Zarysowanie problemu 11
i akceptacją otoczenia1. Sądziłam, że siostra kierująca placówką, z którą dzieliłam doświadczenie streetworkingu, miała podobną opinię na ten temat, dlatego odebrałam jej milczenie jako aprobatę, niewypowiedzianą, bo ostrożną, zawieszoną w oczekiwaniu na działanie. Pozostałe dwie siostry zakonne nie wiedziały o moim projekcie badań, nie mam również pewności, czy została o nim poinformowana ówczesna świecka wychowawczyni Ośrodka (Franciszka). Wymienione osoby były natomiast świadome, że chcę kontynuować edukację na poziomie studiów doktoranckich, a także znały obszar moich poprzednich zainteresowań badawczych.
W Ośrodku miałam pełnić rolę wolontariuszki, osoby pomagającej podopiecznym w rozwiązywaniu ich bieżących problemów (zob. rozdz. IV). Jednakże siostry zakonne, zajęte wieloma sprawami organizacyjnymi, zapomniały je o tym poinformować. W konsekwencji dziewczyny uznały, ze względu na zbliżony wiek, płeć, a także wykonywanie tych samych obowiązków, że jestem podopieczną. Przypisywana mi rola stworzyła możliwość niemal „naturalnego” wniknięcia w społeczność i dokonywania obserwacji z innej niż planowałam perspektywy - z perspektywy „swojego”. Sposobność ta okazała się ograniczona w czasie, gdyż w trakcie mojego pobytu w Ośrodku większość podopiecznych dowiedziała się, że posiadam status wolontariuszki2. Rolę „podopiecznej” pełniłam jednak wystarczająco długo, by nawiązać bliższe relacje z mieszkankami Ośrodka, a jednocześnie mieć dobry kontakt z siostrami zakonnymi. To „podwójne związanie” wywołało dalsze konsekwencje. Po pierwsze, obie strony często przydzielały mi rolę mediatora we wzajemnych kontaktach. Chętnie ją zaakceptowałam, ponieważ odkąd pamiętam pośredniczyłam w sporach znajomych oraz rodziny3. Po drugie, siostry zakonne poprosiły, żebym przekazywała im te treści rozmów z dziewczynami, które dotyczą bezpieczeństwa, zdrowia lub życia mieszkańców Ośrodka. Były to dla nich informacje ważne, a zarazem trudno dostępne
Innym powodem silnie negatywnych emocji może być strach, że sutener, przed którym uciekła, odnajdzie ją i skrzywdzi - fizycznie, psychicznie lub/i seksualnie. Powód ten tylko pozornie jest sprzeczny z poprzednim. Występowanie sutenera w roli „kochającego”, „dbającego” partnera, a jednocześnie krzywdziciela prostytutki, przed którym musi się ukrywać, może w patologiczny sposób dopełniać ich relację, dawać jakieś (nieważne, jak je oceniamy) poczucie bezpieczeństwa. Trwa ono, dopóki równowaga pomiędzy rolami nie zostaje zachwiana. Zob. Surmiak 2010a, 201 Ob.
Po czternastu miesiącach od mojego zamieszkania w placówce ostatnie wątpliwości w tej sprawie rozwiała siostra Aniela. Na zebraniu wszystkich mieszkańców domu jedna z podopiecznych zarzuciła mi, że mam w Ośrodku za mało obowiązków. Siostra Aniela powiedziała wtedy, że nie może oczekiwać ode mnie tego, czego oczekuje od podopiecznych, ponieważ jestem w Ośrodku wolontariuszką.
Na rolę osobistej biografii antropologa w tworzeniu wiedzy antropologicznej przekonująco wskazuje Marcin Kafar oraz (niezależnie) Noemi Modnicka. Zob. Kafar 2004: 79-101; Modnicka 2010:115-138; por. Pink 2009.