plik


ÿþDawno, dawno temu |yli sobie Ksi| i {ebrak. Dwóch bardzo podobnych chBopców - bogaty i biedny - zamieniBo si miejscami, rolami, [wiatami...Ka|dy z nich chciaB tego, czego sam nie miaB - Ksi| pragnB przygody i swobody, sBoDca we wBosach, braku zobowizaD, |ycia z dnia na dzieD - takie jawiBo mu si |ycie {ebraka. Do[wiadczyB tego, ale poznaB te| cen, któr si pBaci: bied, gBód, chBód, ci|k, fizyczn prac... {ebrak - pragnB luksusu i wygody, dostatku i wBadzy - poznaB te|: dworski rozkBad dnia, jarzmo etykiety, ci|ar odpowiedzialno[ci i nud popoBudniowych herbatek z marszaBkiem dworu... Dowiedzieli si du|o o sobie samych i sobie nawzajem, ujrzeli [wiat z ró|nych perspektyw. Kim jestem: Ksiciem czy {ebrakiem? A moi Przyjaciele? S ró|ne przyjaznie, znajomo[ci... Czy w niektórych z nich ta zale|no[ si odwraca? Co czuj i jak my[l w obu przypadkach? Jak wyglda [wiat? Co my[l o ludziach, co czuj i jak si czuj? Jako ksi|. Jako |ebrak. Czy mo|na si nie poró|ni? Od wieków zmagaj si ze sob dwa duchy - duch równo[ci, sprawiedliwo[ci, jedno[ci, demokracji i duch odrbno[ci, ró|norodno[ci, podziaBów, indywidualno[ci. Jeszcze nie tak dawno - niecaBe sto lat temu - istniaB wyrazny podziaB pomidzy klasami i niepisany ale obowizujcy kodeks towarzyski, zgodnie z którym nie istniaBa mo|liwo[ przyjazni pomidzy bogatym arystokrat i ubogim sBug. A jak jest dzisiaj? Wyglda na to, |e duch równo[ci [wici tryumfy - w ka|dej gazecie jaka[ grupa spoBeczna domaga si "równych praw" i - w imi sprawiedliwo[ci spoBecznej - po dBu|szej lub krótszej, krwawej bdz bezkrwawej walce - walk t wygrywa. Obowizuje - mniej lub bardziej wprost wyra|ane przekonanie, |e "równo[" jest lepsza ni| "nierówno[", to co nas Bczy jest wa|niejsze od tego co dzieli i nie ma "lepszych" i "gorszych". Pozornie - nie jest wa|ne ile mamy na koncie, jakiego jeste[my wyznania, jakiej rasy, pBci, orientacji seksualnej... Najwa|niejsze, |e jeste[my LUDyMI. To ideaB... A rzeczywisto[? Rzeczywisto[ jest taka, |e istniej pomidzy ludzmi ró|nice. Ludzie s ró|ni - bogaci i biedni, pikni i brzydcy, mdrzy i gBupi...I te ró|nice mog dzieli, utrudnia, uniemo|liwia...Zaprzeczanie im lub niedocenianie ich konsekwencji nie zmienia faktu, |e jedni jad na Majork, inni na Mazury, a niektórzy nie maj na masBo. Kto jest bogaty? Pomimo, |e majtek jest czym[ policzalnym, bogactwo wcale nie jest zjawiskiem obiektywnym. Przeciwnie wydaje si by bardzo subiektywnym doznaniem. Mo|na by nawet pokusi si o sformuBowanie tezy, i| jest to stan [wiadomo[ci, co[ co rodzi si i umiera w naszym do[wiadczeniu niezale|nie od obiektywnych okoliczno[ci. Do[wiadczenie bycia bogatym jest w nas obecne tak samo, jak do[wiadczenie bycia biednym. Jest ono ró|ne dla poszczególnych osób. Czasami pytamy naszych klientów: jak by to byBo, gdyby[ byB bogaty? Nie ka|dy [piewa wtedy piosenk Tewie Mleczarza ze Skrzypka na dachu, a jednak (niezale|nie od faktycznego stanu posiadania) osoba odpBywa na chwil w sfer wyobrazni, a gdy dotrze ju| we wBa[ciwe miejsce, jej twarz rozja[nia si, oczy staj si bByszczce, gBos dzwiczniejszy, sylwetka mniej zgarbiona, bardziej spr|ysta, cho jednocze[nie rozluzniona. Objawy te znikaj wraz z wyobra|eniem, ale na moment kto[ uzyskaB dostp do specyficznego stanu [wiadomo[ci, który na ogóB okre[lany jest jako przyjemny i zrelaksowany. Ludzie pytani, czego im potrzeba, by wiedzieli, |e s bogaci z wahaniem decyduj si na jak[ kwot, po czym dodaj - "a zreszt to si czuje". Z pewnego punktu widzenia bogactwo to stan [wiadomo[ci, doznanie ciaBa i umysBu, do którego tsknimy, który mamy nadziej odnalez. By mo|e po cz[ci przynajmniej z powodu tych poszukiwaD tak bardzo koncentrujemy si na finansowym wymiarze |ycia. Co ciekawe bardzo podobny stan [wiadomo[ci pojawia si w tle, kiedy przebywamy w obecno[ci przyjacióB. By bogatym to rzecz wzgldna, perspektywa, z której decydujemy si, bdz nie, postrzega otoczenie - zawsze jeste[my od kogo[ bogatsi, a od kogo[ innego biedniejsi. Nie piszemy o tych z pierwszej dziesitki najbogatszych ludzi na [wiecie, bo to zdarza si tylko dziesiciu osobom na [wiecie, a i tak mo|e do[ szybko i drastycznie ulec zmianie. Tak czy inaczej na niektórych swoich znajomych mo|emy popatrze z perspektywy Ksicia a na innych - {ebraka. Ksi| i {ebrak to role od wieków obecne w [wiecie, wchodzce ze sob w relacje - peBne gwaBtownych emocji, walki i nienawi[ci ale te| wzajemnej fascynacji. WspóBczesna wersja starej opowie[ci Ksi| ma dom w lesie pod Warszaw, zim odlatuje do ciepBych krajów albo na narty, latem tam, gdzie go jeszcze nie byBo. {ebrak - mieszkaniec ciasnego mieszkanka na dziewitym pitrze nie my[li o odlotach - przyziemne potrzeby i trudno[ci zaprztaj go od dzieD dobry po dobranoc. Spotykaj si czasami bo znaj si od lat, wychowali w tej samej kamienicy, chodzili do tej samej klasy w podstawówce, liceum lub byli najlepszymi kumplami na studiach... Bo Bczy ich wspólna pasja albo pokrewieDstwo dusz. Bo przypadli sobie do gustu na imieninach u pewnej wspólnej znajomej. Bo urodzili si tego samego dnia i o tej samej godzinie... Bo Ksi| jest zafascynowany {ebrakiem, a {ebrak - Ksiciem. S sob zafascynowani ale pochodz z innych [wiatów, w których obowizuj troch inne prawa, zasady, standardy i zwyczaje. Ksi| i {ebrak s tej samej rasy, pBci, wyznania, s w tym samym wieku, maj takie samo wyksztaBcenie i nawet urod si midzy sob nie ró|ni... Ale w [wiecie Ksicia ubrania s z innych materiaBów i lepiej skrojone, samochody poruszaj si szybciej i psuj rzadziej, a odlegBo[ci pomidzy kontynentami mniejsze ni| w [wiecie {ebraka. Ksi| ma pienidze, które otwieraj wiele zamknitych drzwi, wiele drzwi automatycznie otwiera si przed posiadaczami pienidzy. To si zaczyna ju| w przedszkolu. Za naszych czasów szczytem marzeD byBo posiadanie mówicej i chodzcej lalki lub samochodu na pedaBy przywiezionego prosto z bratniego Kraju Rad przez rodzica, który wBa[nie wróciB z delegacji. Przywilej przemierzania parkowych alejek i skwerów wBasnym autem lub konwersowania podczas spacerów z mówic lal przypadaB w udziale tylko nielicznym, a jednak zawsze kto[ taki musiaB prdzej czy pózniej pojawi si w najbli|szym otoczeniu. Wtedy pozostali mieli okazj mierzy si z caB gam uczu, które z czasem na trwaBe zago[ciBy w ich sercach i umysBach. Chyba ka|dy kiedy[ komu[ czego[ zazdro[ciB. A je[li tak - musiaB te| posiada co[ co byBo przedmiotem pragnieD innych. Dziki temu, przynajmniej na moment stawaB si (czsto sam o tym nie wiedzc) czBowiekiem bogatym, posiadajcym co[ o czym inni mogli tylko marzy. Bogatsi przyjaciele W dorosBym [wiecie pienidze mog uratowa |ycie, a na pewno bardzo je uBatwi. Daj wBadz, pozycj mo|liwo[ci...Jakie - o tym najlepiej wie {ebrak, który takich mo|liwo[ci nie posiada i troch zazdro[ci... Ksi| zaprzecza, a przynajmniej troch umniejsza swoje mo|liwo[ci - by mo|e czuje si troch winny - on ma, a inni nie. I jest troch znudzony swoimi skarbami - to nic takiego - powiada - te zabawki nie s nic warte, s stare, niemodne, a poza tym pienidze szcz[cia nie daj. I s przecie| inni ksi|ta W WIKSZYM PAAACU i oni maj wicej. O wiele wicej... Widzenie czyjej[ sytuacji finansowej nigdy nie jest obiektywne. Zawsze dla kogo[ jeste[my bogaci, a dla kogo[ biedni. My sami raczej rzadko czujemy si zamo|ni. Niepomni zaleceD rodziców (przynajmniej niektórych), próbujcych uwra|liwi nas na niedol innych, a przy okazji nieco ostudzi kierowane wobec nich coraz to nowe |dania i wymagania, nadal uparcie i z zazdro[ci patrzymy w gór, a rzadko lub wcale w dóB drabiny finansowej hierarchii. Raczej widzimy to czego nam brakuje, ni| to co udaBo nam si osign. Wolimy nie my[le i nie widzie, |e mo|e by w |yciu gorzej, i |e nas mogBo by to spotka. - Dlaczego ty wstydzisz si zaprosi mnie do swojego mieszkania? - A dlaczego ty wstydzisz si zaprosi do swojego dziewiciopokojowego domu bez basenu t kole|ank, która wyszBa za milionera i teraz mieszka w zamku we Francji? Im bardziej Ksi| zaprzecza tym bardziej {ebrak jest zBy; nie do[, |e tamten ma, to jeszcze tego nie docenia. W dodatku mdrzy si, i poucza jak powinno na tym [wiecie by... Wielu Ksi|t - jako przedstawicieli klasy panujcej - ma tendencj by "wiedzie lepiej" i t wiedz narzuca innym - tym, którzy maj mniej...A je|eli nie narzuca to przynajmniej nakBania do okre[lonych zachowaD, nawraca na pewien sposób my[lenia o [wiecie... Ksi| wie lepiej jak nale|y si ubiera i jak wypada si odnosi do ludzi, w jaki sposób komunikowa o czym i kiedy, jakie ograniczenia pokonywa oraz co jest w |yciu mo|liwe, a co nie...A poniewa| dla niego mo|liwe jest wicej i nie my[li o dzielcych ich ró|nicach w stylu |ycia i funkcjonowania w [wiecie mo|e czasami nie docenia realnych ograniczeD {ebraka... - Kolacja w drogiej restauracji? Co za problem? Jako[ sobie poradzisz - to konieczne by dobrze wypa[... - Nie masz co na siebie wBo|y na sobotni bankiecik? Na pewno co[ znajdziesz - to nieoficjalne spotkanie nikt nie przyjdzie w wieczorowej sukni, wystarczy jaka[ koktajlowa kiecka...Chcie to móc moja droga.. Poniewa| i Ksi| i {ebrak mniej lub bardziej [wiadomie i zgodnie uznaj sposób |ycia i bycia Ksicia za lepszy, warto[ciowszy i bardziej po|dany {ebrak, który nie jest w stanie zapBaci sBonego rachunku w restauracji ani wyposa|y si w odpowiednie kreacje na ró|ne okazje, z poczuciem przegranej, ale te| peBen zBo[ci i |alu powoli ale konsekwentnie wycofuje si z relacji. Ksi| jest zdziwiony: - Ja nie rozumiem, dlaczego to w ogóle jest temat. No i co z tego, |e mam jakie[ tam pienidze? Ja po prostu chc mie przyjaciela. Moje pienidze nie maj tu nic do rzeczy. I biedniejsi przyjaciele... O ile Ksi| mo|e nie docenia korzy[ci i mo|liwo[ci pByncych z faktu posiadanych przez niego dóbr materialnych i tego jak ten fakt mo|e wpBywa na jego zachowanie wobec otaczajcych go osób o tyle {ebrak mo|e mie tendencj, by mo|liwo[ci Ksicia pBynce z faktu posiadania przecenia i wszelkie swoje niepowodzenia i ograniczenia skBada na karb braku wystarczajcych [rodków finansowych...Mo|e zamcza przyjaciela nieustannym porównywaniem si do niego i umniejszaniem wBasnych mo|liwo[ci, zalet i osigni. Czasami jest i tak, |e na wieczornym przyjciu u Ksicia liczy si nie sukienka ale poczucie humoru, inteligencja, |yczliwo[ do ludzi i [wiata i wystarczy pokona nie[miaBo[, a nie ograniczenia finansowe, by na takim przyjciu zabBysn. PrzyjazD i pienidze to zródBa siBy. Mamy tendencj do spotykania si na znanym sobie terytorium. Mo|e to by terytorium przyjazni lub pienidzy. Wielu ludzi ma tendencj do podkre[lania cudzej siBy i niedoceniania wBasnej. Cudze zródBa siBy lepiej wida. To czym dysponujemy, uznajemy czsto za normalne i nie robi to na nas wra|enia. Rzadko zdajemy sobie spraw z tego, jakim przywilejem jest posiadanie pienidzy, ale te| nieczsto doceniamy przywilej bycia w przyjazni. I jak to bdzie z t przyjazni? Relacj mog rzdzi ró|ni bogowie. Bóg przyjazni jest inny ni| bóg pienidzy. PrzyjazD i pienidze to odrbne obszary. Ró|ne perspektywy. Ka|da jest wa|na i ma swoj warto[. Cho nie zawsze id ze sob w parze. Wymiar przyjazni i wymiar pienidzy zakBadaj bycie w bardzo ró|nych rolach wzgldem siebie. Do[ powszechne jest przekonanie, |e Bczenie przyjazni i interesów jest ryzykowne, zarówno dla przyjazni jak i dla interesów. Jak w ka|dej sferze zdarzaj si wyjtki. Pienidze potrafi Bczy. Na przykBad wspólne osignicia, zyski, sukcesy czy wspólnie rozwizane trudno[ci finansowe cementuj relacje i przeksztaBcaj je w przyjaznie podobne do tych, które zawizuj si w trudnych chwilach inicjacji, przeBomów |yciowych w momentach próby. W takich przyjazniach mamy poczucie, |e w ka|dej sytuacji mo|emy na siebie wzajemnie liczy - równie| w sprawach finansowych. Wiemy, |e zawsze mo|emy zwróci si po pomoc, albo j ofiarowa i nie narazi to relacji na szwank. Je|eli przyjaciel bdzie mógB, to na pewno pomo|e. Je|eli uzna, |e nie mo|e pomóc, to zostanie to przyjte i uszanowane przez proszcego. Obie strony wiedz, |e potrzeby, oferty lub odmowy s uczciwe, a sprawy finansowe s tylko jednym z wymiarów przyjazni. Pienidze mog te| dzieli. Dzieje si tak najcz[ciej wtedy, gdy pienidze dominuj relacj. Czy sBowo "przyjazD" pojawia si w sBowniku terminów ekonomicznych? Kiedy wspólne interesy przenosz relacj w wymiar bezwzgldnych, chBodnych kalkulacji i rozliczeD, przyjazD, od której wszystko si zaczBo, schodzi na dalszy plan. Ile| to sByszy si historii o tym, jak kto[ chciaB pomóc, wcignB przyjaciela do wspóBpracy, a potem ten drugi wykluczyB go z gry. Równie| zobowizania finansowe nie sBu| kontaktom przyjacielskim. Przecigajce si spBaty po|yczek wykraczaj poza obszar finansów i zaczynaj wdziera si w sfer osobist. Kiedy wymiar finansowy zaczyna dominowa, koDczy si przyjazD, a zaczyna biznes. W interesach nie ma sentymentów, jest konkurencja, a sojusze uzasadnione s rachunkiem ekonomicznym. Zauwa|my, |e ró|ne firmy próbuj podszywa si pod miejsce zarezerwowane dla przyjacióB, a nawet rodziny. Czyni to wobec klientów (np. wykorzystujc motyw rodziny i przyjazni w kampaniach reklamowych), ale te| wobec swoich pracowników. Oczywi[cie ma to uzasadnienie rynkowe: wizerunek firmy, wskazniki sprzeda|y... psychologicznie jest to mydlenie oczu, a spoBecznie - katastrofa. I nie chodzi o warto[ciowanie, ale o jasno[, w której sferze obracamy si w danym momencie. By mo|e w chwilach wtpliwo[ci warto przyjrze si relacji, |eby zdefiniowa jej natur. Wystarczy zada sobie pytanie (i uczciwie na nie odpowiedzie): czy w tej relacji przyjazD rzdzi pienidzmi, czy pienidze przyjazni ? A jednak warto {eby zosta przyjacióBmi, trzeba zje[ ze sob beczk soli (jak wiadomo rozsypana sól wró|y kBótni i nieporozumienia). Droga do przyjazni jest dBuga i wymagajca, prawdziwe spotkanie jest mo|liwe, gdy pokonamy dzielc nas odlegBo[ - innymi sBowy dzielce nas ró|nice. Ale aby je pokona, trzeba najpierw zobaczy, |e istniej i znalez metody ich przezwyci|enia...W bajce o Ksiciu i {ebraku chBopcy postanowili si zamieni - wydaje nam si, |e nie byBo innego wyj[cia by pokona dzielc ich odlegBo[. Bo przecie| co[ ich wzajemnie fascynowaBo. Nie udawali, |e s tacy sami, a wrcz przeciwnie - pocigaBa ich ró|norodno[... {aden z nich nie próbowaB przekona drugiego do tego, |e jego los jest lepszy ale ka|dy postanowiB spróbowa, posmakowa |ycia, którego nie znaB. Potem obydwaj docenili to, co mieli. WspóBczesny {ebrak mo|e skorzysta smakujc jako[ci, z jakimi |yje wspóBczesny Ksi| - jego swobody, rozmachu, pogody, zabawy, odlotów (niekoniecznie do ciepBych krajów), zaradno[ci, korzystania z rzeczywisto[ci - innymi sBowy wszystkiego, co go w tym Ksiciu fascynuje i pociga... Bo mo|e nie tylko chodzi o pienidze, ale o to co sprawiBo, |e on te pienidze ma i jak z nich korzysta. WspóBczesny Ksi| te| ma czego si uczy od przyjaciela. Przecie| nie bez kozery tak go polubiB...Mo|e w wakacjach pod namiotem na Mazurach jest zapach i smak, który trudno poczu w luksusowym apartamencie... Mo|e rodzaj swobody. Mo|e jakie[ warto[ci nie zwizane z pienidzmi i markowymi ciuchami. Z ka|dej perspektywy mo|na dostrzec co[, czego nie wida z tej, któr wBa[nie posiadamy. I mo|e to banalne, ale przeciwieDstwa s elementami tej samej caBo[ci, koniecznymi, nieodzownymi... Ka|dy z nas ma przyjaciela, znajomego , który jest bogatszy i biedniejszy...

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ksiaze I Zebrak (2)
teoria podziału społecznego (2)
Ksiaze I Zebrak
Dobre maniery czyli sztuka życia sprzyjająca pozytywnym zachowaniom społecznym wśród dzici klas I
Demokracja społeczna
Zagrożenie społeczne, czyli szczepić czy nieszczepić o to jest pytanie
Psychuszki, czyli pożegnanie z demokracją

więcej podobnych podstron