Umiejętności pisania i czytania w starożytności, średniowieczu, dobie renesansu, właściwie do XVIII wieku była przywilejem i sytuowała jednostkę w wyższych szczeblach drabiny społecznej. Tym pozostającym na dole, a stanowili oni znakomitą większość musiały wystarczyć przekazy słowne, również w dziedzinie literatury pięknej oraz wszelkiego typu obrazy i rzeźby głównie o treściach religijnych. Na początku VI wieku papież Grzegorz I Wielki orzekł, że: „Oddawanie czci obrazom to jedno, czym innym jest natomiast poznawanie za ich pomocą godnej uwagi historii. To, co czytającemu przedstawia tekst napisany, niepiśmiennym, tym którzy postrzegają wyłącznie za pomocą wzroku, ukazują obrazy, na nich bowiem ludzie nie oświeceni widzą historię, którą mogą śledzić, a ci, co liter nie znają, przekonują się, że na pewien sposób potrafią czytać. Dla prostego więc ludu obrazy są odpowiednikiem czytania. W 1025 r. synod w Arras stwierdził, że to, czego prości ludzie nie mogą pojąć, czytając pisma, poznać mogą patrząc na obrazy”5.
Ci, którzy posiedli sztukę czytania, czytali głośno: rodzinie, sąsiadom, czeladnikom, służbie domowej, kobietom i każdemu, kto chciał słuchać. Ciche czytanie dla siebie przyszło znacznie później.
W starożytnej Grecji literaturę upowszechniał teatr, dostępny dla wszystkich obywateli, w Rzymie dominowały igrzyska, które cechowało okrucieństwo, w średniowieczu mamy do czynienia z teatrem dworskim, organizowanym dla wybranego kręgu odbiorców. Ludowi musiał wystarczyć teatr jarmarczny i misteria religijne.
Czy coś się zmieniło od tamtych, odległych czasów? Jak twierdzi Dubravka Ugresić, w dalszym ciągu mamy do czynienia z większością, która bez szemrania kupuje wartości współczesnej kultury oraz z niezauważalną mniejszością, która te wartości weryfikuje. Sceptykom przypina się najczęściej etykietkę „elitarystów”, „kulturowych pesymistów i konserwatystów”6. Można się oczywiście pocieszać, że te różnice występowały i w kulturze starożytnych, i w średniowieczu, i w czasach nowszych. I nie o podziały tu chodzi, ale o nieprzenikalność między tymi dwiema grupami. Ci związani lub przywiązani do literatury kanonicznej przestali być wzorem
Manguel... op. cit., s. 146.
'■ D. Ugresić: Czytanie wzbronione. Warszawa 2004, s. 199.
24