- 20
rebacze w mig taczki nałożyli, a onis ty- "szerkami" zapinałem szerki na nosze karOw i wio z kopca do czoła filaru do "gospody',1 gdzie wywracałem węgiel do podstawionego wózka. "Po tej szychcie miałem zdat*te palce rąk, palce u no'g poranione od wystających nierówności spągu i zdarte do krwi plecy. Karowalism.y węgiel będąc rozebrani do naga i bosi. Te dwie pierwsze zmiany dały mi przedsmak mej przyszłej pracy w górnictwie. Na własnej skórze stwierdziłem, że oprocz ogromnego wycieńczającego wysiłku fizycznego jest to praca niebezpieczna, a pomimo to niedościgła w marzeniach tylu bezrobotnych chlopow. I odtąd przez długie lat:, aż do pójścia do szkoły górniczej przechodziłem przez wszystkie kategorie prac-- górniczej, poprzez wiercenie otworow strzelniczych w kamieniu na przekopach i ładowanie kamienia, poprzez odwozke węgla po szynach, gdzie wózki trzeba było pchac mocno plecami pod gorke i żmudne kopanie węgla "pikolem".
Z cza em każdy z nas młodych nowicjuszy doszedł do wielkiej perfekcji w ładowaniu węgla, naładowanie wózka wykonywało sie za cztery i pól minuty rzucając do woza 94 "kopiate" łopaty węgla. Przy odwozce węgla rozpędzaliśmy sie wózkami jadać «z kopca i mało tamujac, tak żeby rozpęd wózka mogl przekonać wzniesienie trasy kolejow j. Pewnego razu, kiedy mocno "plecowalem" wózek z weglem, nadstawiłem ręce na nadbiegający pełny wózek, żeby rękoma przejąć jego rozpęd, a tym samym plecami dac nowy imDuls rozpedny wozkowi. Oczywiście tak długo ucho wisi u dzbanka, az się urwie. I moje rece nie wytrzymały i lewa ręka, dokładniej kości przedlokcia,pękły.
Po trzymiesięcznej kuracji byłem znów zdatny do dalszej pracy fizycznej. Od dwudziestu lat zaazalem kopać węgiel jako młodszy rębacz. Nie było jeszcze wtedy mlotkow obudowy z pneumatycznym nopedem, cały trud kopania węgla polegał na podwrebianiu węgla pikolem i biciu perlikiem do klinów wbijanych do zwisów węgla-wych. Od morderczego szramania pikolem i sznyćowania /robienie pionowych wciosów/ w caliźnie węglowej na filarze zaczęły mi sie trząść rece tak, ze wróciwszy do domu nie mogłem utrzymać w reku lyzki z zupa przy u . ze jes:cz«i. wiece;. z
bicie kilofem do węgla, wrLgwalo -a to tęgie bicie perlikiem, /perlik - wielki miot/. Stąd też u górników powstało przysłowie -Kto perlikiem bije, ten długo xiie żyje".
Kopalnia, w której pracowałem /główny Szyb w Orlowej/, leżała w drugiej klasie bezpieczeństwa co do wybuchu metanu, dlatego