34
JAN BAUMGART
W tej dziedzinie ogromnie dużo zawdzięczam wyjazdom za granicę, w szczególności dłuższej (9 III — 9 VI 1959) podróży do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i krótszej (7-17 VI 1962) do ZSRR (Moskwa i Leningrad). Umożliwiły mi one bliższe zapoznanie się z budownictwem i urządzeniami technicznymi bibliotek i zarazem zmusiły do głębszego przemyślenia zagadnienia i jego znaczenia dla rozwoju bibliotek w Polsce.
Zmiany w budownictwie bibliotecznym, jakie zaczęły zachodzić na świecie w ostatnich trzydziestu latach, w szczególności właśnie w USA, były spowodowane trudnościami realizowania zasady organicznej rozbudowy bibliotek. Życie domagało się nowej koncepcji biblioteki współczesnej dającej więcej swobody w rozwiązywaniu wnętrza biblioteki niż dotychczasowa sztywna struktura. Na tym tle powstał nowy system modularny, jednoprzestrzenny o zmiennej funkcji i przeznaczeniu poszczególnych części projektowanego gmachu bibliotecznego.
Tak jak z początkiem XIX w. praca Leopolda Della Santa (1816) zainaugurowała nowy okres budownictwa bibliotecznego oparty na zasadzie trójdzielności gmachu, tak obecnie Angus Snead Macdonald (firma Snead and Company) rozpoczął nową erę w budownictwie bibliotecznym wprowadzając typ modularny biblioteki (1933) i realizując bezpośrednio po wojnie budowę szeregu bibliotek tego typu.
Budownictwo modularne wprowadza w całym gmachu na wszystkich kondygnacjach bardzo wytrzymałe stropy, zdolne unieść ciężar magazynów książkowych, doprowadza wszędzie energię elektryczną, właściwe ogrzewanie, wentylację i oświetlenie. Daje to możność urządzania pomieszczeń magazynowych, czytelniczych i pracowniczych — o jednakowej wysokości — w dowolnych częściach gmachu, zależnie od potrzeby i pozwala na swobodną rozbudowę tak poziomą jak i pionową. Taki gmach jest jednak kosztowny.
Posiadając więc odpowiednie fundusze można sobie pozwolić na tego rodzaju budownictwo i mieć potem spokój w wypadku potrzeby zaprowadzenia takich czy innych zmian. Nie przeczę, że za takim rodzajem budownictwa przemawia wiele argumentów.
Nasuwa się jednak pytanie, czy ta płynność jest konieczna i czy będzie często stosowana w bibliotekach, gdzie pewne rodzaje pomieszczeń muszą być logicznie ze sobą powiązane. Jednolita zaś wysokość wszystkich pomieszczeń, obojętne czy będzie to 2,60 czy 2,80 m., działa na pracownika i czytelnika przygnębiająco, mimo dobrze działającej klimatyzacji.
W tym też zapewne zjawisku szukać trzeba przyczyn ewolucji, jakiej uległo już budownictwo modularne, odstępujące od zasady jednolitej wysokości pomieszczeń i wprowadzające czytelnie o wysokości podwójnego piętra magazynowego, a pomieszczenia dla pracowników nieco wyższe od normalnego piętra magazynowego. W moim przekonaniu przy uwzględnieniu naszych obecnych warunków budowlanych wystarczy zbudować tylko pewną część gmachu bibliotecznego systemem modularnym tak, aby można było w razie potrzeby wprowadzać dowolne zamiany czytelni w magazyn czy pracownię lub przeciwnie.
Już w pierwszym etapie rozbudowy Biblioteki Jagiellońskiej trzeba było urządzić pracownię o wysokości magazynu, aby na półpiętrze magazynowym pomieścić oddziały katalogowania rzeczowego oraz konserwacji zbiorów. Warunki pracy w tych pracowniach z pewnością nie są najlepsze.
Tak też będzie przedstawiała się sprawa po II etapie rozbudowy Biblioteki, gdyż musi być utrzymany poziom półpiętra komunikacyjnego a zatem i poziom pomieszczeń parterowych i poziom I piętra.
Do postulatów na dalszą przyszłość należy także oszczędne rozwiązanie