Koncerty ui koszach plażowych i nagrywanie w dwie osoby - czyli jak dobrze poradzić sobie z muzycznym lockdownem
Z rozmową z Doro łączę same dobre doświadczenia. Management Doro umówił nas na czwartek. Z jakiegoś powodu rozmowy z niektórymi muzykami odbywają się przez telefon, nie komunikatory. Pech chciał, że w moim aparacie siadła bateria i po kilku chwilach rozmowy, wywiad się urywał. ICiedy już myślałam, że z rozmowy z Doro nici, wokalistka sama zaproponowała (w kilkunastosekundowej przerwie między próba połączenia a kolejnym zerwaniem łącza), że zadzwoni do mnie w poniedziałek i spytała, która godzina mi pasuje. W międzyczasie naprawiłam baterię, a czy Doro zadzwoniła, sami możecie się przekonać z poniższej rozmowy. Doro często deklaruje, że fani są dla niej szalenie ważni, a takie sytuacje potwierdzają, że słów nie rzuca na wiatr. Rozmawiałyśmy głównie o bieżących sprawach "pandemicznych". Dwie rzeczy, o których wspomniała -płyta typu "best of" oraz cover Motórhead nagrany z Davidem Ellefsonem wskoczyły w międzyczasie do spraw aktualnych. Krążek "Magie Diamon-ds - Best Of Rock, Ballads &. Rare Treasures" wychodzi już 13 listopada.
HMP: Cieszę się bardzo, że udało nam się zdzwonić.
Doro: Ja też! Niestety mam tylko 20-25 minut, bo zaraz potem muszę lecieć do studia...
Jasne, w takim razie zaczynamy. Grunt, że wreszcie wszystko działa.
O tak!
współpracę, nagrywając do tego utworu część rzeczy. Potem pojechałam na Monsters of Rock Cruise i jeszcze później wystąpiłam na koncercie wraz Saxon. To było 7 marca i to był mój ostatni koncert. Już tydzień później wszystkie trasy koncertowe zostały odwołane. Nie tylko trasy zresztą, wszystkie koncerty, festiwale... więc zaczęłam kontynuować pracę nad kawałkiem. Jednak już nie w Hamburgu, ale w okolicy, gdzie znalazłam fajne studio, fam skończyliśmy nad nim pracować, a pó-
Obserwuję heavymetalową scenę w trakcie pandemii i mam wrażenie, że jesteś jedną z
najbardziej zapracowanych osób... Przez ten czas zrobiłaś tyle, że trudno zapytać o wszystko (śmiech). Twój nowy kawałek, "Brickwall" powstawał całkowicie w trakcie pandemii?
Zaczęłam go pisać już rok temu, a nagrałam w Hamburgu z moim wieloletnim współpracownikiem, Andreasen Bruhnem, byłym gitarzystą Sisters of Mercy. Pracujemy razem od 1996 czy może raczej 1998 roku i tworzymy zgrany zespół. Rok temu zaczęliśmy tworzyć nowe rzeczy, a w styczniu znów wznowiliśmy
źniej zrobiliśmy ładne wideo. A wszystko w ciężkich okolicznościach koronawirusowego kryzysu. W tym czasie był już totalny lock-down. Teraz już jest co nieco otwarte, ale wtedy nie można było wychodzić, dlatego zrobiliśmy to w okrojonych warunkach. I udało się w dwie osoby! Nie było to łatwe. W studio w jednym pomieszczeniu śpiewałam ja, a w drugim był realizator dźwięku. Nie spotykaliśmy się, wszystko robiliśmy na telefon albo przy użyciu mikrofonu. Potem znów zaczęłam pracować nad kolejnymi kawałkami, pisać teksty, myśleć nad nowymi rzeczami. Następna
właściwa płyta będzie gotowa w przyszłym roku. W międzyczasie szykuję składankę typu "best of, która będzie się nazywać "Magie Diamonds". Teraz pracujemy nad zestawieniem utworów, nowymi miksami. starymi kawałkami w nowej odsłonie i w nowych aranżacjach. Na krążek trafią też różne nagrania live z ostatnich koncertów, na których będzie można usłyszeć nie tylko zespół, ale też publiczność, dzięki czemu odczuwalny będzie klimat tych koncertów. Singiel "Brick-wall" wyszedł w zeszłym tygodniu, później pojawi się jeszcze jego wrersja winylowa. Na pierwszej stronie jest "Brickwair, na drugiej "Solilier of Metal" live - naprawdę piękna wersja nagrana na poprzedniej trasie. Wtedy rzecz jasna można było normalnie koncertować i jeździć w trasy. Podsumowując, kiedy na przełomie lutego i marca wszystko stanęło, przeżyliśmy ogromny szok, jednak ja wciąż pracuję nad nowymi kawałkami i nad "best oP. Teraz zaplanowaliśmy też kilka koncertów1 w stylu "auto-kino", jeden już się odbył. Rzeczywiście było zupełnie inaczej. Publiczność była oddalona i siedziała w samochodach. Choć zdarzali się i tacy, którzy z nich wychodzili i stawali na dachach. Przede mną jeszcze kilka "auto-kino showr" oraz koncert w... koszach plażowych. Ludzie będą ograniczeni swoim obszarem, ale też będą mogli dawać czadu. Byle tylko udała się pogoda (śmiech). Robimy tak. żeby mimo wszystko zagrać jakieś koncerty. W miejscu, gdzie normalnie może się odbyć koncert na 2000 osób, teraz uczestniczyć może tylko 800, ale i to pozwala przynajmniej nadal grać koncerty. Jest inaczej, ale trzeba być elastycznym. Muzyk powinien być elastyczny.
Mam wrażenie, że od czasu sukcesu "Ali we are" polubiłaś pisanie kawałków-hymnów. "Brickwall" jest takim właśnie rodzajem hymnu...
Tak! Uwielbiam hymny! Uwielbiam je dlatego, że są tak głęboko wspólnotowe. Wszyscy śpiewają je razem. Lubię i szybkie utwory i ballady, ale w hymnach podoba mi się ich czynnik społeczny. Bardzo lubię słyszeć głos publiczności. To bardzo fajnie, niezależnie od tego, czy to "Ali for Metal” czy "AU we are". Hymny sprawiają mi frajdę zwłaszcza na żywo. Dają możliwość zaproszenia do wspólnego śpiewania wielu gości, tak jak było na krążku "Forever Warriors, Forever United" w kawałku "Ali for Met ar. w którym, śpiewając czy grając, wzięło udział bardzo wielu muzyków. To było jak marzenie. Tak, hymn daje poczucie wspólnoty. To jest jak high light. Tak samo jak. "Fur Imnter". który jest tradycyjnym hymnem o przyjaźni. Gdy ludzie śpiewają frazę "fiir immer" czy "forever" czują się poruszeni. Dla czegoś takiego żyję.
Można powiedzieć, że "Brickwall" jest kontynuacją "HeTzblut"? Słyszę podobieństwo w zwrotkach...
O tak! Ten kawałek wrręcz pasuje do obecnych czasów'... Chodzi w nim o bezwarunkową miłość, a więc taką sytuację, gdy ktoś ma problemy i inna osoba może dla niego zrobić wszystko. Pomóc, wspierać. W dzisiejszych czasach wzajemne wsparcie jest szczególnie ważne. Szczerze mówiąc, sama mam takie dobre doświadczenie. O wiele, wiele więcej osób trzyma się razem. Wcześniej każdy był tylko dla siebie. Był anonimowy, zajęty tylko swoją pracą. Teraz, w czasie epidemii, widzę, że osoby
36
DORO