9574066156

9574066156



Str. 4









Reportaż z okolic, nawiedzionych powodzią

Minęło już kilka dni od strasz- zawaliła się. Policja zatrzymuje mi jednej wielkiej tragedii .która


liwtgo kataklizmu ,jakiemu ulegiy Kieleckie i część Krakowskiego. Dziś już robi się obliczenia strat, które powstały wskutek szaleją, cego żywiołu.

Ale ci ,którzy ponieśli te straty, tak prędko się nie podniosą. Wyobrażenie o nieszczęściu można mieć dopiero wtedy, gdy ogląda się z bliska nieszczęście i ruiny.

Do Kielc przyjechałem pocią giem. Na ulicach ludzie mówią tylko o powodzi. Rozpytują się o krewnych, znajomych, którzy mie szkają na terenach objętych kię. ską. Ale to są jedyne oznaki kataklizmu, jaki dotknął województwo.

Z Kielc jadę autobusem odcho dzącym spod dworca do Jędrzejowa. Wyglądam przez szybki autobusu, chcąc dostrzec ślady zn‘ szczenią. Ale wszystko wygląda tak, jak gdzie indziej. Po obu stronach szosy zieleni się żyto, z prawej gdzie niegdzie lasy. Do jeźdżainy do Jędrzejowa. Tutaj przesiadam na rozklekotany for-dzik i jedziemy dalej.

Krajobraz zaczyna się powoli zmieniać. Zieleń coraz częściej ustępuje szarości. Po bokach szosy czasami napotywamy na wyrwy oraz kałuże gęstego czarnego błota. Zboże przestaje się zielenić, miejscami jedynie kępki przypominają dotychczasowa la ny, a najczęściej zboże jest po targane, zniszczone i tonie w mule. Każdy kilometr przynosi coraz większy obraz zniszczenia, coraz wyżej sięga muł i coraz mniej kę pek zieloności. Mijamy miasteczko Wodzisław i docieramy do pół miasteczka, pół-wsi Książ Wielki. Tu już gdzie niegdzie napotykamy na wyrwany parkan I ub wywrócony słup telegraficzny.

Pełnię jednak zniszczenia pozna jemy dopiero dotarłszy do miasteczka Miechów. Trudno zobrazować widok, jaki się przedstawia naszym oczom. Rozwalone domy mieszkalne, powyrywane płoty, walające się po ulicach części


napierający tłum, a ludzie patrzą, jak zahypnotyzowani na chwiejący się w odległości stu metrów od nich mur.

Czterdziestoletnia kobieta opo wiada, jak uciekała przed -falą, jak dom się pod nią zaczął trząść, jak z zamkniętymi oczyma rzuciła się naprzód i cudem uszła z ży ciem.

Katastrofa w Miechowie zdarzyła się przed wieczorem, ale było już ciemno, jak wśród nocy.

Oglądam jeszcze zarysowany gmach starostwa, do którego wdarł się strumień i ruszam dalej. Pola pod A4iecho\vem przed stawiają jedną wielką kałużę, w której grzęźnie się aż po kolana. Na drogach pełno wyrw, często kilkumetrowych.

Po obu stronach szosy wyła niają się co pewien czas kompletnie zniszczone poszczególne domostwa, bądź też wsi, jak Szcze panowice, Węzełów lub inne. Obraz wszystkich jest jednaki. Ruina. Po szosie wioką się ludzie, często bez celu. Inni dążą do pobliskich miasteczek, do Miechowa lub Słomnik. Rzuca się w oczy kompletny brak lasów na trasie Miechów — Słomniki, natomiast ktoś, kto ogląda teraz okoliczne pola jest gotów przysiąc, że znajduje się gdzieś na pińskich bag nach... A przecież kilka dni temu były tu kwitnące pola, pracowali tu śmiejący się ludzie...

Dojeżdżam do Słomnik.

Tak samo jak wszędzie zwraca uwagę straszny fetor. Słomnik1* jest to ,a raczej było miasteczko jak każde inne. Ten sam obraz zniszczenia, jaki widziałem w Mie chowie, te same kikuty domów i ponure twarze.

Sześćdziesięcioletni Władysław Ch. opowiada ml o najstraszniej, szych, jakie można sobie wyobra zić chwilach, które przeżyło mla steczko.

Wszystko przyszło tak niespodziewanie. Ludzie po większej czę ści już spali lub kładli się spać,


spotkała wszystkich bez wyjątku.

Wc wsi Wola nieopodal Miechowa powódź zniszczyła kom pletnie wszystko, podobnie w setkach innych, wr Zarzecznej, Janowicach, Dziaduszycach, Rzędzi-nach, Mieszkowie, Jazdowicach i innych.

Spokojna zwykle rzeczułka Szreniawa zamieniła się w rwący potok, który zagarniał, co tylko mógł po drodze, zatopił w Pin-czowskim pola i ogrody, w Piekarach, Ciborowicach, w gminie kościeleckiej.

A przecież zapowiada? się w tym roku urodzaj. Przecież drze wa owocowe rozkwitły i zapowia-dały najwspanialsze owoce. A teraz to wszystko na nic.

Długa, długa jest droga, którą szedł kataklizm, niosąc za sobą nędzę, śmierć i zniszczenie, Słom-rych etapami są Miechów, Słomniki, Pińczów*, Działoszyce.

Ludzie w Warszawie .gdzie bę-dę za kilka godzin, nie wiedzą, nie mogą wiedzieć nic o bezmiarze klęski, jaka spadła na ich braci.

Już teraz bezw^łocznle winny zarówno państwo, jak i społeczeń stwo bez różnicy narodowości, czy wyznania i warunków matę. rialnych .każdy wr miarę swoich możliwości, przyjść z pomocą swym braciom powodzianom.

Joter.


Ludzie na biegunie

Pierwsza stacja na biegunie północnym

Dnia 21 maja 1937, o g. 4 m. 52, samolot sowiecki „N. — 170“, prowadzony przez znakomitego lotnika Wodopianowa, opuścił podbie-gunową bazę lotniczą na wyspie Rudolfa i wziął kierunek na biegun.

Załoga, złożona z 11 osób liczyła w swym składzie znakomitego badacza arktyki, profesora Ottona Szmidta.

Lot aparatu „Z. S. R. R. N—170“ był lotem w nieznane.

Nie była to, coprawda, pierwsza próba „zdobycia bieguna'1 drogą powietrzną. Nie mówiąc już o nieszczęśliwej wyprawie bohaterskiego Andre'go, należy wspomnieć o wyprawach Amundsena, który w r. 1925 osiągnął na samolotach 83° szerokości geograf, półn., a wr rok później sterowiec jego „Norwegia", szybował nad biegunem północnym. Trochę wcześniej dokonał lo tu nad biegunem Amerykanin, Byrd. Wreszcie w r. 1928 pokusił się o Jamy biegunowe" Włoch Umberto Nobile na sterowcu „Italia*', który — jak wiadomo—uległ katastrofie.

Wszystkie te loty nie dopnwa dziły jednak do lądowania na biegunie. Przeloty nad biegunem były pięknym wyczynem lotniczym. Znaczenia praktycznego, badawczego te wyprawy nie miały.


Zarówno poprzedni lotnicy biegunowi, jak i sam Wodopianow w czasie próbnego lotu (do 83" szerok. pin.) obserwowali rozległe pola lodowe, nadające się do lądowania ciężkich maszyn, jednak nikt praktycznie nie sprawdził tej możliwości. Przede wszystkim jed nak w grę wchodziły trudności atmosferyczne.

Podbiegunową bazę lotniczą, u-


O. 10 m. 34: Samolot „N.—170“ osiągnął 89 stopni szerokość geogr. (58 stopni długości). Wodo pianow trzyma się prostego kierunku na biegun. Bez przerwy niemal czynić trzeba pomiary wysokości słońca 1 określać położenie.

O g. 11 m. 12 na wyspie Rudolfa trwogat Początek radiogramu. De peszą urywa się. Co się stało? W rejonie podbiegunowym dobra nie-


rządzoną przez sowieckich bada^Ttfawno pogoda ustąpiła miejsca


SUKNIE

PŁASZCZE

KOSTJUNY OSTATNIE KREACJE MODY NA SEZON LETNI


^Jlliaricle'

WARSZAWA, MARSZAŁKOWSKA 152, UL 6.19-91

FiLJA l-SZA Chmielna 14t Ul. 6.56-91,    - -    - "J

KIDA II-GA Wierzbowa 6f M 5 44 07. (GHACN HOTELU ANGIEISKIE60)

ł T — DETAL


p a l • c m


czów arktyki na wyspie Rudolfa, najbardziej na północ wysuniętej części ziemi Franciszka - Józefa dzieH od bieguna przestrzeń ok. 900 km. Na tym obszarze nie ma dotąd stacyj meteorologicznych. Wyprawę spotkać mogą przykre niespodzianki... Prawda, przezwyciężenie ich nie jest niemożliwe. Lotnik może dać sobie radę ze śnie źyca i zawieją, ale co będzie z lądowaniem? Dochodzi tu jeszcze trudność orientacji. Busoli nie moź na ufać, gdyż igła pokazuje kierunek na biegun magnetyczny, odchylony do bieguna ziemi; zaś wielkość tego odchylenia dla rejonów bieguna 2femskiego nie była znana.

Los sprzyjał śmiałym lotnikom. Przychodzi jeden radiogram za dru gim, głoszący: „Wszystko w porządku!*'

G. 6 rano: samolot unosi się na wysokości 1.000 metrów nad masą zwartego lodu. Przekroczono 38-i stopień szerokości. Cienka, rozry-wająca się warstwa chmur.

G. 7: samolot unosi się nad war stwą chmur. Wysokość — 1.450 m. Osiągnięto już 84 stopień 25 m*. nutę szerokości geograf.

Parę minut po 8-ej „N. — 170“ znajduje się na wysokości 2 tysięcy metrów nad widoczną poprzez przerwy chmur warstwą pól lodowych, obfitujących w szczeliny. 85 stopni 50 min. Dalej, od 88 stopnia widzialność poprawia się. — Ogromne równiny lodowe, podzielone szczelinami, o długości wielu kilometrów* Termometr wskazuje 23° zimna.


śnieźycy, „Nieustanne próby nawią zanla łączności. Upływa 10 godz. niepokoju. Trzy samoloty czekają na rozjaśnienie się i możliwość od lotu, by podążyć śladem „N.—170“. Dopiero g. 21 m. 35 przychodzi wiadomość. Wkrótce oczekuje się, że Wodopianow zdoła o g. 11 m. 35 lądować o 20 km. od bieguna*


Pierwsza doba na biegunie! Nie

jest znów taki straszny mróz. Zaledwie 12°. Słońce świeci. Pada drobny śnieg. Obok samolotu wyrosło 5 namiotów, ustawiono masz ty stacji nadawczej, przeciągnięto antenę. Niestety Już nazajutrz pogoda się pogarsza, śnieg przechodzi w burzę śnieżną.

Od dnia 2! maja r. b. działa pierwsza stacja biegunowa wśród ruchomego „drajwującego“ — z an gielskicgo* drive = porusza sięl lodu. Skład stacji: szef Papagin, magnekolog — astronom Fiedorów, radiolog Krenkiel l hydrobiolog Szyrszow.


dobytku ludzkiego ,bezładnie na-1 gdy nagle rozpocząło się... gromadzone kawałki stołów, krze Zaczęły bić pioruny, woda przez seł, łóżek, rozrzucone w promie- kilka chwil zalała ulice, wdarła niu 10-ciu metrów części jakiegoś się do suteryn, stale wzrastała, zwierzęcia, którego nie można aż osiągnęła pierwsze piętro. Nic zidentyfikować itd. itd.    było mowy o ratowaniu swego

Obraz tak kompletnego znisz- dobytku, ledwo można było sa czenia, że z trudem można sobie memu ujść z życiem. Wśród czar-wyobrazić.    nej nieprzeniknionej nocy szalała

A wszystko przykryte grubą, straszliwa, potężna nawałnica, warstwą szarawo-brudnego mułu której nikt i nic nie zdołało się Wokół snują się ludzie. Tak sa* przeciwstawić. Jednocześnie po. ino szarzy i złamani jak ich oto cząj padać grad. Ziarna były


czer e.

Szczególnie jaskrawe jest znl


wielkości kurzego jaja i uderzenie raniło. Ludność zaległa dachy,


szczenię na przedmieściach. Tu nie zważając na szalejącą wichu-wody pozrywały bruki ulic na rę, aby tylko ujść z życiem. Roz-wielkich przestrzeniach. Ludność grywały się dantejskie sceny. Naj umiłowała ratować się przed nie bardziej ucierpiały ulice położone nieszczęściem zbijając naprędce poniżej mostu. Naokoło widać by tratwy z desek. Żywioł tratwy ?a- h0 jedynie fale wezbranych wód,


mał, a ludzie ginęli.


po których pływały części gospo


Domy przypominają trupie cza darstwa domowego, powyrywane szki z pustymi oczodołami miast drzewa i trupy zwierząt. Czasa-okien i czarną czeluścią w miej- mi z fali wyłaniała się ludzka gło scu, gdzie niegdyś była brama, wa, rychło jednak szalejący ży-A nad wszystkiem panuje fetor, wio? zagłuszał krzyk o ratunek, pochodzący z nawarstwionego Nie wszyscy zdołali się ustrzec mułu i walających się trupów przed klęską. Tak na przykład zwierzęcych. Podchodzi do mn?e zginęła sparaliżowana staruszka, pewien człowiek. Na pierwsze wej 75-cioletnia Łucja Kurek.


rzenie starzec. Dopiero, gdy mu się dokładnie przyjrzałem oceni


Podobnie inna kobiet Julia Ha* rian, przykuta do łoża, nie zdo-


łem go na lat jakieś 35. Z rozmo- łała się wymknąć z izby i znała* wy dowiedziałem się, że ma lat zła śmierć w falach.

26. W dniu klęski zaginęło mu Dwaj chfopcy, Więckowie ucie 4-Ietnie dziecko. Dotychczas g* kii kierowani raczej instynktem nie odnaleziono. Łudzi się nadzie- I samozachowawczym, aniżeli z wy ją, że może zdoła swego Staśka I rachowania na poddasze. Dach odnaleźć. Dochodzi do każdego przywalił obu. Z pod gruzów wy-przechodnia, pyta o syna. Nie mo- grzebano dwa splecione z sobą  mu odebrać resztek złudzeń, dziecięce ciała, aczkolwiek jestem przekonany, że Podchodzi do nas człowiek o jego Stasiek popłynął z rozszala- młodej twarzy i siwych włosach, łą falą i roztrzaska! prawdopo* Osiwiał w noc grozy; stracił cafy dobrnę główkę o drzewo lub słup. swój majątek, składający się z Do niektórych ulic policja wo- krowiny, chałupy i kilkunastu gole nie dopuszcza. Tak jest na sztuk drobiu. Żona jego ciężko przykład z ulicą Piłsudskiego, się rozchorowała i teraz szuka gdzie kilka domów grozi zawale* | lekarza; kierują go do punktu


niem. Ulice są zamknięte bariera mi, a ludzie z domów ewakuowa* ni.

Wracam na Rynek. Nagle za mną rozlega się straszliwy huk, po którym bezpośrednio następują dalsze dwa. Biegnę w stronę jednej z ulic, z której wynosi się tuman kurzu. Na miejsce zbiegło słę już trochę ludzi. To ściana jednego s porysowanych domów


Czerwonego Krzyża.

Szlak nieszczęścia idzie dalej. Żywioł nie wybiera, bierze za rówmo dobytek bogatych ,jak i nę dzarzy, Polaków jak i Żydów. W obliczu nieszczęścia znikają wszel kie swary osobiste, narodowościowe lub też ekonomiczne. Teraz wszyscy są nędzarzami, sobie równi. W bezmiarze klęski giną tra gedie osobiste. Jesteśmy śwfadka-


Klęska mieszkaniowa

to problem tanich funduszów


Niedostateczność funduszów jest punktem newralgicznym społecznego budownictwa mieszkaniowego. Inwestowanie kapitałów prywatnych w budowaniu małych mieszkań dla ludności niezamożnej napotyka na zasadnicze przeszkody, tkwiące w samej istocie


możliwości finansowych robotników w tym zakresie. Nikt nie zaprzeczy, że dostarczenie rodzinom robotniczym mieszkań co najmniej dwuizbowych z wszystkim! urządzeniami dodatkowymi nie przekracza teoretycznej granicy


1 i 2%-owe kredyty TOR rozwiązały to zagadnienie. Kredyt musi być amortyzowany w dostatecznie długim okresie czasu. Musi być dostatecznie wielki w stosunku do pełnych kosztów budowy. Mieszkania muszą być na prawdę małe, kryterium postuio-


postulowanego minimum „nale-racjonalnego gospodarowania ka- żytego mieszkania". Ale tam, gdzie wanej ich wielkości musi być pitalistycznego. W rachubę wcho-1 warunki mieszkaniowe wyglądają obiektywne, oparte o wniknięcie dzą zatem tylko fundusze pu- tak, jak w Polsce, gdzie standart w realną rzeczywistość. Te wszy-bliczne. Ale musi istnieć możii* życiowy robotników jest niezwy- stkie czynniki muszą się złożyć na wość powstania tych funduszów kle niski, bo niezwykle niski jest to, by komorne mieszkania robot-


Stacja biegunowa ma przed sobą; wielkie zadania badawcze. Nie cho dziło tu o „odkrycie bieguna". Na biegunie półn. ludzie Już byli. dniu 6 kwietnia 1909 osiągnął biegun Amerykanin Peary, jednak nie mógł tam pozostać. Musiał co rychlej wrócić, w obawie, że zabraknie pokarmu dla psów ciągnących jego sanie. Chodil o zbadanie okolic bieguna: o zbadanie pogody, lej wahań, ciśnienia atmosfe rycznego, ruchu warstw powietrznych. Znaczenie tych badań — o-gromne. Może wreszcie poczciwy nasz „Pim" (zresztą wszystkie PI-my) nie będzie popełniał gaff. Któż nie wie, że ruch chłodnych mas powietrza w rejonie biegunowym wpływa decydująco na klimat Europy 1 Azji!

Dalej — ruch warstw wodnych. Wiadomo od czasów słynnej wyprawy Nansena, że lód biegunowy porusza się z wschodu na zachód. Szczegóły tego ruchu, jego zwią-2ck z ruchem warstw wodnych — pozostają do zbadania. Badania te mają znaczenie dla sprawy żeglugi po Oceanie Lodowym („wielka ma gistrala arktyczna").

" Badania głębin Oceanu wymagać będą rąbania przerębli w lodzie, dochodzącym do 3 — 4 metrów grubości. Dalej stacja będzie badać życie w tej stronie Oceanu. Bę Azie badać magnetyzm ziemski w


i wola skierowania ich ku budo- przeciętny poziom płac^ tam trze-wnictwu mieszkaniowemu. Z próż ba zaczynać od małego. Trzeba nego i Salomon nie naleje. Dopó- budować takie mieszkania, które ki więc me przemyśli się w spo- stanowiłyby postęp i to postęp sób zdecydowany i odważny za- poważny w stosunku do rzeczy-gadnienia sfinansowania budowni wistości, których koszt jednak nie ctwa mieszkaniowego dla warstw przekraczałby tego, co przy istnie pracujących, dopóki nie sięgnie iącym poziomie płac może robot-się przy pomocy odpowiedniej po- nik na komorne przeznaczyć. Za lityki podatkowej do pieniędzy równo rozmiary mieszkania, jlak tam, gdzie one są, albo nie na- i charakter kredytu, przeznaczo-stawi się gospodarki we wszyst- nego na jego budowę musi umoż kich szczegółach i ze wszystkimi Uwić takie skalkulowanie komor konsekwencjami na zmontowa- nego, by ciężar ten mógł się po nie odpowiedniego aparatu mobl- mieścić w normalnym budżecie lizacji kredytowej — dopóty peł- rodziny robotniczej.

ne rozwiązanie zagadnienia mie- \    0    , . ,    *. .    .

szkaniowego w Polsce pozostanie , Szereg badan ankietowych, wie

w sferze teorii. Po dziś dzień fun- ,e    badawczych, prze-

dusze publiczne, skierowane te prowadzonych głównie z imcjaty

czv inną droga i z tych czy In ^ J'Z? P°m°Cy    r0

nych źródeł ku budownictwu mie- Dc<nfych’    stu,aW> wy

szkaniowemu, są śmiesznie nikle, s"n,>‘$>c.h    ,m,erze £«“ fir'

Tam, gdzie trzeba pół miliarda    r?bot",cze ~ doPrcwJ-

złotych rocznie, mobilizuje się Jdz,ło W ^ do Postawienia pro powiedzmy - w sumie 30 mlllo- b,ew "f P^szczyzme.

nów. W ten sposób praktyczne ^ "1USbytanK , Dawf rozwiązanie problemu mieszkanio-1s,awkl (46%) P^raczały

wego krąży po błędnym kole.

Nie analizując naszej kwestii błędnej polityki inwestycyjnej gmin, przejdziemy wprost do tych błędów, które popełniały dość dłu go, niestety, wszystkie Instytucje, zajmujące się budowaniem mieszkań dla ludności pracującej. Isto tą tych błędów było niezrozumienie właściwych potrzeb f realnych


możliwości płatnicze robotnika.


niczego nie odbiegało zbyt dale- okolicy bieguna, co ułatwi żeglugę

.    . i    1    • « _    « • _ _• 1_____ «A miŁA


ko od kwoty, jaką rodzina robotnicza przeznacza dziś na ten cel w swym budżecie.

Zasady te stanęły u podstaw działalności Towarzystwa Osiedli Robotniczych. Jest to niewątpliwie


powietrzną. Duże znaczenie mieć też będzie badanie nad ciążeniem ziemskim, na które wpływa kom-plikująco siła odśrodkowa, wywołana przez obracanie się ziemi dokoła osi. Otóż na biegunie ta siła nie działa (oś ziemi!) Działanie si.


zdobycz poważna i postęp znacz ,    . A .    , .    ,    . .

ny. Ale najlepsza organizacja nie J ^ ciążenia pows aje r w p

rozwiąże problemu podstawowego — problemu funduszów. Fundusze, którymi rozporządza TOR,


są kroplą w morzu potrzeb mieszkaniowych, tych potrzeb najprymitywniejszych, najbardziej skrom nych, najbardziej elementarnych.

j. h.

REFORMACKIE

PI<J U tldz markąZAICO Ń NIK

stosują sią:

IAKO REGULUJĄCE ŻOŁĄDEK. nrt cierpieniach WĄTROBY. NADMIERNEJ OTYŁOŚCI, UŚMIERZAJĄCE HEMOCOIDY • PRZY SKŁONNOŚCIACH DO OISTRUKCJI SĄ ŁAGODNYM środkiem PRZECZYSZCZAJĄCYM.

uive|R t • t PIGUŁKI NA NOC.



wpływem kształtu ziemi, która jest, lak wiadomo, spłaszczona u biegunów.

Badania na biegunie, na podstawie obserwacji ciążenia ziemskiego, przyczynią się do jeszcze dokładniejszego niż obecnie określenia figury ziemi.



l«fy PINGWIN tOł




MYDŁA do golenia MARCEL, KREMY do golenia JUNIOR ułatwiają ł uprzyjemniają golenie, dają obfity nieschnący krem. Przewyższają najbardziej reklamowane mydlą zagraniczne.

MARCEL. WARSZAWA*


Tak przedstawiają się zadani;

stacji, która wraz z lodami będzie „drajwować", zmieniając miejsce swrego położenia. Zaopatrzenie sta

cji zostało dokładnie obmyślone: namioty (szerokość 2,5 metra, długość — 3,7 m., wysokość — 2 m.), worki do spania, 2 tony płynnego paliwa, prowiant (przeważnie w formie tabletek i proszku), przybo-ry naukowe ważą 450 kg., narty, sanie, radiostacja — waga ogólna (wraz z 4 ludźmi) ma nie przewyższać 9 ton.

Zrozumiałe, że świat naukowy z

największym zainteresowaniem śle dzić będzie wyniki badań „Stacji Bieguna'4-




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Remedium 4/2011Medykalia 2011 -przeżyjmy to jeszcze raz! Minęło już kilka dni, opadł kurz i emocje,
książka3 (2) -    Chcesz u mnie zostać kilka dni? Od poniedziałku zaczynają się feri
Wprowadzenie Minęło już 40 lat od czasu, gdy nasi poprzednicy, odpowiadając na potrzeby rynku, podję
PRZEDMOWA Okolice jezior wigierskich są już częściowo chronione od 1976 r., w którym, mocą uchwały
PA260276 Jeszcze raz w sprawie „Drukarza kazań papieża Leona I”(Hain 10015) Minęło już 200 lat od cz
PRZEDMOWA Okolice jezior wigierskich są już częściowo chronione od 1976 r., w którym, mocą uchwały

więcej podobnych podstron