Wywiad z szamanem


wywiad
Andrzej Pankalla
Świat według szamana
Wywiad z Bairem, szamanem buriackim i jego uczennicą
Materiał do powstającej książki i filmu
A. P.: Chcielibyśmy zobaczyć szamańskie atrybuty i dowiedzieć się czegoś na ich temat. Czym są, co
się z nimi robi i dlaczego  to moje pierwsze pytanie.
B.: Na początku najważniejszy atrybut, który nazywa się  tori . Są żółte i srebrne, mogą być również
złote. Żółty kolor oznacza, że pochodzą od czarnych bogów. Nie jest to zwykły przedmiot, jest w nim
żywy duch, który kiedy trzeba, chroni mnie. To jest pierwsza strona, dysk boży, ożywiony przez moich
przodków, którzy żyli w 1940. i 1930. latach. Byli bardzo dobrymi szamanami. Kolejna  tori , z
pogranicza białego i czarnego, ożywiona przez nauczycielkę mojego ojca, ślepą szamankę. To ten sam
atrybut, który cały czas mnie chroni. Kiedy odprawiam większe rytuały, noszę je w ten sposób na
piersiach. Czarna strona to północ, południe to strona bogów, a ta moich przodków. Chroni mnie od
północy i południa, od kręgów, od wszystkiego. Może zdarzyć się, że szamani z Mongolii, Pakistanu,
Ameryki, wyślą strzałę, wtedy te właśnie atrybuty mnie obronią. Bojowa strzała, którą mogą wysłać
również jest ożywiona, jest w niej żywy duch. Ja też mogę wysłać strzałę, wskazując kierunek, wtedy
upadnie, ale duch poleci dalej.  Tori chronią moich braci, siostry, dzieci, uczniów i ich dzieci.
Każdy szaman powinien mieć takich trzy. Ale zdarza się, że niektórzy mają dziewięć, dwanaście, my
mamy trzy. A to  czarny bardak z żelaznymi instrumentami. Ten instrument jest bardzo stary.
A. P.: Ile liczy lat?
B.: Osiemnaście.
A. P.: Dokładnie tyle, ile Pan jest szamanem.
B.: Tak.
A.P.: Do czego służy?
B.: Ten  bardak został ożywiony przez mojego ojca. Jest to narzędzie czarnej strony, służy do
odpędzania i wzywania nieczystych sił. Widać tu trzy kawałki drewna jesionu, który w środku jest
czerwony.
A.P.: A ma Pan  bardak białej strony?
B.: Tak, oczywiście mam. To jest moje białe odzienie, rzadko go używam. Te instrumenty są takie jak
na  bardaku czarnej strony. Proszę spojrzeć na łuk, nóż, mały nożyk.
A. P.: Nie zabiera Pan tego na obrzędy?
B.: Rzadko odprawiam obrzędy białej strony.
A. P.: Dlaczego?
B.: Ponieważ mam wielu uczniów: Albina, Lerkov i inni. Oni dużo pracują, muszą się też uczyć. Jest
tu też łódka. To taki instrument, który przyda się szamanowi nawet po śmierci. Tutaj właśnie jest
smok.
A. P.: W książkach piszą, że to koń. U Pana jest smok.
B.: Tak.
A. P.: Wszyscy Buriaci mają smoka?
B.: Nie Buriaci, a buddyści. W każdym dacanie, ze strony północnej będzie  biały starzec .
A. P.: Biała strona to strona buddyjska?
B.: Tak, białą stronę uważa się za buddyjską. Ten  biały starzec znajduje się w każdym dacanie z
północnej strony. Proszę spojrzeć, co trzyma w rękach.
A. P.: To lama?
B. :  Biały starzec to nie lama. Zdobywca strony północnej. To też nazywa się północną stroną. W
każdym dacanie raz w roku wszyscy lamowie modlą się, u nas jest inaczej. Możemy go wzywać zawsze.
Ważnym atrybutem jest również czapka, która stanowi część stroju narodowego. U niektórych rodów
włosy są złote. Ta część nazywa się  zabdar i chroni kręgosłup.
A. P.: A dlaczego oczy są zasłonięte?
B.: Żeby nie widzieć  zmierzchu , tak się mówi. Kiedy duch wchodzi i wychodzi, by nie było widać
twarzy.
A. P.: Dlaczego?
B: Jeśli się pokaże, że się boi, można umrzeć.
A. P.: Na czapce znajduje się dwoje oczu.
B.: Tak, zgadza się. Czapka też jest ożywiona, jest w niej żywy duch. Nie wolno nią rzucać albo
Strona 1
wywiad
upuścić, trzeba jej oddać cześć. Kolejny atrybut, bęben, jest związany tylko z czarną stroną. Jest
zrobiony z drewna brzozy i koziej skóry, uszy, głowa. Skóra nie jest ożywiona, ale bęben staje się
ożywiony podczas ostatniego oddechu  barana .
A. P.: Biała strona jest związana z buddyzmem, a czym jest czarna strona?
B.: Już mówiłem o diable imieniem Borad. Kiedyś byli Borgosyn i Budasyn, dwóch synów, którzy
tworzyli razem świat. Rozdzielili ziemię, południowa strona należała do Budy, a czarna do Borgi. I
stąd wszyscy się modlą.
Jest jeszcze jeden szamański instrument czarnej strony. Widać tu głowę konia, proszę spojrzeć, noga
konia, uzda, siodło. To też jest ożywione. Dobry szaman jest w stanie tylko za pomocą tego
instrumentu przywołać duchy w taki właśnie sposób (opierając instrument o podłogę i kołysząc nim).
A. P.: Pan tak też przyzywa duchy?
B.: Tak, w przeciwnym razie nie byłbym dobrym szamanem. A to już narodowe stroje, na pewno znane. Te
oto rogi, wskazują ile szaman miał święceń. A tu żywy duch, również ożywiony. Rzadko to pokazuję,
zwykle tego nie robię, ale skoro Panowie przyjechali z tak daleka... Tutaj widać kręgosłup, łuk,
który chroni, podobnie noże. Tu są kły dzika, sokole pióro. Dostałem je od pewnego szamana, który
przemieniał się w sokoła i dzika. Więcej strojów mam w domu kowala.
Kobietom nie wolno tam wchodzić. Dawniej pracowali w takich domach kowale, potem zbierali się w nich
szamani i stąd nazwa. Proszę wejść. Ten strój jest największym, jaki ma szaman, waży 95 kg. Serce
może mieć 8 kg, szkielet człowieka: z tyłu jest kręgosłup, żebra, lewa noga, prawa noga. Strój ten
zakładam tylko na najważniejsze rytuały, podobnie jak te wszystkie elementy, których jest 160,
męskie i żeńskie. Tu jest skóra niedzwiedzia.
A.P.: Pan sam to robił?
B.: Nie. To było wykonane specjalnie dla mnie. Tutaj jest uzda, na górze  barhany , zapisane
wezwanie  białego starca . A tu instrumenty, młotek i inne narzędzia kowala, na pewno wszystkie są
znane. To kowale podarowali człowiekowi odzież. W tym domu kowala powinno się znajdować wszystko, co
jest potrzebne mężczyznie. Ten dom zbudowałem niedawno. Jeszcze rok, dwa i będzie gotowy. Tutaj
przychodzą tylko mężczyzni, kobiety nawet blisko nie podchodzą.
A. P.: Na jakie obrzędy, rytuały zakłada Pan ten kostium?
B.: Na czwarte, piąte, szóste poświęcenie szamana, bo to właśnie tak wygląda, są kolejne obrzędy.
Czasem przyjeżdżają ludzie, którzy mnie nie znają i ja ich nie znam, przyjeżdżają na różne obrzędy,
na przykład jakuckie, mongolskie. Rytuałów jest wiele i bardzo różnią się od siebie. Są proste jak
na przykład odniesienie do przodków, do mieszkańców, prośby, poświecenie wody, przemiana życia i
wiele innych. Przy tym uwzględniając astrologię, należy zadecydować, co jest dla kogo.
A. P.: A te obrzędy, które my widzieliśmy, jakie to były?
B.: Było to czwarte poświęcenie szamana, prosty obrzęd. Albina po białej stronie, Lerkov po czarnej.
Zawsze kontroluję wszystko, patrzę, jeśli pojawia się jakiś problem, to ja dalej przeprowadzam
obrzęd. Kiedy ja odprawiam, oni patrzą na mnie, a kiedy oni  ja patrzę. Wzajemnie pomagamy sobie w
ten sposób.
A. P.: Mam pytanie, które może się wydać bardzo proste, a nawet głupie. W książkach jest wiele
błędów i musimy to wyjaśnić. Rozmawiałem już z Albiną i powiedziała, żeby zapytać Pana. Czym jest
szamanizm, jaka jest definicja?
B.: Szamanizm opiera się na związku z przodkami. Nie uważam, że to wiąże się z bogiem. Buddyzm,
chrześcijaństwo, islam to religie, przywiązane do wizerunku boga, jaki stworzono.  Szamaństwo to
obrazliwe sformułowanie dla Buriatów, po buriacku to  bo . Jeśli rozmawiamy z innymi, mówimy o
 szamanizmie . Szamanizm to przodkowie, krew, genetyka.
A.P.: A kim jest szaman?
Szaman jest pomostem między przodkami a przyszłością. U nas przeszłość to wczoraj, a przyszłość
jutro. Dziś jestem ja, moje geny, krew. Jutro umrę, ale na moje miejsce przyjdzie mój syn, on zadba
o przyszłość.
A. P.: Widzieliśmy, że jako szaman dużo Pan leczy. Wielu ludzi przyjeżdża i pyta właśnie o leczenie.
To, co wdzieliśmy to było właśnie leczenie, czy tak?
B.: Panowie widzieli młodą kobietę, która cierpiała na choroby neurologiczne. Zrobiono jej dwie,
trzy operacje i nie pomogły. Nie mogła ani żyć, ani umrzeć. Była gdzieś pomiędzy ani tu, ani tam.
Powiedziałem jej, że cztery pokolenia wcześniej w jej rodzinie młodo umarła dziewczyna, która
powinna była odejść, i właśnie tę kobietę chciała wziąć ze sobą. Pomogłem duchowi zmarłej dziewczyny
odejść i kobieta wyzdrowiała, nie miała raka ani żadnej innej choroby.
Przyjechali kiedyś krewni Albiny, szukali dziewczyny, która wyjechała i dwa dni nie wracała.
Powiedziałem im, że żyje i żeby jej szukali.
Inni z kolei, dla których zeszłym roku odprawiałem rytuał mieli syna. Nikomu nie wierzył ani lamie,
ani szamanom, ani bogu, ale jego przodkowie upominali się, by przyjął dar. Jeśli ktoś coś dostaje,
to powinien przyjąć. Nie można pojąć, skąd taka energia, kto ją dał, słyszy się głosy, pojawiają się
halucynacje. Nie można tego zrozumieć, nie znając przyczyny, więc mu wyjaśniłem.
Przyjeżdżają też do mnie Rosjanie i inni, zwykle codziennie piętnaście samochodów.
A. P.: Z czym przyjeżdżają?
Strona 2
wywiad
B.: Ze wszystkim: rozpuścili pieniądze, kot zdechł, żona urodziła, żona umarła.
A. P.: Ale po co przyjeżdżają, żeby im Pan powiedział co robić, czego nie robić?
B.: Ja im wyjaśniam co robić, a czego nie, jak poradzić sobie w danej sytuacji. Jak zachować się i
nie obrazić nikogo, ani boga, ani ziemi. Jak być szczęśliwym, mieć zdrowe dzieci, jak dobrze żyć z
innymi ludzmi.
A. P.: Jaka jest przyczyna ludzkich chorób i problemów? Jest jedna?
B.: Jest ich wiele, tysiące. Nie ma jednej przyczyny. Ludzie mówią, że choroby pochodzą od ciała, a
najlepsze choroby od ducha.
A. P.: Pan zawsze szuka przyczyny w przodkach?
B.: Nie, ja sam patrzę, a kiedy przemawiają przeze mnie duchy, nie wzbogacają mnie o nową wiedzę. To
jest tak, że duchy są we mnie, a potem wychodzą. Człowiek przychodzi, ja mu mówię o przeszłości,
przyszłości i terazniejszości.
A. P.: I tylko Pan patrzy?
Nie, nie tylko. Kiedy patrzę, mogę sprawdzić oczy, twarz, język, uszy, szyję, gardło, brzuch, skórę.
Można sprawdzić mięśnie, kości. Jeśli ktoś przywiezie mi wódkę, która była w jego domu przez
dziewięć dni, patrząc przez nią widzę tę osobę nagą, potem widzę mięśnie, szkielet. Lekarze dziwili
się, że wiedziałem, ktoś miał złamaną rękę, nawet kilka lat wcześniej.
A. P.: I skąd Pan to wie?
B.: To mam we krwi.
A. P.: I tak było zawsze?
B.: Pojawiło się, gdy miałem 3  4 lata. Wtedy mówiłem mamie: zobacz, idą goście. A ona nikogo nie
widziała. Powiedziała ojcu i mnie zbił. Przez pół roku cisza, żadnych wizji.
A. P.: A teraz co Pan widzi? Mnie i Arka, co jeszcze?
B.: Mój dom jest chroniony, nie ma tu żadnych nieczystych sił. Ale jakbyśmy poszli na przykład w
góry, mógłbym coś tam zobaczyć.
A. P.: A gdy Pan patrzy na mnie widzi pan tylko mnie czy coś jeszcze?
B.: W tym momencie nie jestem gotowy. Jeśli by Pan przyszedł z prośbą, to co innego. Teraz widzę
Pana jak normalny człowiek. Jeśli by Pan przyszedł z problemem, wtedy moi przodkowie, którzy za mną
stoją, słyszeliby i by mi pomogli.
A.P.: Jak to jest być szamanem?
B.: Przychodzi czas, że muszę nieść swój dar. Jeśli na przykład nie pracuję tydzień, przyjadą
znajomi i siedzimy, zaczynają mnie palić ręce, koniuszki palców, czuję coś bardzo silnego. Czuję już
na odległość 3 km i wiem, kto do mnie idzie, po co idzie.
A. P.: Jeśli Pan nie pracuje tydzień? Czyli musi Pan pracować?
B.: Tak, muszę. Dla ludzi, przede wszystkim dla Buriatów, żeby byli czyści, mieli czystą krew, żeby
szamani byli czyści, po to muszę pracować. Żeby była ziemia, żeby ludzie byli, żeby świat żył w
zgodzie i pokoju, nikt się nie bił, żeby drzewa rosły, zwierzęta żyły w lasach, żeby nasze dzieci
rosły, żeby woda była czysta.
A. P.: Proszę mi powiedzieć, skąd moda na szamanów i szamanizm w Europie Zachodniej, w Ameryce.
Powstaje dużo książek o szamanizmie. W Polsce nie ma szamanizmu, ale wielu ludzi interesuje się nim,
tak jak my, przyjeżdżają tu. Dlaczego?
B.: U Buriatów od pokoleń już tak jest i było. Ale dlaczego Ameryka i Europa? Na pewno zaczęło się
to w latach 40. i 50. Pojawił się  muo , człowiek, który świadomie ukrywa, co tylko może, nie widzi.
Ludzie zaczęli się interesować tym, że na naszej ziemi jest jakaś energia, zauważyli to i zaczęli o
tym mówić. W latach 20. widzimy wzrost zainteresowania, pod koniec lat 30. również. Nagle pojawiło
się wielu szamanów i czym to się skończyło? Wojny, wojny, wojny...
U Buriatów natomiast, to nie jest moda. We wrześniu przyjeżdżają ludzie, patrzą co my robimy i też
próbują. Jeszcze dziewięć lat będą działać, a potem będą cierpieć. To bardzo zle, tak robić nie
wolno. Jeśli rzeczywiście ktoś nie widzi oczami i nie słyszy uszami, po co się tym zajmować? Lepiej
żyć, cieszyć się, że jest słońce, żona, dzieci, dom, ziemia, trzeba żyć.
A. P.: Może ludziom w Zachodniej Europie trzeba szczęścia i spokoju, stąd moda na szamanizm. Wielu
ludzi chodzi do psychologów, psychoterapeutów, szamanów nie ma.
B.: Jako człowiek, mieszkający na wsi inaczej o tym myślę. Uważam, że przyczyną jest to, że ludzie
skupili się w jednym miejscu. Mają duże domy, nie chodzą po ziemi, wszędzie jest asfalt, ludzie
oddalili się od przyrody. Człowiek jest dzieckiem przyrody i odszedł od niej, izoluje się. Na łonie
natury umrze, nie znajdzie niczego do jedzenia w lesie, nie rozpali ogniska, nie znajdzie wody.
Matczyne, genetyczne tajemnice przyrody, bardzo ich zadziwiają, a tym samym szamanizm. Pieniądze to
kolejny problem, brak spokoju duszy również, przyczyny mogą być różne. Dla mnie jedną z głównych
Strona 3
wywiad
jest odejście od przyrody. Nigdy nie byłem w Polce, nie wiem, jak tam ludzie żyją. Jeśli żyją na
ziemi, cieszą się każdym dniem, są szczęśliwi, mają pracę, otaczają ich bliscy ludzie, czego im
więcej trzeba?
A. P.: Czy kiedy Pan przyzywa duchy przodków podczas rytuału, Pana dusza ulatuje?
B.: Moim uczniom mówię, że nie każdy szaman musi widzieć, nie każdy musi słyszeć, ale każdy musi
umieć uwolnić swoją duszę od ciała, widzieć swoje ciało i wrócić w czasie rytuału  kamłania .
A. P.: Podczas  kamłania ?
B.: Przygotowuję ich, objaśniam, jak to robić i oni próbują. Czasami sadzam ich naprzeciwko siebie i
każę duszy opuścić ciało, za dwa dni wraca. Ciało i dusza oddzielają się od siebie, ale bez duszy
ciało nie przeżyje dłużej niż rok, umrze.
A. P.: A czym jest dusza?
B.: Dusza to duch.
A. P.: I Pan widzi tego ducha?
B.: Tak. Dusza, wychodząc z ciała, przyjmuje postać, ale tylko w konkretnych sytuacjach kiedy
trzeba. W ciele są zebrane informacje i pełna świadomość, ale potrzebne jest jej ciało, głowa,
rozum, tego właśnie ich uczę. Duchy istnieją, ale mają określone postacie. Moja dusza żyje w
czterech stronach świata, w ośmiu stronach świata, żyje na górze, na dole. Jest oddzielny świat
duchów, stamtąd je przyzywam. Moja uczennica, Albina, chorowała, gdy zwróciłem jej ducha ciału,
wyzdrowiała. Teraz jest zdrową, silną kobietą, niedługo wyjdzie za mąż, będzie rodziła dzieci.
A. P.: Duch i dusza są tym samym?
B.: Tak.
A. P.: Jak Pan uważa, czym jest psychika? Jaka jest różnica między duchem, duszą a psychiką?
B.: To coś innego. Tu potrzebowalibyśmy tłumacza. Po buriacku chętnie opowiem, po rosyjsku ciężko mi
to wyjaśnić.
A. P.: Proszę powiedzieć jaka jest główna różnica?
B.: Psychika jest inna u poszczególnych osób, a dusza jest u wszystkich taka sama.
A. P.: Skąd duch wie, co robić z chorym człowiekiem, skąd Pan zna przyczynę i wie jak leczyć, gdy go
Pan przyzywa?
B.: Jeśli Pan by na przykład próbował się leczyć w różnych szpitalach w Polsce, w Rosji i nic by nie
pomagało, wtedy przyszedłby Pan do mnie z tugrikami i ja wezwałbym ducha. Sprawdziłby linię krwi,
ojca, dziada, pradziada, do siódmego, ósmego pokolenia. Może się zdarzyć, że w ciele są zalążki
jakiejś choroby, ale cierpi Pan na coś innego. Duchy to objaśniają, mówią, skąd ta choroba i jak
należy ją leczyć. Bywa, że człowiek cierpi na niedostatek, na przykład, tłuszczów zwierzęcych, soli.
Mój syn Batoch, który z Panem rozmawiał, gdy był w siódmej, szóstej klasie, na jego płucach pojawiło
się takie piętno. Po prześwietleniu, które to wykazało, wszyscy mówili, żeby go oddać do szpitala, a
ja się nie zgodziłem. Zabiłem trzy psy, stopiłem ich tłuszcz i zmieszałem go ze świeżym miodem, taki
napój kazałem wypić synowi. Tutaj jest niedaleko zródełko, a kiedy woda wychodzi prosto spod ziemi,
niczego nie pamięta, jest czysta. Ta woda oddycha i wokół robi się jezioro, jest tam bardzo dobre
powietrze. Mój syn pił zagotowany napój z miodu i tłuszczu, i chodził nad jezioro. Pierwszego dnia
płakał. Minęła wiosna i lato. Jesienią, kiedy go ponownie zbadano, zrobiono analizy krwi i inne
badania, okazało się, że niczego nie ma, jest zdrowy.
A. P.: To była choroba ciała. A gdy przyjeżdżają ludzie z takimi problemami jak depresja, bardzo
częsta w Europie Zachodniej, jaka wtedy jest przyczyna i jak leczyć?
B.: Choroby psychiczne to inny temat. Widziałem bardzo dużo takich ludzi, którzy byli w szpitalach i
wielokrotnie do nich wracali. Tu trzeba omówienia i rytuału. Przy takim człowieku należy medytować.
Trzeba się uspokoić, posiedzieć z nim, być bardzo spokojnym. Aby ta osoba się uspokoiła, musi
nastąpić wymiana. Podczas dużych rytuałów jest obecnych sześćdziesiąt rodzin. Należy ich odpowiednio
przygotować, żeby nic ich nie rozpraszało i aby skupili się na jednej rzeczy. Niektórzy siedzą i
myślą, co z żoną, która została w domu, dziecko, że chce do ubikacji, a kobiety o dzieciach które
zostawiły w domu. Wszyscy muszą się skupić, żeby było można zacząć pracę. Potem sprawdza się oczy,
twarz, język, uszy, palcami sprawdza się kanały. Trzeba się dowiedzieć, kiedy zaczęły się problemy i
czy były podobne przypadki u któregoś z przodków. Jest bardzo dużo pracy.
A. P.: W książkach piszą, że szamanizm zaczyna się od  szamańskiej choroby .
B.: W książkach tak piszą. U nas w Buriaci mówi się o  szamańskiej chorobie , ale tak naprawdę nie
zdarzało się to wcześniej u czystych szamanów. Skoro szaman przekazuje swoją siłę wnukowi, synowi,
to jaka to może być choroba? Ludzie różnie mówią. Zdarza się, że krew się oddziela. Gdy umrze
ojciec, wnuk, syn, przez jakiś czas nie praktykują szamanizmu, nie zostanie przekazana wiedza. Wtedy
szaman ma wizje, których nie rozumie, gdyż rodzice albo bracia i siostry niczego mu nie wyjaśnili.
Ja starszemu synowi zacząłem wyjaśniać na czym to polega, czego się spodziewać, że mogą być
widzenia, może słyszeć głosy. Od małego przygotowuję swoje dzieci i kiedy coś widzą lub słyszą, nie
boją się. Jeśli się nie objaśni, jak to miało miejsce w komunizmie, kiedy szaman coś zobaczy albo
usłyszy, nie wie, co się dzieje. To właśnie można uznać za chorobę, przy czym może ona dotyczyć
ciała. Takiemu szamanowi należy wszystko wyjaśnić i przygotować go.
A. P.: Ta choroba może być znakiem?
Strona 4
wywiad
B.: Tak, zwykle u tych, którym nie wyjaśniono, czym jest szamanizm.
A. P.: Czy o szamanizmie można mówić tylko tutaj czy dotyczy on też Europy Zachodniej? Czy prawdziwy
szamanizm jest tylko buriacki, jakucki, mongolski?
B.: Interesujące pytanie. Buriaci mieli dziewięć plemion autochtonicznych. Istnieje narodowość
Buriaci, jest siedemnaście rodów, między innymi Nanajowie, Jakuci, Oroci, Jewenkowie. Oni noszą
naszą krew. Kiedy Rosjanie przyszli z północy, pojawiły się dzieci ze związków mieszanych, a tym
samym inne nacje. Tak rozprzestrzeniła się krew. W Indiach i w Ameryce są szamani, na zachodzie
natomiast są bardzo dobrzy astrologowie. Astrologii nie uważam za buriacką, Buriaci byli dobrymi
astrologami, ale nie tak jak inni. To przyszło do nas.
U nas jest po prostu szamaństwo.
A. P.: Czy na Zachodzie ludzie mogą nazywać się szamanami, a swoją pracę szamanizmem?
B.: Nie słyszałem, żeby Słowianie byli szamanami. Byli czarownicy, widzmy. Gdy żyłem w Czeczenii
spotykałem się z ludzmi, którzy nie byli czystymi Słowianami, mieszały się rożne rodzaje krwi,
ukraińska, węgierska, jakucka. Ale uważam, że czarownik i szaman to nie to samo.
A. P.: Wie Pan, co to  ongon . Książki podają, że szamani mają  ongony . Czy to prawda?
B.: Skoro tak piszą, to jak zaprzeczyć. Kiedy duch wchodzi w ciało, to po buriacku  ongon . Buriaci
nie powiedzą  duch a  ongon , można to tłumaczyć jako  wchodzący duch .
A. P.: W książkach podają, że są to duchy, będące w małych figurkach z drewna lub metalu.
B.: To błąd. Mam na przykład konie, zrobili to kowale, piękna praca ludzkich rąk. I ja się mam do
tego modlić? Nie ma tu nic żywego. Piękno i to wszystko.
W górach widzieli Panowie  ongony ?
A. P.: Widzieliśmy  bluda i dom.
B.: A tam jest duch młodego chłopaka, jeśli będziecie o zmierzchu, zróbcie zdjęcie i może pojawi się
takich pięć kręgów na niebie wokół domu. Wezwane duchy mogą przyjść, ale ten dom jest ich, to ich
rejon, bez jego pozwolenia nie robimy tego, bo on jest gospodarzem.
A. P.: W książkach mówią o dziewięciu stopniach szamanizmu.
B.: O kolejnych poświęceniach szamana. Człowiek powinien w życiu mieć trzynaście obrzędów. Bardzo
dobrzy, silni szamani odprawiali trzynaście obrzędów. Podczas tego ostatniego można latać, biegać po
lesie, patrzeć z góry na świat, w jednej chwili znalezć się w Polsce, to tak ogromna siła. Mojemu
ojcu, pierwszy obrzęd został odprawiony gdy miał pięć lat, drugi gdy siedem, to były ciężkie czasy,
dużo nie było go w domu. Starał się wiele przekazać, ale same wskazówki to za mało, trzeba pokazać,
jak żyć, objaśniać. Trzy, cztery, pięć lat trzeba się uczyć.
A. P.: Kiedy dla Pan zaczęło się szamaństwo? Osiemnaście lat temu?
B.: Urodziłem się w Osetii. Kiedy ojciec był już stary i miał dziewięćdziesiąt parę lat, był już
bardzo słaby, a jego siły przechodziły przez jego głowę do mnie. To były ciężkie czasy, nie mogliśmy
razem mieszkać. Miałem trzy lub cztery lata, kiedy pierwszy raz coś zobaczyłem, w piątej, szóstej
klasie wizje były silne, w dziewiątej i dziesiątej klasie również. Niczego się nie bałem, służyłem w
Mongolii, potem Stalin przyjechał, ożeniłem się, urodził mi się syn i przenieśliśmy się w tajemnicy
tutaj. Wtedy zacząłem pracować.
Mamy tu dużo specjalnych miejsc w górach. Zgodnie z życzeniem przodków, właśnie tam razem z moimi
uczniami zaczynam Nowy Rok, modlimy się, dziękujemy za to, co było i prosimy, by następny rok był
dobry.
Młodzież już teraz jest inna. Nam przyszło żyć w ciężkich czasach, głodować czasem, dużo pracować, a
teraz wszystko gotowe. Uczyć się nie chcą, chcą tylko szybko zarobić duże pieniądze.
A. P.: Co Pan robi żeby duch, który jest w Panu w trakcie rytuału, wyszedł a jego miejsce zajęła
Pana dusza?
B.: Na początku z mojego ciała wychodzi dusza. To najtrudniejszy moment  ciało bez duszy. Ja wzywam
duszę przodków, objaśniam przyczynę, dusza przychodzi i moi uczniowie zadają pytania. Wszystko
objaśnia, odpowiada na pytania i odchodzi. Moja dusza w tym czasie może odejść gdzieś daleko,
zagubić się. Żeby tak się nie stało, gdy wzywam ojca, jego nauczyciel utrzymuje moją duszę w
pobliżu. Kiedy mój duch wychodzi, widzę swoje ciało, widzę moich uczniów i ludzi, którzy tam siedzą.
Widzę, jak dusza przodków wychodzi i ja wchodzę.
Jeśli byście mi opowiedzieli o jakimś uzdrowicielu, lekarzu u was w Polsce, mógłbym go wezwać i z
nim porozmawiać.
A. P.: Jakich informacji potrzeba, żeby go wezwać?
B.:  Wselenie . Mój ojciec jest na południowym wschodzie, gdzie jest trzydzieści trzy  wselenien i
on tam mieszka. Stamtąd go wzywam i on przychodzi, to taka droga. Jeśli bym mu powiedział, gdzie
jest lekarz, mógłbym go wezwać.
A. P.: Człowieka czy jego ducha?
B.: Ducha. Człowiek jest śmiertelny, ważne gdzie jest go duch, w jakim  wselenie .
Strona 5
wywiad
Byłem na kongresie, pytano mnie o wiele rzeczy. Odprawialiśmy różne obrzędy. Podczas jednego z nich,
gdy zrobiono zdjęcie, na wysokości 13 km widać kręgi jakby wiatru, które wchodzą we mnie, gdy
opuszczały mnie, podobnie. Nikt nie mógł zrozumieć, co we mnie wchodzi, a to właśnie moi przodkowie.
Mam obowiązek zostawić ciało, kiedy już będę stary dusza opuści ciało i do tego muszę się
przygotowywać. Powiem synowi, skąd mnie wezwać i jak. Będę do niego przychodzić, do wnuka, prawnuka,
dziewięć pokoleń jeszcze moja krew będzie mnie przyzywać. Będę mówić, jak trzeba leczyć.
Zdarzali się bardzo potężni szamani. W 53 roku podczas amnestii, kiedy wszystkich uwolnili, pewien
mężczyzna z Moskwy wracał piechotą. Po drodze natknął się na wysiedlonych Buriatów, mieszkających w
tajdze w bardzo złych warunkach. Dali mężczyznie herbaty, pytali skąd jest, zaopiekowali się nim.
Był wśród nich szaman, który kazał mu się położyć spać, zagrał na bębnie i powiedział, że obudzi się
w domu i nie ma się bać. Mężczyzna rzeczywiście obudził się w domu w Moskwie. Ich prawnuk z kolei,
wielki człowiek z milicji przyjechał, pokłonił się, pobryzgał i powiedział, że boli go kolano, nie
mógł ustać na nogach dłużej niż 20 minut. Ja się pomodliłem i chodził 4 godziny. Nie siadał w ogóle
i poszedł, bardzo się cieszył.
A. P.: Pan go oczyścił?
B.: Ja poprosiłem duchy, objaśniłem im że przyszedł taki człowiek, wierzy, poprosiłem o pomoc i
duchy mu pomogły.
A. P.: A jeśli przyjedzie i nie ma żadnych problemów albo go nie zna? Pan to widzi?
B.: Nie. Ktokolwiek przyjdzie, ja nie widzę jego problemów, dopiero kiedy osobiście przyjdzie z
prośbą, wtedy zaczynam działać.
A. P.: A jeśli ktoś ma problem i zwraca się do Pana, ale nie wierzy w szamanizm, może mu Pan pomóc?
B.: Ludzie spotykają się dla interesu  nie myślą czy to szaman, czy nie. Myślą tylko, co on mi
powie, po prostu przychodzą albo kogoś przywożą. Nigdy nie powiemy, że należy coś dać. Jeśli ktoś
przyjdzie w ostatniej koszuli, należy pomóc. Dużo jezdziłem, widziałem różnych ludzi  piszą
ogłoszenia, że za 600 rubli mogą przywrócić ciało. Tak być nie może. Tym ludziom nie zależy na dobru
innych, ale na zarobku. Czysty szaman tak nie robi, jeśli ktoś przychodzi, jest zobowiązany pomóc,
przodkowie wszystko widzą.
Pierwszy raz opowiadam o tym po rosyjsku, zawsze był tłumacz, ponieważ moi przodkowie mogą nie
zrozumieć, co mówię i teraz wcześniej się pomodliłem i wyjaśniłem im.
A. P.: Czy są choroby, których nie może pan leczyć?
B.: Jest takich bardzo dużo, na przykład ciężkie przypadki raka. Nie leczę też złych ludzi.
A. P.: A zły człowiek to jaki?
B.: Każdy człowiek jest inny i zło przybiera różne postacie, są to na przykład złe myśli, zawiść.
A. P.: I co Pan mówi takiemu człowiekowi?
B.: Mówię, że nie mam sił, by mu pomóc, a jeśli jest chory mówię, że jest już za pózno i że zostało
mu mało czasu i już pomóc nie mogę. Ludzie przyjeżdżają z najróżniejszymi chorobami.
A. P.: Czy rozwiązuje Pan też problemy między ludzmi, jeśli na przykład przyjeżdża mąż i żona, może
Pan pomóc?
B.: Kiedyś przyszło do mnie małżeństwo. Byli razem siedemnaście lat, nie mieli dzieci i żona mówi,
że chce zostawić męża, że znajdzie innego i jemu urodzi dzieci. Powiedziałem jej, żeby poczekała pół
roku, rok, oczyściłem ją. Urodziła swojemu mężowi czworo dzieci. Jak urodziła pierwsze dziecko,
płakali tydzień.
Rosjanie też przyjeżdżają, żołnierze, bardzo różni ludzie.
A. P.: Czy zdarza się, że nie może Pan pomóc?
B.: Przyjechali kiedyś ludzie po tragedii Czarnobylu, chcieli mieć dzieci i nie mogli, wezwałem
duchy, ale powiedziały, że to niemożliwe. Bardzo chciałem im pomóc, jednak nie mogłem.
A. P.: Pan jest na którym stopniu szamanizmu? Trzeba jeszcze jakichś obrzędów czy już wszystkie Pan
odprawił?
B.: Jeszcze muszę przeprowadzić wiele obrzędów.
Kiedy człowiek pracuje z ludzmi, nabiera doświadczenia, uczy się. Im więcej pracuję, tym więcej
informacji zbieram. Trzeba pracować i żyć, mam jeszcze dużo rytuałów przed sobą.
Z jednej strony to bardzo trudne, odprawia się rytuał i nocą się myśli, że może się nie udać. Kiedy
się uda, dusza się raduje. Czasem trzeba poszukać, sporządzić lekarstwa z krwi, albo tłuszczu
zwierząt. Jeśli ktoś zachoruje na nerki na przykład z zimna, lub od jakiegoś nagłego ruchu, masuje
się je tłuszczem borsuka. Poważniejsze choroby zawsze można wyleczyć, na przykład pierwsze stadium
raka leczę poprzez odpowiednie dobranie roślin i zwierząt. Czasem lekarze interesują się, jaki jest
skład przyrządzonych lekarstw.
WYWIAD Z SZAMANK
Strona 6
wywiad
A.P.: (...) Poświęcenie czego?
Szamanów. Szaman to jakby dalsza część człowieka, wyższy poziom.
A.P.: Inicjacja? Rozumie pani, inicjacja. Kiedy człowiek chce być szamanem, ma miejsce rytuał?
To nie tak, że człowiek chce być szamanem, człowiekowi dane jest być szamanem. To jakby nauka,
poświecenie się temu.
A.P.: Nauka?
Istnieją poziomy, pierwszy, drugi i wyższe, hierarchia.
A.P.: Rozumiem. A na jakim poziomie szamanizmu jest Bair?
Trzeba by go zapytać.
A.P.: Ten rytuał to poświęcenie jednego ucznia. To będzie Albina?
Nie, to będzie mężczyzna. Obrzęd odbędzie się w obecności ojca i matki, będzie też dziewięcioro
dzieci.
A.P.: A gdy Bair leczy sam, kiedy przyjeżdżają do niego chorzy, czy jest to inny rytuał?
Jest wiele różnych rytuałów. Na przykład odwołanie do przodków. Dla każdego przeprowadza się inny
obrzęd w zależności od tego, co przeżył. Dla jednego, przykładowo, jest to właśnie odwołanie do
przodków, dla innego obrzęd wody albo góry, miejsca...
A.P.: A pani również zajmuje się szamanizmem sama?
Pracujemy razem. Już wiele lat.
I jak to było? Poczuła pani, że jest szamanką, czy też pani powiedzieli? Zorientowała się pani w
poniedziałek, w niedzielę jeszcze sobie pani nie zdawała sprawy, ale w poniedziałek już tak.
Nie. Jest coś takiego jak  szamańska choroba . Już w dzieciństwie byłam słaba, chorowita. Wozili
mnie i leczyli w różnych miejscach na różne dolegliwości, ale nic nie pomagało, nie było mi lepiej.
Poprawa przyszła dopiero gdy, kiedy urodziłam czwarte dziecko, dziewczynkę. Naprawdę poważnie wtedy
zachorowałam. Nawet nie mogłam nakarmić swojego dziecka, leżałam tylko i prawie umierałam. Wezwano
lekarzy by postawili diagnozę i okazało się, że z medycznego punktu widzenia wszystko jest w
porządku. Wtedy przyszła dziewczyna, która już w tamtym czasie uczyła się u Baira, ja zaczęłam
pózniej. Po jej pierwszej, drugiej wizycie było mi lepiej. Od razu wstałam i poczułam, że żyję.
A.P.: Ona odprawiła jakiś rytuał?
Właściwie to pierwszy rytuał po tej chorobie odbył się, gdy poszłam do starszej wiejskiej kobiety o
imieniu Syndymana. Mieszkała w Oszubaj. Krewni zawiezli mnie tam samochodem i właśnie ona
powiedziała, co dokładnie należy robić. Przyjechaliśmy z nią do domu i obrzęd trwał dwa dni.
Patrzyłam na wszystko, ale niewiele pamiętam. Pamiętam, że był taki duży, długi stół, dziewięć
dużych talerzy, mleko, herbata, wszystkiego po dziewięć sztuk. Nie wiem, co potem robiła ta kobieta,
dla mnie samej to było dziwne, niczego nie rozumiałam. Po tym obrzędzie byłam czysta. (...) Zaczęłam
przeprowadzać obrzędy, ale początku mi to nie wychodziło. Kobieta powiedziała jednak, że na początku
zawsze jest trudno, ale pózniej będzie lepiej. (...) Stała się moją nauczycielką.
A.P.: To była pani pierwsza nauczycielka?
U niej odprawiłam.... ile obrzędów? Sama chyba dwa, ale takie mało ważne. Tam zrozumiałam, że to
działa.
A.P.: I po tej chorobie zaczęła się pani sama zajmować się szamanizmem?
Potem odbyło się poświecenie odzieży, atrybutów i całej reszty, a potem poświęcenie samego szamana.
Ja miałam pięć takich świeceń.
A.P.: I potem było pani lepiej?
Tak, oczywiście. Teraz jestem zupełnie innym człowiekiem. Kiedy chorowałam, byłam bardzo chuda i nic
mi się nie chciało.
A.P.: A starsza kobieta powiedziała, że co to było?
Ona widziała, że moi przodkowie byli szamanami, co ma bardzo duże znaczenie. Związek z nimi był
wyrazny i dlatego odprawiła związany z nimi rytuał. Moi rodzice już nie żyją i nie znamy naszych
przodków. Szukając naszych korzeni, dużo jezdziliśmy z mężem, ale nikogo nie znalezliśmy. W końcu
coś nas tknęło, żeby szukać odpowiedzi u Mongołów. Dowiedzieliśmy się, że wszystko zaczęło się w
rodzinie ze strony ojca. W rodzinie matki również byli szamani, jednak nie tak znaczący.
A.P.:A  szamańska choroba oznacza, że przodkowie...
Tak, jest to swego rodzaju znak.
(...)
A.P.: Czy postrzega pani szamanizm jako swoją pracę? Tak jak ja jestem psychologiem, tak pani jest
szamanką?
Strona 7
wywiad
Nie, oczywiście, że to nie jest moja praca.
A.P.: Ale mówi pani: jestem szamanką. Zatem zajęcie?
To jakby dar.
A.P.: Przeznaczenie?
Tak, przeznaczenie. Jeśli by było inaczej, nie chciałoby mi się. Szamanizm wiąże się z bardzo dużą
odpowiedzialnością. Pomoc ludziom wymaga poza tym ogromnego nakładu pracy. Trzeba dużo wiedzieć,
znać historię, choćby swojego narodu.
A.P.: Psychologię?
Tak, wszystko to trzeba wiedzieć. Szamanizm to ciężka praca.
Oto nasz dacan.
Dojechaliśmy do dacanu. To jest stary dacan, nowy jest w renowacji.
Copyright (C) Wojciech Józwiak 1997-2008
Rozpowszechniane niniejszego tekstu lub jego części, zarówno
w zapisie elektronicznym jak i na papierze, wymaga zgody Wydawcy.
Strona 8


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wywiad z Credo Mutwą Afrykański szaman o Gadach
zebrowska o kinie radzieckim i rosyjskim wywiad
huna joga szamanizm
przyklad kategoryzacji wywiadu
Szamanizm wojownicy, Odyn, Chrystus
rekrutacja wywiad bledy poznawcze cz2
BONUS4 4 Unikalne wywiady
Wywiad z Guru uwodzenia
Parada szamanów
historia wywiadu i kontrwywiadu
jak wywiad prl uzywał izraelskich
Wywiad Kruczka z Krąpcem; Bez Boga człowiek jest nikim

więcej podobnych podstron