ZMIENIAM ŚWIAT SAMYM SWOIM ISTNIENIEM? WYBACZ, TATO, CHYBA TROCHĘ
EJ,
PATRZCIE,. kent WRÓCIŁ!
SŁYSZAŁYŚCIE, CO ZROBIŁ?
KPISZ
CZY O DROGĘ PYTASZ? KAŻDY SŁYSZAŁ! ,
CIACHO Z TEGO KENTA TOTALNIE.
WSZYSCY O NIM MÓWIĄ. NAWET DZIEWCZYNY.
PONIEDZIAŁKOWY
kNEK. CLARK ZYSKAŁ
EJ, KENT!
W ŻYCIU BY SIĘ NIE SPODZIEWAŁ.
NIEZŁE IM POJECHAŁEŚ!
lamusy NOSZĄ głowę JAKBY WYŻEJ.
r ALE PÓŹNIEJ ^ JEDEN Z NICH NASIKAŁ MICKEYOWI DO TERMOSU
MICKEY NIE WIEDZIAŁ, WYPIŁ TO I SIĘ PORZYGAŁ.
DOBRA,
NIEWAŻNE
ODROBINĘ
Z początku wszyscy odpuścili, nawet Markham.
To znaczy, gadali, ale wiesz, dla samego ga-. dania.
NO TO
ŚWIE...
Znowu Markham. Ostro się przyczepił do Carlosa.
' NAZWAŁ GO BRUDNYM MEK-SYKAŃCEM
V I UDERZYŁ. >
NORMALNIE WYBIŁ MU ZĄB.
NIC TAKIEGO SIĘ NIE STAŁO. DAJCIE NA LUZ.
NIE URODZIŁEM SIĘ NA TEJ PLANECIE.
S PRZESTRASZYLI N SIĘ, ALE TYLKO NA CHWILĘ. OKAZUJE SIĘ, ŻE STRACH TO JED-NAK ZA MAŁO. ‘
ALE WIESZ CO? PAN FLOYD WSZYSTKO WIDZIAŁ!
NIE TĘDY DROGA...
...I NAWET NIE KIWNĄŁ PALCEM. DASZ WIARĘ? NIC NIE ZROBIŁ!
NIE
WYSTRASZYLI
SIĘ...
ZA TO TERRORYZUJĄ NAUCZYCIELI! MOGĄ RO BIĆ, CO CHCĄ, I WIE-^ DZĄ O TYM!