poety-kapłana, jednocześnie sięgała ona do „komicznych i groteskowych przedstawień oraz nasycenia obrazów rzeczywistości [...] zgodnie z kierunkiem ewolucji literatury młodopolskiej”85. A wszelkie niechciane kunsztowności poetyckie estetyzującej literatury przedwojennej najwyraźniej imponowały skamandrytom, skoro niemało wyszukanych strof, cyzelowanych stylizacji i słownikowej ekwilibrystyki/egzotyki znajdziemy w wierszach Iwaszkiewicza czy Tuwima.
Powróćmy do relacji Tuwim — Staff. Wyka akcentuje ekspre-sjonistyczną manifestację „ja” lirycznego w wierszach Tuwima, „zaplątanego w wielokierunkową dynamikę życia”, Jadwiga Sawicka określi postawę dominującą w tej poezji jako „panteizm poetycki” i wskaże rodowód: „W tym obszarze pojęć, doświadczając związków z analogiczną linią w literaturze Młodej Polski, znajduje Tuwim drogę do przekroczenia jej. Bezpośrednim łącznikiem z przeszłością poetycką jest Leopold Staff’88. Zapewne nie jedynym pośrednikiem — swoją rolę miał tu do odegrania także Boy-Żeleński, Leśmian, Tetmajer, Ostrowska, Lange.
Boy-Żeleński zwierzał się pod koniec wojny Annie Leszczyńskiej, że układał słownik rymów:
„Ja od dwóch dni wpadłem w osobliwą manię, i to z taką furią jak zwykle: przygotowuję mianowicie słownik rymów polskich, co mnie bardzo bawi, a na czym mimochodem chcę zrobić majątek. W tej chwili na dyżurze mam przed sobą stos fiszek, które wypełniam setkami, tak że wszystkie przedmioty świata wyobrażają mi się jako materiał do rymu, począwszy od Noe i gołe, aż do łajno i słuchaj no. To jest ideał zajęcia: robić rzeczy niby serio, bawiąc się całkiem dziecinnie". Słownik rymów nie został ukończony, po latach Boy napisał felieton pt. Nekrolog rymu i ofiarował go „z podziwem i przyjaźnią” Julianowi Tuwimowi87.
Można rzec, iż to zainteresowanie poezjotwórczą rolą rymu i rytmu było częścią młodopolskiego spadku, podobnie jak szczególne znaczenie przypisywane słowu, choć poeci przedwojenni bardziej obawiali się jego alienującej siły; skamandryci, bawiąc się słowem i podkreślając jego dominacje nad przedmiotem, mieli doń zdecydowanie więcej zaufania. Wszakże i skamandryci sięgnęli po wysłużone środki budowania nastroju w postaci „nagromadzenia
85 Ibidem, s. 14.
86 .1. Sawicka: Julian TUwim..., s. 52.
87 B. Winklowa: Nad Wisłą i nad Sekwaną Warszawa 1998, s. 85.
187