Zakład Konserwacji Elementów i Detali
Architektonicznych
Nasi studenci pracowali przy cennych obiektach - w katedrach w Pelplinie i w Gnieźnie. Poza tym bardzo chętnie wysyłamy studentów na praktyki zagraniczne w ramach programów Sokrates. Erasmus. Leonardo. Oczywiście w ramach tej wymiany my również przyjmujemy studentów z zagranicy.
Podejrzewam, że wykorzystujecie w pracy także technologie, które sami stworzyliście, bo ich liczba jest imponująca. Uważacie którąś za swoją specjalność?
Tak jak każdy człowiek, również każdy obiekt wymaga indywidualnego podejścia. Te technologie, które tworzymy, stają się wspólnym dobrem: prace publikujemy, a nie patentujemy. Dlatego są dostępne dla konserwatorów w przyszłości. W historii Zakładu na pewno wielkim osiągnięciem było zastosowanie przez prof. W. Domasłowskiego technologii żywic syntetycznych. Wiele obiektów dzięki temu zostało uratowanych.
Co roku opracowujemy coś nowego. Czasy się zmieniają. Gdy ja rozpoczynałam pracę zawo-dowo-badawczą. sami wykonywaliśmy wszystko „chałupniczo”. Teraz, gdy rozpoczyna się praca konserwatorska, pojawia się natychmiast przedstawiciel handlowy i zaczyna zachwalać swoje produkty jako „najlepsze na świecie". Dlatego nasza praca polega dziś głównie na krytycznej ocenie tych materiałów oraz określeniu warunków, w których mogą zostać użyte. Materiał może sam w sobie być niezwykle dobry, ale długa droga prowadzi do zastosowania go w konserwacji dzieł sztuki. Musimy mieć świadomość, że obiekt zabytkowy został stworzony przez artystę setki lat temu. Ma swoją historię, która wpłynęła na zmianę jego wyglądu, formy i stopień zniszczenia.
W związku z tym materiał, jaki wykorzystamy z sukcesem do jednego obiektu, może być katastrofą dla drugiego. Dlatego trudno mi powiedzieć, która nasza technologia jest najlepsza. Najbardziej jesteśmy dumni przede wszystkim z naszych ludzi.
Zadam więc pytanie dotyczące ludzi. Załóżmy, że jest taka sytuacja: student stoi na rusztowaniu i nagle woła, że ma wspaniały element gotycki przykryty barokowym detalem. Co by Pani poradziła: skuć czy zostawić barok?
To jest problem nie do rozwiązania w krótkiej odpowiedzi. Myślę, że nawet konferencja naukowa. jaką byśmy na ten temat zorganizowali, mogłaby nie przynieść odpowiedzi na tak postawione pytanie. Nad tym tematem dyskutują od lat wszyscy konserwatorzy i dlatego zostawmy je otwarte. To problem bardzo złożony, zależny od wielu uwarunkowań i wymaga podjęcia decyzji w wyniku konsultacji specjalistów z wielu dziedzin, m.in. historyków sztuki, konserwatorów badaczy i konserwatorów-resturatorów. Nasi konserwatorzy są dobrze przygotowani teoretycznie do podejmowania takich decyzji, ale trzeba ubolewać nad faktem, że nasze służby konserwatorskie często mają zbyt mało środków, aby móc powoływać w takich sytuacjach szerokie komisje konserwatorskie. Nie można bowiem podejmować takich decyzji jednoosobowo. Dlatego najważniejsze w naszej praktyce jest to. by projekt konserwatorski został przygotowany bardzo starannie, z precyzyjnym rozpoznaniem obiektu. A co do rusztowania - to niestety czasami przygotowując projekty, nie mamy nawet możliwości rozstawienia rusztowania, by prawidłowo rozpoznać obiekt.
Polacy są narodem wychowanym w dużej mierze w środowisku pozbawionym detalu architektonicznego. Wojny zniszczyły większość budynków, a za czasów komunistycznych detal był „wrogiem imperialistycznym”. Czy dziś świadomość wartości tych elementów wraca?
Coraz więcej osób dostrzega problemy estetyczne. Na przykład „krasnali ogrodowych" widzę wokół coraz mniej. Ludzie aranżując ogrody stawiają teraz rzeźby i elementy małej architektury o coraz wyższej wartości artystycznej. Ale wszystko zależy od tego. jak będziemy starali się zainteresować sztuką i architekturą dzieci w szkołach. Wystarczy pójść z dziećmi do katedry, do kościoła Marii Panny i pokazać jak piękny jest detal, stalle, dekoracje, maswerki.
WYDZIAŁ SZTUK PIĘKNYCH_137