dający s!ą a trzech stopni. Na najwytaąym s nieb poduszce, spoczywa brązowy posąiek Buddy siedzą* «l -deltalącU gleml*. petycji enatzalącej wykon śUuk liścik sdlej rtoża terta ***** w Wartach i fal lani Jedna a wędą. *t*a • ryśeczL Na stopni
po dwie okrągła, czarne poduszki wypełniona łuskami z k gryczanej. Dokładnie na wprost ołtarze, pney wejściu, loty bl«ł«. kwadratowa ma u. a na nie] okrągła, czcrtvono*i>ou poduszka.
.M Zen jest birtłi# yfuły, M i»m ——r* — pe
purttu myj nicienia; «ui slcdzeul* — po proslu slcdij ckm pro-* lżenia simo«bodo — pe prostu prewadlj clii reunowy — po prostu rozmawiaj} czas spacerowania — p# prosto epaoermś To wszystko. Sio szczególne*#. Leci U fcrt bard*# trudna. To )ost absolutne myślenie. Gdy ooś robisz, po preeit rób 1%. Boi prco* o:»/i«dJtw. Bem podmioty bo* praodneisUL 2Urn wewnętrznego,
hi totm^lrtRepo. Z**»ęlnBM 1 wwm|trn tUją rtą kdJtyos. to sio oujwi absolutnym W**
O lot dzwonu wciska tlą w kaOdy wkamawok mlaaHsatd* Ko
luja pod sufitem, odbija sią od białych ścian, przenika nawet
pr^ez sŁOielnlo naciągnięte na głową śpiwory. Po chwili milknie, .e;z oto zastępują go dźwięk inny: głuche, monotonne udensanla pałeczką w mak tak — im u amant perkusyjny swym kształtem
Erzypsmlnający obłą rybą. wykonany ■ wydrążonego wewaątn a walka drewna. Tak buda* clą dzień w świątyni De Am Sah. Jat piąta rano.
Nim rozpocznie Hę eodsśeona, poranna praktyka, trzeba Jaszcza ■> Jiąó śpiwór i matą. która służyła ta ióżko. następnie znieść to wszystko do piwnicy — pokoje muszą poaoeuć Idealnie puste. Kalety rią śpieszyć: cim* Jest tylko kwadrans; mole Jeszcze uda tię wpaść — choć na chwilą — do łaatenkl? Poranne sprzątanie odbywa s!ą w milczeniu, bowiem rozmowy są surowo zakotw można co najwyżej zamienić szeptem kilka najnicatbędnlejsŁycb •iow.
W kwadrans później wszyscy spotykają s.ę w sali Dharmy Pierwsza zjawia s;ą Marta — Jest diii Mistrzem Moktaka. To właśnie ona musiała wstać wcee.UiieJ ni1 inni i biciem w d/.wi n •budzić aaagbą — buddyjską spolecmość. Tul za nią Jakub Opa* Świątyni t Jednocześnie Główny Nauczyciel Dharmy » głową ogoloną tak. Jak nakazuje obyczaj buddyjskich mnichów, f reszta tego witego kwiatka: Alą. Marsma, Perełka, prawie
Jt
Jest dobudowanym de Jednorodzinne** domku drewnianym ^ • dynkiero. utrzymanym w stnolatycznym stylu. Na wprost wej.vdat na tle malowidła przedstawiającego AwaUokJrteśwarą — Bodh!-eattwą Współczucia, ołtarą w formie schodkowej pJrarmdy. . : dający s!ą a trzech stopni. Na naOwytszym s nich, na okrągłej
Buddy siedzącego w pozy* wykoriam«nis polą-dwle mlaecc-ftopnśu aatnOszyrr.,
llULSkT^' ~~
pteagą kit — kywwST Z lewej strony leży krótki, aeukpi, »k*tą<7 4o odmierzam# okresów aiodzc-śda m GaUkpC twym kształtem przypomina dziób bociana — $ racji przeciętej na całe] długości głowni Ołtarą tonie w kuria* ♦ach — Jestem barwnych, choć zasuszonych.
Wndhit ścian, na drewnianej podłodta, tworząc otwartą 0' etrooy ołtarza literą „U*. lelą caerwone maty. a na katdcj z nici
to miejsce Mis tria Zm — Scen 6a Nima Seuog Sahna — I tylko Jemu wolno Je aa Jąć.
Sdany pomieazcaanta prąyozdobCeM aą wizerunkami mistrzów szkoły Kuasi Um oraz tskatami wykonanymi na Jedwabnych wstęgach, składającymi sią % długich koJumn ideogramów. Wiszący na drewniane}, masywnej konstrukcji, atojącej po lewej stronic waj. órta, duśy pękaty riswon, dopełniła umeblowania tego pomtesr-rtectis Pomieszczenia, shiśącego nie tylko do codziennych r?*V-tytc, lecz takie do spożywania uroczystych posiłków orai rio zp.>-nla: tu bowtam nocują d wsz>-eey praktykujący zen. którzy nu kilka dni pr^rjetdśają s całe] Polaki do swej świątyni główno;
Słychać odgłos bosych stóp na drewniane) podłodze to uczce:-alczący w poranne] praktyce zajmują swe miejsca pod ścianami naprzeciw swych podueaek. Opel l Mlstrs Moktaka atają nato-miast po obu stronach ołtarza, tyłem do niego
Giąbokl pokłon, m ałolonymś Jak do modlitwy diod mi rozpo-szyna cerernonlą.
Kolejny pokłon Ja* lw» tamy i waayw klikają, zakładają lewą oa prawą, opierają dłonie na mad# i dotyaąją twarzą poo-Ne moment odwracają dłcnle wnętrzem do gór>-. chwiią trwają w benruchu. po cayco wstają, by po chwili rozpocząć r.a-atąpny pokłon. 1 następny. 2 Jeszcze jeden.
Panuje data, w które] słychać Jedynie przyspieszone oddechy. W dłoniach iw/kle. proste rótahce: dwadzieścia siedem koralików nanizanych na krótkie, kolorowe sznureczki. Kstdy koralik to Jeden pokłon. Ceremonia koócsy eią pe czterech okrąźenfacn rólaóca^
Owe 108 pokłonów — to minimum, które powinien wykonać co rano kaśdy praktykujący buddysta ta azkoiy Kutn Um. Są Jcd-dnak l ucy, którzy wykonują ich piąćsei. t>*rląc a nawst trzy tysiące!
M,l0d...l<T7..l08 - Koniec Jsaacae tyłke ostatni półpokłon t Jul aooina opuścić salą Dharmy, nie sapccninająe oczywiście o oddaniu Buddzie naietnej ead.
Do rozpocząda drugiej csąk* porannych praktyk poaottało jem kilka mktut; modna wlgc usiąść w pcnsdslonkti na twardych poduszkach, uregulować oddech, dać odpocząć zmęczonym nogom 1 plecom.
Przedsionek sak Dharmy sluly Jednocześnie Jeko miejsce do przebierania sią w rytualne szaty. Wiszą ona na przeciwległych ścianach, na specjalnych, drewnianych wieszakach. Na trzeciej ścianie, naprzeciw okna. gnsjduje tlą wieszak na szaty d/o Mistrza, Opata I Nauczycieli Dharmy, a takie niewielki ołtarzyk Buddy.
Kwadrans prsed szóstą asoktek rosfega slą po raz drugt
Kaldy eeMstalczeer w siedzenie sen (za — omscia •iedsenSej. powinien «łolyć na siebie krótką, szarą szatą. Jedyni# nauczyciele Dharmy upoważnieni są de nosaanU seat długich, powłóczystych, również w starym kolarza. Niektórzy zakładają na Heble Ukta kasa — krótkie, brązowa fartuszki na saałkach — mak. te prayjąll piąć wskazali Buddy: e*e zabijaj, nie kradnij, nie kłem. nie potądaj seksu, nie utywaj środków odurzających. Świadectwem ich przyjęcie Jest takie maleńka blizna na przedramieniu: ślad po dotknięciu tlącym slą kadaidłem. Owego rytualnego dotknięcia może dokonać Jedynie Miatrt, który raa do roku odwiedza wszystkie świątynie rozrzucone pe esłym świacie: od Kort! po Hiszpanię, od Brazylii po Kanadą.
Xaldy siada oa swoim miejscu twarzą de ściany l siara sią ggMoąrfć Jak najwygodniej: przez najbtltue pół godziny nla będzie moina zmienić twej pozycji. Jedni siadają „po turecku" na poduszkach, inni klęczą, Jcsacas inni usiedli Jak Budda — w Jcwiecie loiosu-.
Trzy uderzenia mleczem czukpi w dłoń rozpoczynają medrucją. g«ię rai cg a cisza: słychać w niej tylko regularne oddechy, odgłos prasowanych w palcach paciorków rólańca i - tykanie zegara — jedynej rzeczy, świadczące] # tym, te rzecz dzieje *ię u schyłku XX wieku-
Mn.e) więcej po kwtdrenzie siedzenia, opst podnosi sią *• swego miejsca, podchodzi do ołtarza i bierze t niego długi, płaski Vi] kyoaaku, po czym wolno zaczyna kroczyć za plecami siedzących. Jeśli dostrzelą, że któraś osoba nie Jest należycie skoncentrowana, awraca Je] uwagę, trącając lekko kijem w ramię. Osoba taka powinna wówczas zlotyć dłonie i wykonać głęboki pokłon. Spadają wówczas na nią cztery uderzenia, po dwa z każdej slrooy pasa barkowego. Należy Jeszcze tylko podziękować Opatowi za zwrócenie uwagi, po czym można wrócić do medytacji.
Molo mSmcrya Hę i tak. Se ktoś sam czujo. H raa klepmy aa skcccentrowenlcm tlą- Gdy opal msjduj* się ta jc^o plecami, powinien sam wykonać pokłon. Uderzenia kija ponoć dóśkocale pomagają w pobudzeniu uw«u s rozluźnieniu napięci*-Po okrążeniu pomiotać ren! • opat odkłada kij na ołtarz, powraca na twoje miejsce t takie pogrąż* s!ą w medytacji. Znów słychać praeeuwając# aią w palcach paciorki rótańca_
Tny udertoma ciukpl kodera półgodzinna «!odrento Waayacy w miketalu odwracają tlą tworraum do siebie; rcapocayno tlą
rotę: Witold Wrrner
Pe chwili pomieezensnie wypełnia czysty, dśwlącwy glos dzwonu. I śpiew. Monotonny — leci urzekająco piękny śpiew w Języku koreańskim; Jedynym akompaniamentem jest diwon lub mok-!tk. Gdy uderzenia przyspieszają w określony sposób, wszyscy wykonują głęboki pokłon.
JJ) Ote tclftka, przskrccaojące rorumler.it monire
Oto mantra tplelkiepe poznania
Oto luifwtrH** montra ufwwo^ęca uruclkre eterpśsnte
Pratodskoo. bo jttt bsz błędu
Głoś mantrę pradżnlaporamśtf
Głol mantrę, która brzmi:
Cafe, pata pr.r$p*ce, paraismc«xfa bodM ftoohe (-T
Mi5*:t zen, Soen Ss Nim Seung Sahn powiedział:
— Jlfdyfoojo śpletoanta oznacza utrzywwnU nieporutzajęcepo
tlę umytła, pojtrzeponl# pr<nedztvcepe tisNe. Tek kłsdy
śpteiootf, murlts pottrzspeć dizslęk swepo cło tu. Ty i Wazecb-śuHat żul iCoItlds się śfdnym, gśsrplenia znłko, pojawia tę prote-drśwt szczęście. Nazywamy lo Nirwaną. JtUi utnymujezz Sir-toznę. twój umyil J#it czyrty jak pri49trz$i{. Czysty Jak P'**-ttrt&A — maery ctyKy Jak lustro. Pojawia Hę czenessń — fast rztnofeż. Pojawia Hę biel — jest biel. Ktoś jest tzcgętfśtoy — >3 Jestem tzczęHltey. Ktoś jett smutny — ja Jtatem smutny. Ktoś Jest płodny — dać mu Jrść. Nasywa Hę to Witłką Miłością, wirl-*<lm Wrpółczuctem, Wielką Dropą Bodhlsattwy. To jen medytacja Ipieicanla, ten śpletoanła
Cijfctę, Jnkt zapanowała po oztatnSoJ mantrze przerwał opet:
— Mapiia gotuje, Marto sprosta łazienką < ubUcccję. Marzan* — iflTę Dharmy. Ale jniedsionek i korytera, je — merandę. Baszta pomaca Moędzia vs kuchni
Fokłon kończy poranną praJLtyżaą
mmM
wyznaje zasadą, lo dzież boi prozy )oel lodtooceeśnśe dniem bom
Jedzenia. Innym* iłowy — ale pracowałeś, ale doatardees Jeść Dlatego pracować musś baddy — exy tego eżsco, czy nie. X każdy to bo wiązany Jeet de utrzymywania wokół siebie sterylne] wrąoz
czystości.
N!c setem dziwnego, lo świątynia Do Ara Sah lśni czystością
Na podłodze, wyłożone] wykładziną dywanowa, nie znajdzie ałą ani ziarenka piasku; na nleUcmych sprzętach nie ma mowy o pyłku kurzu Podobnie Jest na zewnątrz budynku: ani Jednego papieża czy niedopałka papierosa. Obowiązuje tastde: zjadłeś — umyj po sobla; wziąłeś Jakiś praedmiei — edłói po u to samo mirjicż
W ruch Vdą metobd, szmaty, edkurmoa. Prtcs trzy kwadranse cały dom doprowadzony jest na .wysoki połysk". Kuchnia także nie próżnuje: laizdcnle musi być gotowe oo do minuty — za
piętnaście ósma.
Praktykujący buddyzm zen są wegetarianami, ba. nie spożywa U mięsa (.Jak można Jeść $twortanie, ktbre edcsuica i cler-pi?*), choć nie gardzą nabiałem. Mimo lo Ich kucłyila wca;# nie J«t uboga smakowo; wręcz przeciwnie, dzięki zaskakującym (niekiedy szokującym kompozycjom przypraw. Jest w sianie zadowolić nawet najbardziej wymagające podniebienia.
Punktualnie kwadrans przed ósmą rozlega ilę mokUk wzywający na inlidanle. W przedsionku, przed salą Dharmy, na podłodze leży Jul rozłożona meta. a na nic] — w idealnym porządku chleb. maiło. icr. jaja na twardo, gotowane i auzowe płalki owsiane, herbata, mleko i Jabłka na deser.
— Hcpcscitpś — Mazda petrś łsonorr pani domu, a w zyacy wykonują głęboki pokłon ze złożonymi dtcńml
Potrawy rozdzielane »ą równo, ale u to t lśde wendską grzecxzvośclą. Uderz# fakt. te Udna, nawet najmniejsza cząstka Jedccnla nie ir.oie się zmarnować; wszystkie okruszki są natychmiast podnoszone z p»jdłcg1 i zjsdant. Zaskakujący Jest także ipo-lób pieli hrrha^r: szklanki i kubki są Ui niez/nne — pije się po proHu z gtął»Woh czarek.
Dlaczego uciekli od żyda w świat ograniczony ramami buddyzmu 7 Jak widzą swe d&o;* śjrciśf Czy IKŚ^UW^
W ośrodku mieszka jedenaście aorobłych oaóo 2 pięcioro dzieci *• wieku od pół roku oo siedmiu lat. Zdecydowana w;ęłc*zosc ukończyła szxołę średnią iuo wyższą; do niedawna byU ukze praktykującym; XatollkamL Jednak kużde i nich stanęło w pewnym momencie przed pyUniero, na które me potralUI znaiożó odpowiedzi. Fyuniem, ootyczącym s«u u życ*.a, U loty śmierci,
cierpienia, przemijania, mctości. meMwucl Pytaikem. na które reltgU chrześcijańska nie potrafiła im dać przekonywającej odpowiedzi- 1 Wówczas na ich drodze pojawi! się zen. Pozwolą im zna-Icoć przyczynę cierpień, kto.® tkwJi wewnątrz, a mc na zewnątrz, pornogł zrozunUcć istotę nleumenne^, odnaleźć s.cbie.
PrzyszJosń? A co to jest przyszłość? 'lo ptzcaez tylko ;***• stówo. Pricezłoid jut n»e ma# przyszłości jutczo n;e ma. Traw-Ut iyc daicifc dzutc>>zym — bo tylko on aię ixzy. Hcazta nie ma znkczeruA.
Czy są szozęZhwt? Cnytia tak, skoro cue wyjeżdżają, skoro nie opuszczają tej buddyjskiej enklawy dagr 1 spokoju w «wi-riowanytn, pędzącym na cłamanle karku ku ssmozagiadzle świo« oie.
Ktoś kiedyś iadaJ Som Ba Nknowi pytanie, jak sśą mają weg-
ny i pocisk; nuklearne do san. Odpowieozlał:
Idś na studniowe odoiobmenie < tylko SJCDZ. xciedy *1* hę-Jz.ns n;:ai :cpo problemu.
Po śniadaniu wszyscy roschodsą sią do swoich zajęć: Kober! I Marzena uczą sią jeszcze, Magu* maluje, Marta robi na drutach — pozwala im to jakoż przeżyć. Ci, którzy nie mają konkretnego zaftttu. pracują na zzeca ośrodka: przekopują grządki
* Ogródku, porządkują teren, przycinają gaięj.e, bielą owocowe d: rewiejl Dzień boa pracy dniem orz jodzorua — u Uldi Jest widoczna na każdym kroku.
0 czternastej dźwięk moktaka wzywa %‘azjaOucb na obiad.
1 znów wszyscy lasiadąją aa podżods# przy tut# seetsarlnnaś macie.
— Hapc**n&
De r Uocree roziowway fam krupoflz toezywiśdo hea mtąpa^
a następnie, do tyżfc samych mtatoak naktadaoe Jasi drugie fenie: kasta perłowa 1 jorsklo kotlety, składające sią a dwóch g»* tunków kaszy, mąki. jajek, przypraw l ogromnej Ilością aayżsil Do togo dwa rodzaje surówek, do których dodano m-ta. mocną herbatą 1 il.wkowo powidła. Na deser Jabłka ©rai kisłaś, podawany — o dziwo — w tych samych miseczkach (slcl)l
Dla osób, które po raa pierwszy przekraczają próg świątyni, taki i porób jedzenja Jer. trudny do przyjęcia. Jednakże w ojczyż-nio buddyzmu gdzie nikt nie narzeka na nadmiar pożywienia, takie postępowanie nia Jest czymś szcregćlnym. Ba, w Azji ldzla się jeszcze dalej: po ostatnim posiłku, do miseczki wlewa slą ic*?jcL$ m^odę, która służy do jej umycia. Wodą pe umyciu należy wypić! Naczynie po posiłku musi być czyste.
Obiad — Jak zwykle — kończy rytualny pokłon. De osiemno* •tej. do obwili rozpoczęcia wieczornych praktyk, Jest craa wcś-
ny.
Niektórzy wykorzystują go na medytacje: szukają d<ć>egcs
ustronnego kącika lo co wcale nie Jost łatwo), po czym zatopień!
w medytacji siedzą godzinę, czasem dłużej
Przed osiemnastą ośrodek zapełni* r!ę gośćmi: to przyjeżdżają praktykujący z najbliższych okolic. Na co dzień nie ma Ich wielu: ot, 7—10 osób. Ale gdy w świątyni Jest Jakieś azczezóine świąto, np wizyta Mistrza, ilość gości z cełej Potoki dochodzi nawet do 140!
Trudne Jeet dokładnie powiedzieć, ftu w kraju jest praktykujących ten ze szkoły Kuan Um: liczba Ich Jednak z pewnością nie przekracza pięciuset Podobnych ośrodków jak ten. w War-•tawie. Jest w sumie cztery: majdują tlą jetacie w Krakowie Od*Aiku i Lublinie. Ponadto w l/tdsi. Koszalinie i Bytomiu znaj* dują slą grupy, dysponujące niewielkimi pomieszczeńtami, w których Ukta odbywają Hę codzienne praktyk^
Moktak pe ras kolejny wzywa do sali Dhanmy: aa chwile roflH pocznie sią
Po chwili wszyscy przebrani w szare siaty stoją Już przed owoimj poduszkami W śpiewach jtpecjałnych- uazestnlozy około dwudŁfenu osób.
— Dziś śplnry specjalne w stylu Kido — ne intencją trersrate-skiepo ośrodka tan, by sacsąśłiwta sią rozwiJoL
Mbtri moktaka wystukuje jednoetajay powolny ?ytm, wszyscy zaś śpiewają mantrą ..Kuan Saum Bośat* — Jodno a Imion Bodhlsattwy Współcoicta. Początkowo powolne uderrenla zaczynają przytpioszać. su}* slą ooraz tzybsxe { szybsze. Coraz izyb-ixs Jest także pieśń. Do uderzeń w moktak dołączają dłonie: najpierw A!eśm(sło, potem coraz mocniej i mocniej, at da bóhj. W pewnej chwili msza taneemy korowód Prowadzi go osoba z BKfcUkfem, a za nią, krokiem dostosowanym do tempa rr.aiodl! idą Inni, tworząc *węta“. „Wąż" wije się po całej sal!, zmienia kierunek, zawraca, przenika tam *!eb!e. skręca Hę w spiralę. „Kuan Scum Bosol„Kuan Scum Botal**^ Tylko ta Jedna mantra wypełnia całe pomieszczenie, ulatuje w przestrzeń, w kosmos. „Kuan Seum Bawi*.....Kuan Scum Botor... Tylko te słowa
tkwią pod czaszką, wypełniają Ją szczelnie, nic dop^Jsaczając żadnej Innej myśli. „Kuan 5eum Bosol"-, „Kucn Sram BojoIV
Kidf) >«t praktyką dającą wiele energii; Jest treningiem utrzymywania jednego umysłu, wspomaganego wspólną energią praktykujących. Dziś była to tylko mała próbka tych praktyk. Normalnie Kłdo trwa trzy dni l codziennie śpiewa się i gra na małych bębenkach, grzechotkach, marakasach czy po prostu na kucłvetv-aych drewnianych łyżkach, przez dziewięć godzin.
Nk )ee4 te Jedyna dłuiaz* praktyka medytacyjna. Raa w miesiącu erganlaowana jeet także trzydniowa praktyka Yong Mervg Jong Jln. Przebiega ona w całkowitym milczeniu i obejmuj# codziennie takie po dziewięć godzin siedzenia sen, podzielonego na rundy 30 i 40-mlnutowe oraz pokłony.
„Kuan Srum Boial*- „Kuan Seum Boi a!"- Tempo powił zwalnia, pieśń cichnie Wraa i ostatnim pokłonem zamiera zupełnie.
Dolna część wieczornych praktyk nie różni aię od praktyk porannych: pół godziny śpiewów „codziennych* oraz pól godziny siedzenia ten. Jedynie w piątek iledtenJe trwa półtorej godziny ! podzielone jest na trzy rundy. Kolacja kończy dzień w świątyni Do Am Sah.
O dwudziestej drugiej w całym budynku panuje idealna cisto. Nie znaczy to wcale, to świątynia śpi: kilku bardziej gorliwych wyznawców uaiadło w pokoju gościnnym twarzami do śdany i stygło w medytacji; kilka osób robi rytualne pokłony. W prywatnych pokojach także płoną światła: tu można s!ę spotkać,
poeadać na tematy wcale nie związane z rellgią pośmiać s!ę czy posłuchać Yollcnwcldera te stereofonSczcgo „Sanyo*-. Ba, wolno tu nawet zapalić pnplcrota czy zjeść mięso.. Tylko po co? Po co zakłócać ten ideilny ipokój. tę idealną harmonię i piękno buddyjskiej świątyni, położonej w samym sercu Europy?
ODGŁOSY 5