gnąc zachować swoją niezależność republiki kupieckiej, choć przecież mocno związanej z .Rzeczypospolitą. Jakie znaczenie oędzie posiadał Gdańsk w lii Rzeczypospolitej? Na ten temat wiele pisze obecnie „Pomerania” pismo Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Zachęcam Biaio-stoczan, którym sprawy — nie tak znów odległego regionu — nie są obce, aby zaglądali od dziś do „Pomeranii”.
„Włóczęga”, jadąc przez Gdańsk, zatrzyma się jeszcze we Wrzeszczu i Oliwie. Gdy miniemy Sopot znów znaczna grupa osób szykuje się do wyjścia. Zbliża się już Gdynia. Na tym odcinku trasy na pograniczu Sopotu i Gdyni szlak kdlejowy przebiega blisko brzegu morskiego. Nawet w mroczny zimowy poranek można dostrzec wyłaniającą s:ę zza drzew jasną taflę morza. W Gdyni „szczeciński” ma dłuższy postój. O mieście tym wiele napisano przed Wojną i w naszych czasach, lecz jak dotąd nie posiada ono dokładnej i syntetycznej zarazom monografii. A przeszłość, choć Gdynia jest młodym miastem, ma bardzo bogatą. W latach międzywojennych była miastem wielkiej nadziei dla mieszkańców przeludnionych i biednych miasteczek i wsi Polski centralnej
1 wschodniej. Jechano nad morze, aby poprawić swój byt, zdobyć nowy zawód i wykształcenie. Nie wszystkim się to udawało, bowiem w stale rozwijającym się mieście brakowało stanowisk pracy. Najchętniej cenieni byli różnego rodzaju fachowcy, stąd też obok pięknych białych domów w śródmieściu znajdowały się dzielnice biedy, w których w skleconych z byle czego budach zamieszkiwali ludzie, którym się nie powiodło i którzy wyczekiwali stale na jakąkolwiek pracę. Były one także zbiorowiskiem wszelkiego rodzaju włóczęgów i ludzi bezdomnych. Dzielnice te nazywano powszechnie Szanghajem i Meksykiem.
Gdynia była też ostatnim miejscem postoju w kraju ojczystym dla Polaków udających się za chlebem do Stanów Zjednoczonych i Kanady, a także do Brazylii i Argentyny. Z początku głównie do tych 2 pierwszych krajów kursowały regularnie 3 stare parowce pasażerskie: „Kościuszko”, „Pułaski” i „Polonia”. Później skierowano je na linię południowoamerykańską, a na szlaku północnym zastąpiły je w latach 1935/39
2 piękne tranatlantyki „Piłsudski” i „Batory” wybudowane w stoczni włoskiej. Tuż przed wybuchem wojny flota polska powiększyła się jeszcze o 2 inne nowe statki pasażerskie: „Sobieski” i „Chrobry”.
Z Gdynią związanych jest wiele wybitnych osób: przypomnijmy tu choćby Antoniego Abrahama, bojownika o przetrwanie polskości na Kaszubach na przełomie XIX i XX w.
Twórcą Gdyni był Eugeniusz Kwiatkowski, w latach 1926-1930 minister przemysłu i handlu, a cd 1935 r. wicepremier i minister skarbu. On to przekonał władze rządowe II Rzeczypospolitej o potrzebie budowy portu morskiego, a wraz z nim i tego miasta. Popierał też rozwój floty hnadlowej, bowiem każdy ze statków polskich — wszędzie tam gdzie zawijał — uświadamiał wszystkim fakt istnienia Polski, kraju, o którym w świecie zdołano już zapomnieć. Obok niego należy zawsze pamiętać o inż. Tadeuszu Apolinarym Wendzie, który był projektantem i budowniczym zarazem portu gdyńskiego.
W Gdyni bywał także i Marszałek Józef Piłsudski, który wraz z Eugeniuszem Kwiatkowskim odbywał przejażdżki po Zatoce Gdańskiej przybrzeżnym statkiem pasażerskim o imieniu jego córki „Wanda”. Druga córka Marszałka Jadwiga także była patronką podobnego statku.
Dziś wychodząc z dworca gdyńskiego udajemy się szeroką ulicą 10-lutego w kierunku Skweru Kościuszki, tam zaczerpniemy świeżego morskiego powietrza. Nie bójmy się morza, nawet jeśli będz:e burzliwe, za falochronem jest zawsze bezpiecznie. Kierując się w stronę brzegu