do słonego podłoża, odporna na szarpanie wichrem, wdziera się ona na sunące od brzegu odsypy lotnego piasku, przygważdża je i więzi korzonkami, a zasypywana wciąż przebija się ku słońcu wątłemi pozornie lecz niestrudzonemu pędami. Piasek wstrzymany w pochodzie znajduje kres swej wędrówki i spiętrza się w wał równoległy do brzegu, który odtąd broni wnętrza lądu przed wiatrem. Powstaje wydma nadbrzeżna. Długie groble tych wydm, wieńczone zwycięską zielenią, towarzyszą wybrzeżom Prus i Pomorza, piętrzą się w osiach mierzei i biegną wzdłuż żmujdzkich wybrzeży. Za roślinnością, która je stworzyła, zagnieżdża się na ich pochyłościach wrzos, zatulając je w barwną zasłonę, wreszcie wkracza łas, utwierdzając cienistym częstokołem pni ocalone przed najściem pustyni kresy.
Gdzie brzeg zasłonięty wzrasta — jak tu i ówdzie na zachodnim Pomorzu — tam przed pierwszym walem może powstać równolegle drugi i trzeci. Ale gdzie niszcząca praca morza przysunie linię brzeżną do wydmy, gdzie fale podgryzą ją i nadszarpią, tam wiatr zawlada z zdwojoną silą wydartą sobie dziedzinę. Nieruchome dotąd masy piasku odarto z roślinnej ochrony ruszają z miejsca i przesypują się w zabrzeże w postaci wydm wędrownych niosących w głąb lądu zniszczenie. Gdy uszkodzenie jest tylko miejscowe, powstaje wyrwa powiększająca się w miarę jak wiatr z niej piasek wywiewa Z czasem tworzy się rów, który rozszerza się i przedłuża miarowo, aż przedrze się wskróś brzeżnego wału. Wywiany piasek usypuje się za wylotem w nagie wzgórze świeżej wydmy. Środek jej przesypuje wiatr wdzierający się przerwą, boki osłaniane brzegami wału pozostają w tyle i stają się łupem korzystającej z tej zasłony wegetacyi. Cały nasyp wygina się wskutek tego i przeciąga, przybierając kształt wydłużonego luku (»wydma paraboliczna«). ilość piasku wędrującego w osi wygięcia zmniejsza się przy tern ciągle, wreszcie i tu wdziera się roślinność, stawiając tamę dalszemu pochodowi. W krajobrazie prusko-pomorskich wybrzeży nasypy takie grają wielką rolę. Nieregularny ich przebieg, grzbiety wzdymające się w szeregi pagórków, to znowu obniżające w płytkie zaklęsłości — wszystko to świadczy o długiej i zawziętej walce wichru z wegetacyą. Gdzie jednak zniszczenie brzeżnego wału większej przestrzeni dotknęło, gdzie nieoględność ludzka (jak na Kurońskiej mierzei) pozbawiła dawne nasypy pęt krępują-
8