33 Zbigniew Morsztyn, Wybór wierszy, Pieśn ucisku oprac Julia Perzyna

33. Zbigniew Morsztyn, Wybór wierszy, oprac. J. Pelc, Wrocław 1975 (BN I, 215), Pieśń ucisku, oprac. Julia Perzyna


Na początku przytoczę tekst w celu przybliżenia opracowania:


Pieśń w ucisku


Obrońco uciśnionych, Boże litościwy,
     Usłysz krzyk sierot Twoich, usłysz płacz rzewliwy.
Ciężka krzywda, o Boże! Ty na Twojej ziemi
     Wszytkich cierpisz, Twe słońce promieńmi jasnemi 
Złych i dobrych oświeca. Twój deszcz kropi ziemię
     Złych i dobrych pospołu, a tu ludzkie plemię, 
Samo na się zajadłe, ciężko następuje
     Na swych bliźnich i z Twojej ziemie ich ruguje,
Którąś przestroną stworzył, a my nie możemy 
     W niej żyć, choć że i dla nas stworzona jest, wiemy.
Ty zdawszy rządy królom, wolnowładny Panie,
     Nad sercem i sumnieniem ludzkim panowanie 
Sameś sobie zostawił, aleć się wdzierają
     W Twe prawa i gwałtem je ludzie odbierają.
Zawsześmy-ć, o nasz Boże, żyli w uciśnieniu
     K woli Twej prawdzie, k woli dobremu sumnieniu,
Zawsze ludzie na Twoje wyroki nie dbali,
     Srodze biedne sieroty Twe prześladowali.
Lecz gdy teraz wzruszone prawie nawałności 
     Kłopotów, trosk, ucisków, nieznośnych ciężkości 
Na niezdolne ramiona nasze się zwaliły
     I do samej nas prawie ziemie przytłoczyły, 
Pragnie duch nasz, ściśniony skrzydeł gołębice,
     Żeby gdzie za ostatnie zalecieć granice 
Okręgu świata abo żeby morskie wały
     Na odległą od ludzi wyspę nas zagnały;
Choćby tam w nędzy, w głodzie, byle żyć w pokoju
     I odpocząć też sobie po tak srogim boju;
Widzieć miłe braterstwo do kupy zebrane, 
     Po różnych świata tego kątach rozegnane. 
Widziałeś, o nasz Boże, jako nam z ojczyzną
     Ciężko się było żegnać, z ona ziemią żyzną,
Z krewnymi, z przyjacioły, z sąsiady dobrymi.
     Ciężko się było rozstać z domkami własnymi, 
Których nas okrucieństwo ludzkie pozbawiło
     I na gorzkie tułactwo nędznych wyprawiło. 
Drudzy zaś z nich uszedszy przed nieprzyjacioły,
     Nie powróciwszy jeszcze na swoje popioły, 
Z wygnaństwa na wygnaństwo poszli utrapieni, 
     Ze wszytkiego ubóstwa cale obnażeni.
A teraz w wioskach naszych rozciąga się drugi,
     W nagrodzie za wojenne wziąwszy je zasługi, 
Gdzie jako wilk drapieżny cudzym łupem tyje,
     Łzy niezbożnik sieroce i krew szczyrą pije. 
Insi zaś nas zdradziwszy, cośmy im dufali
     I ustępując dobra nasze zapisali, 
W nich się jako w własnościach swych rozpościerają,
     A nam, z daleka patrząc, aż się serca krają, 
W tułactwie, w nędzy, w głodzie i prawie w nagości 
     Ledwie już wytrzymane ponosząc ciężkości. 
To Ty, o Boże, widzisz, Twoje płomieniste
     Oko wszytko przegląda; widzisz oczewiste 
Skrzywdzenie nasze, słyszysz głos, którym do Ciebie
     Krzywda woła, o Sędzio mieszkający w niebie! 
Widzisz, jako się ludzka złość wzmogła na ziemi,
     Sprawiedliwość wygnana, a przecie Twojemi 
Sądami nie nacierasz, o dziwna litości!
     O, niepojęta ludzką myślą cierpliwości,
Jakiej z nami zażywasz! Zamknąłeś w prawicy 
     Twojej groźne pioruny, lecz hardzi złośnicy,
Gorsi z Twej folgi, wodze zlościom wyrzucają;
     Twoje, o wieczny Stwórco, pomstę wyzywają, 
Tak żeby już ułomność nasza zabłądziła
     W myśli jakie wątpliwe, gdyby nie budziła 
Coraz ufność ku Tobie mocnej w nas nadzieje,
     Którą stwierdź sam, o Boże, niechaj się nie chwieje! 
Mocną gruntowną wiarą niech temu dufamy,
     Że chociaż tu wszytkiego o raz postradamy,
Chociaż nam i sam żywot weźmie ludzka siła, 
     Byle dusza na wieki zachowana była. 
W przyście Syna Twojego, a jakież nagrody
     Weźmiemy z ręki Jego za doczesne szkody, 
Których z ciężarem chwały zrównane lekkości
     Są jak moment do onej bez końca wieczności.
A lubo tak ojczyzna na nas niełaskawa
     I ci, którzy sadzenia nas nie mieli prawa, 
Bo im go z rak cni naszy przodkowie wyjęli
     I srodze wiarą, cnotą, sumnieniem zaklęli,
Żeby tych świętych związków nigdy nie targali, 
     Które coraz przysięgą królowie stwierdzali, 
Nic my im jednak za to nie życzymy złego,
     I owszem, do świętego majestatu Twego 
Modlimy się za nimi, będąc tej nadzieje,
     Że po tej burzy jeszcze dobry wiatr zawieje
I że odmianę weźmie wyrok na nas srogi,
     A my jeszcze ojczyste oglądamy progi. 
Odpuść[że] i tym, Boże, którzy, chociaż sami
     Na tej łódce gdzie indziej pływają też z nami, 
Gdyśmy się na tym morzu burzliwym rozbili 
     I tego najbliższego brzegu uchwycili,
Znowu przeciwko ludziom wrodzonej litości
     W też nas nazad wrzucają gwałtem nawałności, 
Nie pozwalają ludziom chodzić po Twej ziemi.
     Nie taka srogość między zwierzęty dzikiemi, 
Jakiej my doznawamy, którzyśmy bogatą
     Krwie świętej Chrystusowej kupieni zapłatą.
Ty, Boże, wiesz najlepiej, żeśmy nie zgrzeszyli
     Nic przeciwko Twej ziemi, aleśmy życzyli 
Wszytkiego jej dobrego. Słyszysz, wieczny Panie, 
     I teraz dzienne za nią i nocne wzdychanie, 
Żeśmy też tu ostatki dóbr naszych strawili,
     Żadnejeśmy im krzywdy tym nie uczynili, 
Owszem, sami częstokroć będąc uszkodzeni
     I od wielu mniej bacznych widomie skrzywdzeni, 
Cierpliwieśmy przykrości wszytkie ponosili
     I, żeśmy przychodniami, na tośmy pomnieli.
Ty-ć sam tułactwa nasze masz porachowane,
     W Twe wiaderko wszytkie łzy nasze pozbierane;
Ty, badaczu serc ludzkich, wiesz, jak przenikają 
     Wskroś te ciężkie potwarzy, gdy nam to zadają, 
Jak byśmy bluźniercami mieli być świętego
     Imienia Zbawiciela i Boga naszego. 
A to wszytko dlatego, że i przyrodzenie,
     I wolnowładne niebem i ziemią rządzenie,
I moc, i mądrość Jego boską Twym być znamy
     Darem; w czym z całym Pismem Świętym się zgadzamy. 
Stąd ci wszytkie niechęci na nas obalili,
     Stąd nas już za niegodnych świata osądzili,
Stąd rozumieją, żeśmy wiecznie potępieni 
     I tu od miłosierdzia Twego odrzuceni, 
Ale my od ich sądu do sprawiedliwego
     Apelujemy, Boże, trybunału Twego. 
Tobie, który najgłębsze przenikasz skrytości,
     Najlepiej jawno, w jakiej mamy uczciwości 
Tego, który postaci Twej wyobrażeniem
     Był zawsze, który wiecznym szafuje zbawieniem, 
Który ma klucze piekła i śmierci, z którego
     Rąk świętych wyglądamy zbawienia wiecznego.
I tegoż bluźnić mamy? O, zachowaj, Panie, 
     Tej złości i ślepoty i odwróć skaranie
Tym opacznym umysłem, żebyśmy koniecznie
     I tu trapieni mieli być, i zginąć wiecznie.
A godni byśmy tego, gdybyśmy się mieli
     Na tego targnąć, który w krwie świętej kąpieli 
Omył nas z nieprawości, który nasze winy
     Śmiercią niewinną zgładził, abyśmy z krainy 
I z cienia wiecznej śmierci byli wyzwoleni
     I na wolności synów Twoich postawieni. 
Który choć połyskaniem był Twej wiecznej chwały, 
     Choć przed Nim niebo, ziemia i przepaści drżały, 
Dla cudownej narodu ludzkiego miłości
     Niepojęte rozumem ponosił ciężkości. 
Pan nieba, ziemie nie miał gdzie skłonić swej głowy;
     Syn Boży Belzebubem bluźnierskimi słowy 
Był zwany, biczowany, uplwany, cierniową
     Koroną poraniony, okrutną krzyżową 
Śmiercią zamordowany. To my, niewolnicy,
     Wiedząc, co z Panem naszym robili grzesznicy, 
Wiedząc przestrogi Jego, że i nam potrzeba 
     Piąć się przez niezliczone uciski do nieba,
Że trzeba krzyż Jego wziąć, krwawych naśladować
     Stóp Jego temu, kto z Nim chce wiecznie królować.
Lepszego niż On wczasu spodziewać się mamy?
     Czemu raczej ucisków tych nie poczytamy 
Za szczęście i wesele, wiedząc, że przeminie
     Niebo i ziemia, a nam zapłata nie zginie;
Kiedy grunt prawdy mamy, na którym stoimy,
     Gdy wiemy, komu mocną nadzieję wierzymy. 
Prawda, żeśmy krew, ciało, a wielkie przykłady 
     Mamy w Panu i w świętych Jego, gdy zakłady 
Męczenniczych widzieli koron, że zemdlone
     Duchy ich aż od Ciebie były posilone, 
Tęsknili sobie w biedach, czasem uchodzili
     Przed nimi i od Ciebie zachowani byli. 
A zachowajże i nas, nieśmiertelny Boże!
     Boć już ledwo ułomność nasza zdołać może 
Tak wielkim nawałnościom, niechaj nie toniemy
     W sądach Twych, niech przyczyną ludziom nie będziemy,
Żeby w lichych osobach naszych Twojej mieli 
     Prawdzie urągać, gdyby upad nasz widzieli. 
Nam hańba i zelżywość, ale najświętszemu
     Niech cześć i chwała będzie imieniowi Twemu.
Wierzymy, Panie, a Ty zmocni nasze wiarę,
     A cokolwiek cierpimy za wdzięczną ofiarę 
Przyjąwszy, w on dzień Syna Twego ostateczny
     Daj tu z Nim uciśnionym dział otrzymać wieczny.
Kędy nasza ojczyzna, skąd się już wygnania
     Więcej nie bać będziemy, gdyż wiele mieszkania 
Zbawiciel nam gotuje i tamże rzewliwie 
     Łzy z oczu naszych zetrze, a wiecznie szczęśliwie 
Wierne swoje do żywych źrzódeł zaprowadzi,
     Które ze wszytkich granic do siebie zgromadzi. 
Przydźże, przydź. Panie Jezu, przydź bez omieszkania!
     Ciebie-ć i w późne chwile, i w pierwszy zarania 
Głowy nasze podnosząc. Ciebie wyglądamy,
     Z radością wybawienia Twojego czekamy.



Warto wspomnieć o autorze, jak i o okresie powstania wyżej przytoczonego tekstu:


Autor:

Zbigniew Morsztyn (ur. ok.1628 w Krakowskiem, zm. 13 grudnia 1689 w Królewcu) – polski szlachcic (herbu Leliwa), poeta epoki baroku, tłumacz, żołnierz i działacz ariański. Kuzyn i współpracownik Jana Andrzeja Morsztyna. Kształcił się przypuszczalnie w szkołach ariańskich, działających po upadku Akademii Rakowskiej w prywatnych siedzibach.


Wiersz:

Pieśń w ucisku. Cantillena in afflictione, powstała w 1661roku , wydana w 1671 roku. Jeżeli chodzi o przekaz to w skrócie był to wyraz solidarności ze skrzywdzonymi współbraćmi w wierze (arianami).


Nie można pominąć tego, że Zbigniew Morsztyn był działaczem ariańskim co wyszczególniłam wyżej bo to właśnie głównie na tym opiera się treść tego utworu. Pieśń w ucisku jest uważana za najwybitniejszy z liryków autora. Utwór został napisany pod wpływem nieszczęśliwych zdarzeń w epoce barokowej gdzie dochodziło do licznych prześladowań arian. Można stwierdzić, że jest to wstrząsająca skarga wygnańca, który obwinia wydany wyrok za niesprawiedliwość i okrucieństwo oraz, że pozbawił wielu ludzi ojczyzny, braci, przyjaciół i dobytku. Poeta jednak odnajduje pociechę w religii i jednocześnie nie czuje zawiści do swoich krzywdzicieli. Żyje miłością do bliźniego i traktuje tą sytuację jako dar w postaci krzyża od Boga jest on symbolem męczeństwa arian, który zaprowadzi ich zbawienia.

Jak można się doszukać w historii arianie byli uważani za zdrajców, ponieważ uważano, że popierali Szwedów podczas Potopu. Sejm wtedy podjął uchwałę w 1658 roku, która postawiła ich w stan oskarżenia, a następnie zostali zobligowani do przejścia na katolicyzm lub do opuszczenia Polski. Ten wiersz pełnił swojego czasu pewną funkcję społeczną, uważany był za manifest tolerancji religijnej (Braci Polskich). Utwór mówi o tym co musieli ludzie przeżywać w tamtych czasach i o zmierzeniu się z bezdomnością, którą musieli przyjąć, ale też o narzucaniu woli innych i przymusie do jej podporządkowania.














Analiza tekstu:



W baroku bardzo modnym nurtem stał się koncept, który miał na celu zszokowanie czytelnika, utwory były rodzajem kontrastu. Zbigniew Morsztyn, pisząc ten tekst starał się od niego odejść, po to by napisać utwór hołdujący religii i prostocie przekazu.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HLP - barok - opracowania lektur, 36. Zbigniew Morsztyn, Wybór wierszy, Emblemata 29, 38, oprac. Emi
HLP - barok - opracowania lektur, 38. Zbigniew Morsztyn, Wybór wierszy – Emblemata 49, 102, 113. opr
HLP - barok - opracowania lektur, 35. Zbigniew Morsztyn, Wybór wierszy – Emblemata 2, 12, 17, oprac.
11 Zbigniew Morsztyn Wybór wierszy(1)
HLP - barok - opracowania lektur, 29. Jan Andrzej Morsztyn, Wybór poezji, Pokuta w kwartanie, oprac.
Jan A Morsztyn Wybor wierszy
Morsztyn Wybór wierszy
Jan Adnrzej Morsztyn Wybór wierszy
Jan Andrzej Morsztyn Wybór wierszy
9 Łukasz Górnicki, Dworzanin polski – t 1, ks I, oprac Julia Perzyna
38 Księga Hioba, rozdz 1 10, oprac Julia Perzyna
Morsztyn Zbigniew Pieśń w ucisku
HLP - barok - opracowania lektur, 27. Jan Andrzej Morsztyn, Wybór poezji, Kanikuła, oprac. Katarzyna
HLP - barok - opracowania lektur, 37. Zbigniew Morsztyn, Emblemata 41 i 44, oprac. Agnieszka Księżop
Morsztyn Jan Andrzej Wybór wierszy
Morsztyn Jan Andrzej Wybór wierszy 2
28c Jan Andrzej Morsztyn, Wybór poezji, wyd (BN I 257) Lutnia s 110 135, oprac Paulina Surmacz do
Morsztyn Wybór poezji, Filologia polska, HLP
Świetlicki wybór wierszy

więcej podobnych podstron