Relikty takiej doktryny funkcjonują także w systemie demokracji liberalnej. Jest to jeden z powodów, dla których Polska zajmuje w międzynarodowym rankingu przedostatnie miejsce, gdy chodzi
0 aktywny udział Polaków w organizacjach i stowarzyszeniach pozarządowych, czyli w tym, co stanowi istotę społeczeństwa obywatelskiego. Odwykliśmy od społecznej aktywności. Jesteśmy, jak rzadko która zbiorowość, nieufni wobec bliźnich, sąsiadów, członków społeczności lokalnej. Nie wierzymy politykom, władzy, własnemu dyrektorowi i przełożonemu, a nasze poglądy stanowią zlepek stereotypów wyrażających niechęć do wszystkiego, co odmienne.
Ta inność dociera do nas z zewnątrz, spoza środowiska lokalnego. Tę odrębność poznajemy z książek, czasopism, radia, telewizji, a ostatnio Internetu. W kulturze oralnej uosabiała ją jednostka bywała w świecie. Na wsi był to bajarz, ale równie dobrze mogła to być osoba wracająca z wojska (po 15 lub 25 latach służby, w wojsku rosyjskim, krócej w niemieckim czy austriackim), wędrowiec bez stałego miejsca zamieszkania, kupiec handlujący drobiazgami albo Słowak z pułapkami na myszy lub drutujący garnki. To od nich ludzie dowiadywali się, że istnieje jakaś inna, szersza przestrzeń, ludzie mówiący innymi językami, wyznający inne religie i inne obyczaje. Te zewnętrzne treści były skromne i wyrywkowe, nie porządkowały wiedzy, ale powodowały jednak wyłom w dotychczasowym widzeniu świata w społeczności lokalnej.
Dopiero szersze upowszechnienie piśmienności poszerzyło zakres informacji o świecie, znanym jedynie z przekazów ustnych. Piśmienność przybliżyła problemy narodowe, społeczne, ideowe, polityczne, ale też dotyczące wielu praktycznych spraw z zakresu zdrowia, żywienia, opieki nad dzieckiem, nowoczesnych upraw
1 hodowli. Nie znaczy to, że wszystkie nowinki były akceptowane, ciekawość często naruszała tradycyjne poczucie tożsamości, choć bywało, że przełamywała widzenie bliższego i dalszego świata. Jego poznawaniu sprzyja demokracja. Według Neila Postmana nie „...jest ona ani rzeczą, ani procesem, ani ideą. Jest pojęciem, które ma za sobą karierę pełną wzlotów i upadków”1.
Chciałoby się dodać, że demokracja była słowem nadużywanym
N. Postaman: W stronę XVIII stulecia. Warszawa 2001, s. 148.
59