-oda Mętddfipi oSaf z o3onpof *ojjnf z« onAYodBZ io -ęiAYod oin 1 pnj^of.^AV ■oązoajBUi o3 bui oj^ —
•ośtoiu op zbjuz opi •psomuofAz.id [oj oi.wBcjzod 'ho ooijo z<;Sozo«{p i #J9<HV —
•mnop ay bjujsoz ui.fq oium jisojd jjoąjy — *B|B}Xds—,?z6or/pofod oiu oj^Bf — •raozen mXu8B{Ai b(Xzjoiay oiu ei[duo(i iubj
•Bjoiqoą *8901111
Bpiudpo — oązoojBni bqoj z ęizp bpufod o;x —
•ojJBję 5is zsotdg *5|iA\qo uz bjs bciXzobz bjuoay oq ‘fozpbjdfBii ą«f 5is zsoidc;—nSojd «a bjbjoaybz — <;bayojo2 oiu ozozsop jojąup —
•o(|otioQ inud nfoąod op iqp«dAY 1110(80(078 I mOSB|BI( z Xp3 ‘b?oiu npzvf -Xay (bui vjp oSojbfodoui ‘bąpBJfBZ 9bzbiayzoj oumid -Uli B(UAYO(ISn I U 5(1110(88 AY ozozsof R(Xq Bjauję
•ouoSjoionoj) op o<foiaybz oS |uitn Xjo(ą knz -OAYod oSoofcfnąozoo op (pbisay 1 jop bu (pozso^ •|(ZBXzjd o5oiu od Asuęją ljmXj bz osi ay^o3 oz 4ąBoz
BU ‘UlOIAYZJp WĄ blS JBAY040j5J8 I \l f (BUBIOS'!
*b£0UI 01*^ —
*05(J8XZ8AY Z po I AY 0(1 ‘opAYBid IUI
zpoiAYod ł5;o uiB2u(q oą(Xj ‘fouijbąafBu ?ojy —
^Oium B[p OJ Z8|q04Z XZQ ‘OIOUOAY foZSfoiSIZp BU
5ts B|BAY.(zBqod oiu ‘oiuui bu pBjSzAY zozid ęXq lOI8
-Old blO U10(B101(0 ‘fOOOlAY 03 BZ8fOIUloduz(BSJ —
^BpAYBjd oą[Xj o; AZ£) — •••JinBOSd Z opjA.YY bzsniU OlUApof oSojB(p I oiufodnz p oSoubhzoiii ••\YYOjuofi|5f qoiotn z o^onpof 0{bll5|J0p OlOSbzOZSOlU 0UIJ0J8J '0J4BJY* ‘OJH ?»IV —
— 191 -•izojS
uibu 0}oębzoz80|n soiąuf —Buuiopazjd zsBAY.Ciąn soo A£ £9i3J0qty Xzobuz oj of> •••^zspruAYod 04jnf —
*04jnf ojoidop Ojuqo[)odopvY«jd Soojay -od 1 mnop z bis ?i[Bppo Xnoz8niui mojsop pBuitoz -od bp Aą—jąow—oątreąooą bp uiojbjoaybz —
•b((A\l|0 BZ 8(Z80AY B(4Bję *Xu -OZ OJSOjd JBZBą I BfBąOl KU ||U0.YY7.pBZ 100(0(1
•ojsojdod *rf nj jozo«4 uiAqpzpBj ioSoiąjs.CzSAY bis .(qBji|8Aniop Xouio(n(j uiud u ‘9X78 -Xzjbayoj nund niXq{B(8niu zXp3 ‘ojubiI łojx — •JBjXduZ—^foni op OKfod obi AY b«(»JV' —
*B|8Z4AY
o3of Xzsnp ay Bjoją ‘Xzjnq fouzsBJjs ijiayijo foj .yy BfuzpBjpz oiu o2of z4Bayx ‘"bjoiąo^ kuuąooąn ku pBjSzAY zozjd oiujodnz bis (Azoojsiozjd ‘XqB|8 ąnj uoj ^Oiayojzo 41 [oay jAYoąijs.YAY uiuojązpnjpBu l^5lZ(J
•ozozsof zbj nuBd bfnąbizp ‘osouzsnja uud bj^ —
•AIIOZ oX'(OAYJJ OIU
Xq ‘oiufoąods bis obayoijobz ąnupof nund bzpuji -niuoi oąAYioozjd oiu iu :ui oiu lXzoXz oiqos uud ij^of op; !?iqoi Oiu o^oj foido( Xqo|Xq tnoiUBpz mofoj^ —
—^BiiSozod 1 okuspsn foiuiufuuXzjd otzpbq uf iui ou(oay Xzo ***o(B — łjJoqiy (kudozs — nuvd bfnąb|Z(] —
•BUBd
9sXzjoą bu b;8 ijjoiaysaay baybjiIs ozojvt •kiuoiayjjbuiz oSousozOAYpozjd Aoinojiifi jutid 9;zpbzoz80 oizpbq loidoi oz ‘bzpBs — ąiupb/ju (hudozs — '"psj —
jojjbj^ —*vąozo oimu bu iubj Bjęją
‘BU07. ‘ufoui BUOy. — JB(OAYBZ — OJAYOUUd 7.0(V —
pieniądze, zwrócę mu dziś i w tej chwili miałby je już u siebie, gdyby mnie nie zaaresztowano.
— W każdym razie nie byłbyś pan w możności zwrócenia mu tych samych papierów, które ci powierzył, gdyż część ich znajduje się w ręku baictnicy Rity. Dała jo podobno pańska żona, wzamian za jakiś list kompromitujący. Zeznała to sama panna Kita. Widocznie dokument to musiał być wielkiej dla pana wagi, skoro opłaciłeś go pan tak drogo i to takicmi pieniędzmi.
— Przysięgam panu, żc nie wiedziałem o tern...
— Nie wiedziałeś pan? W takim razie jakimże sposobem, bilety don Kamira z kasy twojej, przeszły do rąk pani Dulomey?
Dulomey spuścił głowę. Chcąc się bronić, musiałby obwinić Martę, musiałby imię jej do tej ohydnej wmieszać sprawy. Na samą myśl o tern wstrząsnął się.
— Nie odpowiadasz pan?—spytał sędzia.
— Nie mogę — szepnął nieszczęśliwy. — Zróbcie ze mną, co wam się podoba. Nie powiem.
— Idźmy dalej — ciągnął Douet d’Arcq. — Pan prokurator idąc za wskazówkami don Kamira stwierdził, że grasz pan na giełdzie i że dziś nawet zaangażowany jesteś na blizko 300,000 fr., za pośrednictwem agenta Bourytcgo. Wiadomo panu, że prawo zabrania rejentom odbywać podobnych operacyj, nawet na rzecz swoich klijentów; obecnie zaś mamy pewne dane, że grałeś pan na własne ryzyko. Czy to prawda?
— Nie przeczę, tak jest w istocie.
— 177 -
— No, przecież nie ja—zaśmiał sic dWuberty.
Musiał on posiadać ciekawe tajemnice dou Die-
ga de Ramir, skoro ten ostatni podpis swój u dołu arkusza położył.
— A teraz zaadresuj.
„Jego Kkscclcncyja pan I)esaroix, prokurator cesarski. W pałacu sprawiedliwościM.
Margrabia wziął list i wsunął go do kieszeni.
— Sam go wyślę—rzekł—a pan czekaj na moje dyspozycyjc i gdyby cię wezwali do sądu, zawiadom mnie, bym cię nauczył, jak masz mówić.
Dulomey szalał z trwogi i rozpaczy. Niebezpieczeństwo było blizkic i groziło mu natychmiastową zgubą. W zmąconym umyśle przewijały mu się tysiączne projekty; żaden z nich jednak nie był wykonalny. Z posagu żony nic pozostało mu nic; wszystko przeszło przez ręce Bourty‘ego. Przez chwilę chciał udać się o pomoc do pani Donelle, ale ta, co najwyżej byłaby go upoważniła do podniesienia złożonego u niego depozytu, a ten już dawno przeszedł w inne ręce. Wiedział, że reszty majątku nic mogłaby tak zaraz podnieść; związana była bowiem terminem, na jaki zostawiła swoje kapitały w domu bankierskim, będącym niegdyś własnością jej męża.
Dulomey nie miał w Paryżu bliższych przyjaciół. Bernier sam niewiele posiadał—jedyny człowiek mogący go wyratować; książę de Feryas był nieobecny.
i znów’ ta sama, jedyna pozostawała mu droga.... musiał zuów naruszyć nowe depozyty.
Szczęściem przynajmniej nie potrzebował ukry-
2‘ani Rejentów*. 23