Rozdział IV


Wszystko było takie dziwnie szare. Jakby wokół mnie była gęsta
mgła. Lubię mgłę, bo wtedy wszystko wydaje się takie tajemnicze i
mroczne. Jednak teraz bałam się. I to nie był taki niepokój, jak wtedy gdy
jest burza. Teraz cholernie mocno się bałam. Nagle we mgle pojawiła się
ta sama dziewczyna  anioł, którą spotkałam na górce.
- Nie bój się mnie  powiedziała.
- Nie boję się ciebie.  odpowiedziałam jej najprawdziwszą prawdę.
- Jednak widzę, że czegoś się boisz  zauważyła.
- To ta mgła. To jej się boję.  zwierzyłam się i dodałam  Kim
jesteś?
- Ja jestem  jej głos wydawał mi się oddalać  opiekunką tej, o
której mówi przepowiednia.
Chciałam jeszcze zapytać jaka przepowiednia, ale już byłam zbyt
daleko. Szeroko i gwałtownie otworzyłam oczy i ocknęłam się, jak mi się
wdawało w szpitalu. Poruszyłam głową. Na krześle obok mnie siedziała
Agnes. Gdy zobaczyła, że już się ocknęłam, gwałtownie wstała i
otworzyła szeroko oczy.
- Alyson? Jak się czujesz?  Zapytała szeptem i po chwili dodała 
Wszystko dobrze?  To było dziwne. Nawet bardzo.
- Gdzie jesteśmy? - Wychrypiałam ignorując jej pytania. W tym
momencie podszedł do nas Carlisle i uśmiechnął się do mnie ciepło.
Chciałam odwzajemnić uśmiech, ale przez jeden  drobniutki szczegół
nic z tego nie wyszło. Musiałabym nad tym pomyśleć, ale teraz nie było
na to czasu.
- Jesteśmy w szpitalu Alyson. Pamiętasz chociaż coś z tego co się
stało?  Teraz mi się wszystko przypomina: górka, piękna dziewczyna,
wielki huk, roztrzaskane sanki, ból, pióro, potem głos Jacoba, płacz
Agnes. Właśnie. Ta dziewczyna i pióro.
- Pamiętam wszystko. Pojechaliśmy na sanki, ja zjechałam ostatnia,
zahaczyłam o korzeń i wpadłam do rowu, sanki roztrzaskały się o
drzewo, ja walnęłam się o kamień, przybiegł Jacob, potem Dawis wziął
mnie i zaniósł do samochodu i chyba potem zemdlałam. Wolałam nie
wspominać o anielicy. Miałam jakieś dziwne przeczucie.  Kiedy mogę
stąd iść?
 Za chwilę.  Odpowiedział Carlisle.  Agnes poszła już po lekarza
i jeśli wszystko będzie w porządku, to za chwilę cię wypisze.  Nawet nie
zauważyłam kiedy ona zniknęła. Mój przyjaciel uśmiechnął się pod
nosem. Myślałam, że to nie prawda, ale teraz też widziałam obrazki w
głowie. To było naprawdę dziwne i przerażające. Na tyle przerażające,
że sama się tego bałam.
Przełamałam się i zapytałam:
- Carlisle? Widzieliście tą dziewczynę?
- Jaką dziewczynę? Alyson chyba coś ci się pomieszało.
- Gdy zjeżdżałam zobaczyłam taką śliczną dziewczynę, która stała
na środku drogi, prosto przede mną. Miała ciemnobrązowe oczy i krótkie
loczki wokół twarzy. No i coś jeszcze. Ona miała skrzydła. Tak jak anioł.
To było bardzo dziwne.  Odpowiedziałam mu i natychmiast tego
pożałowałam.
- Alyson? Na pewno dobrze się czujesz? Może jednak zostaniesz
tutaj jeszcze przez tą noc. Bo dosyć mocno się uderzyłaś, no i wiesz& 
Powiedział z wyczuwalną troską w głosie. Tyle, że nie musiałam go
słuchać ani na niego patrzeć by wiedzieć, jakie rządzą nim uczucia. Ja to
widziałam w swojej głowie!
- Może rzeczywiście tam nikogo nie było.  Wyszeptałam łamiącym
się głosem.  Pewnie to mgła spłatała mi figla, albo może coś mi się
przyśniło.  szepnęłam, chociaż byłam przekonana, że ktoś tam był. A
może jednak nie. Może to naprawdę mgła i cień. Tyle, ze sama nie
wierzyłam w to. Ja po prostu czułam, że tam stała dziewczyna i że nie
była ona tylko złudzeniem.
- Tyle, że to dobrze, że coś ci przeszkodziło i że wpadłaś do tego
rowu. Nie, nie myśl sobie o mnie zle  dodał widząc moje zdziwienie 
po prostu gdyby nie to, mogłoby cię już tu z nami nie być. Nie wiem
nawet czy by z ciebie coś zostało.
Wytrzeszczyłam na niego oczy i spazmatycznie łapiąc powietrze
szepnęłam łamiącym się głosem:
- J-j-jak t-to?  To było takie nadzwyczajne. W głowie widziałam
uczucia Carlisle a. Tak chyba było ze wszystkimi, ale postanowiłam mu
tego nie mówić, bo wziąłby mnie za jakąś dziwaczkę, powiedziałby
doktorowi i jeszcze by mnie do wariatkowa wysłali.
- Słyszałaś ten huk?  Skinęłam tylko głową  To odłamała się
część klifu. Wcześniej były tam barierki i w ogóle tego typu sprawy, ale o
tym, jak się odłamał, to wszystkie te zabezpieczenia zleciały razem z
ziemią i skałami na dół. Klif był jakieś 10 metrów od ostro skręcającej w
tym miejscu drogi i oddzielony był od niej łąką. Odłamał się kawał o
długości gdzieś na oko 5 lub 6 metrów, chociaż może trochę więcej.
Pomimo tego, że nawet po odłamaniu nie sięga on drogi, to ja, Agnes,
Jacob i Dawis aby skręcić musieliśmy wjechać na łąkę i dopiero tam
wykręcić. Klif wysoki jest na 30 metrów, więc bardzo marne szanse na
przeżycie. Tyle, że nie wiem czemu&
Napisane przez: Aniolek1800 (Karolina)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdzia IV Dochody
Meredith Pierce historia napisana przeze mnie Rozdział IV
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział IV
Rozdział IV
rozdzial IV
Rozdzial IV
08 Rozdział IV Postać trygonometryczna kwaternionów
Stefen s Diaries Rozdział IV
ROZDZIAŁ IV Pomiar kątów poziomych
(Microsoft Word ROZDZIA243 IV doc)
Friday The 13th Part IV The Final Chapter (Piątek trzynastego 4 Ostatni rozdział)
zeszyt IV rozdział 1 Kukułka

więcej podobnych podstron