apteki świata
Apteka pachnąca
ryną
Brytyjczycy przychodzą do apteki nie tylko po leki. Kupują w nich także zabawki dla dzieci, preparaty na odchudzanie, a nawet stroje do joggingu. Farmaceutów darzą stuprocentowym zaufaniem. Nic zresztą dziwnego - w myśl tamtejszych przepisów aptekarze mogą bowiem zakwestionować wybór leku dokonany przez lekarza.
C
Sobotni poranek, miasto dopiero się budzi. Gdyby próbować przyrównać Bournemouth do którejś z polskich miejscowości, należałoby sobie wyobrazić przynajmniej o połowę większy i bardziej zadbany Sopot.
W ulubionym kąpielisku Brytyjczyków położonym nad kanałem La Manche roi się od pubów, restauracji, hoteli, dyskotek i malowniczych willi. Nieopodal centrum mieści się dzielnica, do której turyści zaglądają o wiele rzadziej niż na plażę. Stoi tu niepozornie wyglądająca z ulicy apteka. Nazwijmy ją „Osiedlową”. Na pierwszy rzut oka trudno ją odróżnić od zwykłej drogerii, dopiero białe fartuchy farmaceutów dowodzą, że nie jest to zwykły sklep z kosmetykami. W pomieszczeniach unosi się delikatny, cytrynowy zapach.
który czuje się jeszcze długo po wyjściu
Przewodnikiem po aptece jest trzydziestoletni Kevin, którego „Osiedlowa” zatrudnia w każdą sobotę. Pracowników takich jak on Anglicy nazywają „skoczkami", a to dlatego, że nie przynależą do konkretnej apteki, tylko przenoszą się z miejsca na miejsce. Wielu skoczków zatrudnia się w sieciach i najczęściej to oni wybiera ją, w którymz punktów chcą pracować w danym miesiącu. We wszystkich angielskich aptekach skoczkowie zastępują też pracowników przebywających np. na urlopach.
Kevin najchętniej zatrudnia się na godziny w prywatnych, małych aptekach.
18 Farmacja i ja Październik 2007