Kuio stało się potężnym czynnikiem 1 wać teatr, uczynić jo niepotrzebnym, spółczesnym, interesującym świat — nie v.-«pV.lczcsncj kultury i według opinii Nigdy nprz. wielkich utworów litcrac- będzie potrzebował obawiać się żadnej
kich nie można
ści wypadków tylko pozorne. W rzeczy- rozwoju, gdy starać się będzie, by jego I filmie wszystko jest wyuoczonc, setki wfstości różnice są daleko znaczniejsze, I repertuar stał się bardziej życiowym, by razy próbowane. Nim to czy inne zda-
poświęcał więcej uwagi zagadnieniom! nie z ust artysty dojdzie do publiczności,
Nie potrafią jednak Japończycy, jak Sztuka jest zbyt sentymentalna. Gdyby1 tylu innych zaborców, wymazać kultu-ktoś pnyizcdt nB przedstawienie, uczy- ry chińskiej ze skarbca zdobyczy duclia nllby to niewątpliwie tylko z pietyzmu dla pamięci autora. Natomiast, co za wppBnialy temat do scenariusza filmowego.
Kryminalne i detektywistyczne sztuki, którymi zachwycają się miliony widzów w kinach, zupełnie nie nadają się dla teatru. Próby wystawiania takich sztuk na scenie muszą skończyć się niepowodzeniem. Nie tylko dlatego, że publiczność teatralna ma wyższe wymagani. Odgrywają tu rolę również względy techniczne. Tego rodzaju sztuki wymagają tempa, bardzo częstej zmiany de* korrejf, która jest niemożliwa nawet na scenie obrotowej.
Filmy zbudowane są przeważnie na podstawie dynamicznej, na szybko rozwijającej się akcji, na ciągłej zmianie dc-koracłi, czasu, miejsca, t. j. na efektach zewnętrznych. Natomiast teatr działa na publiczność duchowymi przeżyciami, wewnętrznym dramatyzmem.
I dlatego komisja kategorycznie twierdzi, żc nie może być mowy o walce pomiędzy teatrem a kinem. Jest raczej rywalizacja. Publiczność, uczęszczająca do kina, stawiać będzie większe wymagania teatrowi. Ale nie do pomyślenia jest, by kiedykolwiek kino mogło zllkwldo-
efekty wzrokowe. W teatrze — słucho-J wieczorowych, mniej chętnie uczęszcza-we. Długie monologi i dialogi, które wy- (ją do teatru. Gdyby jednak mieli te se-wicrają niekiedy silne, głębokie wraże- me warunki co w kinie — chodziliby czę nie na publiczność teatralną, w filmie są ściej.
zupełnie niedopuszczalne. j Zdaniem komisji, teatr powinien sią
Znany artysta „Burgthcatcr**, Raul zdemokratyzować pod tym względem.
iiimimmiuiimiiiiMimiiiiuiMiiimiiiiiiiiiiimimtiiHmuimmiimimiHiiiiiimiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiirMHumiNiiiiii Ii;nil(lili|llllllll4i||illlllli||llll]|llllllli:ijii|l(llll|.||imi.|lllllł:.l
Dziwy teatru chińsKie
Najważniejszą rolę gra rekwizyt. — Zamiast dekoraeyj są znaki umówione, a charaktery postaci znamionuje kolor szminki i sukni
Roln aktora wymaga, by spał. Wystarczy. by się oparł o krzesło lub stół, za którym siedzi. Jeśli śpi — to po\\> wnie w nocy. Więc widz uznaje, Że robi się ciemno. Będzie zaś noc napc-wno. gdy pojawi sic światło na scenie — w postaci czerwonej chorągiewki Ognia...
Całość rozgrywa się na tic „dużej kurtyny", bogato złoconej, lub na tic „Małej białej kurtyny", przeznaczone} wyłącznie do scen pogrzcbowycłi. Wychodząc przez mały otwór w kurtynie i powracając po chwili przez inny — aktor anonsuje zmiano miejsca, podobnie Jak przez kolor i krój swej sukni symbolizuje nietylko swe stanowisko społeczne, ale I stan swej duszy. Czer-gać, boczyć się albo nawet stają się nic wień to szczęście. Biel — żałoba, ałe
>viclu osób, coraz bardziej i coraz po-Ważniej zagraża teatrowi, podrywając iego egzystencję. Czy tak jest istotnie? Czy doprawdy pomiędzy teatrem, a ki* nem toczy się wałka? A jeśli tak — kto tej walki wyjdzie zwycięzcą?
Wiedeńskie towarzystwo psychologiczne, jedno z najpoważniejszych na święcie, na którego czele stoją tacy potentaci wiedzy i nauki jak prof. Zygmunt Freud i prof. Wagner — Jaurcgg, postanowiło zająć się tym interesującym i ważnym zagadnieniem. W ubiegłym roku wyłoniło ono specjalną komisję, której powierzono zbadanie wzajemnego stosunku teatru i kino. Przed kilka dniami komisja ukończyła swe prace i zorganizowała w wielkim audytorium uniwersytetu wiedeńskiego wieczór dyskusyjny, na którym postanowiła odczytać swe sprawozdanie. Zainteresowanie było olbrzymie. Wielka aula uniwersytecka była przepełniona.
— Zdawałoby się — mówił referent komisji dr. Wolff — że kino i teatr mają wiele cech wspólnych. I tu i tam wystawiane są dramaty, tragedie, występują artyści i artystki i tu i tam główne zadanie polega na widowisku, bądź rozrywkowym, bądź też mającym za zadanie podniesienie kulturalnego poziomu mas. Tc cechy wspólne są jednak w większo-aniżeli podobieństwa.
Przedewszystkim — różnice te obserwuje się w tematach, które wybiera teatr i kino dla swych widowisk oraz w podejściu do tych tematów, ich traktowaniu i wyzyskaniu. W tej dziedzinie komisja zbadała bogaty materiał: obejrzała około 1000 filmów i przeszło 500 sztuk teatralnych. I przyszła do przeświadczenia, żc najwyżej 5 proc. sztuk teatralnych mogłyby być wykorzystane dla ekranu. Doświadczenie wykazało, żc takie przeróbki kończą się zazwyczaj fiaskiem, bynajmniej nie z winy autora scenariusza czy reżysera, ale w wyniku samej budowy sztuki, jej treści l tendencji. Sztuki dramatyczne w zasadzie nie nadają się do filmowych przeróbek.
Publiczność kinowa ma swoje upodobania. Najlepszym dowodem, że reżyserzy kinowi nic mogą pracować w teatrze i odwrotnie. To, co w filmie wywołuje największe napięcie i zainteresowanie publiczności, w teatrze wywołałoby pogardliwy uśmiech i sztuka teatralna, zbudowana tak, jak zbudowany jest scenariusz filmowy, musiałaby paść. To, co podoba się wszystkim w kinie, w teatrze jest już dawno przeżytkiem. Gdy Rcin-hardtowi zaproponowano niedawno inscenizację teatralną sztuki Schillera „Intryga i miłość" wielki reżyser odparł:
— To nic mn najmniejszego sensu.
będzie przerabiać na film. Nieliczne wyjątki potwierdzają tylko tę regułę. Ekran jest krzywym zwierciadłem dla arcydzieł literatury. I dlatego właśnie laureatka Nobla Siegrid Undset kategorycznie odrzuciła propozycję przeróbki niektórych jej powieści dla łilmu. To, co nadaje się dla kina nic nadaje się dla teatru i naodwrót.
Zarówno kino jak i teatr mają swoją publiczność. Nawet więcej: kino wychowało sobie wielomilionową armię widzów, którzy, nim zaczęli uczęszczać do kina, do teatru nie chodzili. Są sfery, dla których teatr jest niedostępny, nic ze względów materialnych, ale duchowych. Ci ludzie interesują się tylko ekranem, potrzeba im widowiska o żywej akcji, o bogatych scenicznych efektach, o błyskawicznym tempie, szybszej zmianie dc-koracyj i osób. Psychologiczne kwestie nic interesują ich narazie zupełnie.
Oto dlaczego o konkurencji pomiędzy kinem a teatrem można mówić z bardzo dużymi zastrzeżeniami. Oczywiście, dziś kino odciągnęło od teatru część publiczności. Niewątpliwie teatr przeżywa o-stry kryzys. Ale z drugiej strony jest niewątpliwym, że kino wychowa część nowej publiczności dla teatru, a gdy len ostatni wejdzie na nową drogę swego
Pan Czao-Czeng-Tszi. były dyrektor konserwatorium w Pekinie, uzyskał w ostatnich dniach na Sorbonie stopień dyrektora „es lettres" po obronie pracy, noszącej tytuł „Dzisiejszy teatr chiński". Gustaw Cohen, znakomity profesor Sorbonny, humanista i filolog ceniony w całej Francji, podaje na łamach „Nouvellcs Litteralrcs" wyjątki z tej pra cy chińskiego znawcy teatru.
Chińczycy wynaleźli pono wszystko przed nami: kompas, proch strzelniczy, porcelanę i Inne, nasze nawet stosunkowo nowsze zdobycze wiedzy. Nie na wiele im się to wszystko — jak widać — zdało. Japończycy starają się wymazać ich państwo z mapy świata, i. przynajmniej narazie, częściowo im się to udaje nadspodziewanie.
całcj ludzkości i nic potrafią odebrać Chińczykom zamiłowania do ich własnego specyficznie chińskiego teatru, i dumy. jaką ich ten teatr napawf
Jeśli o ścisłość chodzi, w Chinach są dwa teatry: pierwszy — ludowy i tradycjonalny, drugi — wzorowany na europejskim. Ten ostatni jest tym mniej interesujący, żc jest cofnięty od naszego teatru współczesnego o kilkadziesiąt conajinnicj lat.
Jedną z najpopularniejszych sztuk te: atru prawdziwie chińskiego jest „Pani — Źródło Bezcenne". W tej Jednej sztu cc znaleźć można wszystkie cechy teatru chińskiego; ten jeden spektakl Jest nawskroś typowy 1 charakterystyczny.
Samą „Panią Źródło" gra oczywista młody człowiek, odpowiednio odziany. Kobiety na scenie duńskiej wogóle nie występują.
Najważniejszą rolę grają w teatrze chińskim... rekwizyty. Zastępują one nasze dekoracje i do pewnego stopnia u-zupełniają, a przynajmniej ułatwiają grę aktorów. Wielki pejzaż wysokogórski naprzykład zastępują dwłe małe plansze, przedstawiające skały. Granicę pomiędzy dwoma krajami, przedstawia py zgoła konkurencji.
Komisja przeprowadziła również szereg rozmów z artystami teatru i sceny. I przyszła do przekonania, że właściwie artyści tcatralńi nic powinni występować w filmie i odwrotnie. Jeśli tak się dzieje — to źle się dzieje. Może to bowiem wpłynąć ujemnie — dobry artysta filmowy zepsuje się w teatrze i dobry artysta teatralny zepsuje się w kinie.
Na scenie artyści i artystki są żywymi ludźmi, są naturalni, mogą na każdvm spektaklu zmieniać mimikę i gestykulację,.bez żadne) szkody dla sztuki. Dla ekranu muszą ona poddawać się radykalnej tresurze. Każdy ruch, każdy gest reglamentowany i standaryzowany. Mimika, wyraz twarzy wszystko jest z góry obmyślone i przestudiowane. Tym kanonom muszą poddawać się nawet wielkie gwiazdy i gwiazdorzy ekranu. Tylko komicy maią większą swobodę.
W filmie główną rolę odgrywają
Aslan, twierdzi, żc artysta, który chce poświęcić się filmowi, musi wyrzec się siebie samego, stać się manekinem. W prostu rodzaj portyku z płótna. Miasto — to niewielki kawałek płótna, na którym zaznaczone są białe Unie, przypuszczalnie oznaczające domy z dwoma skrzydłami wrót czy rogatek pośrodku.
Tc wszystkie rekwizyty zamiast dc-koracyj — to oczywista czysta chiu-s z czy zna. Ale dawne, średniowieczne widowiska pasyjne, grywane we Fran-cji choćby, nie były mniej „chińskie". Oddzielenie dnia od nocy zaznaczało się w „Tajemniczej Pasji" zasłoną do połowy białą i do połowy czarną...
Piękna księżniczka, Pani Źródła Bez cennego jeździ, oczywista, karocą. Cóż prostszego dla chińskiego dyrektora!... Nie musi się troszczyć ani o konie, które akurat na scenie zaczynają wierz-przyzwoite i zadzierają ogona.. Wystar czy naciągnięte płótno, które na dwóch ramach noszą dwaj „maszyniści". Powstaje lektyka. Przód jej opuszcza się, gdy Dama wsiada lub wysiada.
Krzesło, zwykłe krzesło, jest w teatrze cały światem! Umieszczone na środku sceny za dużym stołem — jest ironem królewskim. O ile stoi nieco na uboczu stołu może oznaczać bibliotekę, a nawet 1 biurko. Krzesło oznacza łóżko, Jeśli aktor opiera się mocniej o poręcz. Może być wreszcie łożom królów skini — gdy pokryte jest brokatem.
Wiatr wieje w sztuce?,.. Wystarczy chorągiewka, % którą przebiega przez scenę człowiek, odziany w czarny strój i będący „duchem wiatru". Chorągiewka czerwona oznacza ogień. Dreszcz grozy przecłiodzi przez widownię, gdy na scenie ukaże się czerwona chorągiew ka, owijająca czapkę. Oznacza to przecież ściętą głowę!... Brr!... Od tego ponurego obrazu może nas tylko oderwać widok spokojnie padającego śniegu: bła łych kawałków papieru, spadających obowiązkowo na czarne płótno.
Aktor gra w ten sposób w dekoracjach. które stwarza jego własna fantazja i fantazja widza. Trzeba niektóre z tych symboli znać. by móc się we wszystkim rozeznać.
musi on je dziesiątki razy powtarzać przed reżyserem. Na scenie artysta gra przed żywą publicznością. Czuje fluid,’ który płynie ku niemu z widowni. W kinie ten moment psychologiczny odpada. I dlatego gra nawet najbardziej utalentowanych artystów filmowych wypada nieco szablonowm.
Komisja na jeszcze jedną rzecz zwróciła uwagę. Na moment pozornie nic ważny, odgrywający jednak dużą role w przyciąganiu mas do teatru i kina. Kino, zdaniem komisji, jest instytucją ultru-de-mokratyczną. Teatr jest arystokratyczny. Do kina publiczność wybiera się tak, jak stoi. Nikt nic zwraca uwagi na swe ubranie, na swój wygląd zewnętrzny, na to, że ktoś jesi nieogolony, żc ktoś jest w zniszczonym czy podartym ubraniu. IW kinie nikt nic wymaga, by widz się rozbierał, oddawał palto do garderoby, płacił za to. W teatrze jest inaczej. Do teatru trzeba się specjalnie ubrać. W teatrze zwrócą na to uwagę. I dlatego lu-| dzie pracy, zajęci zwłaszcza do godzin
Należy obalić przekonanie, że pójście do teatru — to święto. Publiczność powinna mieć prawo chodzić do teatru tak, jak chodzi do kina.
N. T.
1 czystość: czerń — bieda, smutek i niż szość nawet moralna. W czarny kolor ubrani są w teatrze chińskim przeważnie inteligenci...
Nic należy również zapominać o cha rakteryzacjj. Chińczycy, malarze urodzeni, dokazują wtej dziedzinie istnych cudów. .Maska aktora chińskiego, by-najmniej nie nakładana, lecz wykonana na jego twarzy za pomocą szminek 1 farb, jest sztywna, kunsztowna I niezwykłego wygłądu. Potężne brwi, wielkie brody I wąsłska ł sam kolor tych masek przypominają dawne maski antyczne. Na biało są ucharaktcryzowani urzędnicy na służbie, którym urzędowanie odbiera kolory życia, czarną twarz mają chłopi, ogorzali od wiatru i słońca, czerwoni na twarzy są ludzie mili, dzielni i uczynni, cicmno-nicbie-scy — brutale i pyszałkowie, żółci — cynicy i okrutnicy. srebrni — bogowie, ł siwi — starcy. Wszystkie te odcienie można Jednak kombinować, by wyrazić rozmaitość charakterów ludzkich.
Ten dziwny, trudny do zrozumienia teatr ma w ludzie, w jego najgłębszych warstwach.* wielkich miłośników i jest sprzęgnięty z ludem nierozerwalnymi więzami. Na tym między innymi polega wyższość teatru chińskiego nad teatrem Zachodu. (g)