Barbara Sykulska
Tadeusz Nyczek na łamach jednej z gazet napisał: „Drugiego Gałczyńskiego nie będzie. Tak jak on nie da się już pisać.
A przynajmniej nikt by się nie odważył. Gałczyński był instytucją, żywym teatrem jednego autora. Towarem, który świetnie się sprzedaje i który wie jak się sprzedać”
W 50 lat po śmierci autora Niobe, kiedy ogłoszono rok 2003 właśnie jego rokiem, z całą pewnością można stwierdzić, że jest klasykiem ciągle żywym. Wyraz temu dała zorganizowana przez Instytuty Filologii Polskiej oraz Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa AP Międzynarodowa Konferencja Naukowa Dzieło i życie K I. Gałczyńskiego, która odbywała się 3-5 grudnia 2003 roku. Stała się ona największym wydarzeniem Roku Gałczyńskiego. Aula Akademii Pedagogicznej zgromadziła ponad 50. referentów z kraju i zagranicy, w tym 30. profesorów. Prof. Michał Śliwa, rektor Uczelni, dokonał uroczystego otwarcia spotkania badaczy. Rozpoczęcie sesji było tym bardziej odświętne, że zaszczyciła je swoją obecnością młodzież z 48. Gimnazjum im. K I. Gałczyńskiego w Krakowie, która przybyła ze sztandarem szkoły.
Goście konferencji - córka poety Kira Gałczyńska, która objęła honorowy patronat nad obradami oraz Ludwik Jerzy Kern, współpracownik i kolega Gałczyńskiego z „Przekroju” - sprawili, że czuło się ducha autora Balu u Salomona. Dzięki nim nie zabrakło osobistych akcentów, wprowadzających wszystkich zebranych w auli Akademii Pedagogicznej w szczególny nastrój. Ludwik J. Kern opowiedział zabawną historię, kiedy to Gałczyński przejeżdżając przez Łódź, odwiedził Jerzego Zarubę. Chciał u niego wziąć kąpiel, lecz Zaruba stwierdził: „Ale u mnie jest tylko zimna woda”. Na to usłyszał: „Nie
— — i ..... -■ - —
szkodzi, wykąpię się w twoim futrze”. Przypomniał również, że Gałczyńskiego wyrzucono ze szkoły wojskowej. Poeta, zapytany przez oficera, co to jest karabin, odpowiedział: „Narzędzie szatana". Kira Gałczyńska wspominała swoich rodziców - Natalię i „Zielonego Konstantego”, mówiła o ich magicznym ślubie i wspólnym, trudnym życiu. „Już po pierwszych jego tygodniach - konstatowała córka poety -młoda i pozornie niedoświadczona żona zrozumiała swoją niełatwą rolę kochanki i muzy, opiekunki i pielęgniarki, krytyka i surowego czytelnika, mocnej i niezawodnej podpory w chwilach zwątpienia i psychicznych rozterek, organizatorki codzienności, o której jej nieco księżycowy mąż nie miał zielonego pojęcia”.
Osobiste refleksje honorowych gości konferencji były początkiem wielkiej trzydniowej wędrówki po barwnym życiu i bogatym dziele Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Każdy dzień tego niezwykłego zgromadzenia „gałczyńskologów” z ponad 20 ośrodków akademickich kraju i świata rozpoczynały obrady plenarne, popołudniowe sesje prowadzono w kilku sekcjach tematycznych.