ich unikać. Autograf Lalki dowodzi, że intencją autora było zasugerowanie czytelnikom moralnej odpowiedzialności arystokratów za inwazję zapożyczeń, utrudniających porozumiewanie się Polaków.
Jak wiadomo, leksyka obca podczas adaptowania się do nowego kontekstu językowego często się modyfikuje semantycznie. Czasem ma zaledwie sezonowy żywot. H. Kurkowska dowiodła, że słownictwo Lalki na tle polszczyzny 2 poł. XX wieku wygląda nieco staroświecko, o czym świadczą wyrazy: "akcent" (w znaczeniu szerszym niż obecnie), "idea" (pojęcie, wyobrażenie), "sensacja" (wrażenie)* "kundman" (klient)^. Te bezsporne ustalenia językoznawcze pomijają jednak wzgląd stylistyczny.
"- Ależ pan nie ma idei o powożeniu!" mówi Wąsowska do Ochockiego. W autografie najpierw było tu słowo "pojęcia", które Prus poprawił na "ideę". Ta sama Wąsowska pyta Wokulskiego, "czy to robi sensację", a w pierwszym pomyśle autora chciała wiedzieć, "czy to robi przyjemność". Izabela w rękopisie najpierw "szepnęła z pewną intonacją w głosie", dopiero w poprawionej wersji "szepnęła z akcentem". Intencje autora są jasne. Pominąwszy terminologię specjalistyczną, jakiej np. używają w rozmowach z sobą Ochocki i Wokulski, słownictwo obcego pochodzenia cechuje arystokratów. To ludzie, dla których ojczyzną w równej mierze jest Paryż i Warszawa. Mówi Wąsowska o Paryżu: "A ja już nie widziałam go cztery miesiące. Kochane miasto..." W przekreślonej wersji było tu "Pyszne miasto!" Takie określenie sugerowało jednak podziw, zachwyt, dlatego Prus zmienił je na wyrażenie serdecznego, uczuciowego stosunku do "stolicy świata". Kosmopolityzm arystokratów widać i w innej decyzji Prusa. Rozmawia-jąc z Wąsowską Wokulski proponuje, by nie używać "zbyt silnych frazesów". Pisarz skreślił "frazesów" i postawił tu "wyrazów". W ten sposób wyostrzył kontrast między towarzystwem zblazowanych, kosmpolitycznych nierobów a bohaterem pozytywnym.
24