STRONA 4
NUMER 252
Mówił, że stosu
z nim rnąją szczególną moc leczniczą
200 rocznica insurekcji
Ktody konwencjonalne apoaoby tocanta chorób nto dają razuRatu. ludzie chętnie sięgają po pomoc btoterapeutów. Stąd ogromnym powodzeniem cieszą się seanse Kaazpirowsklogo. Fellmana z Poznania I Innych.
Obok ludzi uczciwych, którzy zostali obdarzeni niezwykłymi bioprądami, zawsze poławiają się o-szuSci Tworzą wokół siebie mit niezwykłości I wyłudzają pieniądze Jednym z nich był Stanisław &. mężczyzno 34-łełni. wysoki, postawny Miał cotw swoim spojrzeniu, co wywoływało z jednej strony strach a z drugiej skłaniało do posłuszeństwa. Wzrok ten szczególnie działał na kobiety. Potraw popatrzeć I niejedną zniewolić.
Stanisław S. człowiek bez konkretnego wykształcenia, zawodu, a więc I baz większych pieniędzy, postanowił wykorzystać swoje oczy i udawać terapeutę Wiedział. Ze do leczenia tym sposobem me trzeba Żadnych dyplomów, wiedział tez. Ze niełatwo jest sprawdzić czy rzeczywiście wysyła tajemnicze bioprądy
Przyjechał do jednej wsi w Jeleniogórskiem, odwiedził sołtysa I zaproponował zebranie chętnych do świetlicy na toczenie. Przedstawił się jako bioterapeuta.. uczeń Kaazpłrowskiego. Sołtys, człek uczciwy, niczego nie podejrzewał Puścił więc wici po wsi zbierając wszystkich na wieczór.
Sołtysowa skorzystała z wizyty włch domu tak niezwykłego gościa i poskarżyła się na ból w okolicy klatki piersiowej. Stanisław S. powiedział. Ze chętnie pomoże, ato mąz mus) wyjść z pokoju, oo $otty6 zrobił bez szemrania Kiedy zostali sami. kazał się sołtysinto rozebrać i obnażyć górną część dała Była to zaledwie 30-totma kobieta I niczego sobie. S. dotykał ją pocięto, mówiąc. źb tak trzeba dla wyleczenia Byt to jego pierwszy oszukańczy seans leczniczy.
Wieczorem w świetlicy zebrało się kilkadziesiąt osób, głównie kobiet w starszym wieku, ato znalazły się równleZ trzy młode dziewczyny. Sołtys przedstawił swego gośda a jedna z pacjentek zapytała ile tro-ba zapłacić Stanisław S. odpowiedział. że leczy bezpłatnie, a jeśli Woś zdecyduje się ofiarować pieniądze, to przeznaczy je na szlachetny ceł społeczny
Zaczął od zbiorowej terapii Kazał się wszystkim skupić I myśleć tytkoo swojej chorobie. W tym czasie wykonywał jakieś dziwno ruchy rękami i wzrokiem świdrował obecnych. Pacjenci patrzyli na mego jak na świętego, choć wyglądał raczej na błazna
Po zbiorowym .leczeniu* wzywał wszystkich pojedynczo do o-sobnego pokoju. Co ładniejsze obmacywał obiecując, że najpóźniej za tydzień miną wszystkie dolegliwości. Jednocześnie Inkasował wolne datki chowając pieniądze do kieszeni.
Młode dziewczyny - Zosię. Agnieszkę i Marysię, przetrzymał nioco dłużej Każdej kazał się rozebrać obmacując jędrno dala Polem umówtł się z każdą z osobna na boisku sportowym koło szatni, gdzie jest ławeczka. Wyznaczył im różne godziny spotkać i kazał utrzymać to w wielkiej tajemnicy. O-btocał specjalne seanse lecznicze. Dziewczyny zjawiły się chętnie, każda w wyznaczonym czasie Stanisław S wykorzystał każdą seksualnie mówiąc im. że stosunki z mm mają szczególną moc leczniczą. Dziewczynom ani przez myśl nie przeszło, że stały się ofiarami sprytnego oszusta. Zresztą w tych sprawach był on niezły więc nie narzekały.
Opuszczając wieś, Stanisław S. przeliczył pieniądze. Było tego sporo, przynajmniej tyle. Ile zarabiał jako murarz przez trzy miesiące Zrobił więc sobie tydzień odpoczynku wyjeżdżając do Karpacza Stanął oczywiście w luksusowym hotelu .Skalny*. Pieniądze łatwo zdobyte szybko się rozeszły! Stanisław S. wybrał się w Wałbrzyskie, bo miał dogodne połączenie autobusowe Wolał unikać miast I .leczyć* we wsiach, gdzie ludzie są bardziej naiwni.
W jednej za wsi. podobnie jak poprzednio, zorganizował za pomocą sołtysa seans .leczniczy* l zebrał pieniądza. .Zaliczył* tylko jedną dziewczynę, bo przyszły same staruchy. Potem były wsie w województwach: legnickim, zielonogórskim I gorzowskim Wpadł w Ki olecki om Umówił się z jedną dziewczyną na .specjalny seans*, ale ta zwierzyła się narzeczonemu, który był policjantem Poprosiła go o dyskretną Inwigilację.
Miała nosa - ponieważ nie chciała ulec Stanisławowi S.. ten usiłował ją zgwałcić. Policjant -narzeczony w porę zainterweniował.
Stanisław S znajdzie sto na ławie oskarżonych. Nie wiadomo czy okolicznością łagodzącą będzie zeznanie pewnej starszej pani. która powiedziała, że dzięki tocze-niu ustał dotkliwy ból w krzyżu
LESŁAW MILLER
.Słowo Polskie"
Swatch na głowę
na przód btłsfco 10 totytonto.pl mąko w kotaro—łtgartd n^caraHa, wypro-**o—na. by praehrotawtć ałę gro* naj japońskie, konkwanc*. staną •* handtawym .tatom* I podbiją "ta tylko Europę. Utarą Ich po—dania jaat ta, ża ntadawno zakłady iwifcroałafctronfcilaa-garmiatnoat— (SMH)wQrangaeopu*-c« 100-nnlłonowy agzampiarz „swtea-wstcha*. w akróde - „swatche*. ała nia traW na rynafc, laci do muzeum.
Nie tylko tan Jubttauszowy* zasłużył na takie wyróżnienie. Swatchmania, rozlewająca 5* juźdzlśrńwnteżn* Amerykę l Azję, powoduj*, ża kolejne modele
nwiia: narycnmmsi afy ootwiwii
pożądania kotokcjonerów Przyczynia sit (jo teoo urptatotrii I tyzotrrYŚlana techniko sprzedaży i dyabybucjl. Nowe modełe oferowane są metodą .kroplo-mierzą*, co wzmaga oczekiwanie do togo stopnia, że ich detaliczną sprzedaż prowadzi się na podstawie .Ust społecznych*. po jednym zegarku na głowę ł tylko tym. którzy wytrwali w ogonku. O-becnie firma SMH dwa razy w roku uzupełniała swą gamę modeli Wszystkie 900 wzorów .swałchńw* pokazano niedawno na wystawia zorganizowanej w oertirue. Ntenore sene chronometrów są krótkie, sygnowane często nazwiskiem
twórcy np kompozycji kolorystycznej .branaototkT i .cyferblatu*. I te są szczególnie poszukiwane przez kolekcjonerów. Stwierdzili oni. że zdarza się. Iż model dostępny w Szwajcarii, jest nie do o-słągnłęóenp. we Woszech, czy Francji i odwrotnie, aibo np. sklep zegarmis-trzowsU w Paryżu otrzymuje transport 10 .swatchów*, a ma zapisanych u siebie 160 kolekcjonerów, którzy opłacają składki Idubu .Swatchmenów*
Ceny usłała fabrykant, ale niektórzy speta4ują.korzystajązmałej podaży Jo-waru*. Wydawane są przez kluby broszury I listy modeli ze stale uaktualnianymi notowaniami na .giełdzie'. Niektóre zegarki osiągają eony aż tysiąc razy wyższe. niż kosztowały kilka lat wcześniej Aukcjom towarzyszą rozgorączkowane tłumy kolekcjonerów, a nawet dochodzi do rękoczynów Łączna produkcja zegarków w zaktadach SMH w Granges sięga dziś 17 min 527 rocznie, a przewidywania na 1965 mówią o 50 min eg-anpfarzy. Na rynek europejski trata 60 proc,, a 40 proc do USA i krą/ów Azji Byty próby objęcia marką .Swetcha' innych wyrobów, jak koszulki, bielizna pośdełowa, a nawet prezerwatywy, ale Się ż nich wycofano. Mówi się tylko o mociwoto wyprodukowania, samochodu firmy .Swatch’! (AJ)
OtrzrmaUiaiy Ust oomrty l nil Kościuszkowskiej. Czytamy ar nim: W 1994 roku przypada 200 rocznica Insurekcji Kościuszkowskiej. Jego godne uczczenie to sprawa wszystkich Polaków. Będzie (o kolejna okazja do głębszej reflekcji nad przeszłością i przyszłością naszego narodu.
Toteż w dniu 15 października 1992 roku, w rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki. Unia Kościuszkowska zebrana przy Jego Grobie na Wawelu zwraca się z a-pelcm do władz Rządowych, Sa
morządowych, Duchowieństwa, Parlamentarzystów Sejmu i Senatu, działaczy społecznych i politycznych oraz Ludzi Dobrej Woli o aktywne włączenie się w przygotowanie społeczeństwa Polski do tej doniosłej rocznicy, która będzie niejako przedłużeniem obchodów 200 rocznicy Konstytucji 3 Maja.
Tadeusz Kościuszko jest symbolem wolności i umiłowania ojczyzny wszechczasów.
UNIA KOŚCIUSZKOWSKA Kraków -15 października 1992 rok.
Ze wspomnień szmuglem
jc na każdym kroku. Gdybym miał ok-
Nie pąjecłudrm 4o AarryU. by robk taa piratąńn. CM kilko lal prowadziłem wiara? Mjbcs, dlairęt) ml ich nk brakowało. Ale *on> radomia d< iprryjątea okada?—
Do wybrania się za wielką wodę skusił mmc mój kolega, który jeszcze w sunie wojennym opuścił Polskę, przeszedł przez kilka obozów azylantów. aź zaczepił się w Kanadzie
Ponieważ wiedział, że zawsze pociągała mnie Ameryka, przysłał mi zaproszenie. Myślał, że to wystarczy. Nie wiedział, te zaproszenie to dopiero pierwszy stopień do otrzymania upragnionej wizy. Na całe szczęście, ja o tym dobrze wiedziałem. Zdawałem też sobie sprawę z ogromnych trudności, jakie stoją przed każdym starającym się o ten wymarzony dokument. Postanowiłem zatem spróbować zdobyć go w inny sposób.
Mój dobry znajomy miał firmę.
Przy flaszce uzgodniliśmy, żc mianuje mnie - oczywiście tak na niby -dyrektorem do spraw handlowych Z dochodem miesięcznym rzędu Ó-7 min zł, żeby mi było łatwią zdobyć wizę. I lak rzeczywiście zrobił, co potwierdzały stosowne dokumenty. Pomimo tego bałem się, że mogę wpaść. Moja wiedza handlowa była zerowa, co łat wo można było sprawdzić. Dlatego też za pośrednictwem jednego z biur podróży złożyłem wniosek o wizę. Oplata niewidka a komfort psychiczny duży. I udało się- Trochę gorzej było i uzyskaniem wiry amery-
N ie obeszło ńę bez rozmowy z kon •
■ - ki.UI - ■r. iŁifb n m. nim mian
fuicrn Mpię, ze zrootfo ni mm wre-żenię stwierdzenie, te chcę zobaczyć Niagarę od strony amerykańskiej. Fakt, że nie można mnie było tuzwta niecnym caowicDem, tez zrootf iwo-jo W surmę wuę dostałem
Gdy przyleciałem do Toronto mój kolega przyjął mnie bardzo serdecznie. Dał kąt w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu i zaczęliśmy wspominać dawne dzieje. Oczywiście nie na sucho. Nawet nie wiem kiedy padła propozycja znalezienia dla mnie pracy. Nie za bardzo mnie to pociągało, ale w końcu mnie przekonał, że skoro już tu jestem, to dlaczego nie miałbym zarobić paru „zielonych*.
Znalezienie pracy nie było trudne, zwłaszcza, że załatwiono mi lewy numer, uprawniający do różnych świadczeń socjalnych i gwarantujący ubezpieczenie. Po krótkich poszukiwaniach zostałem pracownikiem ogro
dowym. Kosiłem trawę, grabiłem łaście ild. Po 12 godzin dziennie z dwukrotną przerwą na posiłek (oczywiście nie była wliczana w czas pracy), uganiałem się po ogrodach Kanadyjczyków. Pracowałem jak osioł. Ani mi do głowy nic przyszło, by się trochę poobijać. Wiedziałem, że natychmiast zostało by to zauważone albo przez mojego pracodawcę, albo przez klienta. Wtedy od razu musiałbym pożegnać się z pracą. Dziesięcioma dolarami płaconymi za godzinę nie można było pogardzić.
Praca U dała mi nie tylko pieniądze ale też lekcję, której nigdy nie zapomnę. Otóż pewnego razu mój .życzliwy" kolega zatcicfooował do mnie i powiedział, że nie mam po co iść do pracy, bo szef firmy mnie zwolnił. Początkowo miałem go posłuchać, jednak później coś mnie skusiło, by przekonać się czy rzer ywriśde wyrzucono mnie za burtę. Poszedłem do mojego pracodawcy, zadałem pytanie wprost, a temu z wrażenia aż szczęka opadła. Oczywiście nie zwolnił mnie. Jak się później okazało, to mój .serdeczny* przyjaciel postanowił moje miejsce pracy sprzed*: innemu Polakowi za 1000 dolarów. Numer mu nic wyszedł, a na dodatek jeszcze poniósł konsekwencję - właściciel firmy zajmującej się sprzątaniem ogrodów, w któręj też pracował, wyrzucił go na bruk.
Ta przykra historia skłoniła mnie do innego spojrzenia na środowisko najnowszej polskiej emigracji. Mieszkałem w polskiej dzielnicy Toronto, dlatego mogłem prowadzić obserwac-reślić dwoma słowami to co widziałem. to powiedziałbym: pijaństwo i kurestwo. Nie ma tam praktycznie ani jednej normalnej rodziny. Na każdym kroku spotyka się albo panny, albo kawalerów 7. odzysku. Wszystko to miesza się z sobą w najprzeróżniejsze konfiguracje Każdy oczywiście myśli tylko o sobie i o tym, by właśnie jemu było dobrze. Za wszelką cenę. Jeden drugiego gdyby mógł. to utopiłby w łyżce wody.Tamgdzie wgrę wchodziły pielone” czy też dąjąca je atrakcyjna praca, było to niemal pewne. Takie pojęcia jak przyjaźń, koleżeństwo, solidarność są praktycznie na wymarciu.
Wszystkie najgorsze cechy ludzkie tam właśnie potęgują się. Na pierwszym miejscu jest tylko pieniądz i cały świat wokół niego słę kręci. Kto nie ma „zielonych* lub nic potrafi ich zarobić, idzie na dno. Jak nas widzą Kanadyjczycy, łatwo się domyślić. Faktem jest, źe jeśli ktoś pijany idzie ulicą, to prawic pewne, że to Polak lub Indianin. Najczęściej jednak to my właśnie byemy rekordy w piciu
Ta właśnie nasza narodowa skłonność do kieliszka nasunęła mi pewien, jak się później okazało, bardzo opłacalny dla portfela pomysł. Otóż już po paru dniach pobytu w Kanadzie zauważyłem, że w tym kraju wódka jest bardzo droga. Za flaszkę trzeba dać 20 i więcej dolarów. Słono też płaci się za papierosy. Skądinąd wiedziałem. że używki te bardzo tanio można kupić w Stanach Zjednoczonych. Wystarczyło tylko przerzucić towar z południa na północ kontynentu, by zarobić duże pieniądze. Postanowi-łem to zrobić. Bez porządnego aula nie było to możliwe. Całe szczęście poznałem pewnego Polaka, który potężnym „tnickiem" woził najprzeróżniejsze towary ze Stanów do Kanady I z powrotem. Zdradziłem mu swój pomysł a on go kupił. Jakiś czas potem ruszyliśmy w drogę.
Wódkę i papierosy kupowaliśmy w strefach wolnocłowych i w sklepach dla Indian, gdzie były superatrakcyjne ceny. Przerzucenie towaru w ciężarówce przypominającej pociąg towarowy nie było trudne. Zresztą straży graniczną nawet nie przyszło do głowy, by szukać jakiegoś szmuglu. A o to nam właśnie chodziło.
Interes był wyśmienity. Przebitka obłędna. Przykładowo, za flaszkę wódki „popov" płaciliśmy w hurcie po 3 dolary 70 centów, a z pocałowaniem ręki sprzedawaliśmy ją 3-, 4-krotnic drożej. Równic opłacalny interes był na papierosach. Przemycaliśmy „win-stony", „camele" i „marlboro*. Sprzedawaliśmy je w granicach trzech dolarów, podczas gdy w Kanadzie kosztowały prawie pięć. Nic dziwnego, że klientów nam nie brakowało. Byli nimi Polacy i Ukraińcy. W mieszkaniu zajmowanym przeze mnie wraz z kumplem urządziliśmy sobie melinę. Towaru mieliśmy tyle, te sięgał aż po sufit. Handlowaliśmy przez całą dobę, tyle tylko, że po godzinie 22 wódka była droższa. Z czasem wyszliśmy /rontem do klienta* Zaczęliśmy wozić papierosy i gorzałę na zamówienie, a także szukaliśmy klientów wszędzie lam. gdzie to było tylko możliwe. Ja nawet zapisałem się do szkoły, gdzie uczono języka angielskiego. Oczywiście nie chodziło mi tyle o wiedzę, co o poznanie nowych ludzi, czyli ewentualnych klientów. Muszę przyznać, żc sporo ich tam znalazłem. Niektórym marzyło się coś więcej niż tylko daszka wódki. Natrafiłem też na takich, którzy aż się trzęśli na samą myśl o dostaniu się do USA I takim osobom potrafiliśmy dogodzić. Za 2.5 tysiąca „zielonych" wielbiciel USA ukryty w kontenerze lub w szoferce „trucka" przekraczał granicę L. już mógł oglądać Statuę Woinośd.
To były szalone chwile. Wódka i pieniądze lały sią szerokim strumieniem. Pracując legalnie mógłbym miesięcznic odłożyć góra 1.5 tysiąca zielonych. Kwotę tę miałem w parę dni na szmuglu. Bawiłem się nim przez kilka miesięcy. W tym czasie zarobiłem tyle doków, że niejeden w ciągu całego żyda tyle nic zobaczy. Teraz siedzę w kraju i jc lekko wydąję.
Wyrfacfed MIROSŁAW KOŹMIN
___«- T -1 . I ■