gadnień współpracy narodów nad morzem współnem. a naszcm...
A „W tańczuk" — czy to z W:lna. święcian, Bracławia. czy Dzisny i Wdciki zostanie sobą: będzie tym cierpliwym, dobrym, będzie tym, który w duszy swej no9i ideał Polski — Chrystusa Narodów — już nie Męczeńska śmiercią ginącego. ale Chrystusa - Prawodawcy...
I Polska cała w idealizmie L;twy WieFkiej się skan e. będzie „romantykiem w uczuciu, myśli, marzeniu realista w czynie".
Z. DRUS mu
Marynarz wachtowy m arowym krokiem chodzi po pokładze. Co parę m nut przedłuża swo,a najwygodniejsza trasę marszu, aby obejść tylni mostek i spojrzeć na zawieszony tam zegar.
Za pół minuty p'erwsza. Idzie więc teraz powoli w stronę kom na. Ody dodzie. będzie akurat pewnie pierwsza. Wyb ja godznę na okrętowym dzwonie, dajac tern znać. żc czuwa.
Marynarze w edza o teni dziw-nem zjawisku ..słyszenia** prze* niektórych oficerów godz ny. n:e-wydzwon onej wporę. Ileż to razy się zdarzało, że wśród nocy zabrzęczał elektryczny dzwonek dowódcy który, gdy wachtowy się zameldował. grożn e krzyczał przez tubę głosową „Dlaczego nie wybijacie godzny,*4. Niektórzy ludzie mają jakiś tajemniczy nerw który ich łączy nicwdzialną nicią z zegarem. Przez sen wyczuwają godzinę, wiedzą, że w danym momencie trzeba sic obudzić, śpią spokojnie, gdy do ich wypoczywającego mózgu dochodzą przez uszy dźw eki lub odgłosy które muszą ałbo mogą w danym czasis następowe. Gdy jednak z;a-wia się jakiś obcy. n cuormatay lub niestosowny w tej chwiłi dźwięk, albo też jeśli coś, co ma nastopć — nie następuje. — momentalnie się budzą. Objaw ten zapewne związany jest ze świadomością odpowiedz alności. to też najcześc ej spotyka się go u ludzi, zajmujących stanowiska, wymagające czujności i stałego napięcia uwagi.
Marynarz nie wie- tak to iesł i Jlaczego. Przypuszcza może. że jego przełożeni c erpią na bezsenność, /reszta obowazek nakazuie mu czuwać.
Wydzwonił więc pierwszą godzinę i ma znów trzydzieści dlugcli minut do następnego obwieszczenia uśpionemu okrętowi n ezaprzcczal-noj prawdy o t?m. że czas leci, nie zatrzymując s'e ani na chwilkę.
Dwóm tyłko ludz:om na okręcie czas s:c okropnie dłuży. Dwóch lu-Jzf nie śpi dlatego aby bezpieczni mogii wypoczywać inni.
Wchtowy podoficer i wachtowy marynarz pel:i a służbę na okręcie, -tojącym na kotwicy w pobliżu lądu, zasłaniającego ostr? podmuchy w tatru.
To torpedowiec odbywa swoą •czterodmówke". podczas której n:e widać go w Gdyni, ale za to pełno go na morzu Hop ero był w zatoce gdzie na morsk m pohgon e odbył ostra sztrzetame. i iuż jest po za Hetam na otwartem morzu. Ugania nę wespół 7 kontrtorpedowcami-wykonywując wspóne ćwczeuia i shiżąc im jako cel do torpedowego strzelania.
O zmroku znów pędzi do zatoki, znów jest na pol gonis. W ciszy noc-nei roztagają się grzm ace wybuchy. To rozpoczęło s ę strzelan e nocne. I tak w kółko cały dzień, i dz’eń za dniem, aż w piątek lub w sobotę następuje powrót do portu macierzystego w Gdyni.
Dziś torpedow cc stanął na kot-w cy przy tlelu stosunkowo wcześnie. Już o godzinie dwudziestej trzec:ei z plusk em skoczyła kotwica na dno morsk e. chciwie zagrze-bując się łapą w ciężkim, gruboztar-i stym, dennym o:asku.
Zabłysły światła postojów, które /.am emły ogn e pozycyjne wskazu-ące na morzu, że okręt jest w ruchu i przez kombinację kołorów zielonego, białego i czerwonego, u-możiiwające napotykanym morskm wędrowcom orientowanie s:ę w pozycji spotkanego statku i kierunku jego biegu.
Sternicy i sygna’iści w pospiechu rob:ą porządek na mostku. Przykrywają kompasy, chowaą nstru-incnty nawigacyjne i mapy. uporządkowane i sprawdzone według numerów przez nawigacyjnego oficera.
Dowódca i ofcerowie spływają z wysokości mostku na pokład, zc-śbzgując się rękami po stromych, niemal p onowych poręczach żelaznego trapu *).
Zastępca dowódcy, na którym c'ążą obowiązki gospodarza okrętu i bezpośredniego regulatora okrętowego życa. wydaje ostatn e rozkazy i dyspozyce bosmanom, pokładowemu i kierown kowi maszyn.
A w:ęc ..maszyny odstawić, dynamo jeszcze pędz ć przez pół godziny, gotowość okrętu na jutrzejsze odkotwiczenie na godznę sód-mą".
Jeszcze spojrzy tu. zajrzy tam. Jeszcze doglądnie sprawozdania głębokości naokoło okrętu. k \ka rozkazów. napomnień uwag i wreszc:e też schodzi do mesy ••)
Wszyscy rozciera a wesoło ręce. zdz'ewąią płaszc'ze lub nawet kożuszki (w czerwcu!...) i rzucają sę ru chleb z masłem i na tradycyjna iuż we floc;e. sucha i twarda, jak dębowe gałęzie. — kiełbasę.
. Przygotowali to wszystko zapo-b:eg' wi marynarze stołowi, wiedząc doskonal, żc .wywiani na
*) schodki, schodni;..
••) mesa — salonik, wspólna jadalnia na okręcie.
durch" przez watr, stojący cały ‘dzień bez zmiany na mostku oficerowie n e zasnęl by ,.na czczo".
Po kwadrans e na całym okręcie za ega martwa cisza. Cichy i regularny chUipot fak, uderza ącei miarowo o kadłub, dz ała na strudzonych marynarzy, jak najsłodsza kołysanka. Przytłum one głosy komunikujących się rzadk emi słowami podoficera wachtowego i jego pomocnika, wachtowego marynarza, n e przeszkadzają n komu, a nawet odgłos ich powolnych i spokojnych kroków po żelaznym pok!adz:e świadczy, że wszystko jest w porządku i że można beztrosko spać i wypoczywać.
Niema gorszej wachty, niż wachta trwająca od dwunastej w nocy, czyli od godz ny zerowej do godziny czwartej rano. Ta wachta w gwarze marynarsk:ej zw:e sc .psią wachtą". Mówi się: „stać psa", to znaczy stać na wachcie w czasie, gdy jest najetamn ej. gdy człowiek mtał jeszcze zamało godz n snu przed wachta i będzie wogóle bardzo mało spał po wachcie. Tylko natury o usposobieniu kontemplacyj-nem potrafią znaleźć rozkosz w ob-cowan u z uśponą naturą, osłon ę-tą ciemną powłoka nocy. / takąż więc prawdziwą rozkoszą idzie wachtowy budzić ziniauę i z ak eiu zadowo’cn:em i starannością wybija czwarta godznę.
Już o godzin c p:atej trzydzieści budzi się na okręcie życ e. Już gwizdek podoficera wachtowego wyrywa ze snu całą załogę.
W parę mi-nut nożnej ofcer dyżurny udaje się do pomszczeń marynarskeh, siejąc swem ukazaniem się popłoch wśród marudzącej
grzeb acei s’c braci.
I znów tryby w elkiej maszyny, na którą składaa się mechairzmy okrętowe, oraz m eśnie i mózg: ludzkie. obracają sc w tempie szyb-k em • w składnym, miarowym rytmie.
Rozktad dnia. program wyszko‘e-nia. ptan prac i arty*kuły regutarm-nu służby okretowęi. sa to substancje, które cementują gmach budu-ącej s c morsk ci siły zbrojnej powstającej z tworzeń a wyszkolonych kadr of cerów, podof cerów 1 marynarzy floty wojennej.
Nad wschodnim krańcem morskiej równiny, nad dalekim mleczno - bałym od porannej pośwtaty horyzontem zapa a się złotawo-czerwona jutrzenka.
Jeszcze parę m nut i, nagie wy-fryskaią złociste promyki. To awangardy wstającego i majestatyczne okzu acego się słońca.
14 -