18
inżynier. Mamy prawo nadawać doktoraty z zakresu nauk ekonomicznych, a niebawem będziemy mieli prawo do habilitacji w tym zakresie. Mamy odpowiednią kadrę, odpowiednie wyposażenie. Stworzyliśmy matematykę stosowaną, zmierzamy w kierunku otwarcia Wydziału Humanistycznego. AGH podąża zatem za znakami czasu i przeobraża się. To jest zupełnie nie ta sama uczelnia, którą była jeszcze dziesięć lat temu i zdecydowanie nie taka uczelnia, jaka by mogła rysować się w wyobraźni kogoś, kto powierzchownie patrzy wyłącznie na nazwę i tylko do niej ogranicza swój pogląd na temat tego, czym jest nasza uczelnia.
W pierwszej połowie kwietnia Minister Edukacji ogłosił główne założenia reformy szkolnictwa ponadgimnazjalnego. Koncepcja „Nowej Matury” zakłada m.in., że egzamin maturalny ma zastąpić egzaminy wstępne na studia wyższe. Czy nie grozi nam obniżenie poziomu kształcenia?
— Ten pomysł z maturą, która będzie jedynym kryterium selekcyjnym na wyższe uczelnie, we wszystkich uczelniach budzi bardzo duże obawy. Dysproporcja pomiędzy liczbą kandydatów na studia a liczbą tych, których możemy rzeczywiście na te studia przyjąć, skłania do pewnej ostrożności w bezkrytycznym akceptowaniu takiego modelu, w którym na zewnątrz uczelni, a więc w samym szkolnictwie średnim, dokonywana byłaby selekcja i ocena, na podstawie której określone osoby uzyskiwałyby wstęp na wyższą uczelnię. Ponadto jest tutaj pewien bagaż złych doświadczeń z przeszłości. Swego czasu przyjmowaliśmy tzw. najlepszych absolwentów, typowanych przez szkoły. Pan sam według tego kry-
terium akurat został przyjęty na naszą Uczelnię, z tym że akurat w Pana przypadku, jak i wielu innych, było to zrobione uczciwie, dostaliśmy zatem znakomitych studentów. Ten system po krótkim czasie zaczął jednak wyrodnieć i tajemnicą poliszynela jest, że w wielu liceach, szczególnie prowincjonalnych, dochodziło do swoistego targu, polegającego na tym, że szkoła średnia przyznawała tytuł najlepszego absolwenta bynajmniej nie najlepszemu, tylko takiemu, który inaczej nie mógłby się dostać, bo ten najlepszy i tak zda konkursowy egzamin i otrzyma indeks. W ten sposób szkoła będzie miała dwóch studentów, a nie jednego, a to wpływa na jej ocenę w lokalnej społeczności.
Oczywiście upraszczam tę sprawę i być może nadmiernie generalizuję pewne dawne patologie, ale nie możemy sądzić, że ludzie stali się od tego czasu aniołami. Podejrzewam, że dążeniu do kształcenia się na deficytowym kierunku studiów także przy nowej maturze będą towarzyszyły różnego rodzaju nieprawidłowości. Duże nadzieje wiążemy z tym, że nowa matura ma być prowadzona przez niezależne zespoły egzaminacyjne, że oceny mają być standaryzowane w skali ogólnopolskiej. Liczymy na to, że dopracowawszy ten system, będziemy uzyskiwać wiaiygodną ocenę kwalifikacji kandydata na studia, a w ślad za tym oczywiście możliwość kształcenia tych, którzy na to w największym stopniu zasługują. Jednak sądzę, że będzie to wymagało „dotarcia się” całego systemu. Generalnie jednak z tym nowym systemem jesteśmy skłonni się zgodzić. Kierujemy się przy tym pewną logiką, którą Ministerstwo Edukacji przedstawiło w formie