Cena numeru 80 gr.
Nr. 11. Warszawa, listopad 1927 r. Rok IV
TREŚĆ NUMERU: 1. Ankieta; 2 Zagadnienie portu wodnego—/ni. Si. Ltgowtki; 3. Import ryłu do Polaki priei Gdyni*— Janus* Lokueisjswski; 4. Elektryfikacja Gdyni— /ni. P. Bomas 5. Najoowaze problematy w budownictwie okr<towem-/ni. Z. Łokucitjswski: 6 Dochody szwedzkiej leglugi morskiej w r. 1926; 7. Stacje ratuokowe na polakiem wybrzeżu — L. Si.: fi. Światowa flota handlowa w dniu 30 VI. 1927 roku — S. Kosko; 9. Polów śledzi—Franciszek Fiok; 10. Budowoictwo marynarki wojennej — 11. Samoloty —torpedowce; 12. Kronika obca— J. B.; 13. Dzień grozy — K. M. Staniakowie*; 14. Na pokładzie .Gdyni* do Kopeohagi — Jonuu Dslinika/iis; 15. Polowanie na potwory morskie — AR.; 16. Handel zamorski Polski — Wojciech Slopayk; 17. Hallerowo i jego przyszłość — Froncisisk Siwoch; 18. Echa pobytu p. Prezydeota
Rzeczypospolitej w Wilnie—B. Knywisc; oraz bogata kronika i dział oficjalny L. M. i R.
48 1LUSTRACYJ I RYSUNKÓW W TEKŚCIE.
Między 7 a 9-ym października obradowała w Gdyni pod przewodnictwem Ministra Robót Publicznych p. Moraczewskiego ankieta w sprawie zagospodarowania naszego wybrzeża morskiego. Była ona zakrojona na szeroką skalę. Obok przedstawicieli zainteresowanych resortów, stawili się przedstawiciele instytucyj społecznych (Liga Morska, .Towarzystwo Krajoznawcze, Związek Zdrojowisk i U-zdrowisk), reprezentanci przemysłu, handlu, nauki, żeglugi, rybactwa, a wreszcie władz i samorządów miejscowych.
Bogaty porządek dzienny obejmował sprawy gospodarcze, rybołówcze, komunikacyjne, uzdrowiskowe, sportowe, budowlane, wychowawcze — sięgnął jednem słowem po wszystko, co w ten lub w inny sposób dotyczyło naszego wybrzeża.
Przed kilku laty słyszeliśmy tego rodzaju obrady. Omawiano wtedy „bolączki” Gdyni, „konieczności" różnego rodzaju — bez wiedzy należytej o sprawie, bez wiary w to, że coś z tego wyniknie. Ostatnia ankieta zgoła inaczej się przedstawiała. Tłem jej była Gdynia rosnąca, zabudowywana w szalonera, nieobserwowanem gdzieindziej tempie — był port już poważny, port, przez który w stosunku rocznym blisko mil jon tonn węgla przechodzi, — był szeroki pas wybrzeż-
ny, do którego ściągają dziesiątki tysięcy letników, było wreszcie życie polskie, coraz potężniej ciążące ku morzu, coraz mocniejszemi węzłami z niem związane.
To też nic dziwnego, że podczas obrad gdyńskich chodziło już nie o to jak „ulżyć" rybakowi dajmy na to, lecz jak zeń uczynić narzędzie ekspansji polskiej na terenie morza; nie chodziło jak „zabezpieczyć interesy" tego lub innego pensjonatu, lecz w jaki sposób umożliwić masową wędrówkę letników na wybrzeże. Nie chodziło o zapewnienie „dogodności" dla sportu, lecz o umożliwienie właściwego wychowania morskiego młodzieży. Brzeg morski jednem słowem po raz pierwszy na konferencji różnych czynników, lub też o bardzo różnych interesach i zupełnie odmiennych poglądach i—poziomach umysłowych, zarysował się nie jako okolica tylko, teren w sobie zamknięty, lecz jako środek, który pozwala nam wystąpić na szerokim świecie.
Pod tym kątem widzenia obradowała ankieta gdyńska i dlatego cała nieomal od początku do końca świadczyła o ogromnym wzroście świadomości morskiej w Polsce.
Czy dała ona to, na co liczyli jej organizatorowie? Mamy wrażenie, że jedynie częściowo. Zamało było przygotowania. Zbyt pośpiesznie podzielono referaty — które nb.
w przeważnej części opracowane były słabo, a może wcale opracowane nie były i stanowiły rodzaj mniej lub więcej udatnych impro-wizacyj. Przygotowano ankietę bardzo słabo i dlatego nie dała ona nawet połowy tego, co dać mogła. Mamy nadzieję, że doświadczenie tegoroczne zostanie wykorzystane, że dokładne opracowanie protoku-łów ostatniej ankiety pozwoli sporządzić plan przyszłej — pełniejszej i bardziej celowi odpowiadającej.
W każdym razie tego rodzaju spotkanie się przedstawicieli rządu i społeczeństwa na gruncie gdyńskim jest rzeczą niezmiernie doniosłą, którą powtarzać należy corocznie.