-11 -
W roku 1922 spotka Fabryka Silników i Traktorów URSUS rozpoczęta w swoich warsztatach w Warszawie przy ul. Skierniewickiej 27/29 seryjną produkcję ciągników rolniczych nazwanych w reklamie „Traktory Rolne” (fot. 10), a jak podaje A. Sikorska [1] nazywanych „Cią-gówkami” (fot. 11 i 12). Byty one również wzorowane na ciągniku „Titan” firmy International Harvester Co, a więc byta w nich jakaś kontynuacja pracy Kazimierza Taylora. Byty wyposażone w silnik naftowy dwucylindrowy, czterosuwowy o mocy 25 KM z zapłonem iskrowym z cylindrami leżącymi poziomo wzdłuż osi ciągnika (fot. 13). Zgodnie z ówczesnym stanem techniki klawiatura zaworów wraz ze sprężynami i popychacze byty odkryte. W egzemplarzu wystawionym w Muzeum ZM Ursus zachowana jest cała instalacja chłodzenia wodnego, olejenia i częściowo zapłonowa (fot. 14). Brak dokumentacji technicznej ciągnika i wielu szczegółów technicznych nie udało mi się wyjaśnić, a nie pozwolono mi na rozbieranie eksponatu. Widoczny jest napęd na koła jezdne przekazywany za pośrednictwem odkrytych kół zębatych i łańcuchów (fot. 15 i 16). Żeliwne kola zębate były smarowane pędzlem ma-zidłem stosowanym do maźnic wozów konnych. Koła jezdne były stalowe, co było normą w ciągnikach rolniczych w ówczesnych czasach. Ogółem wyprodukowano „ciągówek” ok. 100 szt. kończąc produkcję w 1927 r. Prawdopodobnie ich produkcję zatrzymał światowy kryzys gospodarczy, który zaczął się w 1928 r. i sytuacja ekonomiczna rolnictwa polskiego. Przedwojenne rolnictwo polskie było biedne i nie stać było właścicieli gospodarstw na zakup ciągników i ich drogą eksploatacje, wobec drogiego paliwa. Według zachowanego przeze mnie kwitu ze stacji benzynowej w 1925 r. litr benzyny kosztował ok. 72 groszy. Stąd godzina pracy ciągnika wypadała bardzo drogo, można liczyć, że co najmniej kilka złotych. A robotnikowi rolnemu płacono 1-3 zł za dniówkę! Ciekawe, że jeden egzemplarz „Ciągówki” zachował się w prywatnych rękach przez okres wojny. W 1968 r. Stanisław Rakowski ze wsi Chyliny w woj. Płockim przekazał go do muzeum ZM Ursus (fot. 17). Przekazany był w pełni sprawny, czego dowodził urządzony pokaz orki (fot. 18). Przekazany ciągnik został pięknie odrestaurowany (fot. 11 i 12) i stoi obecnie w Muzeum ZM Ursus.
Rolnictwu polskiemu pozostało, z małymi wyjątkami korzystanie z koni, jako siły pociągowej, gdyż w sumie przed wojną było w kraju nie wiele ciągników spalinowych importowanych, Tym niemniej byta akcja zachęcająca do używania ciągników o czym świadczy pokaz orki zorganizowany pod Poznaniem w 1928 r. [32] pokazany na fot. 19, 20, 21 i 22). Widać tu ciągniki niemieckie i amerykańskie zarówno kołowe, jak i gąsienicowe. Ciągniki kołowe były wyposażone w stalowe koła z ostrogami, opony w ciągnikach nie były jeszcze wówczas stosowane. Po za tym dość rozpowszechnione były lokomobile parowe, bardzo tanie w eksploatacji, gdyż jako opał do kotłów służyło drewno lub torf, którego w kraju były liczne płytko położone pokłady. Były one stosowane zwłaszcza w majątkach położonych na ciężkich glebach, gdzie orka konna była utrudniona, a więc na przykład na Pomorzu. Pracę takiej lokomobili obserwowałem przed wojną jako chłopiec w majątku mego dziadka w Pucu koło Kościerzyny. Zachowały się zdjęcia lokomobili z majątku „Nawra” moich krewnych Sczanieckich. Na fot. 23 pokazana jest lokomobila działająca jako napęd młockarni i na fot. 24 szczegóły jej silnika. Większość majątków w Polsce przed wojną nie była zelektryfikowana i lokomobile służyły także jako stacjonarne silniki do napędu maszyn. Lokomobila do orki zastępująca traktor (fot. 25) była wyposażona w napędzany poziomy bęben linowy umieszczony między osiami kół, pod kotłem. Dwie takie lokomobile były ustawiane na skrajach pola i za pomocą liny przeciągały zestaw pługów tam i z powrotem (fot. 26). Na zestawie składającym się z dwóch przeciwstawnie ustawionych, unoszonych pługów siedział operator, który opuszczał do pracy zawsze tylko jeden odpowiednio skierowany pług. Po każdym przejeździe pługa lokomobile przesuwały się o szerokość zaoranego pasa. Lokomobile stały w dość dużej odległości od siebie, toteż ich kierowcy porozumiewali się
Zarys historii polskich ciągników rolniczych