porzucone przez niedzwiadka samolociki. Z promiennym u[miechem na pyszczku podniósB ten pognieciony, zrobiony z gazety i z wielkim zainteresowaniem ogldaB go z ka|dej strony. Potem pu[ciB samolot kilka razy bardzo uszcz[liwiony. Nagle do zajczka podbiegB niedzwiadek, zaczB go przezywa, krzycze na niego, a w koDcu wyrwaB mu zabawk i popchnB tak mocno, |e maluch si przewróciB. W przestraszonych oczkach zajczka zal[niBy Bzy. - Dlaczego niedzwiadek mnie bije? Przecie| chyba ju| nie chciaB tych samolotów skoro zostawiB je w kcie  chlipaB Kicu[. - Przecie| nic mu nie zepsuBem, wziBem tylko ten stary i brzydki samolot, tego Badniejszego nawet nie dotknBem. Inne zwierztka przerwaBy zabaw, pomogBy zajczkowi wsta, |aBowaBy go i staraBy si pocieszy. Pani gniewaBa si na niedzwiadka, chciaBa |eby przeprosiB koleg. TBumaczyBa, |e mBodszymi nale|y si opiekowa i dzieli si z nimi zabawkami, ale niedzwiadek, który miaB przecie| zBy dzieD, obraziB si na Pani , pokazaB dzieciom jzyk i naburmuszony odwróciB si do wszystkich plecami. Kiedy minBo kilka chwil, zajczek przestaB pBaka, ale nadal miaB bardzo, bardzo smutny pyszczek. Wtedy Pani poprosiBa niedzwiadka na bok i dBugo co[ szeptaBa mu do ucha, tak by nikt wicej nie mógB usBysze. Nie wiadomo co mu mówiBa, ale niedzwiadek sBuchaB, a jego oczy robiBy si coraz wiksze i wiksze. Gdy Pani skoDczyBa szepta , niedzwiadek wziB swój Badny samolot, ten czerwony w zBote gwiazdki, podszedB do zajczka i mu go daB: - Mo|esz si nim na razie pobawi - powiedziaB  dopóki Pani nie da mi kolorowej kartki i nie zrobi samolotu dla ciebie, bo ja umiem sam skBada takie samoloty, mój tata mnie nauczyB. Podczas gdy to mówiB bardzo uwa|nie przygldaB si zajczkowi, a potem odwróciB si i szybko pobiegB do Pani. - WidziaBem, widziaBem  woBaB  naprawd widziaBem gwiazdki w oczach zajczka. Jego pyszczek naprawd zamieniB si w sBoneczko, tak jak Pani mówiBa. Prosz mi szybko da jak[ pikn kartk |ebym mógB zrobi samolot dla mojego kolegi, a najlepiej poprosz du|o kartek. - Po co ci wicej kartek?  zapytaBa zdziwiona Pani. - Po to |ebym mógB zrobi samoloty dla wszystkich zwierztek w przedszkolu  odpowiedziaB.  To takie miBe i przyjemne uczucie, kiedy czyj[ smutny pyszczek zamienia si w wesoBe, u[miechnite sBoneczko, a oczy bByszcz jak gwiazdki. Potem niedzwiadek dBugo pracowaB, a| bolaBy go Bapki od zginania papieru. ObdarowywaB wszystkich kolegów po kolei i uwa|nie obserwowaB jak ich pyszczki zamieniaj si w sBoneczka. Zwierztka dzikowaBy, wspólnie zbudowaBy wielkie lotnisko i rozpoczBa si wspaniaBa zabawa, samoloty lataBy po caBej sali, raz nisko, innym razem wysoko. WykonywaBy pod sufitem ró|ne akrobacje: ptle, [ruby i beczki. Do koDca dnia wszyscy mówili do niedzwiadka  Misiu, bo niedzwiadek ju| nie miaB zBego dnia. Sam za to miaB pyszczek jak sBoneczko, bo przekonaB si, |e by dla kogo[ miBym, co[ dla kogo[ zrobi albo czym[ si podzieli to o wiele przyjemniej ni| by niedobrym dla mniejszych i sBabszych. Wtedy buzia sama si u[miecha i ja[nieje. Bajka dla dziecka o du|ym potencjale umysBowym, sprawiajcego kBopoty wychowawcze, okazujcego zachowania nieadekwatne do sytuacji lub agresywne.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bajka o Kubie Misiu
Bajka o zmartwychwstaniu Chrześcijaństwo według Badiou
Bajka o rosyjskiej prawdziwej historii
Jan Brzechwa Pożegnanie z bajką
B Mandeville Bajka o pszczołach
Bajka o Czerwonym Kapturku

więcej podobnych podstron