B/025: J.Ingram - Płonący Dom
Wstecz / Spis
Treści / Dalej
ROZDZIAŁ 20
SNY KOLCZATEK
Śniło mi się ostatnio, że moi najbliżsi sąsiedzi gotowali coś w kuchni używając bardzo ostrego światła i że ich jedzenie zaczęło się przypalać. Wszyscy pośpieszyliśmy wtedy do ich domu, po czym nagle znalazłem się w suterenie i nie mogłem wyjść z podziwu, jak znakomicie udało im się powycinać w betonowej podłodze głębokie kanały oraz wypełnić je wodą tak, aby ich dzieci mogły bawić się stateczkami. Następnie znalazłem się na zewnątrz domu, rozmawiając z moim przyjacielem przez coś, co było chyba dziecięcym telefonem komórkowym. Akurat w momencie, gdy zacząłem się martwić, że jestem nieco złośliwy w naśladowaniu angielskiego akcentu przyjaciela, nad moją głową pojawił się piękny latawiec, czego nie omieszkałem skomentować, porzucając poprzedni temat rozmowy.
To bardzo typowy sen, w tym sensie, że przeskakuje z tematu na temat bez widocznego powodu i zestawia ze sobą najmniej prawdopodobne sceny najzupełniej swobodnie. Nikogo nie zaskoczy to, że miałem taki sen, ani to, że jako osoba przeżywająca ten sen bez wahania wszystko akceptowałem. Z drugiej strony ów sen jest nietypowy, ponieważ go zapamiętałem. Wszyscy dobrze znamy te przemijające sny, znikające zaraz po obudzeniu, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego, że znakomitą większość snów natychmiast zapominamy. Każda tworzona dzisiaj teoria snów powinna wyjaśnić te dziwne właściwości marzeń sennych, a zarazem powinna zawrzeć
lub przynajmniej uwzględnić
wyniki czterdziestu lat badań nad elektrycznymi i chemicznymi własnościami komórek mózgowych. Nie znaczy to, że współcześni badacze snu są tak przytłoczeni masą danych, że nie ma Już sensu prowadzić dalszych badań. Przeciwnie, wciąż można wykazać się kreatywnością w znajdowaniu związków miedzy własnościami snów, zwłaszcza ich dziwacznością, oraz naszą skłonnością do zapominania ich a wykresami EEG i właściwościami neurotransmiterów. Poniższa próbka różnych teorii snów pokaże, co mam na myśli.
Jedna z nich sformułowana została blisko dziesięć lat temu przez Graeme'a Mitchisona i Francisa Cricka (tego samego, który wspólnie z Jamesem Watsonem odkrył strukturę DNA) i wzbudziła początkowo wielką sensację w prasie. Teoria ta postulowała, że zapominanie snów wcale nie stanowi ich skutku ubocznego"; przeciwnie
w rzeczywistości jest to główny cel przeżywania marzeń sennych: śnimy, by zapomnieć". Crick i Mitchison twierdzili, że marzenia senne nie mają żadnego znaczenia, ponieważ są jedynie pobieżnym przeglądem materiału, którego mózg pozbywa się w procesie nocnego oczyszczania się z nadmiaru informacji. Argumenty obu uczonych opierały się raczej na obserwacji komputerów niż żywych ludzi. Crick i Mitchison zwrócili uwagę zwłaszcza na to, że sieci neuropodobne
proste układy komórek w pamięci komputera, zaprojektowane tak, by naśladowały działanie grup prawdziwych komórek mózgowych
napotykają duże trudności, jeśli zalewa je masa informacji. Komórki te można nawet zmusić do nienormalnego przetwarzania informacji, które przypomina aberacje w zachowaniu ludzkiego umysłu. Polega to m.in. na tworzeniu niewłaściwych skojarzeń między różnymi elementami informacji (fantazjowanie) czy na zablokowaniu się w nieskończonym powtarzaniu (obsesja). Według Cricka i Mitchisona to, co sieć neuropodobna powinna w takiej sytuacji zrobić, to wyregulować się
zamykając wszystkie wejścia i wyjścia
a następnie, wielokrotnie stymulując się od wewnątrz, wywołać te szkodliwe reakcje i pozbywać się ich w miarę, jak się pojawiają. Tak się składa, że ten proces samoregulacji
a zwłaszcza procesy związane z Izolowaniem się od bodźców zewnętrznych i samostymulacją
przypominają sen w fazie REM i przeżywanie marzeń sennych. Crick i Mitchison określili ten proces uwalniania mózgu od zbędnych informacji mianem odwrotnego uczenia się". Jeśli Crick i Mitchison mają rację, pamiętanie snów byłoby rzeczywiście niepożądane, podobnie jak oglądanie obciążających dokumentów tuż przed ich zniknięciem w maszynie niszczącej papiery. Istnieje jednak pewien problem: zgodnie z tą teorią sen, który raz się pojawił, powinien zniknąć na zawsze, a przecież wszyscy mieliśmy do czynienia ze snami, które nie raz się powtarzają. U osób przechodzących kryzys emocjonalny takie powracające sny są normą raczej niż wyjątkiem. Crick i Mitchison zostali zatem zmuszeni do wysunięcia dodatkowej hipotezy: ich zdaniem obudzenie się w czasie snu sprawia, że proces usuwania zbędnych informacji ulega odwróceniu, skutkiem czego sen nie tylko zostaje zapamiętany, ale również powraca w przyszłości.
Pracując nad swoją teorią uczeni zwrócili uwagę na kolczastego mrówkojada, zwanego kolczatką, żyjącego tylko w Australii. Jest to prymitywny leśny ssak, spokrewniony z innym mieszkańcem Australii, dziobakiem, który ma charakterystyczny kaczy dziób. Kolczatka to chyba jedyny ssak lądowy, u którego nie występuje sen REM. Zwierzę to ma natomiast dwie okazałe półkule mózgowe, ze szczególnie dużymi płatami czołowymi, które w stosunku do rozmiaru całego ciała są nawet większe niż u ludzi. Crick i Mitchison twierdzą, że zwierzęciu temu potrzebny jest tak duży mózg, ponieważ brak stadium REM uniemożliwia odwrotne uczenie się, a tym samym pozbycie się nadmiaru informacji. Kolczatka może więc tylko gromadzić te zbyteczne informacje gdzieś w swojej wielkiej głowie. Tu pojawia się zgodność z teorią komputerów: jeśli nie możesz wyregulować sieci neuropodobnej, to innym, stosunkowo dobrym rozwiązaniem jest jej powiększenie.
Crick i Mitchison nie są jedynymi teoretykami snów, którzy zwrócili uwagę na kolczatkę (fakt, że w teoriach z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych kolczasty mrówkojad pojawia się równie często jak freudowskie spełnienie ukrytych pragnień, wydaje się dobrze określać charakter tych teorii). Dr Jonathan Winson z Uniwersytetu Rockefellera uważa, że przypadek kolczatki potwierdza również jego teorię snów, mimo iż teoria ta stanowi niemal dokładne przeciwieństwo teorii Cricka i Mitchisona. Zdaniem Winsona, wcale nie śnimy, by zapomnieć". Twierdzi on, że pojawianie się marzeń sennych jest metodą zapamiętywania informacji o największym znaczeniu dla przetrwania danego zwierzęcia: czy to szczura, czy człowieka.
Teoria snów Winsona łączy informacje o procesach chemicznych i elektrycznych z danymi na temat zachowania. U każdego zwierzęcia wykonującego czynności o zasadniczym znaczeniu dla jego przeżycia
na przykład: tropienie zdobyczy lub badanie terenu
występuje niezwykły układ fal mózgowych. Zaatakuj nozdrza ospałego królika zapachem kapusty, a jego fale mózgowe gwałtownie zmienią się, zwłaszcza w hipokampie
części mózgu ważnej dla pamięci. Pojawiające się tam uprzednio szerokie, poszczerbione fale, właściwe dla pogranicza snu i jawy, natychmiast ustąpią miejsca regularnym, występującym z częstotliwością sześciu na sekundę falom, zwanym falami theta. Fale theta mogą pojawić się wskutek różnych zachowań: u królików może to być czujność wzbudzona przez podejrzane dźwięki (nie mówiąc o kapuście), u kotów skradanie się, a u szczurów badanie najbliższego otoczenia (czynność ta jest dla szczura tak ważna, że nawet głodne zwierzę zbada teren, zanim zainteresuje się podłożonym pod nos pokarmem). Biorąc pod uwagę, że fale te występują w hipokampie, rozsądnie brzmi przypuszczenie, że fale theta odgrywają ważną rolę w zapamiętywaniu najistotniejszych elementów wspomnianych zachowań.
Winsonowi udało się uzyskać dane potwierdzające tę hipotezę. Rejestrował on poziom aktywności elektrycznej poszczególnych komórek mózgowych szczurzego hipokampa. Chociaż brzmi to wręcz niewiarygodnie, wszystko wskazuje na to, że w czasie badania labiryntu mózg szczura przyporządkowuje pojedynczym komórkom mózgowym zadanie pamiętania pewnych miejsc. Może się zdarzyć, że do zapamiętania niektórych ważnych miejsc użyta zostanie więcej niż jedna komórka, ale zadziwiające jest to, że pojedyncza komórka w ogóle potrafi sobie z tym poradzić. Winsonowi oraz jego kolegom udało się znaleźć niektóre z takich neuronów miejsca" w mózgu szczura i wykazać, że ulegają one szybkiej aktywacji tylko wówczas, gdy zwierzę znajduje się w konkretnym miejscu labiryntu, na przykład tuż przed drzwiczkami do ścieżki nr 1. Gdy tylko szczur opuści to miejsce, odpowiadający mu neuron przestaje być aktywny, podczas gdy inne neurony uaktywniają się. Przypuszczalnie każdemu istotnemu miejscu w labiryncie odpowiada jakiś neuron miejsca" w mózgu szczura.
Tu pojawia się związek ze snami. Fale theta obserwuje się też w hipokampie w czasie snu REM. Jonathan Winson dowiódł, że te same komórki nerwowe, które są wyczulone na poszczególne miejsca w labiryncie, działają bardzo aktywnie w czasie snu REM. Na tej podstawie wywnioskował, że podczas snu REM ulegają one reaktywacji w celu przesłania do pamięci posiadanych informacji zebranych wówczas, gdy szczur badał labirynt. Informacje te wymagają zmian w chemii i w architekturze receptorów w synapsie i tu powstaje problem: jak powiązać elektryczny charakter fal theta z synapsą? W pierwszym przypadku chodzi o proces, w drugim o strukturę
w jaki sposób mogą one współdziałać, by rejestrować wydarzenia dnia? Wszystko wskazuje na to, że z niewiadomych powodów obecność fal theta sprzyja zachodzeniu fizycznych zmian w synapsie. Dlatego fale theta pojawiają się w ważnych momentach na jawie, a następnie odtwarzane są podczas snu REM, kiedy zdarzenia te zostają włączone do pamięci. Jonathan Winson twierdzi, że
przynajmniej u badanych zwierząt
faza REM jest okresem, w ciągu którego wspomnienia na temat zachowań oraz zdarzeń o największym znaczeniu dla przetrwania odżywają i zostają przesłane do pamięci długotrwałej, czyli, jak mi powiedział: Kot musi powtórnie przeżyć dane zdarzenie, by je zapamiętać".
A co z kolczatką? Hipokamp tego zwierzęcia również wytwarza fale theta, przede wszystkim wówczas, gdy ryje ono w ziemi w poszukiwaniu owadów. Jest jednak pozbawione snu REM, który (przynajmniej zgodnie z tą teorią) pozwoliłby mu odtworzyć i skonsolidować wspomnienia o tej czynności. Dlatego, zdaniem Winsona, kolczatka ma tak wielkie zwoje płatów czołowych: przechowują one na stałe wszystkie istotne, zebrane przez nią w ciągu dnia informacje, począwszy od momentu ich uzyskania (jest to pogląd dokładnie przeciwny do poglądu Cricka i Mitchisona, według których wielki mózg jest niezbędny do przechowywania bezużytecznych informacji, jakich kolczatka nie może się pozbyć). Zwierzęta o mózgach większych niż mózg kolczatki nie mogłyby sobie pozwolić na posiadanie płatów czołowych tak nieproporcjonalnie dużych, jak płaty kolczatki, gdyż wówczas ich mózgi musiałyby być groteskowo wielkie; Winson lubi mówić, że ludzie potrzebowaliby taczek do przenoszenia swych mózgów. Z tego właśnie powodu (jeśli zechcesz uwierzyć w tę teorię) pojawienie się snu REM na pewnym etapie ewolucji jest takie ważne: pozwoliło bowiem ssakom przeznaczyć przestrzeń w płatach czołowych na przetwarzanie złożonych informacji, nie zaś wykorzystywać owe płaty jako gigantyczne neuronowe parkingi.
Powyższa teoria napotyka jednak pewne trudności, choćby taką, że fale theta nie zostały dotąd odkryte w mózgach żadnych naczelnych, w tym ludzi. Mimo to Winson nie wydaje się bardzo przejęty nieobecnością tych fal. Mówi, że przecież w synapsach zachodzą zmiany konieczne do zapisania informacji w pamięci długotrwałej. Twierdzi, że z pewnością zmiany te ułatwia jakiś inny, dotąd nie odkryty typ fal mózgowych. Jego zdaniem fale takie mają prawdopodobnie większą częstotliwość niż fale theta. Fale theta są idealne dla zwierząt, u których węch pełni bardzo ważną funkcję; zmysł ten potrzebuje tylko niedużych zasobów do przetwarzania informacji. Jednak ludzie i ich człekokształtni krewniacy polegają głównie na wzroku, czyli zmyśle, który zaczai odgrywać dominującą rolę w późniejszych stadiach ewolucji i który wymaga znacznie większej szybkości przetwarzania.
Czy ten model
śnimy, by zapamiętać"
można zastosować do wyjaśnienia sensu pojawiania się dziwacznych i fascynujących treści ludzkich snów? Tak, jeśli słowu przetrwanie" nada się możliwie szerokie znaczenie. Dla ludzi odpowiednikami stanu czujności w oczekiwaniu na zbliżające się niebezpieczeństwo, konieczność tropienia zdobyczy czy badania terenu mogą być: brak poczucia bezpieczeństwa, strach, zazdrość, gniew, a nawet freudowska frustracja z powodu nie spełnionych pragnień z czasów dzieciństwa. Winson sugeruje nawet, że układy w mózgu, które biorą udział w wykorzystywaniu snu REM dla ponownego przetworzenia informacji zebranych w ciągu dnia, to podświadomość w sensie zgodnym z definicją Freuda. Winson wierzy, że sny nie są dobrze zapamiętywane, ponieważ nie ma takiej potrzeby
ponowna rejestracja w pamięci związanych z nimi zdarzeń odbywa się niezależnie od tego, czy pamiętasz dany sen, czy też nie. Z drugiej strony, zapamiętanie snu nie zakłóca tego procesu.
Chociaż nie ma dotąd dowodów na istnienie fal theta w ludzkim hipokampie, jednak liczba danych wskazujących, że u ludzi sen REM związany jest z uczeniem się, ciągle rośnie. Carlyle Smith z Uniwersytetu Trent w Peterborough wykazał, że jeśli studenci uczą się rozwiązywania podchwytliwych testów logicznych, to w ciągu następnych nocy ich sen REM wykazuje charakterystyczne zmiany. Zaskakujące jest tu użycie liczby mnogiej słowa noc", okazuje się bowiem, że u badanych studentów, podobnie jak u szczurów w laboratorium, zmiany we śnie REM mogą następować nawet w 72 godziny po czasie uczenia się trudnego materiału. W jednym z eksperymentów studenci uczyli się pewnej gry logicznej między czwartą a szóstą po południu, a następnie zostali podzieleni na trzy grupy. Jedna grupa nie spała pierwszej nocy, druga spała pierwszą noc, ale czuwała następnej nocy, trzecia zaś grupa czuwała trzeciej nocy z kolei. Otrzymano dziwne dane: brak snu zarówno w ciągu pierwszej, jak i trzeciej nocy powodował pogorszenie wyników uzyskiwanych potem w grze, natomiast czuwanie w ciągu drugiej nocy nie miało takiego wpływu. Badając dalej to zjawisko, Smith dowiódł, że wielokrotne budzenie studentów w czasie snu poza stadium REM nie wpływało na ich sprawność w grze następnego dnia, ale przerywanie snu REM wywarło negatywny skutek. Smith postuluje, że istnieją okresowe okienka" REM
niektóre występują w kilka dni po pierwotnym zdarzeniu
w ciągu których uczenie się i zapamiętywanie w jakiś sposób zależą od snu REM. Fakt, że te okresowe okienka nie pojawiają się w ciągu drugiej nocy, stwarza moim zdaniem doskonałą okazję, by uczyć się dwóch różnych rzeczy, na przykład jakiejś gry logicznej i szachów, w ciągu dwóch kolejnych dni. Potem należy pozwolić mózgowi w okresie kilku następnych nocy przeskakiwać tam i z powrotem od jednej do drugiej umiejętności, by najpierw zapamiętał elementy gry logicznej, później zaś powtarzał pewne nietypowe otwarcia szachowe, po czym znów powracał do gry i tak dalej. Tak czy inaczej, eksperymenty te mówią nam, że uczenie się i sen REM są jakoś ze sobą związane.
Teoria snów i uczenia się zaproponowana przez Jonathana Winsona pokazuje zarówno plusy, jak i minusy współczesnych badań nad snem. Badania te osiągnęły poziom znacznie wyższy niż za czasów Freuda, gdyż uwzględniają wiedzę o pracy mózgu, zarazem jednak wciąż nie udaje się wyjaśnić różnorodności sennych marzeń i związanych z nimi doznań. Fakt, że sny stanowią całkowicie subiektywne doświadczenie, utrudnia ich naukową analizę. Gdy opowiadam Ci mój sen, musisz mi wierzyć: nie masz pojęcia, czy mówię prawdę, całą prawdę czy też coś zupełnie innego. Nawet ja sam mogę nie wiedzieć, czy poprawnie odtwarzam treść mojego snu. Na podstawie wykresu moich fal mózgowych możesz wywnioskować, że śniłem, ale to wszystko, co możesz ustalić. Freud obchodził te przeszkody, przyjmując postawę nienaukową i opierając się na anegdotach, ale powiedział coś naprawdę ciekawego. Niestety, próby zrozumienia snów oparte na wiedzy o mózgu nie są nawet w przybliżeniu tak atrakcyjne, ponieważ nie zajmują się indywidualnymi snami. Co jest bardziej podniecające: rozszyfrowywanie zakazanych pragnień ukrytych w danym śnie czy ustalanie, które receptory są aktywne w hipokampie w czasie snu REM?
Teorie głoszone przez Cricka i Mitchisona oraz przez Winsona proponują wygodne, chociaż całkowicie przeciwstawne, wytłumaczenia faktu, że zapominamy nasze sny. Jedna z najważniejszych teorii, które narodziły się w ostatnich piętnastu latach, skupiła się natomiast na wyjaśnieniu dziwaczności snów, powołując się na wiedzę o biologii mózgu. Twórcą tej teorii jest Allan Hobson z Harvardu. W 1977 roku, wspólnie z Robertem McCarleyem, wysunął on hipotezę, że historie przeżywane w snach to po prostu wynik usilnych starań mózgu, by nadać jakiś sens losowo generowanym seriom wrażeń wzrokowych, powstających w wyniku aktywności w pniu mózgu. Pierwotna teza obu uczonych głosiła, że sny wcale nie są naładowane znaczeniami, a wręcz przeciwnie, najzwyczajniej w świecie nic nie znaczą.
Hobson uważa, że dziwaczność marzeń sennych
gwałtowne zmiany osób i miejsc, nielogiczność wydarzeń i ich scenerii oraz mnożenie się nie wynikających z niczego i pojawiających się ad hoc wyjaśnień
to rezultat dwóch różnych zmian chemicznych, które zachodzą w czasie snu REM. Jedna z tych zmian dotyczy czasowego zablokowania kluczowych ośrodków nerwowych w pniu mózgu (części mózgu leżącej tuż ponad rdzeniem kręgowym), co powoduje znaczne obniżenie się poziomu dwóch neurotransmiterów, w normalnych warunkach dostarczanych przez te ośrodki do płatów czołowych. Ponieważ transmitery te działają raczej hamująco niż pobudzająco, odcięcie ich dopływu osłabia zahamowania, co z kolei sprzyja nieprzewidywalnej działalności umysłowej
dziwaczność zostaje uwolniona z pęt. Równocześnie następują wybuchy nagłych i przypadkowych wyładowań elektrycznych, zwanych ostrymi falami PGO (pontogenicidooccipitol) [nazwa ta wywodzi się od struktur, w których powstają; są to więc fale mostowo-kolankowo-potyliczne; przyp. red.], które zachodzą w innym ośrodku pnia mózgu. Według Hobsona wyładowania te sprzyjają szybkim ruchom oczu obserwowanym w czasie snów, a oddziaływanie tych wyładowań na procesy myślowe śniącego mózgu bardzo przypomina sposób, w jaki niespodziewane zdarzenie przykuwa naszą uwagę wtedy, gdy nie śpimy. Każde zwierzę, które usłyszy jakiś odgłos gdzieś z boku lub ujrzy niespodziewanie pojawiający się cień, natychmiast kieruje uwagę w jego stronę
w mózgu tego typu reakcja zaznacza się eksplozją fal PGO. Jedyna różnica polega na tym, że w czasie snu nie ma żadnych zdarzeń zewnętrznych, a fale PGO wybuchają same z siebie. W pewnym sensie więc obniżenie poziomu związków chemicznych w mózgu czyni mózg mniej stabilnym, a wtedy fale PGO wystarczają, by wytrącić go z równowagi. W efekcie rodzi się niekonsekwentny świat snów.
Alan Hobson to jedna z głównych postaci w dziedzinie badań nad snem, choćby ze względu na swój bogaty dorobek: w jednym z ostatnich numerów czasopisma Consciousness and Cognition" zamieszczono osiem artykułów
wszystkie są autorstwa Hobsona oraz jego zespołu badawczego z Uniwersytetu Harvarda. Mimo to, a może właśnie dlatego, niewiele z poglądów Hobsona zyskało jednomyślną akceptację innych badaczy. Jego wyjaśnienie dotyczące dziwaczności snów należy do tych, które nie zostały uznane. Chociaż wszystkim nam zdarzyło się mieć sny naprawdę niesamowite, niektórzy badacze jednak podają w wątpliwość samo pojawianie się jakichś dziwacznych elementów. Jonathan Winson (ten od teorii: śnimy, by zapamiętać") utrzymuje, że o ile w scenach ze snu mogą wystąpić jakieś dziwne skojarzenia, jednak ich niezwykłość jest po prostu spowodowana trudnościami w odkodowywaniu": sny wydają się nam dziwne tylko wtedy, gdy nie potrafimy uzmysłowić sobie, co też próbują nam one powiedzieć. Niewykluczone, że zrozumienie źródła bieżących zmartwień mogłoby nagle wyjaśnić skojarzenia wiążące ze sobą różne dziwne obrazy senne, choć Hobson dostrzega dalsze niekonsekwencje: zarówno w sposobie, w jaki śniona historia powstaje z różnych elementów, jak i w nagłych zmianach scenerii i wzajemnym nakładaniu się dziwacznych pomysłów. Gdy przychodzi do konkretów, Hobson dużo bardziej niż Winson skłonny jest odmówić snom jakiegokolwiek znaczenia.
Oczywiście Winson to nie jedyny naukowiec, którego zastanawia dziwaczność snów. John Antrobus, badacz snów z City College w Nowym Jorku, dokonał pewnych zaskakujących od' kryć, z których jedno zrodziło się w wyniku przesunięcia czasu kładzenia się do łóżka i budzenia ochotników o trzy godziny później tak, by przeżywali ostatnie sny danej nocy w czasie, gdy normalnie byliby już obudzeni. W tych porannych godzinach mózg osiąga już poziom aktywacji zbliżony do poziomu obserwowanego na jawie
innymi słowy, mózg wylania się ze snu
i relacje ze snów przeżywanych w tym okresie wskazują, że są one dziwniejsze i bardziej niespójne niż sny pojawiające się we wcześniejszych fazach nocy. Nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje, chociaż niektórzy przypuszczają, że aktywny mózg jest bardziej świadomy dziwaczności swoich własnych snów. Pewne części mózgu mogą szczegółowo śledzić zmiany wątku, będące dziełem innych części. Jeśli myśl, że pewne części mózgu mogą obserwować, co robią inne części, wyda Ci się dziwna, przypomnij sobie zjawisko przytomnych" snów, kiedy to sceny we śnie rozgrywają się w tym samym czasie, gdy Ty (czy też ta część Twojego mózgu, która w danym momencie reprezentuje Ciebie") przyglądasz się temu i możesz nawet ingerować w treść swojego snu. John Antrobus zastanawia się, czy dziwaczność snów nie mówi nam więcej o stanie mózgu i o stopniu aktywności różnych jego obszarów niż o zmianach w chemii, których znaczenie podkreśla Hobson.
Jeszcze bardziej zaskakujące spostrzeżenie Antrobusa dotyczy tego, że marzenie senne nie jest jedynym okresem, w czasie którego umysł nasz zbacza z utartych ścieżek. Antrobus porównywał treść snów z błądzącymi myślami ludzi, którzy przez pewien czas leżeli w samotności w zaciemnionym pokoju, a następnie proszono ich, by odpowiedzieli na pytanie: Co przechodziło przez twój umysł, zanim cię zawołałem?" Marzenia na jawie tych ludzi, przynajmniej według kryteriów stosowanych przez Antrobusa, okazały się bardziej dziwaczne niż historie przeżywane w snach. Na przykład nieciągłości, czyli zdarzenia na ogół poprzedzane w relacjach ze snów wyrażeniem: aż tu nagle...", pojawiały się dwukrotnie częściej na jawie niż w czasie snu REM. Antrobus zwraca uwagę, że zwykłe porównania między snem a stanem czuwania mogą prowadzić do zbytnich uproszczeń. Gdy czuwamy, nasze mózgi są często zmuszone do prowadzenia rozmowy (lub, co gorsza, sporu); wtedy nasza uwaga musi być napięta i skupiona na logicznej konstrukcji wywodów, ale zdarzają się takie momenty, gdy możemy pozwolić naszym mózgom na luz. Uzyskane przez Antrobusa wyniki badań osób snujących wolne skojarzenia w skąpo oświetlonym pokoju sugerują, że mózg, pozostawiony sam sobie, doskonale potrafi oddawać się dziwacznym myślom, mimo że brak jakichkolwiek zapisów EEG, wskazujących na to, że ludzie ci doświadczają marzeń sennych.
Antrobus sądzi, iż rozsądne byłoby przypuszczenie, że mamy tu do czynienia z działalnością zarówno ośrodków wzrokowych, jak i konceptualnych. Gdy czuwamy, ośrodki wzrokowe przesyłają złożone przez siebie obrazy, a ośrodki konceptualne interpretują je i nadają im znaczenie. To samo dzieje się w czasie snu REM, z tą różnicą, że wobec niemożności widzenia świata zewnętrznego ośrodki wzroku w jakiś sposób generują wówczas własne obrazy. Według Antrobusa problem polega na tym, że o ile ośrodki wzrokowe mózgu doskonale radzą sobie ze składaniem różnych kształtów, kolorów i odcieni w obrazy, to jednak w żaden sposób nie potrafią ułożyć tych obrazów w sensowny ciąg, ponieważ w normalnych warunkach czuwania robią to oczy, które rejestrują zdarzenia w takiej kolejności, w jakiej one zachodzą. W rzeczywistości istnieje naturalne uporządkowanie zdarzeń w czasie i układ wzrokowy po prostu zachowuje ten porządek. We śnie nie funkcjonuje jednak żaden mechanizm, który dyktowałby taki porządek i w związku z tym obrazy mogą być zestawiane w niezwykłe sekwencje [Warto przypomnieć, że sny przeżywane w fazie REM to tylko część omawianego tu zjawiska, nawet jeśli jest to część najlepiej widoczna. Istnieją solidne dowody aktywności śpiącego mózgu również w innych fazach snu. Ludzie obudzeni ze snu non-REM często mówią, że przed obudzeniem przez ich umysł przebiegały różne myśli, ale myśli te nie miały żadnych dziwnych cech właściwych myślom fazy REM. Sądzono nawet, że sny zdarzają się również w ciągu całego dnia, ale ich istnienie jest wówczas zamaskowane przez zalew informacji zmysłowych, charakterystyczny dla stanu czuwania; przyp. red.].
W stanie czuwania do mózgu napływa tyle informacji zmysłowych, że ich większości nie poświęca się żadnej uwagi. W dodatku nawet informacje, które nie zostają natychmiast odrzucone przez rejony mózgu odbierające sygnały ze zmysłów, przechowywane są w pamięci krótkotrwałej zaledwie przez moment, zanim pozwala się im zniknąć. Sygnały przesyłane przez zmysły wpływają nawet na rozwój mózgu niemowlęcia: u dziecka pozbawionego od urodzenia możliwości widzenia lub słyszenia mózg rozwija się inaczej i kiedy człowiek ten dorasta, jego mózg ma inną budowę niż mózg człowieka, który od dziecka odbierał bodźce wszystkimi zmysłami. Mózg tak przyzwyczaja się do interpretowania wrażeń przesyłanych przez zmysły, że gdy się go ich pozbawi, zaczyna tworzyć swoje własne wrażenia. Śniący na jawie ochotnicy w eksperymentach Johna Antrobusa, ludzie unoszący się w pojemnikach, które eliminują wszelkie wrażenia zmysłowe, i my wszyscy w czasie naszych snów doświadczamy tego, do czego są zdolne nasze mózgi, gdy pozwoli się im pisać ich własny scenariusz. Pomimo niemal całkowitego braku informacji zmysłowych (wyjątkiem jest nagły dźwięk, który mógłby wtargnąć w głąb snu), te części mózgu, które zajmują się interpretowaniem obrazów i nadawaniem im znaczenia, pozostają czujne, sprawne i zdolne do stworzenia historii na podstawie czegokolwiek. Dla snującego opowiadanie gawędziarza nie jest istotne, czy materiału dla jego historii dostarczają tłumione pragnienia z czasów dzieciństwa czy też przypadkowe pobudzenia pewnych komórek mózgowych. Ten świat podwójnie zadziwia, ponieważ w czasie przeżywania snów uczucie niedowierzania ulega zawieszeniu, w wyniku czego, dopóki śnimy, nic, co zdarza się we śnie, nie może nas zaskoczyć.
Freud określał sny mianem królewskiej drogi do podświadomości", ale są one również próbką tego, czym mózg zajmuje się w ciągu dnia
chociaż nieraz wydaje się, że zostały zestawione przez obłąkanego producenta wideoklipów
a więc: przywoływania wspomnień, wędrowania po mapach różnych obszarów przestrzeni, przypominania sobie znajomych twarzy, a nawet snucia niezwykłych opowieści. Znaczenie snów nie ogranicza się do tego, że są one dziwne. Polega na tym, że owa dziwność, którą uważamy za tak specyficzną cechę snów, nigdy zanadto się od nas nie oddala, nawet kiedy mózg pozostaje w stanie czuwania.
Obrazuje to chociażby eksperyment z płonącym domem. Przekonaliśmy się, że wiele procesów zachodzących w naszym mózgu może odbywać się poza naszą świadomością. Nie chodzi bynajmniej o stosunkowo nieskomplikowane czynności, związane z przetwarzaniem i łączeniem ze sobą wrażeń wzrokowych lub słuchowych, lecz raczej o snucie skomplikowanych opowieści i rozważań, stanowiące podstawę naszego sposobu myślenia i naszej osobowości, nawet jeśli opierają się one na myśleniu, które nigdy nie dociera do naszych umysłów". Żeby nikt nie pomyślał, że ten brak świadomości występuje tylko u ludzi cierpiących z powodu uszkodzenia mózgu, przypomnijmy sobie eksperyment z rajstopami, podczas którego całkiem normalni ochotnicy wymyślali różne uzasadnienia dla swoich wyborów
a przecież dla wyborów tych nie było żadnych rzeczywistych podstaw. Czy istnieje zatem wyraźny kontrast między tak zwanym racjonalnym umysłem i stanem mózgu w czasie snu, jeśli oba zajmują się tworzeniem strumieni myśli poza naszą świadomością?
Masz co najmniej dwa mózgi (a przypuszczalnie znacznie więcej): jeden produkuje myśli, o których myślisz, że masz nad nimi kontrolę
to do tego mózgu prawdopodobnie odwołujesz się, gdy określasz stan swojego umysłu", podejmując decyzję. Drugi mózg to ten, który bez Twojej wiedzy podejmuje w Twoim umyśle decyzję za Ciebie. To jeszcze jeden powód, by ułożyć się wygodnie i rozkoszować swoimi snami: dają Ci one możliwość przejścia przez kurtynę i przyjrzenia się ukrytej działalności Twojego mózgu.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
2 ZKM luty 20 2012id!02520 Organizacja usług dodatkowych w zakładzie hotelarskim20 rad jak inwestowac w zloto20 3SH~151 2039 20 Listopad 2001 Zachód jest wart tej mszy20 Phys Rev Lett 100 016602 2008więcej podobnych podstron