238
RECENZUJE l SPRAWOZDANIA
Minkowieddemu i Walewskiemu są pewnym poszerzeniem wiadomości, zawartych w pracy doc. J. Korpały Zarys dziejów bibliografii w Polsce.
Wreszcie wysiłek podjęty nad Słownikiem biograficznym pracowników książki polskiej jest tym cenniejszy, choć zarazem bardzcej trudny i zobowiązujący, że i dnne kraje nie mają jeszcze analogicznej publikacji o tak szerokim zasięgu i podobnym ujęciu.
Analiza Zeszytu próbnego pozwala wyrazić pogląd, iż Zeszyt ten dobrze reprezentuje przyszłe dzieło. Dostrzec można troskę Redakcji o przedstawienie w nim reprezentantów różnych czasów i dziedzin księgoznawstwa, w różnorodny sposób związanych ze sprawami książki polskiej. Nie zabrakło iy.ęc w Zeszycie przedstawicieli rozmaitych profesji, działających na przestrzeni ośmiu ostatnich stuleci, tak w kraju, jak i za granicą (Kałussowski, Uosienkiewicz, Marchlewski, Jelowiecki, Karczewski d on.), zarówno Polaków. ?ak i cudzoziemców, czynnych na ziemiach polskich (jak Bretschneider, Korn, Tołoczanow). Wprowadzono też szeroki wachlarz postaci, reprezentujących i wybitny wkład w rozwój książki polskiej, jak Muczkowski, Wisłocka, Janu-szowski, Groll, Póltawski, i b. skromny, przynajmniej w świetle zgromadzonych materiałów, jak pergaminista Mateusz, przekupień i rozwoziciel książek liaryczka czy kopista Maciej. Jednak mimo pozytywnych stron tej różnorodnośćd, przy dwu ostatnich hasłach nasuwa się wątpliwość, czy słusznie znalazły się cne w Słowniku.
Jak informuje „Słowo wstępne” — do grudnia 1958 r. zgromadzono już w kartotekach Redakcja ok. 10 000 haseł. Na uwzględnienie wszystkich trzeba by niemal dwudziestu tomów, a przecież badanie źródeł trwa nadal. Mnogość nagromadzonego materiału nasuwa więc tym bardziej konieczność uściślenia kryteriów doboru tych postaci, które ostatecznie zostaną w Słowniku uwzględnione. Redakcja omawia tę sprawę w „Instrukcji”, lecz konsekwentne stosowanie przepisu w praktyce wymaga większej precyzja. Wydaje się, iż wnikliwą selekcję trzeba będzie stosować i do epok dawnych (choć może w mniejszym stopniu) i do okresów najnowszych. Tak np. mimo iż znaczna większość współtwórców ksiąg rękopiśmiennych czy inkunabułów (oprawa, zdobnictwo), to pracownicy bezimienni — wiele ich nazwisk dotrwało do naszych czasów. Wystarczy wspomnieć przykładowo spis kopistów zestawiony przez Lelewela 1 d rozsiane w jego dziele nazwiska drukarzy, księgarzy, właścicieli księgozbiorów bądź też wykazy introligatorów przytaczane przez Chmielą i Świeżawską. Toteż wydaje się godnym przedyskutowania postulat, aby spośród tego rodzaju pracowników uwzględniać w Słowniku tylko tych, o których poza nazwiskiem d przybliżonym okresem działania zachowały się bliższe wiadomości, .pozwalające ocenić Ootórzy z nich wyróżnili się swą działalnością wśród kolegów po fachu, i czy z nazwiskami ich wiąże się specjalny wkład pracy, artyzm, nowatorstwo, postęp, czy tylko przeciętność, będąca udziałem wielu. Podobnie ma się rzecz z b. sympatyczną, głównie w sensie uczuciowym, osobą zmarłego w 1944 r. bibliotekarza T. Sokołowskiego. Sylwetka jego niewątpliwie powinna znaleźć się w prasie fachowej jako wzór dla młodych pracowników bibliotek, a także w jakiejś pracy specjalnej, omawiającej udział bibliotekarzy w II wojnie światowej. Jednak
J. Lelewel: Bibliograficznych ksiąg dwoje. T. 2, s. 87—89.