HISTORYKÓW POLSKICH. 109
raateryahi źródłowego w sposób jaknajbardziej wyczerpujący.*4 W kwestyi. co autor rozumie „przez zszeregowauie źródłowego ma-teryału**, dr. Łebiuski odwołuje się do jednego z ostatnich roczników Towarzystwa przyjaciół nauk w Poznaniu, gdzie pod tytułem Militaria pomieścił „zbiór materyału źródłowego, językowego i realnego, zszeregowany, o ile się dało sposobem słownikarskim, żeby tysiącznym materyom nadać jakąkolwiek formę, umożebniająca wydawnictwo**. Co prawda ten sposób słownikarski jest jeszcze bardzo pierwotną^ nie zdarną formą szeregowania. W końcu nadmienia dr. Łebiuski, że przed piętnastu laty sprawą Starożytności polskich zajmowała się akademia krakowska. Na posiedzeniu z d. 22 lipca r. 1875 Kraszewski podał, z podniety Łepkow-skiego, program słowniczka archeologicznego, drukowany potem w tomie III Sprawozdań wydziału historyczuo-filologicznego. Referent sądzi, że Kraszewski miał już na myśli „przygotowawczy sposób sprawozdania do jednego zbiornika wszystkich źródeł rozpro-szonych** w duchu właśnie dr.Łebińskiego, mówiąc te słowa: „Żadna encykłopedya, gdyby najobszerniejsza, nawet Ersclia i Grubera, nie zastąpi źródeł pierwotny cli, tych zaś wskazówka korzystniejszą jest dla czytelników niż najtroskliwsze obrobienie wedle pomysłu własnego.*1
Pozwalamy sobie wątpić o tej korzyści i sądzimy, iż zawsze ogół czytelników potrzebować i wymagać będzie ostatecznego wyłuskania ziarna ż łupiny źródeł surowych.
Na niezajętą przez d ra Łebińskiego katedrę wstąpił dr. Maksymilian Kawczynski, docent uniwersytetu lwowskiego, romanista z powołania. >). Referat jego ma tytuł: „Etymologia jako środek pomocniczy w badaniach historycznych.4* Wiadomo, jak wiele dokonało językoznawstwo w badaniach nad pierwotną historya, jak np. o e-
poce, o której milczą inne źródła dziejowe, przemawia jeszcze sam ję-
f 1 ^ t i • « « • ^ h . % 1
więc dziwnego, że odczyt d-ra Kawczyńskiego budził i oczekiwania i zarazem pewne obawy.
Niestety, referat przekonał, że sani autor należycie kwestyi nie ujął i zamiast wprowadzić ją na tory stosunku lingwistyki do dziejów, ugrząsł w elemeutarnćm rozbieraniu wyrazów na pojedyncze części składowe, na literki niemal. Jedyną dobrą stroną referatu jes\ krytyka mrzonek pp. Wilhelma Bogusławskiego i Edwarda Bogusławskiego. Wykładem swoim dość szczegółowym referent sprawy swej nie polepszył.
„Esiai comparatif sur 1’urijjine et
'i Dr. Ka vczvuski jest autorem dzielą: 1 hi-«oirc dr- ijrtbuięs. I’aris 1889**.