Bertolt Brecht
Wiersze
wybrane
Bertolt Brecht (1898 1956)
Wybór: Piotr Strębski (http://strebski.dyktatura.info)
Wersja z 04.07.2008
76
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
* * * Wspomnienie o Marii A.
1
Nasi wrogowie mówią: Walka skończona
Owego dnia w modrym miesiącu wrześniu
A my mówimy: Dopiero się zaczęła
W ciszy pod drzewem młodej śliwy
W ramionach mych tę cichą, bladą miłość
Nasi wrogowie mówią: Prawda jest unicestwiona
Jak sen uroczy tuliłem szczęśliwy.
A my mówimy: Znamy ją nadal
Nad nami obłok stał na letnim niebie,
Długom oderwać nie mógł odeń wzroku
Nasi wrogowie mówią: Nawet jeśli ktoś zna jeszcze prawdę
Tak biały był i tak wysoko bardzo.
To ju\ jej nie mo\e rozpowszechniać
A gdym wzniósł oczy, było po obłoku.
A my rozpowszechniamy
2
Oto jesteśmy w przededniu bitwy
Od dnia owego cicho przepłynęło
Oto wykuwanie naszych kadr
Pomimo nas tak wiele ju\ miesięcy
Oto jest rozpatrywanie planu walki
I drzewa śliw na pewno dawno ścięto.
Oto jest dzień przed upadkiem
Chcesz wiedzieć coś o tej miłości więcej?
Naszych wrogów
Powiem: przypomnieć sobie jej nie mogę,
Lecz nie zaprzeczam, \e wiem o kim mowa.
Ale jej twarzy, wierz mi, nie pamiętam,
Wiem tylko to, \em wtedy ją całował.
3
O pocałunkach zapomniałbym tak\e,
Gdyby nie było owego obłoku.
Pamiętam go i będę ju\ pamiętał
Tak biały był i płynął tak wysoko.
Te śliwy mo\e jeszcze teraz kwitną,
Owa kobieta mo\e po raz siódmy matką.
Lecz obłok ten kwitł tylko minut parę,
A gdym wzniósł oczy, ju\ unosił wiatr go.
2 75
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Wiosna 1940
(1938)
Mój młody syn mnie pyta: czy mam się uczyć matematyki?
DziÅ›, w niedzielÄ™ wielkanocnÄ… rano,
Po co, powiedziałbym. I tak spostrze\esz, \e dwie kromki
Nagła burza śnie\na przeszła przez wyspę.
chleba
Między zielonymi krzewami legł śnieg. Mój młodszy syn
To więcej ni\ jedna.
Powiódł mnie do drzewka morelowego u muru domu
Mój młody syn mnie pyta: czy mam się uczyć francuskiego?
Oderwawszy mnie od wiersza, w którym wskazywałem pal-
Po co, powiedziałbym. To państwo upada.
cem na tych.
Pocieraj ręką brzuch i jęcz,
Co szykują wojnę, która
A ju\ będziesz zrozumiany.
Kontynent, tę wyspę, mój naród,
Mój młody syn mnie pyta: czy mam się uczyć historii?
MojÄ… rodzinÄ™ i mnie
Po co, powiedziałbym. Naucz się głowę chować w piasek,
musi zniszczyć.
A mo\e siÄ™ uratujesz.
Milcząc poło\yliśmy worek
Na marznÄ…ce drzewko.
Tak, ucz siÄ™ matematyki, powiadam,
Ucz siÄ™ francuskiego, ucz siÄ™ historii!
74 3
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Do śpiewania w więzieniu
A ponad nimi ich bojowe samoloty,
Co zaciemniajÄ… niebo a przed nimi
Ich kodeksy i rozporzÄ…dzenia
Ich oddziały wojskowe i szwadrony czołgów.
I więzienia i twierdze
I na transparentach
(Ju\ nie mówiąc o ich opiece społecznej!)
Szerokich niosą hasła oraz
Ich są klawisze i sędziowie
Wielkich nauczycieli wizerunki. Płótno
Dobrze płatni i na wszystko gotowi
Jest przejrzyste i wszystko
No, i po có\ to?
Widać jednocześnie.
Czy\by sądzili, \e nas tym załatwią?
Powiewają wysoko małe chorągiewki
Nim szlag ich trafi (a to prędko pójdzie)
Na cienkich kijkach. Wszędzie, w najdalszych ulicach,
Zdą\ą się przekonać
Kiedy pochód przystaje, wnet rodzą się tańce
śe wszystko to ju\ nie da im nic
I zabawy. Radosne wciÄ…\ ciÄ…gnÄ… pochody,
Wiele pochodów obok siebie, radosnych
Oni majÄ… gazety i drukarnie
A dla wyzyskiwaczy wszystkich
śeby zwalczać nas i zamykać nam usta
To jest grozba.
(Ju\ nie mówiąc o ich mę\ach stanu!)
Oni mają klechów i profesorów
O wielki Pazdzierniku klasy robotniczej!
Dobrze płatnych i na wszystko gotowych
No, i po có\ to?
Czy\by musieli a\ tak bać się prawdy?
Nim szlag ich trafi (a to prędko pójdzie)
Zdą\ą się przekonać
śe wszystko to ju\ nie da im nic
Ich są czołgi i armaty
I granaty ręczne i kulomioty
(Ju\ nie mówiąc o ich pałkach gumowych!)
Ich są gliniarze i \ołnierze
Kiepsko płatni i na wszystko gotowi
No, i po có\ to?
Czy\by mieli takich potę\nych wrogów?
4 73
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Wielki Pazdziernik Bo sÄ…dzÄ…, \e jakoÅ› im ujdzie
(1937) śe coś wesprze ich, zanim upadną
A\ pewnego dnia (a to prędko pójdzie)
O wielki Pazdzierniku klasy robotniczej!
UjrzÄ…, \e i tak idÄ… na dno
Nareszcie się podnieśli ci, którzy tak długo
Choćby nie wiem jak ryczeli: Stójcie!
Do ziemi byli zgięci. śołnierze, którzyście
Ani pieniÄ…dz, ani armaty
Wycelowali wreszcie broń w dobrym kierunku!
Nie ocali ich od zatraty ju\ nic!
Ci, którzy ziemię uprawiali wiosną,
Dokonali tej pracy nie dla siebie. Lato
Zgięło ich jeszcze ni\ej. A plony zwieziono
Jeszcze do pańskich spichrzów. Lecz Pazdziernik
Ju\ we właściwych dłoniach ujrzał chleb!
OdtÄ…d
Świat pełen jest nadziei.
I towarzysz z Walii i kulis z Mand\urii,
Robotnik z Pensylwanii, który \yje gorzej od psa,
I robotnik niemiecki, brat mój, który jeszcze
Zazdrości mu, ju\ wszyscy
WiedzÄ…, \e istnieje
Pazdziernik.
Dlatego właśnie \ołnierz milicji hiszpańskiej
Z mniejszÄ… trwogÄ… oglÄ…da
Samoloty faszystów, które wyruszyły
Przeciw niemu.
A w Moskwie, w sławnej stolicy
Wszystkich robotników,
Przez Plac Czerwony przechodzi co roku
Nieskończony pochód zwycięzców,
WiodÄ…c ze sobÄ… sztandary swych fabryk,
Podobizny traktorów, wiązki wełny z tkalni
I snopy z wielkich kołchozów.
72 5
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Handlarz niewolników U wysoko postawionych
Mówienie o jedzeniu jest czymś przyziemnym.
Handlarzu niewolników, czy masz pracę dla mnie?
Przyczyna: oni
Handlarzu niewolników, zrobię wszystko dla ciebie!
Ju\ zjedli.
Handlarzu niewolników, czy masz pracę dla mnie?
Handlarzu niewolników, zrobię wszystko dla ciebie!
Ci z dołu muszą zejść z tej ziemi,
Z dobrego mięsa
Sprzedam ci swoje ręce, sprzedam ci swoją głowę.
Nic nie skosztowawszy.
Obiecuję ci nie myśleć za wiele i nie zaglądać ci do garnka.
Dla mnie jesteś aniołem, który nam biedakom daje pracę.
By pomyśleć, skąd przychodzą i
Bez ciebie umarłbym z głodu, cieszę się, \e jesteś.
DokÄ…d idÄ…, sÄ…
W piękne wieczory
Handlarzu niewolników, czy masz pracę dla mnie?
Zanadto zmęczeni.
Handlarzu niewolników, zrobię wszystko dla ciebie!
Handlarzu niewolników, idz do telefonu.
Gór i olbrzymiego morza
Nie słyszysz? ju\ dzwoni.
Nie widzieli jeszcze,
Gdy skończył się ju\ ich czas.
Z wypracowanych trzystu pięćdziesięciu zabierasz mi sto
pięćdziesiąt.
Jeśli ci z nizin
PotrzebujÄ™ tylko czegoÅ› do jedzenia i mo\e od czasu do czasu
Nie pomyślą o rzeczach niepodniosłych,
kielicha.
Nie podniosÄ… siÄ™ nigdy.
W ogóle nie potrzebuję du\o pieniędzy, bo nie jestem tego
wart.
Przez całe swoje \ycie niczego się nie nauczyłem, oprócz tego,
\e
lepiej trzymać się koryta.
Handlarzu niewolników, czy masz pracę dla mnie?
Handlarzu niewolników, zrobię wszystko dla ciebie!
Handlarzu niewolników, czy masz pracę dla mnie?
Handlarzu niewolników, zrobię wszystko dla ciebie!
6 71
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Nie widać ju\ mę\czyzn. Tylko kobiety Hymn do Boga
Stoją z kamiennymi twarzami, ręką osłaniając oczy
Przeciw uderzeniom deszczu, patrzÄ… na dach. 1
Znów zaczyna się bicie. Na przesłuchaniu
Głęboko w mrocznych padołach ludzie z głodu giną
Kobiety mówią: ten sztandar
A ty pokazujesz im z daleka chleb i dajesz konać z głodu
To prześcieradło, na którym
A ty na tronie siedzisz wieczny i niewidoczny
Odniosłyśmy człowieka, co wczoraj zmarł.
Promienny i okrutny siedzisz na wieczną równiną
To nie nasza wina, \e ma właśnie taki kolor.
Wiecie jest czerwone od krwi zamordowanego.
2
Kazałeś umierać młodym i cieszącym się za \ycia
Ale tych, co chcieli umrzeć, trzymałeś przy \yciu
Wielu z tych, którzy dziś le\ą zgnili
Konając wierzyło w ciebie do ostatniej chwili
3
Kazałeś im biednym biedować długie lata
Bo tęsknota ich piękniejsza była od twojego nieba
Umierali nie doczekawszy się ciebie i twego świata
Lecz umierali szczęśliwi: i od razu gnili
4
Wielu mówi, \e ciebie nie ma i tak jest lepiej
Ale jak mo\e nie być czegoś, co tak oszukuje?
Skoro tylu \yje tobą i bez ciebie umrzeć by nie potrafiło
Có\ to za znaczenie ma: \e ciebie nie ma?
70 7
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Jak przyszłe czasy oceniać będą naszych pisarzy Sprawozdanie z Niemiec
Martinowi Andersenowi Nexö (1935)
Dowiedzieliśmy się: w Niemczech,
1
W dniach brunatnej zarazy,
Ci, których posadzono na złotych stolcach, by pisali,
Nagle na dachu fabryki maszyn
Pytani będą o tych, którzy
W wietrze listopadowym powiał czerwony sztandar,
Tkali im suknie.
Wygnany stąd sztandar wolności!
Nie za ich wzniosłymi myślami
W szary listopad z nieba
Śledzić się będzie w ich ksią\kach, ale
Padał deszcz zmieszany ze śniegiem,
Któreś tam przeciętne zdanie, z którego wnioskować mo\na
Ale był to Siódmy Dzień Rewolucji!
O właściwościach tych, co tkali suknie,
Będzie czytane ze szczególną uwagą, gdy\ tu mo\e być wła-
I popatrz: czerwony sztandar!
śnie mowa
O rysach sławnych przodków.
Na podwórzach stoją robotnicy,
Ręką osłaniają oczy, patrzą
Całe literatury
Przeciw uderzeniom deszczu, na dach.
Pisane językiem wymyślnym
Przetrząśnięte będą, by doszukać się śladów,
Oto cię\arówki jadą ze szturmowcami,
śe tam te\ buntownicy \yli, gdzie ucisk był.
Spędzają pod mur wszystkich w ubraniach roboczych,
Błagalne wołania do nieśmiertelnych istot
Sznurkiem wią\ą stwardniałe pięści.
Będą świadczyły, \e tu śmiertelni władali nad śmiertelnymi.
Z baraków, po przesłuchaniu,
Kunsztowna muzyka słów o tym jedynie doniesie,
SÅ‚aniajÄ…c siÄ™ wychodzÄ…
śe tu dla wielu nie było jedzenia.
Do krwi pobici,
Lecz \aden z nich nie zeznał,
2
Kto był na dachu.
Lecz w owych czasach będą ci sławieni,
Którzy na gołej ziemi siedzieli, by pisać,
Przepędzili więc wszystkich, którzy milczeli,
Którzy siedzieli między tymi z nizin,
Inni te\ mają ju\ dość.
Którzy siedzieli między walczącymi,
Lecz nazajutrz znowu powiewa
Którzy donosili o cierpieniach tych z nizin,
Czerwony sztandar proletariatu
Którzy donosili o czynach tych, co walczyli,
Na dachu fabryki maszyn. Znowu
W sposób kunsztowny. W tej mowie szlachetnej,
Dudni przez śmiertelnie ciche miasto
Która dotąd była zastrze\ona
Krok szturmowców. Na podwórzach
8 69
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
nak Jedynie dla opiewania królów.
Nie wolno wam zapominać,
śe i beze mnie umrzecie razem ze swymi dziećmi. Ich opisy bezprawia oraz ich wezwania
Będą nosiły jeszcze odcisk kciuka
Tak przemawiał kartofel i zwolna
Tych z nizin. Tym bowiem
Podczas gdy malarz pokojowy w Operze wcią\ ryczał
Zostały przekazane. Ci te\
Dając się słyszeć wszelkiemu ludowi przez megafony zaczął,
Dalej je przenosili pod przepoconÄ… koszulÄ…,
Niby na próbę, złowieszczą, widzialną wszelkiemu ludowi de-
Przez kordony policji,
monstracjÄ™:
Do takich jak oni.
Za ka\dym słowem malarza pokojowego kurczył się,
Malał, nędzniał i niknął.
Tak, zaistnieje czas, kiedy
Ci mądrzy i przyjazni pełni,
Wściekli i pełni nadziei,
Co siedzieli na gołej ziemi, by pisać,
Co otoczeni byli tymi z nizin i walczÄ…cymi
Będą publicznie sławieni.
68 9
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Jak tkacze dywanów z Kujan-Bułak uczcili Lenina Sen o wielkim pesymiście
(1927) (z czasów braku kartofli)
Miałem sen:
1
Naprzeciwko Opery,
Nieraz doznawał \arliwej czci
Gdzie malarz pokojowy wystąpił z wielką mową,
Towarzysz Lenin. Odlano popiersia i posÄ…gi.
Nagle przed oczekujÄ…cym ludem
Miasta i dzieci nazwano jego imieniem.
Legł potę\ny kartofel, większy ni\
Wygłoszono mowy w najrozmaitszych językach.
Góra średniej wysokości,
Ku czci Lenina odbywajÄ… siÄ™ wiece
I mowę wygłosił.
I demonstracje od Szanghaju a\ do Chicago.
Ja rzekł głosem niskim
Tak zaÅ› go uczcili
Przybyłem, aby was ostrzec. Wiem oczywiście,
Tkacze dywanów z Kujan-Bułak,
śe jestem kartoflem, małą,
Małej osady w południowym Turkiestanie:
Niepokazną osobistością, nie cieszącą się zbytnim szacun-
kiem,
Trzęsąc się w febrze, dwudziestu tkaczy dywanów
Ledwie wspomnianÄ…
Stoi wieczorem przed prostymi krosnami.
W podręcznikach historii, nie mającą \adnego wpływu
KrÄ…\y febra: dworzec kolejowy
W wy\szych sferach. Muszę ustępować,
Napełnił się brzękiem komarów, gęstą chmurą,
Gdy mówi siÄ™ o sprawach tak wielkich jak «honor i «sÅ‚awa.
Która podnosi się z bagna za starym cmentarzem wielbłą-
Nie uchodzi za rzecz szlachetnÄ…
dów.
Wynosić mnie ponad sławę. Ale bądz co bądz wielu ju\ lu-
Tymczasem kolej, która
dziom
Co dwa tygodnie przywozi wodę i dym, przywiozła
Przedłu\yłem \ycie na tym padole płaczu.
Pewnego razu wiadomość,
Teraz musicie dokonać wyboru
śe zbli\a się dzień przeznaczony ku czci towarzysza Lenina,
Między mną a tym z Opery. Teraz trzeba rozstrzygnąć:
A więc ludzie z Kujan-Bułak,
On albo ja. Gdy wybierzecie jego,
Tkacze dywanów, biedni ludzie,
Stracicie mnie. Je\elibym zaÅ›
PostanawiajÄ…, \eby towarzyszowi Leninowi i w ich osadzie
Ja wam był potrzebny, wtedy musicie jego wygnać. Przeto
Wystawić gipsowe popiersie.
sÄ…dzÄ™,
Kiedy odbywa się zbiórka pieniędzy na popiersie,
śe nie powinniście zbyt długo dawać ucha temu z Opery,
Wszyscy stojÄ…
Który mnie całkiem wypędza. Chocia\
WstrzÄ…sani febrÄ… i podajÄ…
Grozi wam śmiercią
Latającymi rękami w trudzie zdobyte kopiejki.
W wypadku, gdybyście się przeciw niemu zbuntowali, to jed-
A czerwonoarmista, Stiepa Gamalew, który
10 67
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
RozwiÄ…zanie Skrupulatnie liczy i ma bystre oko,
Widzi gotowość oddania czci Leninowi i cieszy się,
Po wybuchu powstania siedemnastego czerwca
Ale widzi równie\ niepewność rąk.
sekretarz ZwiÄ…zku Pisarzy
I nagle występuje z wnioskiem,
kazał rozdać w Alei Stalina ulotki,
Aby za pieniądze na popiersie kupić nafty
w których mo\na było przeczytać, \e naród
I wylać ją na bagnisto za cmentarzem wielbłądów,
zawiódł zaufanie rządu
Skąd przylatują febrotwórcze
i tylko przez zdwojonÄ… pracÄ™
Komary.
mógłby je odzyskać.
Tak nale\y pokonać febrę w Kujan-Bułak i to
Ku czci zmarłego, ale
Czy\ nie byłoby przecie\ prostszym rozwiązaniem,
śywej na zawsze pamięci
gdyby rzÄ…d
Towarzysza Lenina.
rozwiązał naród
Ludzie powzięli uchwałę. W dzień przeznaczony ku czci Leni-
i wybrał drugi?
na
Ponieśli idąc gęsiego
Pogięte wiadra pełne czarnej nafty
Za osadÄ™ i polali tÄ… naftÄ… bagnisko.
Tak pomogli sobie, oddając cześć Leninowi,
A uczcili Lenina, pomógłszy samym sobie, i tak go właśnie
Pojęli.
2
Dowiedzieliśmy się, jak ludzie z Kujan-Bułak
Oddali cześć Leninowi. Kiedy wieczorem
Kupiono naftÄ™ i wylano jÄ… na bagnisko,
Wstał na zebraniu ktoś i za\ądał,
A\eby na dworcu kolejowym umieścić tablicę
Z opisem tego zdarzenia i ścisłą informacją
O zmianie pierwotnego planu, o zamianie
Popiersia Lenina na febrobójczą beczkę nafty.
To wszystko ku czci Lenina.
A więc zrobili tak
I umieścili tablicę.
66 11
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Kantata na śmierć Lenina 4
Wobec faktu, \e jest węgla dosyć,
Opowiadają, \e gdy Lenin umarł, A tu nasze dzieci z zimna w izbie dr\ą,
pewien \ołnierz z warty \ałobnej tak rzekł Uchwalamy dzisiaj tyle go nanosić,
do swego towarzysza: Nie mogłem w to By nam wszystkim było ciepło i ciepły był dom.
uwierzyć. Wszedłem tam, gdy le\ał, i
Wobec faktu, \e nam wciÄ…\ grozicie,
krzyknÄ…Å‚em mu do o ucha: Iljiczu,
śeście skierowali lufy w naszą pierś,
wyzyskiwacze nadchodzą! Nie poruszył się.
Uchwalamy: odtÄ…d marne \ycie
Teraz wiedziałem, \e naprawdę umarł.
Będzie dla nas gorsze nizli śmierć.
Gdy porządny człowiek chce odejść,
5
czy mo\na go zatrzymać?
Wobec faktu, \e mówicie jasno:
Powiedzcie mu, \e jest potrzebny.
Na nic kołatanie o podwy\kę płac,
To go zatrzyma.
Uchwalamy przejąć fabryki na własność,
Wobec faktu, \e nam starczą gdy nie będzie was.
Co mogło zatrzymać Lenina?
śołnierz ten tak rozumował:
Wobec faktu, \e nam wciÄ…\ grozicie,
Jeśli Lenin usłyszy, \e wyzyskiwacze nadchodzą,
śeście skierowali lufy w naszą pierś,
to mo\e być chory, ale przecie\ wstanie.
Uchwalamy: odtÄ…d marne \ycie
Mo\e przyjdzie o kulach,
Będzie dla nas gorsze nizli śmierć.
mo\e da się przynieść na rękach, lecz
wstanie i przyjdzie
6
\eby walczyć przeciw wyzyskiwaczom.
Wobec faktu, \e nam nic nie dadzÄ…
Rządy, które kłamią i wodzą za nos
śołnierz ten wiedział bowiem, \e Lenin
Uchwalamy dzisiaj, \e pod własną władzą
całe swoje \ycie oddał
Zgotujemy sobie lepszy i szczęśliwszy los.
walce z wyzyskiwaczami.
Wobec faktu, \e nam wciÄ…\ grozicie,
A poniewa\ \ołnierz ów pomagał
śeście skierowali lufy w naszą pierś,
zdobywać Pałac Zimowy
Uchwalamy: odtÄ…d marne \ycie
więc chciał ju\ wrócić do domu, bowiem
Będzie dla nas gorsze nizli śmierć.
dzielono ju\ ziemię dziedziców.
Wtedy rzekł mu Lenin: Pozostań!
12 65
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Rezolucja komunardów Są jeszcze wyzyskiwacze.
A dopóki istnieje wyzysk,
1
musi się walczyć z nim.
Biorąc naszą słabość pod uwagę
Dopóki więc \yjesz,
Daliście nam prawo w niewolnictwie gnić.
musisz z tym walczyć.
OdtÄ…d wasze prawa tracÄ… wszelkÄ… wagÄ™
Wobec faktu, \e nie chcemy parobkami być.
SÅ‚abi nie walczÄ…. Silniejsi
walczÄ… mo\e z godzinÄ™.
Wobec faktu, \e nam wciÄ…\ grozicie,
Jeszcze silniejsi walczÄ… wiele lat. Lecz
śeście skierowali lufy w naszą pierś,
najsilniejsi walczą całe \ycie. Oni
Uchwalamy: odtÄ…d marne \ycie
są niezbędni.
Będzie dla nas gorsze nizli śmierć.
2
Wobec faktu, \e nam głód doskwiera,
śe nas okradacie, choć nam to nie w smak,
Stwierdzić nam wypada i to prawda szczera
śe jest w sklepach dosyć chleba, którego nam brak.
Wobec faktu, \e nam wciÄ…\ grozicie,
śeście skierowali lufy w naszą pierś,
Uchwalamy: odtÄ…d marne \ycie
Będzie dla nas gorsze nizli śmierć.
3
Wobec faktu, \e tam dom za domem,
A wy nas do nędznych wysyłacie bud
Uchwalamy przeto: zająć dom i koniec,
Bo nam zbrzydła w naszych budach i nędza, i brud.
Wobec faktu, \e nam wciÄ…\ grozicie,
śeście skierowali lufy w naszą pierś,
Uchwalamy: odtÄ…d marne \ycie
Będzie dla nas gorsze nizli śmierć.
64 13
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Kołysanka I Pytania czytającego robotnika
(1932)
Kto zbudował siedmiobramne Teby?
Kiedy cię rodziłam, wołali twoi bracia, W ksią\kach czytam imiona królów.
śądając jedzenia, a w pustym garnku dno. Czy królowie przyciągali bloki skalne?
Rachunku za światło nie było czym zapłacić, A wielokrotnie burzony Babilon,
Dlatego świat dał ci mrok. Kto go wielekroć na nowo budował? W których domach
ZÅ‚otem promiennej Limy mieszkali budujÄ…cy?
Dopóki cię w łonie nosiłam, maleńki,
Dokąd poszli, gdy chiński mur ukończono,
Mówiłam z twym ojcem o tobie, o tobie wcią\.
Murarze? Wielki Rzym
Lekarzowi nie było co dać do ręki,
Pełen jest łuków triumfalnych. Kto je wznosił? Nad kim
Byle chleba kawałka był mią\sz.
Triumfowali Cezarzy? Czy opiewane Bizancjum
Miało tylko pałace dla swoich mieszkańców? Nawet w Atlan-
Kiedyś się pojawił, mój maleńki synu,
tydzie mitycznej
Nadzieja na chleb odeszła od nas precz.
W nocy, gdy morze ją pochłaniało,
I tylko u Karola Marksa i Lenina
Topielcy, bulgocąc, rykiem przyzywali niewolników.
Było, jak mo\emy inną przyszłość mieć.
Młody Aleksander zdobył Indie.
On sam?
Cezar podbił Gallów.
Czy\by nie miał przy sobie przynajmniej kucharza?
Hiszpański Filip płakał, gdy jego flota
Tonęła. Czy nikt poza nim?
Fryderyk Drugi zwycię\ył w Siedmioletniej Wojnie. Kto
Zwycię\ył prócz niego?
Ka\da stronica zwycięstwo.
Kto sma\ył ucztę zwycięzcom?
Co dziesięć lat wielki mą\.
Kto płacił koszta?
Tyle relacji.
Tyle pytań.
14 63
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Ich zamachy na lud. A więc Kołysanka II
Posłali za mną listy gończe, (1932)
Które oskar\ają mnie o niskie przekonania,
Kiedy cię dzwigałam w swoim łonie,
O przekonania tych z nizin.
Wokół nas niedobry istniał ład.
I gdzie się zjawię, jestem ju\ tak napiętnowany I mawiałam często: ten, którego zrodzę,
W oczach wszystkich posiadających, lecz wszyscy, co nic nie Niedobry ujrzy świat.
posiadajÄ…,
I postanowiłam zadbać o to,
Czytają ten list gończy i udzielają mi schronienia. Ciebie, sły-
By nie błądził, aby się nie chwiał.
szę, jak mówią
Ten, którego zrodzę, musi podjąć dzieło,
Przegnali z niebłahych
By świat się lepszym stał.
powodów.
I widziałam: place pełne węgla
Płot otaczał. Rzekłam: taki mus!
Ten, którego zrodzę, ma się troszczyć, aby
Węgiel ten go ogrzał, kiedy mróz.
Za szybami zaś widziałam chleby,
Niedostępne dla tych, co mijali sklep,
Ten, którego zrodzę, rzekłam, musi sprawić,
By głód zaspokoił chleb.
I zabrali mu ojca. Poszedł
W bój i poległ. I zostawił nas.
Ten, którego zrodzę, rzekłam, ju\ pomyśli,
Aby go podobny nie napotkał los.
Kiedy cię dzwigałam w swoim łonie,
Często, w ciszy, powtarzałam wcią\:
Ty, którego w ciele swoim dzwigam,
Niepokonanym bÄ…dz!
62 15
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Kule Przegnany z niebłahych powodów
Lat siedem kroku dać nie byłem mocen. Wzrastałem jako syn
A\ przed wielkim gdy stanÄ…Å‚em anatomem, Zamo\nych ludzi. Moi rodzice
Spytał mnie: A kule po co? Ubrali mnie w kołnierz, wychowali
Więc mu rzekłem: Jestem chromy. Na człowieka nawykłego do korzystania z usług
I nauczyli sztuki rozkazywania. Ale
I powiedział: Wielkie rzeczy!
Gdy dorosłem i spojrzałem wokół,
Spróbuj tylko, jeśliś łaskaw.
Nie spodobali mi siÄ™ ludzie mojej klasy
Ciebie draństwo to kaleczy.
Ani dawanie rozkazów, ani korzystanie z usług.
Padaj, pełznij na czworakach!
I opuściłem moją klasę, i przyłączyłem się
Do pospolitych ludzi.
Śmiejąc się jak potwór, obie
Piękne moje kule chwycił,
Tak
Złamał je na moim grzbiecie
Wyhodowali sobie zdrajcÄ™, wtajemniczajÄ…c go
I ze śmiechem rzucił w ogień.
W swój kunszt, który on
Zdradza teraz wrogom.
Otom uzdrowiony: chodzÄ™.
Có\ mnie uleczyło? Drwina.
Tak, rozpowiadam wokół ich tajemnicę. Stoję
Czasem tylko, drewno ujrzawszy na drodze,
Pośród ludu i objaśniam,
Utykam nieco przez godzinÄ™.
Jak oni go oszukujÄ… i przepowiadam, co nastÄ…pi, gdy\
Znam na wylot ich plany.
Aacinę ich przekupionych klechów
Tłumaczę słowo po słowie na mowę zwyczajną i wtedy
Okazuje się ona humbugiem. Wagę sprawiedliwości
ZdejmujÄ™ i pokazujÄ™
Fałszywe odwa\niki. A szpicle ich donoszą im ju\,
śe siedzę pośród okradanych, kiedy
RadzÄ… nad buntem.
Ju\ raz ostrzegli mnie i zabrali wszystko,
Czego się dorobiłem pracą. A gdy się nie poprawiłem,
UrzÄ…dzili na mnie Å‚owy, ale
Tam, w moim domu,
Zostały jedynie te pisma, które obna\ały
16 61
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Pochwała rewolucjonisty Legenda o martwym \ołnierzu
Gdy wzrasta ucisk, 1
Wielu upada na duchu, Gdy z czwartą wiosną szanse na pokój
Lecz jego odwaga rośnie. Wcią\ się znikome zdawały
śołnierz wyciągnął stosowne wnioski
To on organizuje walkÄ™
I padł na polu chwały
O grosze na czynsz, o wodÄ™ na herbatÄ™
I o władzę w państwie. 2
Pyta się własności: Lecz wojna swych celów nieprędko dopnie
Skąd się wzięłaś? Więc cesarz z \alem pyta:
Pyta się poglądów: Dlaczego i czy aby nie za pochopnie
Komu słu\ycie? śołnierz wyciągnął kopyta
Tam, gdzie milczÄ… zawsze, 3
On przemówi. Powiało ju\ ponad grobami lato:
Tam, gdzie włada ucisk i mówią o losie, I dawno spał \ołnierz ów dziarski
On wymieni nazwiska. A\ tutaj nocÄ… panowie jadÄ…
Z wojskowej komisji lekarskiej
Gdy on siada do stołu,
Siada do stołu niezadowolenie, 4
Jadło staje się złe, Jak wpadła na cmentarz komisja ta
A izba (spójrzcie!) ciasna. Z łopatą poświęcaną
Tak poległego \ołnierza raz dwa
Tam, gdzie go wypędzają,
Z mogiły ekshumowano
Idzie poruszenie i choć go stamtąd wygnali,
Niepokój pozostał. 5
Wnet lekarz zbadawszy go, lub raczej to
Co z niego zostało, a có\by
Orzekł, i\ \ołnierz dekuje się
Lecz jest w pełni zdatny do słu\by
60 17
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
6 Pochwała pracy podziemnej
I zaraz zabrali ze sobą \ołnierza
Jak\e pięknie
W noc tak niebieskÄ… i czystÄ…
Jest u\yć słowa do walki klasowej.
śe gdyby nie hełm, to mo\na by gwiazdy
Głośno i dzwięcznie wzywać masy do walki,
Zobaczyć nad wioską ojczystą
Zdeptać wyzyskiwaczy, uwolnić wyzyskiwanych.
7 CiÄ™\ka jest i potrzebna taka codzienna praca,
Gorzałki mu wlano w przegniły brzuch Usilne i tajemne nawiązywanie
śeby zapłonął odwagą Sieci partyjnej pośród
Pod rękę mu oprócz siostrzyczek dwóch Luf przedsiębiorców:
Wepchnięto dziwkę półnagą Mówić, ale
Ukryć mówcę.
8
Zwycię\yć, ale
A przodem ksiądz potykając się szedł
Ukryć zwycięzcę.
Bo śmierdzi \ołnierskie truchło
Umrzeć, ale
I kadzielnicą machał przed
Ukryć śmierć.
Tym truchłem, by trochę mniej cuchło
Któ\ by nie zrobił wiele dla sławy, ale kto
Zrobi to dla milczenia?
9
Sława pyta na pró\no,
Przed nimi zaÅ› muzyka, bum tara bum
Kto wypełnił te wielkie czyny.
R\nie marsza dziarskie tony
Uka\cie siÄ™
Więc \ołnierz rwie nogę od tyłka wprost
Choć na chwilę,
I w górę! Jak był przyuczony
Wy nieznani, o twarzach zakrytych dla was
Nasza podzięka!
10
Z dwóch stron go sanitariuszy dwóch
Ramieniem otacza w podporze
Bo mógłby w błoto paść na pysk
A to się stać nie mo\e
18 59
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Pochwała Partii 11
Z całuna mu czarno-bialo-czerwony
Jednostka ma dwoje oczu,
Zrobiono sztandar ojczyzny
Partia ma tysiÄ…c oczu.
I niosÄ… go przed nim i spod tych farb
Partia widzi siedem państw,
Ju\ wcale nie widać zgnilizny
Jednostka widzi jedno miasto.
Dla jednostki wybija godzina, 12
Dla Partii wybija wiele godzin. Poprzedzał go pan ubrany we frak
Jednostkę mo\na zniszczyć, O wykrochmalonej piersi
Ale Partii zniszczyć nie mo\na. Co powinności swych te\ świadom był
Albowiem Partia jest awangardÄ… mas Jak wszyscy Niemcy co szczersi
I prowadzi walkÄ™
13
Metodami klasyków, które zaczerpnięte są
I tak maszerujÄ… z tym bum tara bum
Z wiedzy o rzeczywistości.
W mrok szosą, a \ołnierz się chwieje
I zdą\a bezwolnie, gdzie niesie go tłum
Jak płatek śniegu w zawieję
14
A koty i psy jęły wrzeszczeć i wyć
I szczury piszczeć z pola
śe nie chcą za nic francuskie być
Gdy\ hańbą jest taka niewola
15
A kiedy poprzez wioski szli
Kobiety stały przy drodze
I drzewa w pokłonach i pełnia lśni
I wszyscy: Hura! KrzyczÄ… srodze
58 19
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
16 Pochwała nauki
I bum tara bum! I bywaj zdrów!
Ucz siÄ™ najprostszych rzeczy! Dla tych,
Kobiety, psy, ksiÄ…dz przy kropidle!
Których czas nadszedł,
A w środku martwy \ołnierz ów
Nigdy nie jest za pózno!
Jak to pijane bydle
Ucz się abecadła, to nie wystarczy, ale
17 Ucz się, nie \ałuj sobie tego!
I kiedy ciągną tak przez wsie Zaczynaj! Musisz wiedzieć wszystko!
Nie dojrzy ju\ oko niczyje Musisz przejąć dowództwo!
śołnierza, okazuje się
Ucz się, któryś jest na wygnaniu!
Przez ten tłum, tara bum i niech \yje!
Ucz się, któryś jest w więzieniu!
18 Ucz siÄ™, kobieto w kuchni!
Tak obtańcowują go, taki tam wrzask Ucz się, sześćdziesięcioletni!
śe \ołnierz całkiem w tym ginie Musisz przejąć dowództwo.
Ju\ tylko z góry ktoś mógłby go dojrzeć Szukaj szkoły, bezdomny!
Lecz tam sÄ… gwiazdy jedynie Staraj siÄ™ o naukÄ™, marznÄ…cy!
Głodny, sięgaj po ksią\kę: to jest broń.
19
Musisz przejąć dowództwo.
Ale nie zawsze gwiazdy płoną
Świt podczerwieni świat cały Nie wstydz się pytać, towarzyszu!
A \ołnierz idzie, jak go uczono Nie daj nic sobie wmówić,
By paść na polu chwały Zobacz sam!
Czego nie wiesz sam,
Tego nie wiesz wcale.
Sprawdz rachunek,
Bo musisz go zapłacić.
Palcem wskazuj ka\dÄ… pozycjÄ™
I pytaj: skąd się wzięła?
Musisz przejąć dowództwo.
20 57
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Pochwała komunizmu Legenda o poległym \ołnierzu
(1918)
Jest on rozumny, ka\dy go pojmuje. Jest on Å‚atwy.
Nie jesteś przecie\ wyzyskiwaczem, więc mo\esz go pojąć. 1
Jest on dobry dla ciebie, dowiedz się o niego. Gdy wojna trwała od pięciu lat
I chciała potrwać dalej,
Głupcy nazywają go głupim, nieczyści nazywają go nieczy-
śołnierz na polu chwały padł,
stym.
Bo tak \ołnierzowi kazali.
A jest on przeciw nieczystości i przeciw głupocie.
Wyzyskiwacze nazywajÄ… go zbrodniÄ…, 2
Ale my wiemy: Lecz wojna ciÄ…gle trwa i trwa,
Jest on końcem zbrodni. Więc cesarz z \alem pyta,
Czemu przedwcześnie i tak raz dwa
Nie jest on szaleństwem, lecz
śołnierz wyciągnął kopyta.
Końcem szaleństwa.
Nie jest on zagadkÄ…, 3
Lecz rozwiązaniem. Ju\ dawno w grobie le\ał trup.
Nad grobem noc lipcowa.
Jest on Å‚atwÄ… rzeczÄ…,
A w nocy poszła odszukać grób
Którą tak cię\ko zrobić.
Lekarska komisja wojskowa.
4
Komisja wojskowa udała się
Z łopatą poświęconą
Na poświęconą ziemię, gdzie
śołnierza ekshumowano.
5
Zbadali \ołnierza od stóp do głów,
Choć nie miał ju\ stopy i głowy.
Na front! Ukrywa się, ale jest zdrów.
Tak orzekł lekarz wojskowy.
56 21
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
6 Piosenka \ebracza
I musiał \ołnierz z nimi pójść
Zaśpiewaj jeszcze jedną pieśń,
W tę noc błękitną i czystą.
Gospodarz chce swój grosz na sznurku wieść.
Gdy zdejmiesz hełm, to zobaczysz spójrz:
Prowadzi go tak niczym psa,
Gwiazdy nad wioskÄ… ojczystÄ….
śeby nie umknął mu raz dwa,
7 Więc wrzeszcz!
I wlali mu do zgniłych trzew Za skąpca przed sąsiedztwem nie chce uchodzić te\.
Kieliszek ognistej gorzały.
Dbaj o twej pieśni piękny ton,
Dwie pielęgniarki zakrzepłą krew
By się serdecznie wzruszył on,
Ekscytować próbowały.
I nogÄ™ w szparÄ™ od drzwi wstaw,
8 To najwa\niejsza z twoich spraw,
Ksiądz proboszcz przed \ołnierzem szedł, Bo drzwi
Bo grobem śmierdziało truchło, Inaczej tu\ przed nosem zaraz zatrzasną ci.
I kadzielnicą machał przed
A kiedy chwyci siÄ™ za trzos,
Truchłem, by tak nie cuchło.
Jeszcze nie koniec twoich trosk.
9 Podziękuj, ale pilnie bacz,
Dla animuszu tęgi tusz Co ci do puszki wrzucił zacz,
I marsza mu zagrali. Bo cham
A \ołnierz kuprem rusza ju\ I guzik zamiast grosza potrafi wrzucić tam.
I marsz! bo tak mu kazali.
10
Po bokach podtrzymujÄ…c go
Dwóch dziarskich łapiduchów,
By nie wywrócił się w łajno, bo
Nie uszłoby mu to na sucho.
22 55
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Guzik z tego musiał być. 11
I choć mogłam oddać się, niestety, A zewłok pomalowali mu
Musiałam zimną być, mieć serce złe. Na czarno-biało-czerwono,
Ach, ta noc tajemnic kryła tyle! By, \e jest ścierwem bez \ycia i tchu,
Có\, kiedy powiedziałam: Nie. Przypadkiem nie zauwa\ono.
I przyszedł raz ktoś, kto nie prosił mnie o nic, 12
A było to w biały dzień, Pochód prowadził pyskaty gość
Rzucił w kąt swój kapelusz i ju\ nic nie wiedziałam, We fraku, a z piersi mu bucha
I musiałam iść za nim jak cień. Zapał bojowy, nienawiść i złość
Choć nie miał forsy, Dla podtrzymywania ducha.
Nie był pirsza klasa,
13
Nawet w niedzielę brudno nosił się
A pochód szedł i marsza grał.
I choć miał gdzieś nale\ny fason wobec dam,
Po szosie schodził w szeregu.
Nie powiedziałam mu: Nie.
I \ołnierz szedł, i \ołnierz się chwiał
Wtedy ju\ nie mogłam noska zadrzeć w górę,
Jak na wichrze płatek śniegu.
Ludziom w oczy drwić.
Ach, tak pięknie snuł się księ\yc pośród chmur,
14
OdwiÄ…zany plusnÄ…Å‚ jego Å‚odzi sznur
Krzyczały koty, wyły psy
I inaczej nie mogło być.
I szczury gwizdały na gumnach:
I musiałam oddać się bez słowa,
Nie będzie nas Francuz gnębił zły!
Nie mogłam zimną być, zmieniłam serce swe!
To raczej ju\ śmierć i trumna.
Ach, ta noc rozkoszy dała tyle!
I nie mogłam odpowiedzieć: Nie.
15
A kiedy tak przez wioskÄ™ szli,
Kobiety stawały w kupie.
Kłaniają się drzewa. Pełnia lśni.
I wszystko wrzeszczy i tupie.
54 23
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
16 Piosenka Polly Peachum
Krzyczą hura i bywaj zdrów!
Myślałam, gdy byłam niewinna, tak samo
Baby i ksiÄ…dz przy kropidle.
Jak mama za młodych swych dni:
śołnierz zatacza się znów i znów
Sama nie wiem, co robić, jaką dać mam odpowiedz,
Niby pijane bydlÄ™.
Gdy ktoś przyjdzie oświadczyć się mi.
17 Choćby miał forsę,
I kiedy maszerują przez wieś, Był pirsza klasa,
Nikt go zobaczyć nie mo\e, Nawet na codzień czysto nosił się
Jak gdyby \ołnierz przepadł gdzieś I choćby znał nale\ny fason wobec dam,
W grającej, wrzeszczącej sforze... Odpowiedziałabym: Nie.
Wtedy mo\na nawet troszkę noska zadrzeć,
18
Ludziom w oczy drwić.
Nie widać go, bo u wszystkich dróg
Księ\yc mo\e całą noc się snuć,
Ludzie tańcują i skaczą.
Niech do maja czeka na mnie jego łódz,
Mo\e byś z góry ujrzeć go mógł,
Guzik z tego musi być.
Lecz tam tylko gwiazdy patrzÄ….
I choć mogłam oddać się, niestety,
Musiałam zimną być, mieć serce złe.
19
Ach, ta noc tajemnic kryła tyle!
Ale nie zawsze sÄ… gwiazdy i mrok.
Có\, kiedy powiedziałam: Nie.
Czerwienią się wschód rozpali.
Tymczasem \ołnierz wyprę\a krok
Mój pierwszy konkurent pochodził z Kent,
I ginie. Bo tak mu kazali.
A był to solidny człek,
A ten drugi miał w porcie trzy własne okręty,
Trzeci dla mnie z miłości się wściekł.
Choć mieli forsę,
Byli pirsza klasa,
Nawet na codzień ka\dy czysto nosił się
I chocia\ ka\dy znał nale\ny fason wobec dam,
Odpowiedziałam im: Nie.
Wtedy mogłam nawet troszkę noska zadrzeć,
Ludziom w oczy drwić,
Księ\yc mógł się przez noc całą snuć,
Długo mogła czekać na mnie jego łódz,
24 53
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Piosenka dziecięca My jesteśmy Partią
A ci, co nie majÄ… grosika, Ale kim jest Partia?
Na tym świecie có\ mają począć? Czy zasiada w domu z telefonami?
Pozwolić się w grobie pochować, Czy myśli jej są tajne, a decyzje nieznane?
A świat niech się bez nich toczy? Kim jest Partia?
O, nie, gdyby ich nie było, My jesteśmy Partią.
Nie byłoby wcale pieniędzy, Ty i ja, i my wszyscy.
Bo nikt by nie mógł być zdrowy Mieści się ona w twym ubraniu, towarzyszu,
Bez ich chorób i bez ich nędzy. I myśli w twojej głowie.
Tam jest jej dom, gdzie ja mieszkam, tam walczy,
Gdzie atakujÄ… ciebie.
Poka\ nam drogę, którą mamy iść,
A pójdziemy nią tak samo jak ty, ale
Nie chodz bez nas właściwą drogą,
Bez nas jest to
Najkrętszy manowiec.
Nie rozstawaj siÄ™ z nami!
Mo\emy się mylić, a ty mo\esz mieć rację, przeto
Nie rozstawaj siÄ™ z nami!
Nikt nie przeczy,
śe krótka droga jest lepsza od długiej,
Ale gdy ktoÅ› jÄ… zna,
A nie potrafi nam jej pokazać, na co się przyda
Nam jego mądrość?
Bądz mędrcem przy nas!
Nie rozstawaj siÄ™ z nami!
52 25
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Niezwycię\ony napis Pieśń wojenna
W czasie wojny światowej Musi mieć amunicję,
W celi włoskiego więzienia w San Carlo, Kto idzie na krwawe boje.
Pełnego zatrzymanych \ołnierzy, pijaków, złodziei, Znajdą się ró\ni zacni ladzie,
Napisał jakiś \ołnierz-socjalista Którzy dostarczą mu naboje.
Kopiowym ołówkiem na ścianie: Nie ma wojny bez amunicji,
Niech \yje Lenin! Dlatego mieć ją musicie!
Wysoko, w ciemnej celi, zaledwie widać było Wy za nas idziecie walczyć.
Te litery, choć ogromne. My ślemy wam amunicję.
Gdy to ujrzeli stra\nicy, przysłali malarza z kubłem wapna
Narobili kupÄ™ amunicji,
I pędzlem na długiej rączce zamalował ten grozny napis.
Ale brakło im jeszcze wojny.
Ale poniewa\ wapnem wiódł tylko po śladach ołówka,
Postarają się o nią ró\ni zacni ludzie,
Wysoko w celi widnieje teraz wapnem:
Mo\na być o to spokojnym.
Niech \yje Lenin!
Ojczyzna w niebezpieczeństwie!
Dopiero drugi malarz przekreślił to wszystko pędzlem szero-
Synu, idz walczyć do zgonu
kim,
W obronie twych sióstr i matek,
Na parę godzin zniknęło, ale ju\ o świcie,
W obronie ołtarza i tronu!
Gdy wapno wyschło, wystąpił znowu napis:
Niech \yje Lenin!
Wtedy stra\nicy przysłali przeciwko napisowi murarza z no-
\em.
Litera za literą wyskrobywał godzinę chyba,
A gdy skończył, wysoko w celi widniał bezbarwny,
Lecz w murze wyryty głęboko, niezwycię\ony napis:
Niech \yje Lenin!
Teraz więc mur rozwalcie! powiedział \ołnierz.
26 51
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Tego ju\ nikt nie przekręci, Nikt albo wszyscy
Historii nie zmieni siÄ™ bieg. (1934)
Deszcz nigdy nie pada do góry
1
I chyba to nie jest złe.
Niewolników któ\ wyzwoli?
12 Ci, co w nędzy, was usłyszą
Niech krzykacz, co chce, klajstruje, I pomogÄ… towarzyszom,
Tych spraw nie zalepi nikt. ZrozumiejÄ…, co was boli,
Ktoś musi się cofnąć w tej walce, I niewolnik was wyzwoli.
CofnÄ™ siÄ™ ja albo ty!
Albo nikt, albo wszyscy,
Dwa razy dwa jest cztery,
Wszystko albo nic.
Choćbym się uczył sto lat:
Jeden zawsze jest przegrany
Nigdy nie będę wspólnikiem
Karabiny i kajdany
Wroga w walce klas.
Albo nikt, albo wszyscy,
By ciebie i mnie zjednoczyć, Wszystko albo nic.
Nikt nie wynajdzie słów.
2
Deszcz pada z nieba na ziemiÄ™
Któ\ głodnemu poda chleba?
I tyś mój klasowy wróg.
Kiedyś głodny i spragniony
Idz do głodnych, tylko oni
Wska\ą drogę, której trzeba
Głodni głodnym dadzą chleba.
Albo nikt, albo wszyscy,
Wszystko albo nic.
Jeden zawsze jest przegrany
Karabiny i kajdany
Albo nikt, albo wszyscy,
Wszystko albo nic.
50 27
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
3 I oto dlaczego zdziwienia
Kto cię pomści, gdyś pobity? Nigdy nie przejmie nas dreszcz,
Traktowali ciÄ™ jak zwierza, Gdy walÄ… siÄ™ na nas, jak w ziemiÄ™
Z pobitymi siÄ™ sprzymierzaj. Wali siÄ™ z nieba deszcz.
Chocia\ dzielÄ… los banity,
10
PomszczÄ… brata, gdy pobity.
Którego z nas głód zamorzył,
Albo nikt, albo wszyscy, Ten w wielkiej bitwie padł,
Wszystko albo nic. Którego z nas śmierć zabrała,
Jeden zawsze jest przegrany Od kuli morderców padł.
Karabiny i kajdany Kto nie chciał ju\ cierpieć od głodu,
Albo nikt, albo wszyscy, Po tego pluton szedł,
Wszystko albo nic. A kto miał szczękę wybitą,
Ten pewno prosił o chleb.
4
Komu zaÅ› chleb obiecano,
Jaką wyjść z tej nędzy furtą?
Na tego polujÄ… dziÅ›,
Kto sam dać nie mo\e rady,
A kogo w trumnie odnoszÄ…,
Musi przystać do gromady,
Ten prawdÄ™ im cisnÄ…Å‚ w pysk.
Która tych, co są za burtą,
Dziś wyzwoli a nie jutro. A który ich słów o przyjazni
Z powagą wysłuchać chciał,
Albo nikt, albo wszyscy,
Spodziewał się pewnie od deszczu,
Wszystko albo nic.
śe od dziś wspak będzie lał.
Jeden zawsze jest przegrany
Karabiny i kajdany 11
Albo nikt, albo wszyscy, Gdy\ walka klasowa istnieje,
Wszystko albo nic. Cokolwiek nam mówi wróg,
A kto przed tą walką stchórzy,
Tego powali głód.
Jesteśmy wrogami, doboszu,
Daremny twych werbli huk!
Generał, fabrykant i junkier:
Oto klasowy nasz wróg!
28 49
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Tak mówi wróg w walce klas, O miastach
Gdy gada o dobrym czasie,
Pod nimi ścieki wzdłu\ i wszerz
Dla siebie kradnie ten czas.
W nich nie ma nic, a nad nimi dym. I my
śe nagle nam dobrze \yczy, Byliśmy tam. Nie zyskaliśmy nic. Przeminęliśmy
Deszcz w górę nie mo\e lać. Prędko. A one z wolna mijają te\
Jedno, co mo\e, to przestać,
Gdy słońce wyjrzy na świat.
8
Wtem znów ich ujrzałem w pochodzie,
Szli z szumem nowiutkich flag
I wielu z naszych orzekło:
Wygasła ju\ walka klas.
Ujrzałem na czele pochodu
Pysków znajomych rząd,
Słyszałem wrzaski w szeregach
Na stary, kapralski ton.
I cicho wśród flag uroczystych
Deszcz z nieba w ulewę rósł,
I ka\dy z nas moknÄ…Å‚ w ulewie,
Gdy le\ał zwalony na bruk.
9
Ćwiczyli się pilnie w strzelaniu,
O wrogu podnosił się krzyk.
Mówili: wróg za granicą,
Choć wrogiem byliśmy my.
Stoimy sobie naprzeciw
I padniesz ty albo ja.
Gdy przestaniemy was \ywić,
Skończy się wasza gra.
48 29
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
O przychylności świata I oni pomogą wam.
Pracujcie tylko ochoczo,
Na tym pełnym zimnych wichrów świecie
ResztÄ™ ju\ zrobi ktoÅ› sam.
pojawiliście się jako gołe dziecię
Nic nie mieliście, ziąb nękał wasze ciała Dałem się wtedy nabrać,
a\ kobieta wam pieluszkę dała Na kłódkę zamknąłem pysk.
Myślałem: mój deszczu, jak ładnie,
Nikt nie wołał was i nie chciał przecie
śeś z ziemi do góry trysł.
i nie przywieziono was w karecie
Świat miał w nosie was i wasz rodowód 6
a\ za rękę was mę\czyzna powiódł Niedługo potem mówiono:
Rzecz weszła na dobry tor.
W końcu pełną zimnych wichrów ziemię
Zło mniejsze cierpieć wypada,
porzucacie cali w parchach i egzemie
By większe nie przyszło zło.
Prawie ka\dy rozmiłuje się w tym świecie
PrzeÅ‚knÄ™liÅ›my klechÄ™ Brüninga,
zanim parÄ™ garstek ziemi dostaniecie...
By Papen nie przyszedł, lecz wtem
RzÄ…d ujÄ…Å‚ junkier von Papen,
Bo Schleicher był większym złem.
I klecha ster oddał junkrowi,
Generał w junkra szedł ślad.
Poczuliśmy wtedy, jak z nieba
Deszcz przeogromny spadł.
7
A gdyśmy biegli do urny,
Zamknięto fabryki i stąd
Dostaliśmy zapomogę,
A broń wytrącono nam z rąk.
Słyszeliśmy takie ot słówka:
Spokojnie! Ju\ pęka wrzód!
Po ka\dym większym kryzysie
Bywa wszystkiego w bród!
Mówiłem więc towarzyszom:
30 47
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
I wokół poczęto wyć: O trudnościach rządzenia
Musimy wyruszyć na wojnę,
Ministrowie obwieszczajÄ… bez przerwy ludowi
Zbyt ciasno nam w kraju \yć.
Jak trudno jest rządzić. Bez ministrów
Do syta ptasiego mleka
Zbo\e rosłoby w głąb zamiast do góry.
Ochrypły przyrzekał nam głos,
Ani bryłki węgla by się nie wydobyło z szybu
Na\arci bonzowie krzyczeli:
Gdyby nie mądrość kanclerza. Bez ministra
Nie wolno popuścić na włos!
propagandy
A myśmy wierzyli: za chwilę śadna kobieta by nie zaszła w cią\ę. Bez ministra
Ju\ wszystko będziemy mieć. Wojny nie byłoby wojen. A nawet
Lecz deszcz lał wcią\ z nieba na ziemię Czy słońce wzeszłoby nie zatwierdzone przez
I trawÄ™ musieliÅ›my \reć. Führera, jest nader wÄ…tpliwe, a gdyby
Nawet wzeszło, to nie tam, gdzie trzeba.
4
I raptem zmieniło się hasło: Tak samo trudno jest, powiadają nam
Pospolitą budujmy rzecz! Fabryką zarządzać. Bez właściciela
W niej ka\dy jest równy drugiemu, Mury by się przewróciły i maszyny rdza z\arła.
Czy ma, czy nie ma co jeść. Gdyby nawet gdzieś sporządzono pług
I napęcznieli nadzieją, To nie trafiłby on nigdy na pole bez tych słów
Których osłabił głód. przemyślnych
A jeszcze więcej nadziei W których przedsiębiorca się zwraca do chłopów;
Miał syty klasowy wróg. któ\by im uświadomił
śe istnieją pługi? I có\ by się stało
Mówiłem: tu coś się nie zgadza;
Z majÄ…tkiem bez obszarnika? Na pewno by
Zwątpienie mąciło mi myśl.
Tam posiano \yto, gdzie ju\ rosnÄ… kartofle.
Nie jest mo\liwe, by nagle
Deszcz z ziemi do nieba trysł. Gdyby rządzić nie było tak trudno
Zbędne byłyby tak światłe umysły jak
5
Führer. Gdyby robotnik wiedziaÅ‚, jak siÄ™ obsÅ‚uguje
Dano nam kartki wyborcze,
maszynÄ™
A myśmy oddali broń,
A chłop umiał odró\nić pole od stolnicy
Mieliśmy mnóstwo zapewnień
Fabrykant i obszarnik byliby zbędni. Tylko dlatego
Oraz bezbronną dłoń.
śe wszyscy są tacy głupi
Słyszeliśmy: oni ju\ wiedzą
Trzeba mieć tych kilku mądrych.
46 31
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Pieśń o wrogu klasowym
A mo\e tylko dlatego
Tak trudno rządzić 1
śe trzeba się nauczyć kłamstwa i wyzysku? Malcem poszedłem do szkoły,
By słusznych uczyć się praw,
Poznałem, co moje, co twoje,
I czułem, \e coś jest nie tak.
Śniadania nie miałem koledzy
Mieli jedzenia w bród.
I wówczas poznałem wroga:
Był to klasowy wróg.
Pojąłem, dlaczego świat ludzi
Faktów przecina miecz;
Tak ju\ być musi, poniewa\
Na ziemiÄ™ wciÄ…\ pada deszcz.
2
Mówiono do mnie: bądz grzeczny,
A staniesz siÄ™ taki jak my.
Myślałem: có\, będę baranem,
Z barana rzeznik jest zły.
Widziałem, jak poniektóry
Na pasku prowadzić się dał,
Zdziwiony, \e go wraz z nami
Los twardy ściera na miał.
Mnie jednak ju\ nic nie zadziwi,
Wiem, na czym polega rzecz:
Nigdy z ziemi do nieba,
Lecz z nieba wciÄ…\ pada deszcz.
3
Słyszałem, jak bęben zadudnił
32 45
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Masz solidarnym być! Parabola Buddy o płonącym domu
Naszym panom wszak weselej, Gothama, Budda, wykładał
Gdy się z Piotrem kłóci Jan Wiedzę o kręgu po\ądania, w który jesteśmy wpleceni, i pole-
Bowiem dokąd spór nas dzieli, cał
Dotąd panem będzie pan. Wyrzec się wszelkich po\ądań i tak
Bez pragnień wkroczyć w Nicość, którą zwał Nirwaną.
Więc naprzód dą\ i pieśni
Więc zapytali go pewnego dnia jego uczniowie:
Sens oczywisty chwyć!
Czym\e jest Nicość, mistrzu! My wszyscy pragniemy
Czyś głodny, czyli syty,
Wyrzec siÄ™ po\Ä…dania, tak jako nauczasz, ale rzeknij nam,
Sens pieśni nie ukryty
Czy owa Nicość, w którą następnie wkroczymy,
Masz solidarnym być!
Jest taka jak owa Jedność z wszystkim, co stworzono,
Lub gdy kto w wodzie spoczywa, lekki na ciele, w południe,
Niech więc świata proletariat
Prawie bez myśli, gnuśnie w wodzie spoczywa lub w sen za-
Jeden w sercu czuje \ar
pada,
Niezwalczona jego armia
Ledwo czujący jeszcze, \e kołdrę poprawia
Wnet tyranom skręci kark.
Szybko zasypiając, czy więc owa Nicość
Jest takim wesołym dobrym Nic lub czy ta twoja
Więc naprzód dą\ i przy tym
Nicość jest zwyczajnie Niczym, zimnym, pustym i bez znacze-
Zapytaj, co i jak
nia.
Czyś głodny, czyli syty,
Długo milczał Budda, po czym rzekł niedbale:
Pamiętaj, czyje świty
Nie ma odpowiedzi na wasze pytanie.
I czyim światem świat.
Ale wieczorem, skoro odeszli,
Budda siedział jeszcze pod drzewem chlebowym i opowiedział
innym,
Tym, co nie pytali, następującą parabolę:
Niedawno widziałem dom. Płonął. Po dachu
Pełzał płomień. Podszedłem i spostrzegłem,
śe jeszcze ludzie byli w domu. Wszedłem i zawołałem ku
nim,
By szybko wyszli. Ale ludziom
Nie wydawało się spieszno. Jeden zapytał,
Kiedy gorąc i \ar go osmalał,
44 33
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Jak\e tam jest na dworze, czy te\ deszcz nie pada, Pieśń o solidarności
Czyli wiatr tam nie szumi, czyli inny dom nań czeka (1930)
I jeszcze o coÅ› w tym rodzaju. Nie odpowiedziawszy
Razem wszystkie ludy ziemi,
Znowu wyszedłem. Ci, pomyślałem,
Dłonią w dłoń, jak z bratem brat!
Muszą spłonąć, zanim przestaną rozpytywać.
Jutro lÄ…dy jej waszemi,
ZaprawdÄ™, przyjaciele,
śywić będą cały świat.
Komu grunt nie jest jeszcze tak gorący, \e go chętnie
Zamieni na ka\dy inny, ani\eli miałby tu pozostać, temu
Więc naprzód dą\ i pieśni
Nie mam nic do powiedzenia. Tako Gothama, Budda.
Sens oczywisty chwyć!
Jednak\e i my, nie zajęci dłu\ej sztuką znoszenia,
Czyś głodny, czyli syty,
Ile raczej zajęci sztuką nieznoszenia i wiele pomysłów
Sens pieśni nie ukryty
Ziemskiego rodzaju marnujÄ…c i zaklinajÄ…c ludzi,
Masz solidarnym być!
By stracili swoich ludzkich ciemiÄ™\ycieli, sÄ…dzimy, \e my
tym, co
Czarni, biali, kolorowi,
W obliczu wyłaniających się eskadr bombowców kapitału cią-
Dosyć wojen, dosyć bied.
gle zbyt długo pytają,
Gdy siÄ™ ka\dy wprost wypowie,
Jak my to sobie wyobra\amy, jak my to sobie przedstawiamy
Wspólny język znajdzie wnet.
I co z ich skarbonkami i ich niedzielnymi spodniami ma siÄ™
stać po przewrocie
Więc naprzód dą\ i pieśni
Niewiele mamy do powiedzenia.
Sens oczywisty chwyć!
Czyś głodny, czyli syty,
Sens pieśni nie ukryty
Masz solidarnym być!
Wolność! jedna droga do niej,
Razem dÄ…\my do jej bram!
Kto drugiemu skąpi dłoni,
Ten zostanie zawsze sam.
Więc naprzód dą\ i pieśni
Sens oczywisty chwyć!
Czyś głodny, czyli syty,
Sens pieśni nie ukryty
34 43
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Chiński lud kolorowy, czterystamilionowy, z\erało tysiąc Pieśń Frontu Jedności Robotniczej
szczurów,
Człowiek człowiekiem jest i basta,
Bo handlarze otyli przyjaciół zaskarbili panujących za mo-
Więc musi jeść bo skończy zle!
rzem.
Wiadomo słowo nie omasta,
Lecz nastał dzień i działo się inaczej, Z gadania nie wyrośnie chleb.
Bo krzywdy czas był po tysiącu lat skończony,
Więc raz, dwa, trzy
I przyszedł kres cierpieniom, a nad spichrzem i ziemią
I raz, dwa, trzy
Wysoko powiał sztandar, a sztandar był czerwony.
Wznieś, towarzyszu, śpiew!
4 Dla ciebie Front Jedności Robotniczej,
Kiedy zaÅ› my na wschodzie w hitlerowskim pochodzie, przez Bo robotnicza w tobie krew.
wodzów wzięci w jarzmo,
Człowiek człowiekiem jest i kwita,
Grabiliśmy swych braci, jak przykazali kaci, starto nas pod
Więc mu niemiły pański but.
Kaukazem,
Nie chce być sługą paso\yta,
I kto nie poległ razem z czołgami i \elazem, godzinę cierpi
Nie chce, by nad nim świszczał knut.
strasznÄ…,
A ju\ nowych \ołnierzy inny wódz do grabie\y wzywa nowym
Więc raz, dwa, trzy,
rozkazem.
I raz, dwa, trzy
Wznieś, towarzyszu, śpiew!
Lecz nastał dzień i dzieje się inaczej,
Dla ciebie Front Jedności Robotniczej,
Bo krzywdy czas jest po tysiącu lat skończony,
Bo robotnicza w tobie krew.
I przyszedł kres cierpieniom, a nad spichrzem i ziemią
Wysoko wieje sztandar, a sztandar jest czerwony.
Robociarz zaÅ› jest robociarzem,
Więc on ci w rękę wetknie broń!
Wolności drogę ci poka\e
Braterska, robotnicza dłoń!
Więc raz, dwa, trzy,
I raz, dwa, trzy
Wznieś towarzyszu śpiew!
Dla ciebie Front Jedności Robotniczej,
Bo robotnicza w tobie krew.
42 35
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Pieśń handlarza Pieśń o przyszłości
Ry\ tu rośnie, w dole rzeki, 1
W prowincjach górskich trzeba ludziom ry\u. Byli mo\ni carowie, rosyjscy monarchowie, co rządzili szero-
Gdy ry\ zmagazynujemy, ko
Wtedy dla nich ry\ zdro\eje. I siedzieli na tronach w brylantowych koronach, i kark ludu
Ci, co ciÄ…gnÄ… barki z ry\em, deptali,
Jeszcze mniej ry\u dostaną. Mieli złote karety, jedli ptasie pasztety, widziało ludzkie oko,
Wtedy dla mnie ry\ stanieje. śe krwawili niewinni, a chłostali ich inni i carowie się śmiali.
Có\ to jest właściwie ry\?
Lecz nastał dzień i działo się inaczej,
Gdybym wiedział, co to ry\! Bo krzywdy czas był po tysiącu lat skończony,
Gdybym wiedział, kto to wie! I przyszedł kres cierpieniom, a nad spichrzem i ziemią
Ale nie wiem, co to ry\, Wysoko powiał sztandar, a sztandar był czerwony.
Tylko cenÄ™ jego znam.
2
Zima idzie, ludziom trzeba ubrań, śyli w Polsce hrabiowie, ksią\ęta i panowie i pycha ich nadę-
Trzeba więc kupować bawełnę ła,
I bawełnę chować dla siebie. Bogactwem się chełpili i wojny prowadzili, i szła husaria
Gdy chłód przyjdzie, zdro\eją ubrania. gniewna,
Tkalnie płacą za wielkie płace, Lecz brakło panom męstwa i nie było zwycięstwa, i wnet Pol-
A bawełny w ogóle jest za du\o. ska zginęła,
Có\ to jest właściwie bawełna? A chłopi wlekli pługi i minął wiek i drugi, i pługi były z drew-
na.
Gdybym wiedział, co to bawełna!
Gdybym wiedział, kto to wie! Lecz nastał dzień i działo się inaczej,
Ale nie wiem, co to bawełna, Bo krzywdy czas był po tysiącu lat skończony,
I znam tylko cenę jej. I przyszedł kres cierpieniom, a nad spichrzem i ziemią
Wysoko powiał sztandar, a sztandar był czerwony.
Człowiekowi trzeba za du\o \arcia
I dro\eje przez to człowiek. 3
By \arcie uwarzyć, ludzi trzeba. Mieli w Chinach handlarze, nieprawi gospodarze, wojsko
Kucharz opłaca się taniej gotuje. głodnych piechurów,
Przez tych \arłoków znów jadło dro\sze. Byli syci, otyli i pracą się brzydzili, a lud słu\ył w pokorze.
36 41
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Cnota, wielkość wspólne dzielą losy A ludzi w ogóle jest za mało.
Przemijają! szkoda o nich pleść. Có\ to jest właściwie człowiek?
Bo kto widzisz głodny jest i bosy,
Gdybym wiedział, co to człowiek!
Ten ma cnotę prawdę mówiąc gdzieś,
Gdybym wiedział, kto to wie!
Bo nie cnota, ale pieniądz da głodnemu jeść.
Ale nie wiem, co to człowiek,
Małoduszność wiedzie w \yciu prym.
Tylko cenÄ™ jego znam.
Gdy poczciwiec raz powąchał złoto,
Szczęście i dobrobyt znalazł właśnie w nim.
Temu zaś, kto zawarł pakt z niecnotą,
Patrz z komina bucha dym!
Znowu w cały ludzki rodzaj wierzy ten i ów.
Człowiek, proszę państwa, stworzon na najlepszą modłę!
Przekonanie rośnie, panie, nie potrzeba słów,
Serce rośnie, dusza rośnie i jak ju\ dowiodłem,
Zaraz widać kto na siodle, widać, kto pod siodłem
I dopiero teraz prawo prawem będzie znów!
40 37
Bertolt Brecht Wiersze wybrane Bertolt Brecht Wiersze wybrane
Pieśń kupca Pieśń o o\ywczym działaniu pieniądza
Kto silny, walczy, kto chory, zdycha Nisko pieniądz ceni się na świecie,
I tak być powinno. Jednak świat jest zimny, gdy go brak.
Mocnym pomaga się, słabszych się spycha Gdy się zjawi to wiadomo przecie\,
I tak być powinno. śe od razu wszystko zmienia smak.
Kto pada, temu dołó\ kopniaka Co dopiero wszystko złe jak wiecie
Bo tak być powinno. Nagle radość wszędzie wiedzie prym.
Wroga kto pobił, ten \re dziś prosiaka Co zmartwiałe dziś się w słońcu mieni.
Bo tak być powinno. Ka\dy gardło ma ju\ zapchać czym,
Kucharz po bitwie zmarłych nie liczy Znów horyzont w ró\ach i czerwieni
I tak być powinno. Patrz z komina bucha dym!
Czym większa rzeznia, tym więcej zdobyczy
Wszystko nagle siÄ™ odmienia, spojrzyj tu czy tam,
I tak być powinno.
Serce w piersiach ci trzepoce, jakby było ptakiem
Co cham uszarpał, to pan pcha w \ołądek
Wzrok sokoli, brzuch do woli, kapelusz na bakier.
I tak być powinno.
Bo to człowiek, moi drodzy, dziś ju\ nie ten sam.
Ten dobry, komu dobrze siÄ™ wiedzie
Bo tak być powinno.
Co tu gadać! Wierzcie, \e są w błędzie
A zły to taki, co ciągle w tej biedzie
Ci, co mają zły o forsie sąd.
Bo tak być powinno.
Był urodzaj có\ posucha będzie,
Skoro tylko wyschnie dobroczynny prÄ…d!
Ka\dy coÅ› porywa, diabli wiedzÄ… skÄ…d,
Chocia\ wczoraj było tyle pełnych kies.
Komu głód nie dopiekł godzi się ze światem,
Inny szczerzy zęby niby wściekły pies
Ojciec wali matkÄ™, siostra drze siÄ™ z bratem,
Patrzcie, patrzcie dym w kominie zczezł!
Diabli wzięli śmiech i humor, wiatr wesołość zmiótł
Ka\dy sobie rzepkę skrobie coraz w świecie podlej.
Któ\ by tam był teraz szkapą, ka\dy chce być w siodle
I nie serce nosi w piersi ale zimny lód.
38 39
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Bertolt Brechtls bertolt brecht leben?s galilei(volumen)Brecht, Bertolt Die Ausnahme und die Regel (Ein Lehrstück)Brecht, liryka z czasów amerykańskichwięcej podobnych podstron