opracowane tezy z historii Kościoła, 14


Francja i Kościół

Francja była w tym czasie jednym z najpotężniejszych państw Europy i jednym z jej najludniej szych krajów (ok. 27 mln mieszkańców). Miała charakter państwa stanowego, w którym rozróżniano trzy stany: duchowieństwo, szlachtę i resztę ludzi wolnych w miastach i na wsiach (stan trzeci). Sytuacja społeczna i ekonomiczna każdego stanu, szczególnie jednak trzeciego była złożona. Wśród duchowieństwa, podobnie jak wśród szlachty, nieliczni posiadali wielkie latyfundia, byli zaś i tacy, którzy cierpieli niedostatek, albo żyli na poziomie chłopów.

Mieszczaństwo, zróżnicowane ekonomicznie bardziej od szlachty i kleru, składało się z czterech grup: najbogatszej burżuazji zajmującej się wielkim handlem z Bliskim Wschodem i koloniami, bogatych kupców i przemysłowców, średnio zamożnych urzędników, którzy faktycznie kierowali państwem, oraz grupy wykonującej wolne zawody: adwokatów, lekarzy, nauczycieli, literatów, dziennikarzy, uczonych Grupy te przeżywały najsilniej niezadowolenie z przywilejów szlachty i duchowieństwa. Oprócz nich było jeszcze drobnomieszczaństwo (ok. 3 mln ludzi), jak rzemieślnicy i sklepikarze, oraz niemniej liczny (ok. 2,4 mln) proletariat miejski, z którego najbardziej pokrzywdzonymi czuli się robotnicy powstającego przemysłu. Ludność wiejska była podobnie zróżnicowana We względnym dostatku żyła tylko część chłopów, jedna trzecia cierpiała nędzę, inni zaś wegetowali w ciężkich warunkach. Potrzeba zmian w sytuacji stanu trzeciego istniała od pewnego czasu w świadomości niektórych przedstawicieli duchowieństwa i szlachty Wzrosła zaś, gdy obok idei Oświecenia zjawił się kryzys ekonomiczny, a rząd wykazał nieudolność w jego rozwiązaniu. Kryzys ten narastał od 1774 roku, gdy doszło do rozruchów z powodu podwyższenia podatku w związku z wojną siedmioletnią. Stał się nie do zniesienia na skutek nieurodzaju w 1788 roku. Na przednówku następnego roku pojawił się głód w niektórych częściach kraju, chleb zaś osiągnął ceny nie notowane przez ostatnich sto lat. Władza królewska nie potrafiła zaradzić potrzebom społeczeństwa. Ludwik XVI (1774-1792) był słabym władcą, niezdecydowanym i ulegającym wpływom żony, Marii Antoniny, bardziej niż on inteligentnej, ale płochej i lubiącej zabawy. Ministrowie (Charles Alexandre de Calonne) przygotowali program wyjścia z kryzysu, natrafili jednak na opozycję notabli, którzy nie dostrzegali tragizmu sytuacji. Kościół, którego przedstawiciele brali udział w zebraniach notabli, był ściśle związany z państwem, jak w

wszystkich krajach katolickich. Znajdował się wszakże w nieco specyficznej relacji do monarchii francuskiej z powodu gallikanizmu, którego artykuły z 1684 roku nie miały wprawdzie mocy obowiązującej, ale istniał w mentalności i poglądach monarchy, wielu świeckich i pewnej części kleru. Prawny stosunek króla do Kościoła określał przestarzały konkordat z 1516 roku, który zezwalał mu na obsadzanie większości biskupstw, opactw i prebend kapitulnych. Przez to monarcha miał decydujący wpływ na skład duchowieństwa wyższego, ono zaś zyskując od niego nowe przywileje, czuło się związane z domem panującym silniej niż z papieżem.

Wyznanie katolickie było jedynie uznaną i prawnie chronioną przez państwo religią (przywilej polityczny). Tolerancja religijna, zapoczątkowana już w krajach anglosaskich i niemieckich, była w Francji stale tylko postulatem filozofów i publicystów, gdyż wielu utożsamiało ją z ateizmem. Rewolucyjne hasło wolności i równości było więc chwytliwe dla ludzi innych wyznań i religii.

Francuskie duchowieństwo Kościół we Francji dzielił się na 135 diecezji, zachowujących na ogół od średniowiecza swoje granice, stąd bardzo zróżnicowanych co do wielkości terytorium i liczby wiernych. Kler liczył około 50 tysięcy kapłanów w pracy parafialnej, nadto około 17 tysięcy prebendariuszy, którzy nie mieli wielu zajęć. Zakonników było co najmniej 23 tysiące, zakonnic - 35 tysięcy. Na podstawie posiadanych przywilejów prawnych i ekonomicznych duchowieństwo tworzyło osobny stan. Jego delegaci gromadzili się co 5 lat na Zgromadzeniu Generalnym Kleru, którego generalna agentura (Agence generale) działała w Paryżu. Biskupowi z Autun, Maurioe'owi de Talleyrand-Périgord, udało się przekształcić ją (1780-1785) w rodzaj stałego ministerstwa do spraw duchowieństwa. Duchowieństwo posiadało przywilej ekonomiczny, lecz władze skarbowe coraz bardziej ingerowały w jego sprawy materialne. Niemniej stanowiło ono siłę gospodarczą z racji posiadanych majątków ziemskich, które choć nierównomiernie rozłożone w poszczególnych prowincjach, obejmowały wszakże 10% całej ziemi uprawnej, łąk i lasów, dostarczając rocznie 100 mln liwrów dochodu, niezależnie od dziesięcin. Uciążliwość dziesięcin wywoływała nieraz (od 1770) lokalne bunty chłopów. Duchowieństwo dobrowolnie składało państwu świadczenia w wysokości 4 milionów rocznie. Łożyło nadto na opiekę społeczną (dobroczynność) i na utrzymanie szkół i nauczycieli. Były to poważne wydatki, zwłaszcza w okresie wzrastającej dewaluacji.

Działalność religijna i społeczna duchowieństwa dawała mu stale jeszcze wielki wpływ na społeczeństwo, chociaż jego część krytycznie odnosiła się do uciążliwych posiadaczy, za jakich często uważano zakonników i kanoników.

Nowe idee filozofów i masonów wpływały przede wszystkim na warstwy wykształcone, lecz przez nie

także na prosty lud. W niektórych częściach kraju pewna liczba wiernych zaniedbywała wielkanocny

obowiązek, ogólnie jednak ludność sprawiała wrażenie pobożnej i przywiązanej do Kościoła.

Mało znany jest stan duchowieństwa parafialnego, gdyż publicystyka przedrewolucyjna zajmowała się najwięcej krytyką i ośmieszaniem zakonników, którym wytykano lenistwo, zachłanność i niemoralność. W klasztorach zdarzały się wypadki zakonników bez powołania, których do życia zakonnego pchały rodziny. Niektórzy z nich czytali filozofów i ulegali modnym schematom myślowym, dalekim od ascetycznych i mistycznych nurtów. Osłabione życie zakonne prowadzono w opactwach, którymi zarządzali mianowani przez monarchę opaci komendatoryjni. W 1789 roku było ich 625 na około 740 wszystkich opactw. Zdawano sobie sprawę, że klasztory wymagają reformy, bo istniał kryzys niedostosowania ich do duchowych i moralnych potrzeb epoki, lecz działająca (1766-1768) Komisja do spraw zakonów niewiele uczyniła.

Wyższe duchowieństwo: biskupi, opaci, członkowie kapituł, nie dostrzegało potrzeby reformowania życia kościelnego i nie czyniło o nie starania. Biskupi bowiem w większości prowadzili poprawne życie i wypełniali obowiązki na miarę czasu, lecz pochodzenie ze stanu szlacheckiego naznaczało ich swoistymi zaletami i wadami. Posiadali więc znaczną wiedzę ogólną, zwłaszcza z modnych nauk, odpowiednio do swej warstwy, a nie dostawało im teologicznego wykształcenia. Starali się podołać wymaganiom stanowym co do wysokości stopy życiowej, a że dochodowość się obniżała, czynili starania o nowe przywileje i uprawiali kumulację beneficjów. Pozostając w kontaktach ze swoim środowiskiem stanowym, brali udział w dyskusjach salonowych i sprawiali wrażenie ludzi światowych albo nawet nimi byli. Kler parafialny pochodził w większości z stanu trzeciego, ale więcej z mieszczaństwa niż z chłopstwa. Miał on z kolei zalety i przywary swego stanu. Nieraz z niechęcią odnosił się do magnackiego splendoru hierarchów. Największym jego niedomaganiem był niski poziom pastoralny i teologiczny. Chwytliwe więc stawały się takie teorie, jak głoszona przez Richera, że kapłani są następcami 72 uczniów Pana Jezusa i biskupi powinni współdziałać z nimi kolegialnie. Tej grupie kleru odpowiadała rewolucyjna idea równości. O niższym duchowieństwie w Nancy mówi się, że prowadziło klasową walkę z hierarchią.

Duchowni i Zgromadzenie Narodowe

Zwołane przez Ludwika XVI Stany Generalne składały się z przedstawicieli trzech stanów. Duchowni

jednak wchodzili do niego nie tylko jako przedstawiciele swego stanu, ale również jako deputowani pozostałych stanów, zwłaszcza stanu trzeciego. Swój stan duchowny reprezentowało 296 deputowanych, w tym 47 biskupów, 23 opatów, 6 wikariuszy generalnych, 12 kanoników i aż 208 plebanów. Stało się tak dzięki przedwyborczemu regulaminowi, który wydał król, zalecając wybór pasterzy, będących blisko ludu i znających jego problemy. Wielu z wybranych deputatów stanu duchownego przybyło do Wersalu z pragnieniem reformy nie tylko państwa, ale i Kościoła. Ich wyborcy dali temu wyraz, gdy w przygotowanych wykazach skarg i postulatów (les cahiers des doleances) skarżyli się na bogactwo i tryb życia biskupów, domagali się ograniczenia ich władzy, skasowania bezużytecznych klasztorów i ograniczenia sum pieniędzy, wysyłanych do Rzymu.

Duchowni pomagali stanowi trzeciemu w zrozumieniu jego społecznej roli. Klasyczną stała się broszura deputowanego z stanu trzeciego, kanonika z Chartres, Emmanuela Josepha Sieyesa, zatytułowana “Czym jest stan trzeci?” Pytała i odpowiadała: “Czym jest? - Jest wszystkim! Czym był dotychczas w zakresie politycznym? - Był niczym! Czego domaga się? - By nastąpiła zmiana!”

Stany Generalne miały wyznaczony przez króla jeden cel: ustalić nowe podatki, bo deficyt państwa wynosił 400 milionów franków. Po uroczystym otwarciu posiedzenia zdobył się stan trzeci na pierwszy czyn rewolucyjny, gdyż wbrew woli monarchy domagał się wspólnych obrad z pozostałymi stanami i na wniosek Sieyesa ogłosił się (17 VI) Zgromadzeniem Narodowym, ponieważ reprezentował 96% całego narodu. Drugim czynem rewolucyjnym, gdy straż królewska nie chciała dopuścić ich do sali obrad, była (20 VI) przysięga wielu członków Zgromadzania Narodowego, że będą zbierać się wszędzie, gdzie na to pozwolą okoliczności, dopóki nie zostanie ustanowiona konstytucja królestwa. Poparcia temu udzieliła większość deputowanych duchownych, król więc zgodził się na wspólne działanie stanów. Zachęcone tym zwycięstwem Zgromadzenie ogłosiło się (9 VII) Zgromadzeniem Narodowym Konstytucyjnym (Konstytuantą) do uchwalenia, w zgodzie z królem, nowego ustroju politycznego państwa. Chwiejny król nie chciał jednak do tego dopuścić i zaczął ściągać wojsko pod Wersal. Odebrano to jako chęć cofnięcia wprowadzonych już zmian, urządzono więc demonstracje w Paryżu i poszukiwano broni dla gwardii mieszczańskiej. Spodziewano się znaleźć ją w koszarach Inwalidów i w Bastylii, gdzie było tylko siedmiu więźniów i 125 żołnierzy. Gdy tłum wraz z gwardią mieszczańską wtargnął do Bastylii, załoga krótko się broniła, a jej komendant zgodził się na kapitulację. Podniecony tłum, nie zważając na warunki kapitulacji, zabił komendanta i sześciu żołnierzy.

Zdobycie Bastylii (14 lipca), która była symbolem absolutyzmu królewskiego, uznano za bohaterski

czyn rewolucyjny, już nie deputowanych, tylko ludu paryskiego. Nazajutrz zaczęto ją burzyć, a rozruchy przeniosły się prawie do wszystkich miast. Niszczono w nich cytadele, arsenały, koszary, usuwano dotychczasowych urzędników, tworzono stałe komitety rewolucyjne i organizowano gwardię narodową. O wiele radykalniejszy był bunt chłopów, podnieconych wielkim strachem, że szlachta chce posłużyć się bandami rozbójników, by ich zmusić do spokoju i płacenia świadczeń. Sami więc napadali na zamki i dwory. Doszło do spalenia niektórych z nich i mordowania panów.

Konstytuanta i kler

Zgromadzenie Narodowe nie widziało możliwości stłumienia buntu chłopów silą, przyjęło więc (4 VIII) niespodziewany wniosek wicehrabiego Ludwika de Noailles o zniesienie ciężarów feudalnych. Uchwalo no więc przy aprobacie deputowanych duchownych zniesienie niewoli chłopów (servage), zniesienie sądownictwa feudalnego, usług osobistych chłopów, prawa panów do polowania na gruntach chłopskich oraz przywilejów podatkowych szlachty i duchowieństwa. Według wniosku deputowanego duchownego Hemumego Gregoire'a zniesiono płacenie do Rzymu annat, a duchowni zrzekli się kumulacji beneficjów. Arcybiskup Paryża zaproponował odśpiewanie dziękczynnego Te Deum i podpisał wszystkie uchwały. Było to nie tylko zniesienie ustroju feudalnego, ale też dotychczasowych podstaw ekonomicznych Kościoła. Zgromadzenie zapowiedziało więc, że zajmie się sprawą funduszów na służbę Bożą, na utrzymanie sług ołtarza i na pomoc dla biednych. Do rozwiązania tego problemu powołano (12 VIII) Komisję kościelną. Dramatyczny wzrost w kraju kryzysu ekonomicznego uaktualnił dawno przez jurystów i ekonomistów wysuwany postulat przejęcia dóbr kościelnych na rzecz państwa. Debaty trwały trzy tygodnie. Deputowani z kleru, nawet bardzo postępowi, jak Herari Greoire, mieli teraz opory z popieraniem przygotowywanej

ustawy. Decydowała u nich obawa przed wyznaczeniem duchownym państwowej pensji na utrzymanie,

przez co staliby się urzędnikami, zależnymi od państwa. Zadecydowała przekonywająca mowa

deputowanego, biskupa z Autun, Charles-Maurice'a de Talleyrand. Potrzeba pieniędzy dla państwa, bardziej niż idea sekularyzacji zadecydowały, ze 510 głosami przeciw 346 przyjęto upaństwowienie majątków kościelnych, wyznaczenie duchownym stałej pensji (najmniej 1200 liwrów) i przejęcie przez państwo troski o biednych.

Sprzedaż dóbr kościelnych rozpoczęto już w następnym miesiącu. Ich kupowanie nie stanowiło z początku problemu sumienia. Wzrastał wszakże stopniowo nacisk, w niektórych rejonach kraju bardzo silny, by katolicy wstrzymali się od nabywania czarnych dóbr. Niektórzy, szczególnie duchowni francuscy na emigracji, uznali to za świętokradztwo. Zakony straciły swoje majątki, powstał więc kolejny problem utrzymania zakonników i zakonnic. Spotęgowano propagandę haseł Oświecenia, że śluby zakonne sprzeciwiają się prawom człowieka. Konstytuanta zaś dekretem z 13 lutego 1790 roku zakazała składania ślubów wieczystych i zniosła wszystkie zakony o takich ślubach, o ile nie zajmowały się szkolnym nauczaniem lub pielęgnowaniem chorych. Zakonnikom

i zakonnicom dano możliwość powrotu do stanu świeckiego i uzyskania pensji państwowej albo zamieszkania w określonych klasztorach z zapewnionym utrzymaniem do śmierci. Z pierwszego

skorzystała znaczna liczba zakonników, natomiast zakonnice deklarowały na ogół wierność swoim ślubom i pozostały w klasztorach. U duchowieństwa te akty prawne wywołały zaniepokojenie, zwłaszcza że w Paryżu doszło wśród ludu do antyklerykalnych wystąpień rewolucjonistów. Duchowni wszakże nie ujawniali wrogości wobec dotychczasowej kościelnej polityki Konstytuanty, która ze swej strony nie dążyła do rozdziału Kościoła od państwa, lecz do związania go z zmianami rewolucyjnymi, nakazując (23.02.1790) w wszystkich parafiach ogłaszanie z ambon swoich zarządzeń. Stopniowo jednak duchowni popierający Konstytuantę doznawali coraz większych rozczarowań, gdy ona zajęła się porządkowaniem spraw religijnych, które nie należały do jej kompetencji. Drażliwy stał się problem prawnego statusu niekatolików. Z okazji dekretu o prawach człowieka powiedziano ogólnikowo, że nikt nie może być niepokojony z powodu swoich przekonań, w tym także przekonań religijnych. Demonstrowanie jednak przez protestantów ich kultu wywołało szczególnie na południu Francji wrogie wystąpienia katolików, którzy często uznawali ich za inicjatorów i głównych zwolenników rewolucyjnych poczynań. W Paryżu z kolei demonstracje katolików wydawały się być wzrostem sił kontrrewolucyjnych, tym bardziej że postawili oni przez deputowanego, kartuza Dom Gerle'go wniosek o uznanie katolicyzmu za religię państwową. Gdy Konstytuanta odrzuciła wniosek, wielu katolików przyjęło to za narodowe odejście od wiary przodków. W tym napięciu przygotowano ustawę o prawnym statusie Kościoła we Francji.

Konstytucja cywilna kleru

Jej przygotowanie Konstytuanta powierzyła Kościelnej komisji, lecz w składzie zmienionym na korzyść elementów gallikańsko-jansenistycznych. Jako założenie przyjęto zmniejszenie liczby kleru, co starano się osiągnąć przez badanie społecznej przydatności każdego duchownego i wprowadzenie oszczędności w wydatkach na jego utrzymanie. Ideologicznie podbudowano to nawrotem do Kościoła starochrześcijańskiego, gdy nie był strukturalnie rozbudowany. Negowano więc istnienie kapituł i zakonów. Po dwóch miesiącach debat i ostrych polemikach w prasie ogłoszono (12.07.1790) Konstytucję cywilną kleru. Ustawa wprowadzała trzy zasadnicze zmiany: nowy podział diecezji, nowe zasady obsadzania stanowisk kościelnych, nowy sposób uposażenia duchownych.

Diecezje dostosowano do granic departamentów, zostawiając tylko 83 (w tym 10 arcybiskupstw), a 52 znosząc. Zmniejszono też liczbę parafii, które miały odpowiadać obwodom administracyjnym państwowym i liczyć nie mniej niż 6000 mieszkańców.

Biskupstwa i parafie miały być obsadzane przez wybór. Powierzono go ustalonym korporacjom wyborczym według schematu państwowego. Kanoniczną instytucję biskupów przekazano metropolitom. Odrzucono konfirmację przez papieża, którego biskupi mogli jedynie powiadomić o swoim wyborze na znak jedności wiary i wspólnoty. Władzę biskupów ograniczała rada kapłańska (Conseil des pretres). Biskupi, proboszczowie i wikariusze, bo jedynie te grupy duchownych pozostawiono, mieli otrzymywać wynagrodzenie od państwa. Spełnianie zaś wszelkich funkcji religijnych miało być bezpłatne. Warunkiem otrzymania uposażenia było zachowanie rezydencji.

Konstytucja nie była dziełem ludzi niewierzących, lecz przygotowali ją ci, którzy byli przekonani, że duchowni spełniają pierwszą i najważniejszą funkcję społeczną. Jej zasady odpowiadały ideom gallikańskim i nie były same w sobie rewolucyjne. Zwyciężyły też w nich dawne zakusy jurystów, by życie kościelne stanowiło część działalności państwowej. Kościół uczyniono więc instytucją państwową, o charakterze zbliżonym najbardziej do służby policyjnej. Była to laicyzacja, ale gorsza niż odłączenie państwa od Kościoła, gdyż wówczas zlaicyzowane byłoby państwo, przez nią zaś zlaicyzowany został Kościół. Pierwsze zastrzeżenie, wysunięte przez trzydziestu zasiadających w Konstytuancie biskupów, z wyjątkiem Talleyranda i Gobela, mówiło o wprowadzaniu zmian w dziedzinie religijnej bez współdziałania Kościoła. Niektórzy deputowani duchowni sądzili wszakże, iż uzyska się papieską aprobatę, dlatego radzili królowi uznać ustawę. Ludwik XVI wyraził zgodę (22 VII), lecz nazajutrz otrzymał (a także dwaj arcybiskupi) poufne brewe Piusa VI, że Konstytucja cywilna kleru jest schizmatycka. Król starał się papieżowi

wyjaśnić konieczność jej przyjęcia właśnie po to, aby uniknąć schizmy, a naciskany przez radykałów podpisał ją 24 sierpnia. W Rzymie domagano się opinii biskupów francuskich, którą zredagował pojednawczo nastawiony arcybiskup z Aix, Jean de Boiseglin, a podpisali prawie wszyscy biskupi. Wyjaśniając że ich pragnieniem było i jest uniknięcie schizmy, uznali, iż do papieża należy decyzja co do przyjęcia lub odrzucenia Konstytucji. Papież, niestety, opublikował swą decyzję z wielkim opóźnieniem (10.03.1791), a wydarzenia we Francji następowały szybko po sobie. Jedno z nich: śmierć biskupa z Quimper (30.09.1790) skłoniła Konstytuantę do wydania nakazu, by następcę wybrano według wymogów Konstytucji cywilnej. Kolegium wyborcze departamentu powierzyło (31 X) biskupstwo deputowanemu, plebanowi Louis-Alexandre'owi Expiliy, który dotąd przewodniczył Komisji kościelnej. W opinii katolików jego wybór był nowym dowodem na ignorowanie władzy papieża, wzmogła się więc ich opozycja przeciw samej Konstytucji.

Schizmatycki Kościół konstytucyjny

Konstytuanta, zaniepokojona wzrastającą opozycją, zażądała (dekrety z 27.11. i 26.12.1790) od wszystkich księży, piastujących uznane przez państwo stanowiska kościelne, by wobec urzędników złożyli przysięgę, że będą wierni państwu, prawu i królowi oraz zachowają z wszystkich swych sił Konstytucję cywilną. Odmowę złożenia przysięgi uznano za zrzeczenie się urzędu (kapłani dymisjonowani), a sprawców niepokoju postanowiono pozywać przed sąd.

Ku powszechnemu zaskoczeniu złożenia przysięgi odmówiły dwie trzecie duchownych deputowanych.

Była wśród nich większość biskupów. Siedmiu jednak, w tym Talleyrand i Gobel, znalazło się w jednej trzeciej deputowanych, która złożyła przysięgę. Deputowany Gregoire, zanim to uczynił, powiedział z trybuny, że stoi nieugięcie przy zasadach katolicyzmu, lecz w Konstytucji nie znajduje niczego, co mogłoby obrażać święte prawdy, w które winno się wierzyć i ich nauczać. Wbrew stanowisku Gregoire'a, w ostatnim dniu przeznaczonym na złożenie przysięgi (4.01.1791) uczyniło to tylko dalszych czterech deputowanych duchownych, choć na zewnątrz odzywały się okrzyki o wieszaniu na latarniach tych, którzy jej nie złożą.

Z kleru parafialnego w niektórych regionach kraju (Wandeia, Alzacja) 80-90 procent nie złożyło przysięgi, a przeciętnie w skali całego kraju prawie połowa duchownych. Część składających czyniła publicznie pewne zastrzeżenia, urzędnicy zaś w milczeniu je przyjmowali.

Odmawiającym przysięgi (refractaires) starano się odbierać urzędy, powierzając je tym, którzy ją złożyli (księża konstytucyjni). Dla władzy rewolucyjnej problem stanowiło przede wszystkim obsadzenie wakujących biskupstw, gdyż żaden metropolita nie chciał nowo wybranym biskupom konstytucyjnym udzielić sakry i instytucji. Konstytuanta postanowiła więc (dekret z 15.11.1790), że wybrany biskup ma w takim przypadku zwrócić się do władzy departamentalnej, a ona wskaże mu biskupa, który sakry udzieli. Z siedmiu biskupów w Konstytuancie, którzy złożyli przysięgę, tylko jeden, Talleyrand, zgodził się na udzielenie sakry (24.02.1791) dwom konstytucyjnym elektom. Uczynił to w kaplicy Luwru, opuszczając podczas ceremonii liturgicznych dwa elementy: odczytanie papieskiej bulli konfirmacyjnej, bo Konstytucja cywilna zabraniała o nią się starać, oraz złożenie przysięgi wierności papieżowi. Był to pierwszy widomy znak schizmy. Wkrótce Gobel, powołany przez państwo na arcybiskupa Paryża, wyświęcił w podobny sposób trzydziestu sześciu

dalszych biskupów. Pius VI dopiero po tych wydarzeniach potępił Konstytucję cywilną kleru i ogłosił takie święcenia biskupie za świętokradzkie. Wielu duchownych konstytucyjnych odwołało teraz swoją przysięgę. Dla innych duchownych nie było jasne, że dopuścili się schizmy. Wychodzili bowiem z założenia, że chrześcijaństwo jest religią wolności i braterstwa, zmiany zaś rewolucyjne we Francji przyczyniły się do ewangelijnej odnowy życia. Poglądy te głosił przede wszystkim pleban Henri Gregoire, który był w Konstytuancie deputowanym, a od 1791 roku został konstytucyjnym biskupem w Blois. Katolicy byli często zdezorientowani, bo nie znali się na problemach jurysdykcyjnych, nie chwytali więc różnicy między jednymi duchownymi a drugimi. W miastach, gdzie duchownych było więcej, zaczęto szybciej dzielić księży na rewolucyjnych i dobrych. Odmawiano przyjmowania posługi religijnej od pierwszych.

Konstytuanta nabyła więc rozeznania, że nie uda się jej wprowadzić kleru konstytucyjnego w całej Francji. Próbowała więc zalegalizować istnienie kapłanów odmawiających przysięgi. Mogli odprawiać msze w kościołach parafialnych, ale nie było im wolno głosić kazań, udzielać chrztów i błogosławić małżeństw. Takie postawienie sprawy nie zadowoliło ani jednych duchownych, ani drugich. Napięcie wzrastało, władza więc postanowiła środkami administracyjnymi zlikwidować opozycję kleru, w której radykałowie widzieli działanie kontrrewolucyjne. Zaczęło się prześladowanie.

Pius VI i rewolucja

W Rzymie śledzono francuskie wydarzenia rewolucyjne z niepokojem. Nie posiadano jednak dobrego

rozeznania, gdyż francuscy emigranci-uciekinierzy przekazywali jednostronne informacje, a niezbyt dokładnych dostarczał przedstawiciel Francji, kardynał Francois Bernis. Pocieszano się skrywanym przekonaniem, że rewolucja jest zjawiskiem przejściowym. Papież nie był więc skory do działania, tym bardziej że darzył zaufaniem króla Ludwika XVI i swoimi wystąpieniami nie chciał utrudniać mu podejmowania decyzji, a może już wówczas obawiał się pchnąć przez to Francję na drogę schizmy. Przypuszcza się nadto, że wstrzymywał go lęk przed utratą posiadłości w Francji (Awinion i Venaissin), w których podekscytowana rewolucją ludność występowała przeciw jego rządom i nie dała się uspokoić ogłoszoną amnestią.

Na wieść o zniesieniu (12.02.1790) ślubów zakonnych wystąpił papież na tajnym konsystorzu z dość

ostrym przemówieniem, w którym odrzucał nawet Deklarację Praw Człowieka, ale kardynałowi Bernis

nie pozwolił przekazać tekstu do Paryża. Potrzeba, a potem nawet konieczność wyraźnego zajęcia stanowiska wystąpiła w 1790 roku, gdy wydano Konstytucję cywilną kleru. Papież jednak nie wierzył, by król ją zatwierdził. Gdy to się stało, ponowił tylko (22.09.1790) swe napomnienia, wstrzymując się od potępienia, być może dla uniknięcia większego zła. Zwrócił się wszakże do biskupów francuskich o opinię, wskutek czego biskup Boisgelin opracował w imieniu deputowanych w Konstytuancie Exposition des principes sur la Constution du Clerge i opublikował ją przy końcu października 1790 roku z podpisami 30 biskupów, deputowanych. Wyjaśnienie kończyło się zapewnieniem: chcemy uniknąć schizmy, chcemy zastosować wszystkie środki mądrości i miłości,

by uniknąć niepokojów, których wynikiem może być opłakiwania godny rozłam.

Wydarzeniem, które skłoniło papieża do wyraźnego potępienia Konstytucji cywilnej, było udzielenie (24.02.1791) przez Talleyranda sakry dwom biskupom elektom konstytucyjnym. W wysłanym do biskupów francuskich brewe Quod aliquantum, ogłoszonym 10 III 1791, lecz z datą 30.10.1790, a zwłaszcza w brewe Etsi nos dla króla, wypowiedział papież swe zdanie, że Konstytucja cywilna obala najświętsze dogmaty i najbardziej wzniosłą dyscyplinę Kościoła oraz znosi prawo papieskie do potwierdzania wyboru biskupów. W trzecim brewe Charitas skierowanym (13.04.1791) do biskupów, duchowieństwa i wszystkich wiernych we Francji protestował przeciw konsekrowaniu konstytucyjnych biskupów elektów, uznał to za świętokradztwo i akt nieważny, ogłosił suspensę na konsekrujących i przyjmujących sakrę, a także karę suspensy na duchownych, którzy złożyli przysięgę, jeżeli nie odwołają jej w ciągu czterdziestu dni. Potępienie papieskie wywołało wyraźny podział biskupów i duchowieństwa na opornych (refractaires) wobec Konstytucji cywilnej i konstytucyjnych, uznanych za schizmatyków. Biskupi konstytucyjni w piśmie Obseruations odpowiedzieli na papieskie brewe, odrzucając uznanie ich za schizmatyków i apelując do papieża lepiej poinformowanego.

Władze rewolucyjne nakłoniły króla do odebrania kardynałowi de Bernis funkcji ambasadora w Rzymie i mianowania na jego miejsce znanego pisarza Philippe'a de Ségur, który był uprzednio ambasadorem w Petersburgu. Gdy nie został uznany, doszło w Paryżu (3 V) do gwałtownego wystąpienia ministra spraw zagranicznych przeciw papieżowi i do demonstracji tłumów, które przyniosły pod pałac królewski jego kukłę z puginałem w jednej ręce, a brewe z 10 marca w drugiej ręce, oraz z napisami: fanatyzm, wojna domowa. Kukłę spalono wraz z setką egzemplarzy czasopisma L'Ami du roi, przychylnego Kościołowi. Nuncjusz Antonio Dungani domagał się zadośćuczynienia za świętokradczą zniewagę papieża, a gdy nie otrzymał odpowiedzi, opuścił Francję.

Jakobini i terror

Odmawianie przysięgi przez wielu duchownych i ich działalność wbrew Konstytucji cywilnej jątrzyły urzędników, zwłaszcza jednak jakobinów, wśród których szczególny wpływ zdobył w tym czasie Maximiliein M. I. de Robespierre, prawnik z wykształcenia, fanatyk rewolucji, wówczas publiczny oskarżyciel w Trybunale Kryminalnym Paryża. Falą gniewu objęto też Piusa VI, na skutek uroczystego przyjęcia w Rzymie emigrantów francuskich, w tym dalszej rodziny królewskiej, gdy tymczasem Zgromadzenie Narodowe wydało (17.08.1791) nakaz ich powrotu do kraju w ciągu miesiąca. Papieża, wraz z arystokracją i kapłanami opornymi zaliczono do najgorszych wrogów narodu, zwłaszcza że występował też przeciw rzymianom, którzy okazywali sympatie i poparcie dla idei rewolucyjnych. Wprawdzie Konstytuanta, przed swoim rozwiązaniem, ogłosiła amnestię, by rozładować wewnętrzne napięcia w kraju, ale po ukształtowaniu się (1.10.1791) nowego

zgromadzenia narodowego, Legislatywy, doszły do głosu ugrupowania radykalne, złożone przede

wszystkim z antyklerykalnie nastawionych mieszczan. Pod wpływem klubu jakobinów i prasy rewolucyjnej rozpowszechniał się pogląd, że duchowni bez przysięgi są nie tylko złymi obywatelami, ale agentami kontrrewolucji. Legislatywa wydała więc dekret (29.11.1791), że wszyscy duchowni, obojętnie, czy posiadają urząd kościelny czy nie, zobowiązani są w ciągu ośmiu dni złożyć przysięgę, inaczej będą podejrzani o spiskowanie przeciw prawu i złe nastawienie

do ojczyzny, zostaną więc pozbawieni pensji i usunięci z miejsca zamieszkania (deportacja). Przeciw temu dekretowi zaprotestował król, ale uczynił to jednocześnie z protestem przeciw dekretowi, dotyczącemu emigrantów politycznych. W ten sposób utrwalił pogląd o związku spraw kościelnych z politycznymi. Wykorzystali to jakobini do kampanii przeciw duchownym bez przysięgi. Przystąpiono do ich internowania. Powstanie w Wandei, które było spowodowane wrogością do rewolucji i chęcią obrony Kościoła, a nadto zajścia w Awinionie na tle działania antyrewolucyjnego pomogły jakobinom. Represje względem duchownych sprawiły, że wielu ukrywało się, inni opuścili kraj. W Rzymie znalazło się wkrótce około 1500 duchownych francuskich. We Francji rząd ogłosił (14.12.1791) przyłączenie Awinionu i Venaissin do Republiki. Emigranci z kolei nakłonili papieża do tworzenia ligi antyrewolucyjnej. Został więc w tym celu duchowny Jean Siffrein Maury (mianowany 1791 kardynałem in petto) wysiany do cesarza Franciszka II, by bronił tronu i religii w Francji. Niepowodzenie wypowiedzianej przez Francję wojny zradykalizowało

wewnętrzne nastroje. W ich wyniku ogłoszono (27.05.1792), że kapłani oporni podlegają deportacji, gdy oskarży ich 20 obywateli. Po ogłoszeniu, że ojczyzna jest w niebezpieczeństwie, tłum rewolucjonistów w Paryżu dopuścił się (3-6 IX) mordów na uwięzionych arystokratach i duchownych (mordy wrześniowe). W liczbie 1100 zamordowanych było 3 biskupów i około 300 kapłanów. Około 30 tysięcy duchownych przerażonych tymi wydarzeniami opuściło Francję, w której wprowadzono (20 IX) cywilne związki małżeńskie i rozwody, zabierając Kościołowi prowadzenie ksiąg metrykalnych. Ogłoszono (21 IX) zniesienie monarchii i wprowadzono (od 22.09.1792) datę I rok Republiki Francuskiej.

Dechrystianizacja i ateizacja

Po ścięciu króla (21.01.1793) uznano dawne przysięgi za nieważne i nakazano składać nową, nazwaną przysięgą wolności i równości. Nie miała ona charakteru przysięgi religijnej, dlatego teologowie, jak generał sulpicjanów Jacques-Andre Emery, sądzili, że nie obowiązuje w sumieniu i może być składana jako wymuszona. Dla wielu duchownych jednak jej składanie pozostało kwestią sumienia. Duchowni konstytucyjni, którzy ją złożyli, znaleźli się także w krytycznej sytuacji, gdyż rozpoczęto dechrystianizację życia publicznego. Po uznaniu za jedynie ważne cywilnych związków małżeńskich, rejestrowanych przez urzędników, naciskano na duchownych konstytucyjnych, by porzucili celibat. Niejedni to uczynili, co wywołało dyskusje i polemiki wśród kleru. Nastąpiło więc w nim kolejne rozdwojenie, a gdy wielu duchownych poparło ruch federacyjny, który od lipca 1793 roku ogarnął 60 departamentów, władze republikańskie uznały także duchownych konstytucyjnych za wrogów ludu. Dechrystianizacja zaczęła się na prowincji. Początkowo nie była inicjatywą władz centralnych, ale od października 1793 roku one nią kierowały. Po miesiącach krwawego terroru, stosowanego nawet wobec samych rewolucjonistów, i po rozpoczęciu procesu przeciw królowej, wprowadzono (5.10.1793) Kalendarz republikański, w którym nie tylko nakazano liczenie czasu od wcześniej ogłoszonego I roku Republiki, ale usunięto wszystkie dotychczasowe nazwy miesięcy i dni, podzielono miesiące na dekady, czyniąc dziesiąty dzień wolnym od pracy. Znikła więc niedziela, jak i wszystkie święta, a także imiona chrześcijańskie. Zaczęto niszczyć symbole religijne i napisy na cmentarzach. Deportacją objęto duchownych opornych, a gdy ktoś sam się nie zgłosił, lecz był denuncjowany, spotykała go kara śmierci. Legislatywa uznała (7 XI) kult Rozumu i Natury za jedynie dozwolony. Uroczyście zainaugurowano go (10 XI) w katedrze Notre-Dame, ogołoconej z wszystkich obrazów i rzeźb religijnych. W Paryżu władze miejskie nakazały (23 XI) zamknięcie miejsc kultu religijnego. Na kler konstytucyjny wywierano nacisk,

by publicznie zrzekał się kapłaństwa. W niektórych prowincjach uczyniło to 70-80 procent, do czego pchała ich obawa nieznalezienia inaczej pracy, gdyż otrzymywali ją wyłącznie żonaci. Nie bez znaczenia był też lęk przed deportacją, bo Konwent w listopadzie 1793 orzekł, że tylko kapłani żonaci jej nie podlegają.

Proces dechrystianizacji, różnie oceniany przez historyków co do przyczyn i skutków, doprowadził do zniesienia wszelkiego publicznego kultu religijnego, nawet protestanckiego i żydowskiego, do zamknięcia i splądrowania, a nawet zniszczenia kościołów. W dekrecie o jedynie dozwolonym kulcie Rozumu i Natury widzi się urzędowe wprowadzenie ateizmu, choć niektórzy sądzą, że była to jeszcze forma deizmu. O dechrystianizacji decydowały niewątpliwie względy polityczne. Gdy katolicy gromadzili się prywatnie na wspólne nabożeństwa, uznano to za antyrewolucyjne schadzki, choć tajne zebrania masonów nie zostały zakazane. Represji wszakże nie stosowano planowo, różne więc w poszczególnych regionach były skutki dechrystianizacji kraju.

Wśród trwającego terroru Robespierre zdobył władzę dyktatorską, doceniał jednak znaczenie religii dla życia społecznego, protestował więc już 21 listopada przeciw ekscesom, które wywołał kult Rozumu. Po kilku miesiącach przedstawił Konwentowi swój pogląd na związek idei moralnych z zasadami republikańskimi i doprowadził do wydania (7.05.1794) dekretu o uznawaniu przez naród francuski Najwyższego Bytu i nieśmiertelności duszy oraz wprowadzeniu stosownych do tego świąt. Nie oznaczało to zgody na wznowienie publicznego kultu katolickiego ani nie uchroniło duchowieństwa przed prześladowaniem. Trwał bowiem terror, nawet gdy Robespierre zginął na gilotynie. Powoli jednak poza Paryżem zaczęto w praktyce stosować tolerancję.

Dyrektoriat i ucisk Kościoła

Konwent, widząc rosnące niezadowolenie ludzi, zamierzał odejść od wytępienia chrześcijaństwa, lecz kierowany bardziej okolicznościami niż filozoficznymi: przesłankami, zdążał do rozdziału Kościoła od państwa. Na razie jednak wznowiono pensje dla kleru konstytucyjnego i ustalono budżet na kult publiczny. W pertraktacjach z Hiszpanią i Toskanią zobowiązano się do uszanowania religii katolickiej. Ośmieliło to w samej Francji do wysunięcia żądania wolności kultu. W imieniu kleru konstytucyjnego uczynił tak biskup Gregoire, a powstańcy w Wandei stawiali to jako konieczny warunek przywrócenia spokoju i uzyskali przyjęcie go w układzie z La Jaunaye (12.02.1795). Dekret Konwentu z 21 lutego 1795 roku ogłaszał wolność kultów religijnych, ale też rozdział Kościoła od państwa. Nie przywracał jednak katolikom prawa do ich świątyń. Skoro jednak od stracenia Robespierre'a spontanicznie otwierano kościoły, a duchowni bez przysięgi konstytucyjnej obejmowali funkcje duszpasterskie, Konwent nie chciał stawiania go przed faktami dokonanymi, wydał więc liberalizujący dekret (30.05.1795), lecz domagał się od duchownych

deklaracji, że podporządkują się prawom Republiki i będą im posłuszni.

Jedni duchowni nie mieli problemu ze złożeniem żądanej deklaracji, inni go widzieli, bo prawa Republiki obejmowały także zasady niezgodne z nauką Kościoła. Wśród kleru zrodził się spór, szczególnie co do warunków pojednania z Kościołem duchownych konstytucyjnych i wyrażających skruchę kapłanów żonatych. Zwolennicy łagodniejszego kierunku (tzw. paryskiej metody), idąc za zdaniem J. Emery'ego i 11 biskupów pozostających we Francji, którzy przeżyli straszne represje, usprawiedliwiali jedno i drugie zaistnieniem nadzwyczajnych warunków. Protagoniści surowszego kierunku (tzw. lyońskiej metody), będący pod znacznym wpływem biskupów emigrantów, domagali się od upadłych (lapsi) odwołania dotychczasowego postępowania i długiej pokuty. Spór utrudniał zgodne działanie, lecz postępowała naprzód reorganizacja Kościoła, zwłaszcza że wielu kapłanów emigrantów powróciło do Francji, choć było im trudno przystosować się do zmienionych warunków

duszpasterskich. Duchowieństwo konstytucyjne, uznające się teraz za Kościół gallikański, podjęło starania o jego odnowę. Głównym promotorem odnowy był Gregoire, który z kilku innymi biskupami utworzył Comite des eveques reunis. Odbyli oni synod krajowy w Paryżu (15.08.1797), z udziałem 31 biskupów oraz 70 wybranych kapłanów i 6 teologów. Podtrzymano zasadę wyboru biskupów. W 1798 wybrano 13 biskupów, a w 1799 pięciu, ale pozostało jeszcze ponad trzydzieści wakujących stolic biskupich. Sytuacja stała się niekorzystna przy końcu 1797 roku, wskutek kolejnego kryzysu politycznego w kraju (zamach z 4 września). Władzę objął Dyrektoriat w nowym składzie i w dniu zamachu przywrócił wszystkie prawa przeciw emigrantom i opornym księżom.

Dyrektoriat zarzucał duchownym, że popierali wzrastającą na prowincji opozycję rojalistyczną. Jego członek, Louis Marie de la Revelliere-Lepeaux, żywiąc nienawiść do księży katolickich, propagował teofilantropię jako nową religię rewolucji, dla której jednak konkurencją był wprowadzony przez Philippe'a Antoine'a Merlina (zwanego Merlin de Douai) kult dekadowy.

Wznowiono dekret o banicji kapłanów, którzy nie złożyli przysięgi. Żądano teraz (5.09.1797) przysięgi nienawiści do monarchii. Kler znów się podzielił, choć tylko mniejszość ją złożyła. Większość duchownych nie uznała za możliwe wzywanie w przysiędze Boga na świadka, że żywi się do kogoś nienawiść. Odmawiających przysięgi zamykano w więzieniach, najczęściej w wysłużonych statkach wojennych (pontons de Rochefort), lub deportowano do Gujany. Represje były jednak mniej krwawe niż w latach 1792-1794, ale trwały nadal ujemne skutki rewolucji: istnienie schizmatyckiego Kościoła konstytucyjnego, wakujące stolice biskupie, osłabiony autorytet władzy kościelnej, mała liczba duchowieństwa. Nadto w Rzymie istniała rewolucyjna republika, a uwięziony papież Pius VI zmarł (29.08.1799) w cytadeli Walencji.

Republika Rzymska i papież więzień

Pius VI w 1792 roku odrzucił bez wahania wezwanie Legislatywy do przywrócenia starej rzymskiej republiki, podobnie jak odrzucał naciski Konwentu na uznanie rewolucyjnej Francji, niesłychanie silne po przypadkowym zabójstwie w Rzymie (13.01.1793) agitatora rewolucyjnego, dziennikarza francuskiego Hugona de Bassaville. Papież długo nie zdawał sobie sprawy, że jakobini przygotowują, ostateczną w ich mniemaniu, rozprawę z papiestwem. Nie przyjmował więc propozycji hiszpańskiego posła w Rzymie, Josego d'Azara by szukać zbliżenia z Francją. Wydawało się to niepotrzebne, gdy jakobini upadli (1795). Zwycięstwa Napoleona w 1796 roku zmieniły sytuację. Papież, który nie mógł liczyć na pokonaną koalicję antyfrancuską, teraz dopiero skorzystał z pośrednictwa Azary. Pierwsze rozmowy rozbiły się o francuskie żądania wysokiej kontrybucji i odwołania wszystkich wcześniejszych papieskich potępień rewolucji i Konstytucji cywilnej kleru. Wobec tego Napoleon zajął północną część Państwa Kościelnego i zagroził marszem na Rzym. Papież obawiał się, że. wywoła to rewolucję jego poddanych, zgodził się przeto na rozejm w Bolonii (20.06.1796), obejmujący tylko sprawy terytorialne i finansowe. Papież przyrzekł polityczną

neutralność względem Francji. Sprawę odwołania potępień zostawiono do traktatu pokojowego.

Dyrektoriat wyraził życzenie, by doprowadzić do zachwiania się tiary uzurpującego sobie zwierzchnictwo Kościoła powszechnego. Pertraktacje pokojowe rozpoczęto w Paryżu. Za radą Azary wydał papież (5.07.1796) brewe Pastoralis sollicitudo, w którym wskazywał katolikom francuskim, że prawdziwa religia w żaden sposób nie niweczy praw obywatelskich. Choć ta wypowiedź wydawała się rojalistom wprost niewiarygodna, Dyrektoriatowi nie wystarczała, domagał się bowiem wyraźnego odwołania papieskich potępień Kościoła konstytucyjnego.

Przerwane w Paryżu pertraktacje podjęto we Florencji. Papież okazywał nieustępliwość. Napoleon więc, gdy opanował północne Włochy, zapowiedział marsz na Rzym, czym zmusił papieża do przyjęcia warunków traktatu pokojowego z Tolentino (16.02.1797), według których trzeba było zapłacić nową, bardzo wysoką kontrybucję (15 mln) odstąpić Republice Cisalpińskiej najznakomitszą część Państwa Kościelnego, na zawsze zrezygnować z Awinionu i Venaissin. Francuzi nadto ograbili muzea i pałace rzymskie z dzieł sztuki. Papież na razie uratował swoją świecką władzę w Rzymie, którą w aktualnej sytuacji widziano tym bardziej jako konieczną dla działalności Stolicy Apostolskiej w Kościele. Napoleon, pewny już swej pozycji wobec Dyrektoriatu, nie obstawał przy odwołaniu wcześniejszych papieskich potępień Kościoła konstytucyjnego. Może liczył na to, co powiedział, że Rzym, ta stara machina, sama się rozleci, ustanowił jednak swego brata, Józefa, agentem dyplomatycznym w tym mieście. Papież zaś mianował sekretarzem stanu frankofila, kardynała Pamfiliego Dorię, byłego nuncjusza paryskiego. Sytuacja zmieniła się nagle na niekorzystną dla papiestwa. Austria zawarła w Campo Formio pokój z Napoleonem, co przekreślało nadzieję na jej pomoc. We Francji zamach fructidora rozniecił jaikobiński antyklerykalizm. W ciągu jednego roku deportowano ponad 2100 duchownych. W Rzymie zaś zelanci, podnieceni wybuchającymi w różnych miejscach powstaniami ludowymi, byli przekonani, że można wystąpić przeciw Francuzom. Doszło tam do (28.12.1797) do przypadkowego zabicia francuskiego generała Leonarda Duphota podczas demonstracji ludowych. Wykorzystano to we Francji. Dyrektoriat, pod wpływem swego członka, zdecydowanego wroga katolicyzmu, twórcy ruchu teofilantropów, La Revelliere-Lepeaux, polecił (11.01.1798) zająć całe Państwo Kościelne. Gdy to nastąpiło, z udziałem polskich legionów pod wodzą generałów Dąbrowskiego i Kniaziewicza, w Rzymie miejscowi jakobini proklamowali (15 II) Republikę. Bardzo propapieski teolog Bolgeni radził, ku grozie zelantów, uznać nowe władze polityczne, by ocalić religijną władzę papieża. Pius VI, internowany w Watykanie, został następnie zmuszony do opuszczenia Rzymu. Pod eskortą wyjechał do niezależnego jeszcze Księstwa Toskańskiego. Świadomy swego podeszłego wieku (81 lat), ogłosił tam brewe (13.11.1798) co do wyboru papieża, które uzupełniało wydaną w poprzednim roku konstytucję papieską. Apelował też o pomoc wszystkich monarchów europejskich, nie wyłączając cara Pawła I. Niewątpliwie miało to jakiś wpływ na powstanie przeciw Francji drugiej koalicji, zwycięskiej w początkowej fazie nowej wojny. Wojska neapolitańskie przejściowo zajęły nawet Rzym. Wojska francuskie wcześniej opanowały Toskanię, lecz obawiając się postępu nieprzyjaciela, deportowały (28.03.1799) Piusa VI przez Parmę i Turyn do Francji, najpierw do Grenoble, następnie do cytadeli w Valence, gdzie zmarł 29 sierpnia 1799 roku. Pochowany zrazu w podziemiu kaplicy cytadeli, przeniesiony

został po kilku miesiącach (30.01.1800) na cmentarz w Valence. Do Rzymu przewieziono jego

szczątki po dwu latach i urządzono (17.02.1802) uroczystości pogrzebowe.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
opracowane tezy z historii Kościoła, 7
opracowane tezy z historii Kościoła, 18
opracowane tezy z historii Kościoła, 3
opracowane tezy z historii Kościoła, 3
opracowane tezy z historii Kościoła, 11
opracowane tezy z historii Kościoła, 13
opracowane tezy z historii Kościoła, 9
opracowane tezy z historii Kościoła, 8
opracowane tezy z historii Kościoła, 10
opracowane tezy z historii Kościoła, 4
opracowane tezy z historii Kościoła, 12
MIERNICTWO 1 OPRACOWANIE PEŁNE (30 01 14)
OPRACOWANE TEZY
Teologia dogmatyczna - opracowane tezy, KAMI, dokumenty
Historia Kościoła Katolickiego
z historii kościoła
Opracowanie ośmiu Ojców Kościoła, ORYGENES, ORYGENES
Opracowane tezy na egzamin, Socjologia

więcej podobnych podstron