logicznym. Nawet gruntowanie i kolorystyka są ściśle wzorowane na epoce. Gdy patrzy się na wykonane prace, są one identyczne. Ale... są prace, które, gdy się bliżej przyjrzeć, wyróżniają się cechami istotnymi dla malarza - powietrzem, przestrzenią. I wtedy widzi się, że ten student wykonuje nie tylko jakieś zadanie, ale i pokazuje siebie. Inną sprawą jest coraz bardziej popularna wśród studentów konserwacja dzieł współczesnych. Dzisiejsi twórcy nie tylko nie zwracają uwagi na użyte materiały, a gorzej - robią np. prace z gipsu i rdzewiejącego, znalezionego na śmieciach metalu, z założeniem, że to ma zardzewieć. I tu się pojawia dla nas problem - zachować intencje artysty czy naprawiać?
I tak doszliśmy do ostatniego pytania. Czy Pan zakłada, że kiedyś studenci będę konserwowali Pańskie obrazy? I czy zostawia Pan im już w tej chwili jakieś wskazówki?
Och, kiedyś myślałem nawet, by stworzyć pamiętnik technologiczny. Płytki zagruntowane z opisami i podobne. Byli malarze, którzy kryli zazdrośnie swoje techniki, np. Tchorzewski, już nieżyjący. w latach siedemdziesiątych tworzył obrazy z marszczoną fakturą, to była sensacja. Wszyscy zastanawiali się. jakim cudem uzyskiwał efekty marszczenia się oleju. Gdy pracowałem w muzeum, wysłano mnie do niego, by wziąć w komis, na ekspozycję jedno z jego dzieł. On mnie przyjął uchylając jedynie drzwi. Nie wpuścił mnie wcale do mieszkania, a obraz podał przez szparę w drzwiach. Bał się. że ukradnę mu tajemnice. Potem dowiedziałem się. że było to wykorzystanie interakcji między podłożem grubym a chudym. Na szczęście to wiemy i można jego obrazy konserwować. A ja liczę się naturalnie z tym, że i mnie się będzie restaurowało. Jak patrzę na moje prace, widzę, że porobiłem tyle błędów. Kiedyś trzeba było oszczędzać, więc zdejmowało się obrazy z blejtra-mów i warstwa malarska popękała - i od tej strony spodziewam się tego. Najgorzej, jak to będzie za mojego życia, ale cóż, tak już musi być.
.106