rozwinięciem tych haseł jest odsyłanie załatwienia spornych kwestii w sferę negocjacji, co w sytuacji polskiej rzeczywistości ogarniętej obsesją korupcji ma wymiar groteski. Oto jedno oblicze zagadnienia!
Teraz drugie. A to już praktyka piszącego te słowa.
Wymuszona sprzedaż a tym bardziej wywłaszczenie to w mniejszym stopniu problem formalno-prawny, organizacyjny lecz przede wszystkim niemal zawsze problem mentalny, emocjonalny. Wielokrotnie jest to konfrontacja z przymusem utraty dorobku całego życia przedmiotową nieruchomością władającego a też jego bliskich. Rzadko gdzie indziej używany termin OJCOWIZNA powtarzany jest tu nieustannie. Chodzi przecież o osobę, która traci dom, ziemię, miejsce do którego jest nieraz od urodzenia przywiązany, co dotyczy zwłaszcza osób starszych. Trudno się dziwić, że wielokrotnie pojawia się w kierunku rzeczoznawcy zwracająca się agresja wynikająca z frustracji, bezsilności, nawet rozpaczy. Liczne są też zaburzenia psychosomatyczne prowadzące do utraty zdrowia, depresji a nawet prób samobójczych. Zachowania agresywne są tym silniejsze im człowiek mniej jest przygotowany na powstałą sytuację i przeświadczony jest o doświadczaniu głębokiej krzywdy. Stąd agresja, którą wzmaga bezsilność wobec nie dającej się usunąć przyczyny tego osobistego dramatu. Zgodzić się trzeba, że oba przedstawione tu zgoła nietechniczne aspekty procesu wyceny w opisanej tu aurze właśnie z tego powodu w naszej stechnizowanej literaturze nie są podnoszone. Zastanawiam się czy moje słowa skłonią do zmiany przekonań coraz liczniejszą grupę osób, które twierdzą, że algorytmy wyceny są tak dopracowane, że już dzisiaj przestaje być potrzebny rzeczoznawca. Wystarczy w zupełności przyuczony funkcjonariusz, biegły w obsłudze poprawnie zaprogramowanego komputera.
Czy wobec zarysowanych tutaj i technicznych i nietechnicznych problemów związanych z wyceną nieruchomości przeznaczonych pod drogi istnieje jakaś sensowna reasumpcja, umożliwiająca wysunięcie wniosków, pomysłów....
Twierdzę, że tak.
6. ZAKOŃCZENIE I WNIOSKI
Mając za sobą ponadpięćdziesięcioletnią praktykę jako geodeta a następnie rzeczoznawca, będąc przy tym synem uznanego katastralnika pozwolę sobie przytoczyć maksymę powtarzaną mi przez mego ś.p. Ojca. Oto ona. Prawdziwą klasę geodety wykonującego: ustalenia granic, rozgraniczenia czy scalenia gruntów poznaje się po tym, że nie dopuścił do sporu granicznego. Z maksymy tej wynika głęboki sens polegający na niezbędności nieustannego działania w sferze technicznej i nietechnicznej. Przenoszę to na naszą dziedzinę, jaką jest wycena nieruchomości. Może trochę trywializując ośmielę się radzić by wycena jakiejkolwiek nieruchomości przez każdego z nas podejmowana jako konkretne zadanie (zlecenie) polegała na najlepszym możliwie poznaniu wycenianej nieruchomości. Da to możliwość uwzględnienia w operacie największej ilości czynników, czego dowodem będzie akceptacja wyniku końcowego przez obydwie zainteresowane strony i w efekcie zawarcie transakcji kupna-sprzedaży. Proponuję tu nowe kryterium jakości operatu szacunkowego, naszemu celowi podporządkowanemu, jest nim SKUTECZNOŚĆ TRANSAKCYJNA. Z tym, że kryterium to dotyczy starych spraw. W/g znowelizowany „spec ustawy”, nie będzie na ten temat rozmów z właścicielami przed odjęciem im decyzją lokalizacyjną prawa własności. Trzeba więc pomyśleć o innych środkach działania.
Niezależnie od powyższego, wniosek mój i tak miałby słabe szanse na akceptację, bowiem z mych prywatnych badań wynika, że, zmatematyzuję to, współczynnik skuteczności transakcyjnej mieści się aktualnie w przedziale 20% - 96%. W tym, przerażająco rozległym przedziale mieści się problematyka, którą tu przedstawiłem.
6