Z ŻYCIA SBP 111
Walny Zjazd
Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich w Gdańsku
Zwracamy się do Zjazdu w sprawie osób, które bądź czuły się zmuszone opuścić Stowarzyszenie w 1983 r., bądź zdecydowały się — ze względu na przywiązanie do tej organizacji — pozostać, nie w pełni akceptując co się w niej stało. Dla osób nie zorientowanych krótkie przypomnienie wypadków: w maju 1981 r. odbył się w Warszawie Krajowy Zjazd Delegatów, na którym wybrano nowe władze, Główną Komisję Rewizyjną, wprowadzono zmiany do statutu (m.in. postanowiono, że przewodniczący zarządów okręgów SBP nie wchodzą — z tytułu pełnionych funkcji — w skład ZG Stowarzyszenia). W sumie był to trudny Zjazd, skończył się, jak się wydawało, zdrowym kompromisem — Stowarzyszenie pozostało organizacją wszystkich bibliotekarzy, zarówno tych, którzy należeli do partii politycznych, jak i tych z Solidarności. Po 13 grudnia 1981 r. Zarząd Główny SBP zawiódł jednak część swoich członków — nie interweniował bowiem, wzorem innych tego rodzaju organizacji, w sprawie dużej grupy internowanych i represjonownych kolegów i nie organizował dla nich pomocy.
Przypomnijmy dalej, iż 30.6.1983 r. na plenarnym zebraniu ZG SBP (na które zostali także zaproszeni przewodniczący okręgów) wystąpiono z projektem uchwały o przystąpieniu Stowarzyszenia do PRONU-u. Identyfikował się on wówczas z linią polityczną władz, która właśnie odebrała prawo swobodnego działania znacznej części organizacji społecznych. Mimo ostrzeżeń przesłanych listownie przez honorowego członka SBP Józefa Korpałę, iż decyzja ta może niepotrzebnie podzielić środowisko bibliotekarskie, mimo głosów sprzeciwu — zarządzono głosowanie. Wybór formy głosowania (tajne czy jawne) ustanowiono w głosowaniu jawnym; a pamiętajmy, że ludzie byli jeszcze pod wrażeniem represji stanu wojennego, toteż w ten sposób zapadło postanowienie o jawności głosowania. Nie tylko to sprawiło, że projekt uchwały przegłosowano na „tak", ale i fakt dopuszczenia do głosowania przewodniczących okręgów, którzy — nie będąc członkami Zarządu — na mocy obowiązującego od 1981 r. statutu nie mieli głosu stanowiącego (dodajmy, że byli wśród nich dyrektorzy bibliotek wojewódzkich, ściśle powiązani z administracją centralną).
I tak rozpoczął się smutny okres wycofywania się wielu aktywnych działaczy ze Stowarzyszenia. W niektórych poważnych bibliotekach naukowych, jak np. w Bibliotece Jagiellońskiej, Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie, czy w Bibliotece KUL-u życie Stowarzyszenia praktycznie zamarło.
W połowie lipca 1983 r. Jan Mielczarek, członek Głównej Komisji Rewizyjnej, skierował do ZG SBP list, stwierdzając uchybienia formalne w przeprowadzeniu uchwały o przynależności do PRON-u. W dniu 15.8.1983 r. GKR poparła stanowisko kol. J. Mielczarka, kwestionując prawomocność uchwały. Protestowali indywidualni członkowie i niektóre okręgi SBP, np. łódzki. Wówczas Prezydium ZG SBP zwróciło się do Wydziału Spraw Społeczno-Administracyjnych Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy (organ ten w 1981 r. zatwierdził statut SBP) z prośbą o ustosunkowanie się do zaistniałej różnicy zdań. Orzeczenie było równie spodziewane co kuriozalne. Pismem z dn. 25.11.1983 r. stwierdzono, iż sposób przeprowadzenia rzeczonej uchwały o przynależności SBP do PRON-u nie był zgodny z uchwalonym statutem, ale sama uchwała jest słuśzna i demokratyczna, a więc obowiązuje.
Obecny Zjazd powinien uchylić niefortunną decyzję podjętą niezgodnie z obowiązującym statutem, a tym samym umożliwić wszystkim bibliotekarzom, którzy wystąpili ze Stowarzyszenia powrót do Organizacji, której przez wiele lat ofiarnie służyli.
Tradycją Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich jest jednoczenie w swoich szeregach ludzi o różnych poglądych. Jest ono przecież „organizacją społeczną o charakterze fachowym i naukowym" — jak głosi statut — a nie organizacją polityczną. Dla dobra zawodu trzeba stworzyć płaszczyznę porozumienia, obecny Zjazd powinien to zrozumieć i tego oczekujemy od niego.
List tej treści podpisały zarówno osoby, które są obecnie członkami Stowarzyszenia, te, które z niego wystąpiły, jak również ci, którzy ze względów politycznych powstrzymali się od wstąpienia.