Pomorski Przegląd Gospodarczy
Czynnik ryzyka, którego nie znamy lub którego nie umiemy kontrolować - a za takie jest powszechnie uważane promieniowanie jonizujące -jest postrzegany społecznie jako groźny, a w dodatku przez przymiotnik „ atomowy ” kojarzymy go z bronią masowej zagłady.
uzyskanie pełnej akceptacji społeczności lokalnej dla obiektu jądrowego na jej terenie.
Daleko poważniejszym zagrożeniem jest brak zgody wszystkich obywateli Polski na wdrożenie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, np. wyrażony w drodze referendum (tak jak proponują niektórzy dziennikarze). Uważam, że ogólnokrajowe referendum nie powinno dotyczyć tak technicznie złożonego tematu. Nie przeprowadzalibyśmy przecież referendum na temat sposobów dokonywania operacji kardiologicznych czy wyrostka robaczkowego, ani też referendum w sprawie Gazoportu - równie wielkiej inwestycji
0 ogromnym znaczeniu dla kraju i losów jego obywateli. Doświadczenie Austrii sprzed kilkunastu lat uczy, że negatywny wynik referendum w sprawie energetyki jądrowej (będący w istocie wyrażeniem braku akceptacji dla rządu, który to referendum ogłosił) doprowadził do konstytucyjnego zakazu rozwoju energetyki jądrowej na terenie Austrii (co nie przeszkadza jej importować elektryczności jądrowej z krajów sąsiednich). Uważam, że wyrażenie woli narodu wobec wdrożenia energetyki jądrowej jest bezwzględnie konieczne (warunek uzyskania tzw. dużej zgody jasno określają zalecenia Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej IAEA). Uważam także, że zgoda ta powinna być osiągnięta poprzez debatę parlamentarną (a nie referendum)
1 zostać zatwierdzona w drodze decyzji rządowej, a nie ustawy parlamentarnej. Nie powinno być bowiem możliwości zmiany raz osiągniętej „dużej zgody” przez inną opcję polityczną, jeśli wygrałaby kolejne wybory. W przeciwnym razie żaden inwestor nie zaryzykuje tak poważnej inwestycji.
To zdanie słuchaczki programu radiowego usłyszałem jakiś czas temu przy okazji wywiadu jednego z moich kolegów. Zaaferowany przebiegiem audycji kolega nie odpowiedział wtedy: „A czym się jedno promieniowanie różni od drugiego?” - tak jak obaj pomyśleliśmy. Opinia słuchaczki stanowi dobry wstęp do krótkich rozważań na temat społecznej percepcji ryzyka, a w szczególności do próby odpowiedzi na pytanie: dlaczego boimy się promieniowania jonizującego (promieni X czy gamma) bardziej niż na to zasługuje?
Ogólnie definiuje się ryzyko jako iloczyn częstotliwości zdarzenia i ciężkości jego skutków. Na przykład, w dość niestety częstym zdarzeniu, jakim jest wypadek samochodowy, jego ciężkość może oznaczać zgon jednej lub paru osób, a w bardzo rzadkim zdarzeniu, jakim było ostatnie trzęsienie ziemi o niezwykłej nawet dla Japonii skali, miarą jego ciężkości była śmierć prawie 30 tysięcy mieszkańców. I chociaż podobna liczba osób zginęła lub zginie w wypadkach samochodowych w Polsce w ciągu dziesięciu lat, zdarzenia te postrzegamy zupełnie inaczej. O wypadkach awionetek, w których zginęło kilka osób, czytaliśmy niedawno we wszystkich gazetach. A piloci wojskowi, kosmonauci czy himalaiści - czyż oni nie podejmują ogromnego ryzyka?
O społecznej percepcji ryzyka decyduje wiele czynników, a są nimi zapewne ciężkość nawet mało prawdopodobnego zdarzenia czy indywidualna decyzja (lub korzyść finansowa) związana z wykonywaniem zawodu lub czynności obarczonej dużym ryzykiem