I
WIKTOR WOROSZYLSKI
Rodowód, pochodzenie, genealogia.
Czyli — kto był jego ojcem, dziadem, pradziadem.
Czy to takie ważne?
Dla Puszkina musiało być bardzo ważne, skoro sprawie swego rodowodu poświęcił gwałtowny polemiczny wiersz, a i w innych pismach raz po raz do niej nawracał; musiało też być ważne dla jego otoczenia, dla osób, z którymi się liczył, dla każdego, kto ze względu na świetnych bądź mniej świetnych przodków mógł poetę szanować lub lekceważyć.
Kto był jego ojcem, dziadem, pradziadem — oznaczało: kim jest on sam, jakie zajmuje miejsce w społeczeństwie stanowym, jak nisko należy mu się kłaniać, gdzie wypada go przyjmować, z kim może się ożenić, i wiele innych rzeczy.
W czasach Puszkina oznaczało nawet: jakie są — niezależnie od rozmiarów talentu — jego szanse jako pisarza, do czego mianowicie jest lub nie jest jako pisarz zmuszony. W jednym z listów (do Bestużewa, w maju—czerwcu 1825) poeta twierdził: „nasze piśmiennictwo... nie dźwiga na sobie piętna niewolniczego poniżenia. Nasze talenty są szlachetne, niezależne... Cudzoziemcy zdumiewają się — gdyż oddają nam pełną sprawiedliwość — nie rozumiejąc, jak to się stało. Przyczyna jest jasna. Pisarze pochodzą u nas z wyższej klasy społecznej. Arystokratyczna duma zespala się u nich z ambicją autorską. Szubrawiec Woroncew (jeden z carskich dygnitarzy, z którymi miał do czynienia Puszkin — przyp. W. W.) nie pojmuje tego. Wyobraża sobie, że rosyjski poeta zjawi się w jego przedpokoju z dedykacją lub odą, a ten zjawia się z żądaniem szacunku, jako właściciel sześćsetletniego szlachectwa — diabelna różnica!” Wypowiedź tę i inne pokrewne jej zinterpretował profesor Borys Eichenbaum jako uczynienie przez Puszkina ze swego starego szlachectwa oręża zawodowej samoobrony, „...centralna kwestia dla Puszkina — wskazuje badacz — to kwestia niezależności zawodowej, zachowania przez pisarza swojej godności... W związku z tym wysunięta przez Pusz-
1139
Pierwszy rozdział nieopublikowanej książki Ten potwór Puszkin.