Nacjonalizm, powiada Gellner. jen — normatywną zasadą, głoszącą. że jednostki dwojakiego porządku: polityczne i narodowe, winny się pokrywać ze sobą. Uczucie nacjonalistyczne zatem, to uczucie ilości wywołane pogwałceniem owej zasady, albo uczucie zadowolenia wywołane jej zadośćuczynieniem. Ruch nacjonalistyczny natomiast, to z kolei ruch społeczny pobudzany takimi właśnie uczuciom f. Istnieją, rzecz jasna, rozmaite warianty pogwałcenia zasady nacjonalistycznej, tak klarownie sformułowanej przez Ge II ner a A więc. polityczne granice państwa mogą obejmować nie wszystkich członków danego narodu lub — odwiotnie — ów naród i jakąś populację etnicznie obcą ponadto. Zasada naqonalistyczna bywa także łamana podwójnie: poza państwem pozostaje część danego narodu i jednocześnie jego terytorium zamieszkują członkowie narodu innego, bądź też — jeszcze inaczej — grupa narodowa żyje nie zmieszana etnicznie w wielu państwach, tak, że żadne z nich nie może sobie rościć pretensji do miana narodowego Każda z tych sytuacji stanowi potencjalne źródło konfliktów, ale uczucia nacjonalistyczne kumulują się najintensywniej wówczas, kiedy warstwa panująca przynależy do innego narodu niż ci. nad którymi panuje. A zatem, najkrócej mówiąc, nacjonalizm jest doktryną polityczną, która żąda. aby granice państwa nie kłóciły się z granicami etnicznymi, a w szczególności by te drugie nie oddzielały elity władzy od reszty społeczeństwa.
Podstawowym błędem zarówno przeciwników jak l zwolenników nacjonalizmu — pisze Gellner — jest przypuszczenie, ie jest on czymś naturalnym. Człowiek posiada ^narodowość" tak jak postada wzrost, wagę. pleć, nazwisko, grupę krwi (domniemanie, ie tak jest w Istocie przejawia się w niezliczonej liczbie kwestionariuszy pytających o narodowość w taki sam sposób jak o nazwisko czy status cywilny) Po drugie, ponieważ posiada on coś co jest nazywane narodowością będzie on życzył sobie przebywać w tej samej jednostce politycznej co ci. którzy ową narodowość z nim dzielą, a już szczególnie będzie on pragną!, by tej samej narodowości co on byli ci. którzy dzierżą władzę polityczną. Po trzecie, żądanie to Jest czymś najzupełniej słusznym, uzasathionym l godnym pochwały Doktrynę nacjonalizmu —- konkluduje autor — można zatem rozbić na trzy zasathicze składniki. Pierwszy z nich przynależ) do antropologii filozoficznej: ludzie posiadają narodowość, tak jak posiadąją nos. parę oczu. I stanowi ona fundamentalny aspekt ich bytu Drugi, to argument psychologiczny: chcą oni żyć z tymi. którzy są tej samej narodowości, a nade wszystko nie życzą sobie być rządzeni przez członków innego narodu. Trzeci wreszcie, to argument wartoścląjący; konstatąje on słuszność obu powyższych\
Zrekonstruowane powyżej założenia filozoftczno-psychologiczno* moralne, wchodzące w skład doktryny nacjonalizmu, stały się w tak wielkim stopniu częścią atmosfery kulturalnej naszych czasów, że współczesny Europejczyk akceptuje je bezrefleksyjnie jako „prawdy oczywiste". Tymczasem nie są one ani oczywiste, ani naturalne By się o tym przekonać, wystarczy rzut oka na dzieje ludzkości. Jakie organizmy polityczne w nich przeważają? Małe jednostki wioskowe lub plemienne, miasta-państwa, albo luźno powiązane dzielnice feudalne, wreszcie imperia — z reguły — dynastyczne Jak często granice tych jednostek pokrywają się z granicami etnicznymi? Bardzo rzadko, a i wówczas w znacznej mierze przypadkowo. Organizmy plemienne, miasta-państwa i dzielnice feudalne są z reguły daleko mniejsze aniżeli istniejące równolegle organizmy etniczne; prawie zawsze występują inne plemiona, inne miasta-państwa. inne dzielnice, mówiące tym samym językiem i posiadające podobną kulturę Imperia — z drugiej strony — nie zatrzymują się na granicach etnicznych, lecz notorycznie je przekracza- i
ją, obejmując wielość zróżnicowanych pod tym względem grup. Jak zatem doszło do sytuacji, w której — wbrew wszelkim doświadczeniom historycznym i wbrew uniwersalistycznej tradycji Kościoła — państwa narodowe uznane zostały za naturalną i prawomocną formę ładu pobtycznego? By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw zarysować podstawowe różnice, jakie zachodzą pomiędzy społeczeństwami preindustrialnymi z jednej strony a społeczeństwami przemysłowymi z drugiej
Od czasów Edwarda Tylora (1832-1917) w skąd socjologicznej „wiedzy podręcznej" — by użyć modnego dziś terminu Alfreda SchOtza — weszła trychotomiczna typologia zbiorowości ludzkich: społeczeństwa zbierackie — społeczeństwa rolnicze — społeczeństwa przemysłowe1. Te pierwsze — choć niezwykle interesujące — pozostać muszą poza obszarem dalszych rozważań. Ich cechą konstytutywną jest bowiem — J*k to zauważyli niegdyś Meyer Fortes i Edward Evans-Pntchard — całkowite stopienie się struktury politycznej ze stosunkami pokrewieństwa*. czyli — inaczej mówiąc — brak organizacji terytorialnej, a więc i organizacji państwowej, bez której jak wiadomo nie może narodzić się żadna forma nacjonalizmu. Dla potrzeb niniejszego szkicu wystarczy więc w zupełności scharakteryzować pokrótce społeczeństwa rolnicze i społeczeństwa przemysłowe
Jeden tylko proces rolniczej epoki historU ludzkiej — pisze Ernest Gellner — porównywalny jest z tak doniosłym wydarzeniem jak wyłonienie się państwa, a mianowicie: pojawienie się umiejętności pisania oraz wyspecjalizowanej warstwy — czy też klasy — urzędników. (...) Słowo pisane — zauważa dalej — zdaje się wkraczać na scenę historii wraz z rachmistrzem i poborcą podatkowym: najwcześniejsze użycia znaków pisanych mają miejsce przy okazji prowadzenia rejestrów. Raz wykształcone słowo pisane uzyskuje jednakowoż inne zastosowania: prawne, kontraktowe, administracyjne Później także — religijne, literackie i naukowe, by wymienić jedynie najważniejsze.
Umiejętność pisania wytwarza w zbiorowościach rolniczych przepaść pomiędzy elitą a masami, pomiędzy kulturą wyższą, utrwalaną za pomocą znaków i gromadzoną przez wyspecjalizowane agendy, a kulturą niższą, ludową, przekazywaną ustnie Społeczeństwo rolnicze składa się więc z mozaiki niewielkich, zamkniętych w sobie wspólnot wiejskich, przywiązanych do lokalnych tradycji i kultów oraz z — rozmieszczonej w miastach — warstwy rządzącej, z urzędników, wojowników, kapłanów, administratorów, używających, wytwarzających i reprodukujących kulturę literacką Oba te światy stanowią odrębne, nie przenikające się kosmosy Od strony ekonomicznej — i wyłącznie ekonomicznej — przedstawił to sugestywnie Karol Marks na przykładzie Azji. Prostota organizmu wytwórczego tych samowystarczalnych wspólnot — pisał — które stale odtwarzają się. w tej samej formie, a w razie przypadkowego zniszczenia odbudowują się w tym samym miejscu i pod tą samą nazwą, dostarcza nam klucza do tajemnicy niezmienności społeczeństw azjatyckich, której tak rażącym kontrastem jest ciągłe rozpadanie się i powstawanie na nowo państw azjatyckich oraz nieustanne zmiany dynastii. Burze szalejące w obi ocznej sferze polityki me naruszają struktury podstawowych elementów ekonomicznych społeczeństwa".
Podział pracy typowy dla społeczeństw rolniczych wytwarza — z grubsza rzecz biorąc — uzy grupy ludności: niewielką liczebnie elitę.
I $oś^>zą uni dla tycb pwrwszycb ;«u niewątpliwie określenie _»pnkt«d*iwa zb«r»ck(yk)«Ki:kK~. Społeczności rolnicze darłą tię eniomiast na: apotoaeości rolnicze mw i met o. ipołtcmośo ofradnicze i społeczności pasterskie
* M Focie*. E E EvaM-PZMchard tmrroduritm. w M Koda. E. E. Evnns-•FnirStid feds-l: Ąfntm ćohutmt Sjrtltmś London 1940. a 6-7.
* E. GcOacr A'«iąw md Nitomlmn. a I
II K Marka K^UmŁ ton I Warszawa I9X. a 404
E. Gdłnir Saltami oU Smitąmałum Ozford 1913. a I. ’ E Oettocr Thomgki and CJtmgt London 19*4. a 130.