taklu za jego tak zwane efekty teatralne, jakość kontrastów, siłę napięcia. Jeśli już istotą dramatu ma być działanie, to w takim stopniu, w jakim „ono wywołuje refleksy w duszy ludzkiej; refleksy te mogą obejmować szeroką skalę uczuć i myśli i w skali tej oczywiście nie zabraknie i refleksji”39. Zapewne niektóre z tych tez mogą wywoływać zgrzytanie zębów u współczesnych teatrologów, wszakże bez wątpienia Irzykowski nie był tuzinkowym recenzentem teatralnym, dziennikarskim wyrobnikiem. Pisał sprawozdania z teatralnych premier, ale obowiązkowe w tego rodzaju gatunku informowanie: a to o grze aktorów, a to o scenografii, a to o kompozycji spektaklu — jakby go uwierało, załatwiał sprawę niejednokrotnie dynamicznym wyliczeniem.
O dramatach Żeromskiego i adaptacji Dziejów grzechu pisał jednak najwyraźniej w innym stylu. Powtarzał pewne pomysły interpretacyjne i wcześniejsze rozpoznania twórczości autora Bezdomnych. Przywoływał przemyślenia Brzozowskiego o Żeromskim, nie tylko dlatego, że były one dlań ważne, ale ponieważ dostrzegał w nich najistotniejszych „interlokutorów” w dialogu/dyskusji
0 polskiej kulturze. Starał się też zróżnicować formę krytycznego przekazu. W opublikowanej w „Skamandrze” recenzji po premierze Th ronią — skorzystał z formy dialogu. Spierają się po kolejnych aktach dramatu fikcyjni Gustaw i August, komentarz rodzi się zgodnie z rytmem spektaklu. W artykule Żeromski jako pisarz społeczny pojawił się wątek nieprzenikalności sfer inteligenta
1 „chama”; odwołując się do doświadczeń Raduskiego, konstatuje: „[...] on wie, że jeden musi być chamem po to, aby ktoś mógł być człowiekiem subtelnym, że na tym polega dzisiejsza równowaga społeczna”40. To właśnie gorzkie, co by nie powiedzieć, rozpoznanie stało się źródłem interpretacyjnych wykładni. Dwóch różnych wykładni, konstrukcja dialogu bowiem nie była tylko ładnym zabiegiem stylistycznym, lecz prowadziła do wyrazistej dyskusji. Jak podejść demona w postaci chama czy głupca? — zastanawia się August i w tej niemożności dialogu, która przeistacza się w zemstę, upatruje tragizmu. Gustaw bagatelizuje problem: „Głupota nie należy do tragiki, lecz do pedagogiki”41, wina i kara zwykle się mijają, rachunki najczęściej płaci ktoś inny. August
39 K. Irzykowski: Recet\zja „Białej rękawiczki” w Teatrze Polskim. W: Idem: Pisma teatralne 1896—1926..., s. 164.
40 K. Irzykowski: Żeromski jako pisarz społeczny..., s. 132.
41 K. Irzykowski: Recenzja — Na premierze ..TUronia” w Teatrze Reduta. W: Idem: Pisma teatralne 1896—1926..., s. 235.
236