Mrs Miniver [Pani Miniver] [1942] [napisy pl]


0:01:14:Ta opowieść, o przeciętnej|rodzinie angielskiej
0:01:17:z klasy średniej,|zaczyna się latem 1939 roku,
0:01:20:kiedy słońce świeciło|nad głowami szczęśliwych,
0:01:23:beztroskich ludzi,|którzy pracowali, bawili się,
0:01:26:wychowywali dzieci|i pielęgnowali swoje ogrody
0:01:30:w przyjaznej Anglii.|Kraj ten miał wkrótce
0:01:33:rozpocząć rozpaczliwą walkę|o prawo do swojego stylu życia
0:01:37:i do życia w ogóle.
0:02:05:- Wsiada pani, czy nie?|- Tak.
0:02:08:Komplet!
0:02:12:- Do Beverly Crescent.|- Musi się pani przesiąść do 19.
0:02:17:- Może pan zatrzymać?|- Już nas pani opuszcza?
0:02:20:Tak, muszę jechać|w przeciwnym kierunku.
0:02:22:Tam akurat nie jedziemy.
0:02:54:Pani Miniver.
0:02:59:Proszę nie mówić,|że już nie ma.
0:03:02:Chwileczkę.
0:03:21:Bałam się,|że go pani sprzedała.
0:03:24:Wiedziałam, że pani wróci.
0:03:26:Wiem, że jest drogi...
0:03:29:i nie wiem co na to|powie mój mąż.
0:03:31:Ale proszę go szybko zapakować,|zanim się zastanowię i zmienię zdanie.
0:03:34:Ostrożnie.
0:03:41:Witam.|Miło mi widzieć.
0:03:43:Położę na półce.
0:03:48:Nie, to nie. Mogłabym zapomnieć|zabrać, a to dość cenne.
0:03:52:Znam to uczucie.
0:03:55:Proszę zgadnąć co to.
0:03:57:- Porto?|- Gorzej.
0:03:59:- Cygara.|- Mój mąż też pali.
0:04:01:- Jego na to stać.|- Nie jestem pewna.
0:04:04:- Ma rozrzutną żonę.|- Bzdura.
0:04:07:To prawda, niestety.|Lubię ładne rzeczy.
0:04:10:Często takie, na które nie|mogę sobie pozwolić.|Lubię piękne ubrania...
0:04:14:dobre szkoły dla dzieci,|samochody...
0:04:18:- Rozumiem.|- Cudowne poczucie winy.
0:04:21:Cudowne!
0:04:23:Grzesznicy z nas.|Co powiedzą ludzie?
0:04:26:Wszyscy wiedzą,
0:04:29:że pastor czyni tyle dobra.|- Mam nadzieję, że czynię.
0:04:33:Szczególnie wtedy,|gdy ktoś mnie potrzebuje.
0:04:35:Nadciągają kłopoty?
0:04:39:Już tu są.
0:04:42:Dobry wieczór, Lady Beldon.
0:04:47:Zakupy to koszmar.|Nie można dopchać się do lady...
0:04:51:a jak już ci się uda|to nie mają tego co chcesz.
0:04:55:- Cudowna relacja.|- Siadaj, Simpson. I nie pociągaj nosem!
0:04:59:Całe popołudnie spędziłam|wśród kobiet z klasy średniej...
0:05:03:które kupowały za drogie rzeczy.|- To tak jak ja.
0:05:06:Gorzej.|Pani Mannering, tak?
0:05:09:- Miniver.|- Racja, żona prawnika.
0:05:12:- Nie, architekta.|- Wiedziałam, że coś w tym stylu.
0:05:15:Dokąd ten kraj zmierza?|Każdy chce być lepszy od tych,|którzy są lepsi od niego.
0:05:21:Nic dziwnego,|że Niemcy się zbroją.
0:05:37:Dobry wieczór.
0:05:44:Gdzie to jest?|Proszę na mnie nie czekać.
0:05:46:Do widzenia.
0:05:49:- Myślałem, że przyjedzie pani tym o 5.|- Nie zdążyłam.
0:05:53:Czas i odpływ|na nikogo nie czekają.
0:05:57:Pociągi też nie.
0:05:58:Pozwoli pani na chwilę?
0:06:01:Chcę pani coś pokazać.
0:06:04:Coś wyjątkowego.
0:06:06:Chętnie zobaczę.
0:06:09:Proszę.
0:06:38:Moje arcydzieło.
0:06:41:Prześliczna.
0:06:43:Podoba się pani?
0:06:45:Najpiękniejsza jaką widziałam.
0:06:48:- Ten kształt.|- I zapach.
0:06:53:Piękny kolor...
0:06:57:Uwielbiam czerwone róże.
0:07:00:Gdy Kupid wśród bogów pląsał,|niezwykły pył na ziemię strząsał,
0:07:05:który spadł na różę białą|i piękną czerwienią pokrył ją całą.
0:07:11:- Skąd pan to wziął?|- Z katalogu nasion Huttera.
0:07:14:Ładne to, ale nieprawdziwe.
0:07:17:Wyhodowanie róży|wymaga dbałości...
0:07:21:i, za przeproszeniem,|końskiego nawozu.
0:07:26:- Pani też tu coś znaczy.|- Ja?
0:07:32:Muszę ją nazwać.
0:07:35:- Mam coś wymyślić?|- Nie, ja już mam dla niej nazwę...
0:07:39:ale potrzebuję zgody.|- Chyba nie rozumiem...
0:07:43:Chcę ją nazwać "Pani Miniver".
0:07:49:Przez tyle lat...
0:07:51:gdy pani wyjeżdżała|lub przyjeżdżała...
0:07:54:zawsze znajdowała chwilę|by zamienić ze mną dwa słowa.
0:07:58:Poza tym...
0:08:02:pani przypomina mi kwiat.
0:08:05:Dlatego sądzę, że to|dobra nazwa dla mojej róży.
0:08:10:To dla mnie wspaniały komplement.
0:08:13:Będzie mi miło, jeśli nazwie pan|swą różę moim nazwiskiem.
0:08:23:Muszę iść. Już jestem spóźniona.|Do widzenia.
0:08:27:I bardzo dziękuję.|- To ja pani dziękuję.
0:08:31:Miło mi, że kwiat został|nazwany na moją cześć.
0:08:59:To moja żona.
0:09:12:- Jak nowy, nie?|- Prawie.
0:09:35:Ładny wóz, ale chyba|mnie na niego nie stać.
0:09:42:Mamy też inne niezłe,|i tańsze.
0:09:46:Ale mnie się podoba ten.
0:09:53:Wezmę go.
0:09:57:- Może chce się pan zastanowić?|- Nie, kupuję go.
0:10:01:Przyprowadzi go pan wieczorem?
0:10:03:Tylko ani słowa|mojej żonie o cenie.
0:10:32:Cześć Judy!
0:10:34:Dobry wieczór.
0:10:35:Dobrze, że pan już jest.|Posłucha pan jak Judy gra.
0:10:39:- Niestety...|- Proszę, to jej doda odwagi.
0:10:41:- A właściwie nam obu.|- Śpieszę się. Następnym razem.
0:10:45:Pa, tato.
0:10:49:Co tak pędzisz, Toby?
0:10:52:- Napoleon chce wymiotować.|- Naprawdę?
0:11:06:Ceny ci nie zdradzę.|Mam teraz wyrzuty sumienia.
0:11:10:Już wracałam do domu,|ale nagle coś mnie naszło.
0:11:14:Poczułam się jak w transie.|Wysiadłam z autobusu...|- Cześć, kochanie.
0:11:17:- Clem.|- Co słychać?
0:11:20:To Clem. Więc jak już mówiłam,|wysiadłam z autobusu...
0:11:24:i nagle przypomniałam sobie,|że jutro przyjeżdża z Oksfordu Vin.
0:11:28:Tak, Vin.|Cudownie, prawda?
0:11:32:Wszyscy jedziemy jutro|po niego na dworzec.
0:11:35:Wspaniale, prawda?
0:11:37:Ty wariatko, przecież|stał koło mnie Clem.
0:11:41:Oczywiście, że mu|nie powiedziałam.
0:11:42:Mężczyźni nie powinni|wiedzieć o takich sprawach.
0:11:46:Musiałam zmienić temat.
0:11:53:Chociaż, może powiem mu|dziś wieczorem.
0:11:56:Przy kawie|jest łagodniejszy.
0:11:59:Możemy pojechać na dworzec po Vina?
0:12:01:Jak będziecie grzeczni.
0:12:03:On ciągle jest wegetarianinem?
0:12:07:Wątpię. Pewnie już wymyślił|co innego.
0:12:09:On tylko przechodził taki etap.
0:12:12:- Co to takiego "etap"?|- Coś takiego, co ludzie przechodzą.
0:12:16:- Ja też?|- Tak, właśnie teraz.
0:12:19:Serio?|Przechodzę etap!
0:12:24:Przestań wymachiwać|i skończ jeść.
0:12:27:- A jaki etap będzie przechodził potem?|- Zobaczymy, puść mnie.
0:12:30:Nie chcę, żeby tata czekał.
0:12:32:Dobranoc.|Bądź grzeczna.
0:12:40:Mogę iść na pocztę?|Kucharka posprząta.
0:12:43:Tylko niech cię ten Horacy|nie porwie na długo.
0:12:47:Cudaczny z niego gość,|nie, Gladys?
0:13:02:- Wiesz, myślałem...|- Wiesz, myślałam...
0:13:05:- Mów, kochanie.|- To nic ważnego, ty mów.
0:13:08:Chciałem tylko zapytać,|jak wyprawa do miasta.
0:13:12:Cudownie.
0:13:16:Kupiłam parę drobiazgów.
0:13:23:Ja złapałem dziś gumę.
0:13:26:Co za pech.
0:13:28:Starzeje się ten nasz grat.
0:13:31:- Wiesz co?|- Co?
0:13:34:Powinieneś kupić nową oponę.
0:13:37:Nową oponę?
0:13:39:Niezły pomysł.
0:13:41:Opony nie są chyba drogie?
0:13:44:- Nie, przeżyjemy.|- Nowa opona chyba nie kosztuje...
0:13:49:więcej niż kapelusz?|- Kapelusz?
0:13:52:Kapelusz, buty, spodnie,|czy coś innego.
0:13:56:- Kawy?|- Nie, dziękuję.
0:14:03:Z tym naszym gratem...
0:14:06:jest ostatnio sporo kłopotów.
0:14:09:- Nie zauważyłam.|- Tak właśnie jest ze starymi samochodami.
0:14:13:Niby nic złego się nie dzieje,|a potem nagle, kiedy jedziesz 100...
0:14:17:- Nasz jest dobry.|- Poza tym...
0:14:20:jest niebezpiecznie wolny.|- Clem, co ty kombinujesz?
0:14:26:Chodź, coś ci pokażę.
0:14:38:Cudowny, nie?
0:14:39:Wszystko w porządku?
0:14:42:Bałem się, że pomyślisz,|że jestem zbyt rozrzutny.
0:14:47:Czasami każdy jest, prawda?
0:14:50:Bo to frajda.|Bez sensu jest kisić pieniądze...
0:14:54:i nawet sobie raz na jakiś czas|nie zaszaleć.
0:15:03:Dokąd idziesz?
0:15:06:Zresztą, czym są pieniądze?
0:15:09:To tylko takie papierki,|za które można dostać coś,|co nas ucieszy.
0:15:13:Nie wolno być|niewolnikiem pieniędzy.
0:15:17:Co tam robisz?
0:15:33:- Co to jest?|- Podoba ci się?
0:15:37:Nowy?
0:15:39:Kupiłam go dzisiaj.
0:15:42:Śliczny, prawda?
0:15:44:Nie brzydki.
0:15:45:Wyglądam w nim inaczej, prawda?
0:15:47:Tak, śmiesznie.
0:15:50:A może nie pasuje|do tej koszulki.
0:15:53:Patrz na kapelusz.|Oczywiście, będę wyglądała...
0:15:56:zupełnie inaczej,|jak się uczeszę.
0:16:07:Rzeczywiście, bardzo ładny.
0:16:08:W takim razie nie przepłaciłam.
0:16:12:- Drogi był?|- Nie dla ludzi, którzy|mają taki samochód jak my.
0:16:16:- Bystra jesteś.|- Miło mi słyszeć.
0:16:20:Usiądź.
0:16:22:Pokaż się.
0:16:25:- Jesteś naprawdę piękna.|- Naprawdę?
0:16:30:Piękniejsza niż wtedy,|gdy cię poślubiłem.
0:16:33:- Czy to możliwe?|- Czemu nie.
0:16:36:Mam powody, żeby być ładniejsza.
0:16:42:Odłóż go i wskakuj do łóżka.
0:16:47:Nie będziesz na niego|patrzeć całą noc.
0:16:51:To był wspaniały dzień.
0:17:01:Myślę, że jesteśmy szczęściarzami.
0:17:04:Bo mamy nowy samochód i kapelusz?
0:17:07:Nie, mamy o wiele więcej.
0:17:09:Vina, Judy, Toby'ego...
0:17:13:i siebie.
0:17:23:Wiesz co?
0:17:27:Nazwano dziś różę|moim nazwiskiem.
0:17:32:Zostawiłaś zapalone światło.
0:17:53:Dobranoc.
0:18:13:Jest!
0:18:18:Cześć mamo!
0:18:19:Vin, kochanie!
0:18:21:- Cześć tato!|- Jak się masz, chłopie?
0:18:26:Vin ma fajkę!
0:18:28:- I co z tego?|- Jeszcze urosłeś!
0:18:31:- Może z centymetr.|- A ja metr!
0:18:34:Serio?
0:18:35:- A gdzie twoje wąsy?|- Taki byłeś z nich dumny.
0:18:38:- Tak?|- Podobały mi się.
0:18:41:Zajmowały mi zbyt dużo czasu.
0:18:44:- Naprawdę?|- Ciągle musiałem je podcinać.
0:18:46:Nie powinno się|tracić czasu na takie głupoty.
0:18:50:Chodźcie, dzieci.
0:19:02:To już nie pasjonujesz się|samochodami?
0:19:05:Przez ten ostatni rok w Oksfordzie|zupełnie zmienił mi się światopogląd.
0:19:09:- Nie mów?|- Tak, trochę wydoroślałem.
0:19:12:Mam bardziej dojrzałe|spojrzenie na życie.
0:19:15:- Wiesz czego Oksford mnie nauczył?|- Czego?
0:19:18:- Że zupełnie nic o niczym nie wiem.|- Czyli strata czasu i pieniędzy, tak?
0:19:23:Nie, ale już wiem|czego chcę od życia.
0:19:26:- A czego chcesz?|- Chcę się nauczyć...
0:19:28:wszystkiego po kolei.|Wiedza to filar.
0:19:31:- Co to "filar"?|- Noga mostu.
0:19:34:- Mostu?|- Kiedy myślę o ogromie wiedzy...
0:19:37:w różnych dziedzinach nauki...
0:19:40:i jak znikomą jej część posiadłem,|ciarki mnie przechodzą.
0:19:45:A poza tym, myślę że rozwinąłem|swoją świadomość społeczną.
0:19:49:- A co to takiego?|- Postrzeganie drugiego człowieka.
0:19:54:Czy teraz jest więcej wolnych ludzi|niż w średniowieczu?
0:19:58:Otwórz.
0:19:59:Od IX do XV wieku los wasali...
0:20:03:zależał od seniorów feudalnych.|A nasza sytuacja dzisiaj?
0:20:07:Niewiele się od|tamtego czasu zmieniło.
0:20:17:Kiedy myślę o systemie klasowym|w tym kraju...
0:20:20:- Co jest, Gladys?|- Panna Beldon do pani.
0:20:24:Poproś ją.
0:20:27:O co może chodzić?
0:20:29:Pewnie oznajmi najnowsze ultimatum|swojej znakomitej babki.
0:20:33:Prawie jej nie znam.
0:20:35:To idealny przykład tego|o czym mówiłem.
0:20:37:Lady Beldon to żywy dowód na to,|że system feudalny przetrwał do dziś.
0:20:42:Nie można uciec od jej zgubnego wpływu,|który skaża całą społeczność miasteczka.
0:20:47:- Tak jak od IX do XV wieku?|- Dokładnie.
0:20:53:Dzień dobry.|Jestem Carol Beldon.
0:20:55:Dzień dobry.|To jest mój mąż.
0:20:58:I mój syn Vincent.
0:21:00:Zapraszamy na podwieczorek.
0:21:03:- Dziękuję, już jadłam.|- Proszę usiąść.
0:21:05:Ja tylko na chwilę.
0:21:10:Przepraszam za najście...
0:21:13:ale przyszłam prosić o przysługę.
0:21:16:- Mam wielką prośbę.|- Proszę siadać.
0:21:21:Babcia nie wie, że tu jestem.
0:21:25:Nie bardzo umiem zagajać...
0:21:28:więc przejdę od razu do rzeczy.|Chodzi o różę.
0:21:31:- O różę?|- O tę, którą wyhodował pan Ballard.
0:21:34:O "Panią Miniver".
0:21:36:Słyszałam, że chce ją|zgłosić na wystawę kwiatów.
0:21:39:- Chodzi o Puchar Beldonów?|- Tak.
0:21:42:Ale jeszcze nikt... znaczy...
0:21:45:Nikt jeszcze nie wystawiał róż, które|mogły by konkurować z różami babci.
0:21:51:Stało się tradycją,|że to ona wygrywa ten konkurs.
0:21:53:Róże są dla niej takie ważne.
0:21:56:Wiem, że to straszne|zwracać się z taką prośbą...
0:21:59:ale pomyślałam,|że może poprosiłaby pani...
0:22:02:pana Ballarda, żeby|zrezygnował z tego konkursu.
0:22:05:Jego róża jest taka piękna,|że mogła by wygrać i...
0:22:12:Czy to jest konkurs otwarty?
0:22:15:- Teoretycznie...|- Teoretycznie tak, ale praktycznie nie.
0:22:19:- Obawiam się, że tak jest.|- Rozumiem.
0:22:23:Ponieważ pan Ballard|nie należy do klasy rządzącej...
0:22:26:a jest zaledwie wasalem...|- Vin, pozwól pani Beldon wyjaśnić.
0:22:30:Nie musi niczego wyjaśniać.
0:22:34:Doskonale znam zasady|systemu feudalnego w tym miasteczku.
0:22:37:To rozkaz seniora feudalnego.|Nie wolno z nim konkurować.
0:22:41:Proszę wybaczyć synowi.|Wrócił z Oksfordu.
0:22:44:Nie tłumacz mnie.|Mówię to, co myślę.
0:22:47:Ale czy ja mogę coś|w związku z tym zrobić?
0:22:51:Nie rozumiem?
0:22:54:Co można poradzić na zło?
0:22:59:Przez większą część wakacji działałam|społecznie w londyńskich slumsach.
0:23:03:Przez cały rok|pławi się pani w luksusie...
0:23:06:i myśli, że jak przez kilka tygodni|pobawi się w dobrą panią...
0:23:08:Może to niewiele...
0:23:11:ale co jeszcze mogę zrobić?
0:23:13:- Co pan robi?|- Ja?
0:23:16:Pan tylko gada.
0:23:19:- Jasne. To dużo łatwiejsze.|- Nie mówiłem o...
0:23:22:Niech się pan nie tłumaczy.
0:23:24:Wiem jak miło obłożyć się|grubymi księgami pełnymi wielkich słów...
0:23:28:i upajać się przeświadczeniem,|że rozwiąże się problemy tego świata.
0:23:31:Ale to nie wystarczy.|Potrzebne jest działanie.
0:23:34:Działanie? Jeśli pani klasa|się tego doprasza...
0:23:38:to może do tego dojdzie.|- Na pewno nie za sprawą krasomówców.
0:23:42:Vin! Panna Beldon jest naszym gościem.|Zapomniałeś o manierach...
0:23:45:Ubogiemu człowiekowi pracy odmawia się|nagrody za jego artyzm...
0:23:49:by zaspokoić próżność arystokratki.|- To nie twoje zmartwienie.
0:23:53:Ośmielę się mieć inne zdanie.|Martwię się o innych.
0:23:56:Dbam o ich godność.
0:23:59:Wybaczy mi pani.
0:24:04:- Przepraszam za syna.|- Nic się nie stało.
0:24:08:W ogóle jest miły, prawda?
0:24:11:Co?
0:24:13:On ma rację.
0:24:15:Nie powinnam była...
0:24:18:o to prosić.
0:24:19:Uświadomiłam sobie to|zanim się odezwałam.
0:24:22:Tylko, że babcia ma już|ponad 80 lat i jest taka dumna...
0:24:25:ze zwycięstwa w konkursie.
0:24:28:Ale proszę zapomnieć o tym,|co mówiłam.
0:24:30:Cieszę się, że się poznaliśmy.
0:24:32:- Mam nadzieję, że będziemy|widywać się częściej.|- Ja też.
0:24:35:- Będą dziś państwo w klubie?|- Tak.
0:24:38:Świetnie, do zobaczenia.
0:24:40:Ludzie gadają, jakby pan Ballard|popełnił zbrodnię.
0:24:43:Za wysoko mierzy.
0:24:46:Kim on jest, żeby zgłaszać|swoją różę do konkursu kwiatów?
0:24:49:- A czemu by nie miał?|- Bo nikt od 30 lat...
0:24:52:nie ośmielił się|konkurować z Lady Beldon.|I niech pan uważa na to co mówi,
0:24:57:bo zacznę robić zakupy|gdzie indziej!
0:25:00:Moje opinie nie mają nic wspólnego|z jakością mojego towaru.
0:25:05:Gdyby nazwał pan swoją różę|"Lady Beldon", przyklasnąłbym temu.
0:25:09:- Ale kim jest pani Miniver?|- Najmilszą kobietą w sąsiedztwie.
0:25:12:Ale jest tu nowa.
0:25:16:Niech pan się zajmie stacją,|a róże zostawi w spokoju.
0:25:20:Niby dlaczego?|Róże to moja pasja,
0:25:24:a kolej niech szlag trafi.
0:25:40:- Ślicznie wygląda, prawda?|- I ma poczucie humoru.
0:25:44:Podobało mi się|jak rozmawiała z Vinem.
0:25:47:Chyba tu idzie.
0:25:52:- Proszę siedzieć, chciałam się|tylko przywitać.|- Usiądzie pani?
0:25:56:- Dobrze się pani bawi?|- Ładnie grają.
0:25:59:- Może drinka?|- Nie, dziękuję.
0:26:01:- Zapali pani?|- Nie, dziękuję.
0:26:03:- Szukałam państwa syna.|- Nie przyszedł.
0:26:07:Cierpi na ostrą|postać dojrzałości.
0:26:10:Ale to przejdzie,|za tydzień lub dwa.
0:26:15:Chciałam go przeprosić.
0:26:19:Sądzę, że on też miał ten zamiar.|Szkoda, że...
0:26:23:Przepraszam.|Dla pani, panno Beldon.
0:26:25:Dziękuję.
0:26:27:- Mogę?|- Oczywiście.
0:26:29:{Y:i}Czy może się pani|ze mną zobaczyć?
0:26:32:{Y:i}Czekam na starym pomoście.|Vincent Miniver
0:26:37:- Tajemnica?|- Tak, raczej.
0:26:40:- Czuję romans.|- Intrygujący.
0:26:45:Wybaczą państwo?|Proszę nie wstawać.
0:26:47:Czy to ten duży marynarz?
0:26:51:Zdziwiliby się państwo.
0:27:17:- Dostała pani wiadomość?|- Jak pan widzi.
0:27:19:Oczywiście.
0:27:22:Proszę się nie obawiać,|nie będę wracał do naszej rozmowy.
0:27:26:Wiem, że nie.
0:27:28:Byłem bezwzględny.
0:27:32:Przepraszam za styl|mojej wypowiedzi.
0:27:36:Nie ma za co przepraszać.
0:27:38:Każdy ma prawo|do własnego stylu.
0:27:42:Ale nie miałem prawa|stracić panowania nad sobą.
0:27:45:Ja też byłam dość opryskliwa.
0:27:49:Przepraszam.
0:27:53:Miło to słyszeć.
0:28:01:Lepiej już pójdę.|Obiecałam to tango...
0:28:04:Proszę zostać jeszcze chwilę.
0:28:07:Tyle chciałem|pani powiedzieć, wyjaśnić...
0:28:12:Ale skoro chce pani zatańczyć.|- Pan nie tańczy?
0:28:16:Tańczę.
0:28:18:I podobno całkiem nieźle.
0:28:22:Ale ostatnio mnie to nie bawi.
0:28:31:Czy to odpowiedni czas|na zabawę?
0:28:35:A czy to czas|by tracić poczucie humoru?
0:29:16:- Mówiłaś tydzień-dwa?|- Powinnam powiedzieć: godzina-dwie.
0:29:26:Często widziałem panią...
0:29:28:jeżdżącą na kucyku.
0:29:32:- Cudowny był.|- Ale tłuściutki, i pani też.
0:29:36:- Nie byłam tłuściutka.|- Była pani, i to bardzo.
0:29:38:Nóżki miała pani jak serdelki.
0:29:41:Znam panią od wielu lat.
0:29:45:I często o pani myślałem.
0:29:48:Nie wierzy mi pani?
0:29:50:- Wiem, że jest pan krasomówcą.|- Chciałbym być.
0:29:53:- Chcę pani powiedzieć co czuję.|- Dość już mi pan powiedział,|jak na jeden dzień.
0:29:57:Czym jest jeden dzień...
0:29:59:wobec wieczności?
0:30:02:Czy ma pani...?
0:30:08:Moglibyśmy się jeszcze|kiedyś spotkać?
0:30:11:Może jutro?
0:30:13:Jutro wyjeżdżam do Szkocji.
0:30:17:- Na długo?|- Do połowy września.
0:30:19:- Jeździmy tam co roku.|- Masa czasu.
0:30:24:- Mogę do pani napisać?|- Tak, Vin.
0:30:27:Cudowny wieczór, prawda?
0:30:29:Tak, Vin.
0:30:36:Cudowny wieczór, prawda?
0:30:38:- Chyba już to mówiłem?|- Tak, ale jest cudowny.
0:30:41:- Dla ciebie też?|- Tak, Vin.
0:31:24:Niepotrzebnie się spieraliśmy.
0:31:28:Wygląda na to,|że wystawa się nie odbędzie.
0:31:31:Dlaczego?
0:31:33:Lady Beldon chce ją przełożyć|ze względu na sytuację.
0:31:37:Słusznie.
0:31:39:Wkroczyli do Polski, prawda?
0:31:41:To oznacza wojnę.
0:31:44:A więc...
0:31:46:żegnajcie róże.|- Bzdury.
0:31:50:Równie dobrze mógłbyś powiedzieć|"Żegnaj Anglio".
0:31:53:Róże będą zawsze.
0:33:16:Wróciła.|Tydzień wcześniej.
0:33:43:Kochani bracia i siostry.|Pismo Święte zachęca do tego...
0:33:46:byście wyznali|swoje grzechy i niegodziwości.
0:33:50:Nie powinniśmy ich ukrywać,|lecz wyznać przed Bogiem Wszechmogącym,
0:33:55:naszym Ojcem w Niebie.
0:34:15:Proszę usiąść.
0:34:23:Premier ogłosił właśnie,|że nasz kraj...
0:34:27:znajduje się w stanie wojny.
0:34:34:W takiej sytuacji...
0:34:36:nie będziemy już|przedłużać nabożeństwa,
0:34:39:bo macie z pewnością|wiele obowiązków do spełnienia.
0:34:43:Powiem więc jeszcze tylko, że...
0:34:47:bardzo ważna jest teraz|modlitwa o pokój...
0:34:51:i za naszą ukochaną ojczyznę.
0:34:56:Mieszkańcy tego miasteczka...
0:34:58:nigdy nie zawiedli.
0:35:00:Nasi praojcowie od tysiąca lat|walczyli o wolność, którą|się teraz cieszymy.
0:35:05:I której znów musimy bronić.
0:35:09:I znów...
0:35:11:...z Bożą pomocą...
0:35:13:...postaramy się...
0:35:15:...nie zawieść.
0:35:47:- Zbombardują nas, tato?|- Nie krzycz, kochanie.
0:35:51:Zbombardują nas?
0:35:56:- Carol.|- Już idę, babciu.
0:36:01:Wróciłaś wcześniej.
0:36:02:Cieszę się.|Będziesz w razie czego bezpieczna?
0:36:06:Myślę, że tak.|Muszę iść.
0:36:27:Dobrze, że pani już jest.|Z Gladys jest coś strasznego.
0:36:31:Musiałam się nią zajmować|przez cały ranek.
0:36:35:- Co się stało?|- To przez tego Horacego.
0:36:37:Powołali go do wojska.
0:36:40:Gladys wylała już morze łez.
0:36:43:I ten piec...
0:36:44:Był ten spec w zeszły piątek,|ale nie wiem co on zrobił.
0:36:48:Piec jest do niczego.
0:36:51:Nie martw się.
0:36:53:Damy sobie jakoś radę.
0:36:55:Napoleon!
0:36:56:Toby, zabierz go.
0:36:58:- Ado, nadawali już wiadomości?|- To straszne.
0:37:02:I ta pralnia.|Przepadł mi najlepszy fartuch.
0:37:05:Ale mamy jeszcze|marynarkę wojenną.
0:37:24:Nie martw się, Gladys.
0:37:26:Nie sądzę, żeby wysłali Horacego|gdzieś blisko frontu.
0:37:29:Wyślą. On zresztą sam|pcha się wszędzie na pierwszego.
0:37:32:Mówi "Niech no dorwę tego Hitlera.|Ja mu dam sceptyke."
0:37:36:Co mu da?
0:37:37:Sceptyke. Ten znak,|który mają na flagach.
0:37:41:Dobrze, że ma ducha walki.
0:37:44:Za dużo go ma.|I nie ulega.
0:37:47:Czy może pani powiedzieć Gladys,|że Horacy śpieszy się na pociąg...
0:37:51:i pyta, czy może wejść|za chwilę pożegnać się?
0:37:54:- Oczywiście, że może.|- Wejdź, Horacy.
0:37:56:Dziękuję panu.|Dzień dobry.
0:37:58:Dzień dobry.
0:38:00:- Napijesz się?|- Z chęcią.
0:38:03:- Powodzenia, Horacy.|- Właśnie.
0:38:06:- Dużo powodzenia.|- Dziękuję, paniczu.
0:38:10:Zdrowie.|Wszystkiego najlepszego.
0:38:13:Dzieci będą za tobą tęsknić.|No i biedna Gladys.
0:38:16:Poradzi sobie, prawda?
0:38:26:Przestań.|Tak nie można.
0:38:28:A jak mam się zachowywać kiedy|zaraz wyjedziesz i mogą cię zabić?
0:38:32:Nie martw się.|Jeszcze mnie nie zabili.
0:38:34:Napij się.
0:38:36:- Może?|- Oczywiście.
0:38:44:Już lepiej.
0:38:46:Sobie też nalej, Horacy.
0:38:48:- Chyba Gladys|odprowadzi cię na dworzec?|- Dziękuję pani.
0:38:52:Idź po kapelusz.
0:38:54:Dobry trunek.|Pewnie długo się już nie napiję.
0:38:58:Ta wojna wiele zmieni.
0:39:01:Z pewnością.
0:39:04:Wkrótce wszyscy spotkamy się|na linii frontu.
0:39:06:Nie ze mną.|Ja służyłbym w RAF-ie.
0:39:09:O raju!
0:39:10:Zawsze marzyło mi się latanie.
0:39:13:Muszę pędzić na dworzec.|Do widzenia.
0:39:17:Powodzenia, Horacy.
0:39:20:Do widzenia.
0:39:21:- Napisz do nas, dobrze?|- Oczywiście, ale z góry proszę|o wybaczenie błędów.
0:39:25:Lepiej radzę sobie z bagnetem|niż z ołówkiem.
0:39:28:Możesz napisać krwią.
0:39:32:Masz miłe dziecko.
0:39:33:Powodzenia, trzymaj się.
0:39:35:Nie przyniesie ci wstydu, Horacy.
0:39:39:Nie, dobrane jak należy.
0:39:42:- Bardzo ładnie.|- Dziękuję.
0:39:45:- Pożegnaj się z Napoleonem.|- Do widzenia kocie.
0:39:48:- Dziękuję bardzo.|- Do widzenia, Horacy.
0:39:57:Może zasłonimy okna?
0:39:59:Dobrze, kochanie.
0:40:01:Chciałbym skoczyć do Beldonów.
0:40:05:Teraz są tam tylko we dwie.|Sprawdzę co słychać.
0:40:08:Chyba powinieneś.
0:40:12:- Trzeba dbać o dobre stosunki sąsiedzkie.|- Jak najbardziej.
0:40:16:- Mogę iść z nim?|- Jeśli cię weźmie.
0:40:18:Nie!
0:40:39:Czy on nie jest za młody,|nawet do lotnictwa?
0:40:43:Tak, jest bardzo młody.
0:41:04:- Ja do panny Carol.|- Oczekuje pana?
0:41:08:Nie, ale myślę,|że mnie zaprosi.
0:41:10:- Vin!|- Cześć, Carol.
0:41:11:Miło, że przyszedłeś.
0:41:14:Chciałem zobaczyć|jak sobie radzicie.
0:41:18:Wejdź.|Wszystko dobrze.
0:41:20:Po straszliwej awanturze|z panem Foley'em...
0:41:23:babcia zgodziła się wreszcie|na zaciemnienie.
0:41:26:- To dobrze, martwiłem się o ciebie.|- Jesteś kochany.
0:41:32:I dziękuję za listy do Szkocji.
0:41:35:- Doszły?|- Oczywiście.
0:41:38:Myślałem, że nie,|bo nie odpisywałaś.
0:41:41:Nie wiedziałam co napisać.
0:41:44:Jesteś taki szalony...
0:41:46:Myślałam, że może ci przeszło.
0:41:49:- Przeszło?|- Wszystko zdarzyło się tak nagle.
0:41:53:To dopiero nasze|trzecie spotkanie, prawda?
0:41:56:Czy to ma znaczenie?
0:41:58:Przecież...
0:42:01:Prawie cię nie znam.
0:42:05:Można by coś na to poradzić:|częściej się spotykać.
0:42:08:Nawet codziennie.
0:42:11:- Pasowałoby ci?|- Czemu nie.
0:42:15:- Fajnie, że znów cię widzę.|- Ja też się cieszę.
0:42:20:Trochę się denerwuję.
0:42:24:Mamy przecież umowę.
0:42:28:- Czy byłbym bezczelny gdybym...?|- Nie, Vin.
0:42:37:Słyszałam jakieś głosy.|Kogo gościsz?
0:42:41:To Vincent Miniver.|Moja babcia.
0:42:43:- Bardzo mi miło.|- Miniver?
0:42:47:Znam to nazwisko.
0:42:50:Róża o tej nazwie|została zgłoszona na wystawę.
0:42:52:Róża "Miniver".
0:42:55:To coś nowego.
0:42:56:Były różne, np. "Księżna Argyle",
0:43:00:ale "Pani Miniver"?
0:43:04:Babciu, proszę.
0:43:05:Róża wyhodowana|przy chatce zawiadowcy.
0:43:08:On nie ma z tym związku.
0:43:10:To co tu robi,|jeśli wolno spytać?
0:43:12:- Przyszedłem zaoferować pomoc.|- Rozumiem.
0:43:16:Jesteś w zmowie z tym|wstrętnym Foley'em.
0:43:18:Nie, skąd.
0:43:20:ARP, ABC i inne takie.
0:43:22:Umiemy o siebie zadbać.|Radzimy sobie świetnie od 800 lat.
0:43:26:Nie przyjmujemy rozkazów.|Wydajemy je.
0:43:28:Najgorsze w tej wojnie jest to,|że daje szansę tym prostakom|poczuć się ważnymi.
0:43:34:Przeklęte Szwaby.|Nie ośmielą się...
0:43:49:- Co mamy robić?|- Nic.
0:43:51:- To pewnie ten Foley|zrobił fałszywy alarm.|- Nie, myli się pani.
0:43:55:Słucham?
0:43:57:Trzeba być ostrożnym.
0:43:59:Niech wszyscy zejdą do piwnicy.
0:44:02:I pani też.
0:44:04:- Muszę zadzwonić. Gdzie telefon?|- W holu.
0:44:07:Jak słowo daję!
0:44:09:- Alarm.|- Nie jestem głucha.
0:44:13:- Cała służba do piwnicy.|- Ty też, babciu.
0:44:19:Piwnica!
0:44:22:Tato?
0:44:25:Wszystko w porządku?
0:44:28:Tak, pod kontrolą.
0:44:30:Do zobaczenia.
0:44:33:- Kto to?|- Straż.
0:44:37:Cześć, Foley.|Co jest?
0:44:38:Niedokładnie zaciemniliście.
0:44:41:W oknie na froncie|widoczna smuga światła.
0:44:44:- Przecież wszystkie okna są...|- Na dole.
0:44:48:Chodź ze mną.
0:44:57:Dobry wieczór.
0:45:06:- Może koc?|- Przyda się.
0:45:13:Teraz dobrze.
0:45:16:Najgorsze są te małe szparki.
0:45:19:Człowiek przypalający papierosa|na drodze...
0:45:21:jest jak latarnia morska.
0:45:23:Jedna smużka światła może ściągnąć|pół Luftwaffe na ten dom.
0:45:28:- Szczęście, że pan ją zauważył.|- To prawda.
0:45:31:Szczerze mówiąc,|powinniście zapłacić karę...
0:45:33:ale tym razem daruję.
0:45:37:Miło nam.
0:45:38:Macie tu dobre miejsce na magazyn.
0:45:40:Słyszeliście przemówienie|ministra handlu?
0:45:43:Radził robić zapasy.
0:45:45:Szczególnie puszki.
0:45:48:Cukier na pewno zdrożeje.
0:45:50:25 kilogramów wystarczy?
0:45:54:- Ale ja myślę...|- No to 10.
0:45:58:- Lubi pan śledzie?|- Nie znoszę.
0:46:00:A łososia? Sardynki?|Mam wspaniałe, włoskie.
0:46:04:Potem może zabraknąć.|Kto wie co ten Mussolini wymyśli.
0:46:16:Proszę, już po wszystkim.
0:46:18:Chyba nie polecą dalej|niż do wybrzeża.
0:46:20:- Czy to koniec wojny?|- Nie.
0:46:25:- Dopiero początek.|- Świetnie.
0:46:30:{Y:i}Uwaga.
0:46:31:{Y:i}Mówi wasz angielski przyjaciel|w Niemczech.
0:46:35:{Y:i}Słuchajcie, póki|nie jest za późno,
0:46:37:{Y:i}by uniknąć dalszego|rozlewu krwi.
0:46:41:{Y:i}Minęło osiem miesięcy od czasu,|gdy wasz rząd wypowiedział wojnę.
0:46:45:{Y:i}Osiem miesięcy nieustannych|klęsk wrogów Rzeszy.
0:46:49:{Y:i}Francja już poległa,|tak jak przepowiadałem.
0:46:54:{Y:i}Jej niezwyciężona armia|została rozgromiona.
0:46:58:{Y:i}Anglicy podzielą wkrótce|los Francuzów.
0:47:03:{Y:i}Słynne angielskie opanowanie|już zastąpił strach.
0:47:07:{Y:i}Nastąpiło załamanie w kluczowych|gałęziach waszego przemysłu.
0:47:14:{Y:i}Brytyjski lew ryczy ze strachu.
0:47:23:- Wyłącz to.|- Masz dość?
0:47:25:Bzdury jakieś.
0:47:28:- Nie ma gdzieś wiadomości?|- Dopiero o 9.
0:47:31:Widziałeś jak spadł|ten niemiecki samolot?
0:47:34:Tylko słyszałem.|Ciekawe co z pilotem.
0:47:36:Nie wiadomo. Pewnie schował się|gdzieś w lasach.
0:47:40:Przecież musi coś jeść.
0:47:42:Śmiesznie by było,|gdyby tu nagle wszedł.
0:47:46:- Nie odważyłby się.|- Nie jestem przekonany.
0:47:49:Oni są sprytni.
0:47:50:Niektórzy studiowali w Oksfordzie,|żeby mówić po angielsku...
0:47:53:tak dobrze jak ty, czy ja.
0:47:55:Zalewasz.
0:48:05:- Złapaliście tego Fritza?|- Jeszcze nie.
0:48:07:- Podwójne whisky. Co wypijecie?|- Dla mnie piwo.
0:48:11:Sprytne te Szwaby.
0:48:13:- Ten ostatni był niezły.|- Trafił sześciu naszych.
0:48:18:Cześć!
0:48:20:- Vin!|- Cześć tato.
0:48:21:- Skąd się tu wziąłeś?|- Z Belham. Przeniesiono mnie.
0:48:24:To jesteś blisko domu.
0:48:27:- Właśnie tam pędziłem,|kiedy cię zobaczyłem.|- Wspaniale.
0:48:30:To jeszcze nie wszystko.|Widzisz? Pilot Miniver.
0:48:34:Tak szybko?
0:48:37:Mieliśmy skrócony kurs.
0:48:38:Dostałem z egzaminu 85/100|i w nagrodę tydzień urlopu.
0:48:43:Gratulacje.|To trzeba opić.
0:48:46:- Czego się napijesz?|- Dziękuję, późno jest.
0:48:49:Dzwoniłem do mamy, że zaraz będę.|I do Carol.
0:48:52:- Domyślam się.|- Może do niej wpadnę.
0:48:54:- Ile jestem winien?|- Piątaka.
0:48:57:Proszę, reszty nie trzeba.
0:49:11:Gdzie jesteście?|Kay!
0:49:18:- Co jest grane?|- Vin!
0:49:22:Vin, kochanie.
0:49:25:Carol, cudownie, że jesteś.
0:49:30:Nie chciałam stracić ani chwili.|Co u ciebie?
0:49:32:- W porządku. Nie widać?|- Opalił się.
0:49:34:To świeże powietrze.
0:49:36:Jak fajnie widzieć was wszystkich.
0:49:38:Sam nie wiem jak się cieszyć!
0:49:43:- Zobaczcie co mam.|- Przystojny z niego pilot, nie?
0:49:46:- Vin, tak szybko?|- Tak, dwa miesiące przed czasem.
0:49:50:Jakie szczęście, że przenieśli mnie|tak blisko domu.
0:49:54:Jeden z moich kumpli,|który mieszkał w pobliżu bazy,
0:49:57:zawsze jak leciał,|dawał znać swoim:
0:50:03:Jesteś już gotów|do prawdziwych lotów?
0:50:06:Nie tylko do lotów...
0:50:09:- Do wszystkich zadań.|- Do walki.
0:50:16:- Gdzie dzieciaki?|- Na górze. Jedzą kolację.
0:50:18:- Pozwolisz im zjeść z nami?|- Możliwe.
0:50:21:- Pobiegnę po nich.|- Nie, ja pójdę.
0:50:24:- Idziesz, Clem?|- Tak, przebiorę się.
0:50:49:- Słyszałeś, że Gladys nas opuszcza?|- Horacy dostał urlop?
0:50:52:Nie.
0:50:54:Gladys wstąpiła do ŻSP.
0:50:57:- Co to ŻSP?|- Żeńska Służba Pomocnicza.
0:51:00:Oczywiście to zbieg okoliczności,|że będzie tam gdzie Horacy.
0:51:03:Pan to jest.
0:51:07:- Mamo?|- Słucham.
0:51:09:Czy Vin ożeni się z Carol?
0:51:13:Skończ jeść, kochanie.
0:51:16:Zapytałem tylko|czy się z nią ożeni?
0:51:18:Prawda, że miło jest,|kiedy Vin jest z nami?
0:51:22:Ożenisz się z Carol, Vin?
0:51:26:Nie ośmieliłem się jej spytać,|czy by się zgodziła.
0:51:31:Przecież jesteś odważny, nie?
0:51:33:Nie wygłupiaj się, Toby.
0:51:35:Dżentelmeni nie oświadczają się|kobietom, kiedy jedzą.
0:51:37:- Dlaczego?|- Bo to nie romantyczne.
0:51:48:- Toby.|- Co?
0:51:51:Może zapytasz mnie,|czy wyjdę za Vina?
0:51:54:A wyjdziesz?
0:51:56:- Jeśli mnie o to poprosi.|- On się boi.
0:52:01:Nie wytrzymam dłużej.
0:52:03:Carol, chciałem poczekać na|romantyczną chwilę, ale zapytam teraz...
0:52:07:Wyjdziesz za mnie?|Niedługo?
0:52:13:Tak, Carol?
0:52:16:Tak, Vin.
0:52:23:Tak się cieszę.
0:52:34:- Mogę...?|- Proszę.
0:52:42:Dzwoni jakiś pan, który chce|rozmawiać z pilotem Vincentem Miniverem.
0:52:52:Tak, przy telefonie.
0:52:58:Tak jest.
0:53:04:Za pół godziny.
0:53:07:Tak.
0:53:08:Natychmiast.
0:53:11:Do widzenia.
0:53:18:Wzywają mnie.
0:53:20:- Wiedzieli kiedy zadzwonić.|- Dlaczego?
0:53:24:W lotnictwie nie zadaje się|takich pytań.
0:53:27:- Przykro mi, mamo.|- Niewiarygodne.
0:53:30:- Przecież obiecali ci tydzień.|- Wiesz jak jest.
0:53:32:Dobrze, że się nie rozpakowałem.|Pójdę po rzeczy.
0:53:35:Mam być na lotnisku|za pół godziny.
0:53:38:Podwiozę cię.
0:53:46:Straszna przykrość.
0:53:51:Całe szczęście,|że przenieśli go tak blisko domu.
0:53:53:Wysyłają go na akcję?
0:53:56:Niekoniecznie.
0:54:03:Pójdę po samochód.
0:54:34:Nie był to długi urlop.
0:54:36:- Do widzenia.|- Do widzenia, kochanie.
0:54:39:- Uważaj na siebie.|- Będę uważał.
0:54:43:Do widzenia.
0:54:50:Bądź grzeczna, jesteś zaręczona.
0:54:54:Ale na razie nic nie mów babci.
0:54:57:Stawimy jej czoła razem.|Zaskoczymy ją wśród róż.
0:55:03:Pa, Judy.
0:55:05:- Przywieź mi pamiątkę.|- Co to ma być?
0:55:08:Messerschmitt.
0:55:15:- Zrobisz mi bombowiec?|- Dobra.
0:55:25:Do widzenia.
0:55:26:- Zastrzel paru Szwabów.|- Zastrzelę.
0:55:29:Nie martwcie się o mnie.|Miałem 85 na 100.
0:55:51:Piękna noc.
0:56:00:- Cieszysz się, że się zaręczyli?|- Bardzo.
0:56:04:Słodkie dziecko z tej Carol.
0:56:07:Ciekawe, co na to starsza pani.
0:56:09:Będzie dumna.
0:56:11:- Nie trzeba się uprzedzać, prawda?|- Jasne, że nie.
0:56:14:Vin to niezwykły chłopak.
0:56:46:Słuchaj, Clem.
0:56:48:Samolot.
0:56:55:To Vin.
0:56:57:Pamiętasz co mówił|o sygnalizowaniu?
0:57:00:O chłopcu, który|dawał znaki matce?
0:57:03:- To Vin.|- Może masz rację.
0:57:13:Kochany chłopak.
0:57:16:Powodzenia, synku.
0:57:37:Tak?
0:57:48:Kto?
0:57:50:- Pilne.|- O co chodzi?
0:57:53:- W porządku.|- Czy to Vin?
0:57:55:To patrol rzeczny.
0:57:59:Już jadę.
0:58:01:- Chyba nie chcesz wypływać w nocy?|- Muszę, jestem członkiem patrolu.
0:58:06:- Ciekawe o co chodzi. 2:30.|- Czego chcą?
0:58:10:Nie mam pojęcia.
0:58:12:Cały dzień szukałeś|tego niemieckiego lotnika.
0:58:16:Teraz cię nie puszczę.
0:58:18:Czy to rozkaz?
0:58:21:Dokąd idziesz?
0:58:23:Po termos i kanapki.
0:58:26:Przydadzą ci się.
0:58:44:- Dziękuję.|- Cześć, Miniver.
0:58:46:Cześć, Halliday.
0:58:47:- Co się dzieje?|- Nie wiem.
0:58:49:To twoja załoga.|Ile masz paliwa?
0:58:52:- Pół baku. O co chodzi?|- Nalej do pełna.
0:59:04:- Co się dzieje?|- Nie wiem.
0:59:05:- Pan wie?|- Ja nie.
0:59:07:- A ty, Joe?|- Wiem tyle...
0:59:08:że wyciągnęli mnie z łóżka,|żebym otworzył bar.
0:59:11:Mieli dobry pomysł.
0:59:13:Co tam w sterburcie?
0:59:19:Nie ma to jak szkocki spryt.
0:59:23:- Cześć wam.|- Coś taki elegancki?
0:59:25:Byłem w Londynie w Savoy'u,|kiedy zadzwonił Halliday...
0:59:29:i kazał przyjeżdżać.|- Nie wiesz co kombinują?
0:59:32:Co za różnica?|My wiedzieć nie musimy,|wystarczy, że walczymy.
0:59:40:Daj drinka, Sam.
0:59:43:Dla ojczyzny jestem gotów zrobić|wszystko, ale to wyrywanie nas|z łóżek o 2 w nocy...
0:59:47:To chyba przesada.
0:59:49:- Dokąd jedziemy?|- Dostałem rozkaz, żeby ściągnąć...
0:59:52:wszystkie łodzie patrolowe|i ich załogi...
0:59:55:a potem wysłać je do Ramsgate.
0:59:58:Dlaczego do Ramsgate?
1:00:00:Tyle wiem, co i wy.
1:00:02:- Im szybciej wyruszymy, tym lepiej.|- Niech żyje Ramsgate!
1:00:08:Zapisz, Joe.
1:00:11:Chodź, Mac.
1:01:45:Co jest?
1:01:47:Chyba z 1000.
1:01:49:Patrz.
1:01:58:{y:i}Uwaga, uwaga.
1:02:07:{y:i}Wyłączyć silniki.
1:02:16:{Y:i}Jak wiecie,|Brytyjski Korpus Ekspedycyjny...
1:02:19:{Y:i}utknął między siłami wroga,|a morzem.
1:02:21:{Y:i}Na brzegu tłoczy się|400 tysięcy ludzi...
1:02:24:{Y:i}których bombardują|samoloty i artyleria.
1:02:27:{Y:i}Jesteście ich jedyną nadzieją.
1:02:31:{Y:i}Wasz cel to Dunkierka.
1:02:34:{Y:i}Moim obowiązkiem jest was ostrzec,|że wiąże się to z ryzykiem.
1:02:38:{Y:i}Musicie przepłynąć ponad|60 km otwartym morzem.
1:02:40:{Y:i}Wielu z was|bardzo małymi łódkami.
1:02:44:{Y:i}Drogę będą wam utrudniać|samoloty wroga i strzelcy na lądzie.
1:02:47:{Y:i}Ten, kto chce się wycofać,|może to zrobić w tej chwili.
1:02:55:{Y:i}Bardzo dobrze.
1:02:57:{Y:i}Wyruszycie natychmiast.
1:02:59:{Y:i}Mniejsze łodzie,|bez kompasów...
1:03:01:{Y:i}będą płynąć za większymi.
1:03:04:{Y:i}Liczy się każda minuta.
1:03:06:{Y:i}Powodzenia.
1:03:18:W porządku, Noby?
1:03:20:Włączaj.
1:04:43:Dzień dobry.
1:04:45:Wcześnie pani wstała.
1:04:48:Nie spałam zbyt dobrze.
1:04:53:Słyszy pan?
1:04:54:Strzelają.
1:05:01:Jak ten wschodni wiatr|niesie dźwięk.
1:05:05:Pan Miniver jeszcze nie wrócił?
1:05:08:Jeszcze nie.|Mój syn też nie.
1:05:12:Nie ma ich już pięć dni.
1:05:14:Wrócą, zobaczy pani.
1:05:18:Byłabym szczęśliwa.
1:05:20:Ci, którzy wypływają w łodziach|na morze, widzą dzieła Pana...
1:05:25:i Jego cuda,|w wielkiej głębinie.
1:05:29:Nigdzie nie jest tak ładnie|napisane, jak w Biblii.
1:05:33:Żadne tam Goebbelsy...
1:05:36:nie wygrają tej wojny.
1:05:40:Cały czas się tak pocieszam.|- Ja też.
1:05:43:W tym roku wystawa kwiatów|odbędzie się w Beldon Hall.
1:05:47:Starszej pani|wojna nie powstrzyma.
1:05:52:Przepraszam.|Co pan mówił?
1:05:54:Mówiłem o róży.|Zgłosiłem ją na wystawę...
1:05:59:Ale nie chcę już pani|zaprzątać głowy.
1:06:02:Nie zaprząta pan.|To piękna róża.
1:06:04:Zasługuje na nagrodę.
1:06:07:Dziękuję.
1:06:10:- To ja już pójdę.|- Do widzenia panu.
1:07:34:Będę strzelał.
1:07:47:Sama?
1:07:51:Dzieci są na górze.|I służąca.
1:07:54:Śpią.
1:08:10:Jeść. Pić.
1:08:23:- Jeść, szybko.|- Już daję.
1:08:24:Ale niech pan we mnie nie mierzy!|Boję się!
1:08:40:Mleko.
1:08:43:Szybko.
1:08:52:Daj.
1:09:03:- Masz mięso?|- Chyba tak.
1:09:11:Szybciej.
1:09:17:Odsuń się.
1:09:31:To mleczarz.
1:10:15:Płaszcz.|Daj płaszcz.
1:10:22:Czekaj.
1:10:24:Przyniosę płaszcz.
1:10:35:Nie zamykaj drzwi.
1:10:40:Idź.
1:12:12:Z policją.|To pilne.
1:12:23:Moje nazwisko Miniver.
1:12:27:Ze Starlings. Jest tu ten|niemiecki lotnik, który uciekł.
1:12:32:W kuchni.
1:12:34:Nic mi nie jest.|Wejdziecie tylnymi drzwiami?
1:12:37:Jest ranny.|Przywieźcie lekarza.
1:13:32:Ja go mam.
1:13:36:- Wezwałaś policję?|- Tak.
1:13:40:Pomogę panu.
1:14:15:Tak będzie lepiej.
1:14:18:Zajmą się panem w szpitalu.
1:14:20:Będzie pan bezpieczny.
1:14:24:Wojna nie będzie trwać wiecznie.
1:14:27:Nie.
1:14:29:My ją wkrótce zakończymy.
1:14:34:Ja jestem skończony...
1:14:36:ale inni przyjdą tu wkrótce.
1:14:41:Całe tysiące.
1:14:44:Albo jeszcze więcej.
1:14:46:Zobaczycie...
1:14:53:Będziemy bombardować wasze miasta.
1:14:57:Tak jak Barcelonę...
1:15:00:...Warszawę...
1:15:02:...czy Rotterdam,
1:15:05:który zniszczyliśmy|w dwie godziny.
1:15:09:Zabiliście tysiące niewinnych ludzi.
1:15:12:- Byli naszymi wrogami!|- Kobiety i dzieci!
1:15:16:30 tysięcy w dwie godziny.
1:15:22:I to samo zrobimy tutaj!
1:15:42:Ma ranną rękę.
1:16:02:Dziękujemy.|Ruszaj się.
1:16:08:- Dobrze się pani czuje?|- Tak, dziękuję.
1:16:37:Mamo?
1:16:39:Kto to był?
1:16:49:Kto tu był?
1:17:10:Clem! To tatuś, kochanie!
1:17:13:Powiedz Judy.
1:17:31:Clem, kochanie!|Nic ci się nie stało?
1:17:35:Cześć.
1:17:44:- Jak dobrze cię widzieć.|- Cześć, tato!
1:17:48:Cześć, skarbie!
1:17:50:Jesteś strasznie brudny.
1:17:53:- I strasznie zmęczony.|- Idź prosto do łóżka.
1:17:57:- Na pewno wszystko w porządku?|- Ze mną tak. Z łodzią nie.
1:18:04:Chodźcie, dzieci.
1:18:10:Vin się odezwał?
1:18:12:Nie, ale na pewno|niedługo wróci.
1:18:16:Jak dobrze, że już jesteś.
1:18:29:Mógłbym teraz spać tydzień.
1:18:33:Jak miło.
1:18:41:Zrobić ci śniadanie?
1:19:51:To Vin!
1:20:01:Wrócił.
1:20:51:- Mówiłaś coś o śniadaniu?|- 10 godzin temu.
1:20:56:- 10?|- Vin je zjadł.
1:20:59:- Vin wrócił?|- Tak.
1:21:03:Obaj nareszcie jesteście.
1:21:09:Gdzie on jest?
1:21:10:Poszedł powiedzieć Lady Beldon|o zaręczynach.
1:21:14:Nie zazdroszczę mu.
1:21:17:Ale dobrze mu tak,|skoro śmiał zjeść moje śniadanie.
1:21:20:Co byś zjadł?
1:21:24:- A co masz?|- Zaraz zobaczę.
1:21:28:Ada!
1:21:30:Nie wiedziałam kiedy się obudzisz|i czy mam zlecić coś na obiad|czy na podwieczorek.
1:21:34:Kiedy się budzę,|bez względu na porę, jem śniadanie.
1:21:39:Proszę.
1:21:41:- Witaj, Ado.|- Miło znów pana widzieć!
1:21:44:Po tym co pisali w gazetach|bardzo się o pana martwiłam.
1:21:47:Na szczęście wróciłem.
1:21:50:I teraz marzę o wielkim talerzu|jajek na szynce.
1:21:53:Już robię.
1:21:54:- Pisali o tym w gazetach?|- O Dunkierce?
1:21:57:Tak, kochanie.
1:22:00:Więc nie muszę już opowiadać.
1:22:03:Jestem z ciebie bardzo dumna.
1:22:05:Tak? Cieszę się.
1:22:08:Właściwie to sam jestem|z siebie trochę dumny.
1:22:10:To był popis nawigacji.
1:22:19:Szkoda mi cię.|Siedzisz tu sobie tak spokojnie...
1:22:23:kiedy dookoła tyle się dzieje.|Ale od czego są mężczyźni.
1:22:27:Kobietki muszą|pilnować domowego ogniska.
1:22:29:Proszę.
1:22:33:Przepraszam, ale przypomniałam sobie,|że nie mamy szynki.
1:22:36:- Co?|- Całą zjadł ten niemiecki pilot.
1:22:39:Nie szkodzi.
1:22:40:Jest przecież trochę bekonu.|Pan Miniver też go lubi.
1:22:43:Co to za historia z tym pilotem?
1:22:46:- Nic takiego.|- Jak to "nic takiego"?
1:22:49:Miałam tu dziś na śniadaniu|niemieckiego pilota, i tyle.
1:22:53:- Zaraz! Co tu się dzieje?|- Nie denerwuj się.
1:22:56:- Przygotuję ci kąpiel.|- Już się kąpałem!
1:23:00:- To może zapalisz?|- Nie.
1:23:02:Czy to ten pilot,|którego szukaliśmy?
1:23:04:Co ty zrobiłaś?
1:23:06:Nie miał broni?
1:23:09:Miał.
1:23:11:I co?
1:23:15:Zabrałam mu ją|i wezwałam policję.
1:23:17:Zabrałaś mu broń i wezwałaś policję?|Tak po prostu?
1:23:24:A potem poczęstowałaś go herbatką?
1:23:27:Mlekiem.
1:23:45:- Wejdź.|- O co chodzi?
1:23:47:Przyszła Lady Beldon.|A ja mam jajka na patelni.
1:23:50:Lady Beldon, tutaj?
1:23:53:Nie, na dole.
1:23:55:Powiedz, że już schodzę.
1:24:01:Lady Beldon.
1:24:03:Gdybym nie wiedział, że się|rozprawiłaś z niemieckim pilotem, to|pomyślałbym, że jesteś zdjęta strachem.
1:24:08:Jestem, jak wtedy, kiedy|rozprawiałam się z tym pilotem.
1:24:11:- Wiesz dlaczego|tu tak szybko przyleciała?|- Żeby sprzeciwić się temu małżeństwu.
1:24:16:Nieznośna snobka.
1:24:18:Z takiego kandydata jak Vin|powinna być dumna.
1:24:20:- I zaszczycona.|- Szkoda, że nie mam lepszej sukienki.
1:24:26:Tylko nie waż się śmiać.
1:24:45:Witam, Lady Beldon.|Miło mi.
1:24:48:Proszę usiąść.
1:24:55:Domyślam się,|dlaczego pani przyszłą.
1:24:57:- Vin przekazał nowiny?|- Tak.
1:25:00:- Mam nadzieję, że się pani cieszy.|- Niestety nie. To jeszcze dzieci.
1:25:04:- Carol ma 18 lat, a Vin 20.|- Są młodzi, ale...
1:25:07:Powiem szczerze:|będę namawiać Carol, by zaczekała.
1:25:11:- Myśli pani, że się zgodzi?|- Myślę, że tak.
1:25:14:- Może trafi się jej lepsza partia.|- Niewykluczone.
1:25:18:Może przemawia przeze mnie|rodzicielska próżność...
1:25:20:ale nie sądzę, żeby Carol znalazła|chłopca milszego niż Vin.
1:25:24:I żeby zmieniła zdanie.|- To kwestia gustu.
1:25:28:- Ale jej młody wiek jest faktem.|- Z tego co wiem, kobiety|z rodziny Beldonów...
1:25:31:zawsze młodo|wychodziły za mąż?
1:25:32:- Nie rozumiem.|- Moja córka Judy...
1:25:35:pisała w zeszłym tygodniu|wypracowanie o Wojnach Krzyżowych.
1:25:39:Wypożyczyła książkę...
1:25:41:"Przyjaciel Ryszarda Lwie Serce".
1:25:45:To opowieść o życiu pani przodka.|- Naprawdę, nie widzę...
1:25:48:To ciekawa książka.|Sama się nią zainteresowałam.
1:25:52:Jest w niej kawałek|historii rodu Beldonów.
1:25:54:Więc wie pani, że byliśmy|godni przyjaźni króla.
1:25:58:Niektóre historie mnie zadziwiły.
1:26:01:Czy wie pani, że 12-ty Lord Beldon|został powieszony?
1:26:04:Ścięto mu głowę.
1:26:05:Takie rzeczy zdarzają się...
1:26:08:w najlepszej rodzinie.|- Najbardziej jednak zaciekawił mnie...
1:26:11:bardzo młody wiek panien wydawanych|za mąż. Gilbert de Beldon...
1:26:15:poślubił Isabelle Du coś tam,|która miała 12.
1:26:20:Nie przyszłam tu,|żeby rozmawiać o rodowodach.
1:26:24:- To nie ma tu nic do rzeczy.|- Chodzi pani o to, że oboje są za młodzi?
1:26:28:Tak.
1:26:30:Jest wojna, a Vin jest pilotem.
1:26:33:To nie powód,|żeby na gwałt się żenić.
1:26:36:W czasie wojny, czas|jest dla młodych bardzo cenny.
1:26:40:- Ile miała pani lat,|kiedy wyszła za mąż?|- Ja?
1:26:43:Proszę nie oszukiwać.
1:26:45:Sprawdziłam to.|- Więc pani wie...
1:26:49:że miałam 16.
1:26:53:- 16. I rodzice się zgodzili?|- To nie ma nic do rzeczy.
1:26:57:Naprawdę?
1:27:00:Wyszła pani za mąż bardzo młodo,|bez zgody rodziców...
1:27:03:ale kiedy Carol...
1:27:05:Może pani tego potem żałowała?|- Nic podobnego.
1:27:09:- To dlaczego...?|- Moje małżeństwo trwało|zaledwie kilka tygodni.
1:27:12:Mąż zginął na wojnie.
1:27:15:Przepraszam, nie wiedziałam.
1:27:18:Nigdy tego kroku nie żałowałam.|Ani przez chwilę.
1:27:21:Pobraliśmy się, bo wiedzieliśmy|co może się zdarzyć.
1:27:24:Nie chcę, żeby Carol|cierpiała tak jak ja.
1:27:28:Nie chce pani,|żeby byli szczęśliwi,|choćby przez chwilę...
1:27:31:Tak jak pani?
1:27:34:Bałam się, że pani to powie.
1:27:38:Wie pani dlaczego?
1:27:40:Bo Carol zrobi to,|co będzie chciała?
1:27:43:Jest moją wnuczką.
1:27:46:Więc dlaczego?
1:27:48:Diabli wiedzą.
1:27:50:Przegrałam, zanim|stanęłam do walki.
1:27:53:Więc zgodzi się pani?
1:27:56:Vin to miły chłopak.
1:28:01:Teraz już wiem,|po kim taki jest.
1:28:03:Pani też jest ładna.
1:28:04:Nic dziwnego, że ten podły Ballard|nazwał różę pani nazwiskiem.
1:28:07:Ale nagrody nie dostanie.
1:28:10:Skoro mamy zostać rodziną...
1:28:14:to może mnie pani|poczęstować herbatą.
1:28:20:- No?|- Tak, naturalnie.
1:28:29:Alicja siedziała|z zamkniętymi oczami...
1:28:31:nie dowierzając, że wciąż|jest jeszcze w Krainie Czarów.
1:28:34:Trawa cicho szumiała,|muskana przez wiatr.
1:28:36:Słychać było dzwoneczki owiec,
1:28:39:głos pastuszka...
1:28:43:i porykiwanie bydła w oddali.
1:28:46:Alicja wyobraziła sobie,|jak mogłaby w dorosłym życiu...
1:28:50:zachować swe dziecięce serce,|pełne miłości.
1:28:54:Jak będzie kiedyś|opowiadała gromadce dzieci,
1:28:58:ku ich radości,|przedziwne historie...
1:29:02:o Krainie Czarów.
1:29:09:- Śpią.|- Dobrze.
1:29:15:- Która godzina?|- 9:50.
1:29:22:Napijesz się kawy?
1:29:24:Nie. Najpierw zapalę.
1:29:29:Potrzebujesz czegoś z domu?
1:29:31:Chyba nie.
1:29:33:Nie będę znów ryzykował życia|dla twoich druków.
1:29:36:Mam je tutaj.
1:30:24:Chyba jest lepiej.
1:30:26:Stawiają opór.
1:30:33:Nie słyszę bomb.
1:30:37:Może celem jest lotnisko.
1:30:44:I szpital.
1:30:56:- Przywieźli rzeczy z pralni?|- Jutro.
1:31:00:Jutro.
1:31:17:Powinieneś to opatentować, Clem.
1:31:18:Może to nas uratuje|przed uduszeniem się.
1:31:21:- Wiesz co to jest?|- Nie.
1:31:23:Detektor gazu. Jak go wyczuje,|kratka robi się zielona.
1:31:27:Zapobiega przedostawaniu się|gazu do środka?
1:31:30:Jeśli zobaczysz,|że zmienia kolor...
1:31:32:mocno zamknij.
1:31:35:- I co się stanie?|- Udusimy się.
1:31:42:- Ciastko?|- Dziękuję.
1:31:45:Specjalność pani Miniver.
1:31:48:- Ada robiła niedobrą kawę.|- Okropną.
1:31:51:Ale dobrze gotowała.
1:31:54:Ale odeszła.
1:31:58:Będzie ostoją całej tej|brygady pancernej.
1:32:11:Bliżej.
1:32:15:Ciekawe, co zrobiłby Toby,|gdyby zginął mu ten kot.
1:32:18:Wolę nie myśleć.
1:32:20:To sposób na szczęście.
1:32:22:Mieć coś, bez czego|nie można żyć.
1:32:25:Albo kogoś.
1:32:44:Coś długo to trwa, nie sądzisz?
1:32:46:Vin mówił, że tak ma być.
1:32:49:Dobrze, że już wracają.|Zdążą na wystawę kwiatów.
1:32:52:Tak.
1:32:53:- Wiesz o której przyjeżdża pociąg?|- O 11:45.
1:32:58:Cieszę się, że pojechali|w podróż poślubną do Szkocji.|Tam jest tak pięknie.
1:33:18:Bombardują.
1:33:20:Pewnie lotnisko.
1:33:26:- Skończyłaś, kochanie?|- Tak.
1:33:30:Piękna historia.
1:33:33:Ciekawe, czy Lewis Carroll wiedział,|że jego opowieść będzie żyć wiecznie.
1:33:36:- To była moja pierwsza książka.|- Moja też.
1:33:39:Naprawdę?
1:33:44:Jak mogłaby zachować|w dorosłym życiu...
1:33:47:swe dziecięce serce|pełne miłości.
1:33:56:Jak będzie opowiadać|gromadce dzieci,
1:33:59:ku ich radości,|przedziwne historie.
1:34:07:Może nawet po śnie w|Krainie Czarów sprzed lat.
1:34:12:Jak będzie smucić się|ich smutkami...
1:34:15:i znajdować radość|w ich radości...
1:34:19:przypominając sobie swoje dzieciństwo|i szczęśliwe letnie dni.
1:34:26:Szczęśliwe letnie dni.
1:35:55:Napoleon jest bezpieczny.|Tam się schował.
1:36:36:- Mamo?|- Tak, skarbie?
1:36:38:Prawie nas zabili, nie?
1:36:41:Teraz już nic nam nie grozi.
1:37:07:Cześć, mamo. Cześć, tato.
1:37:11:Jak zdrowie?
1:37:14:Było fantastycznie.
1:37:15:Masz śliczną żonę.
1:37:22:Dobrze wyglądacie.
1:37:24:Carol, kochanie.
1:37:26:- Ja nie dostanę buziaka?|- Ależ tak.
1:37:29:- Dobrze wam było?|- Cudownie.
1:37:32:Łowiliśmy ryby i żeglowaliśmy.
1:37:34:Mieszkaliśmy w uroczym domku.|Gotowała nam pani McLorry.
1:37:37:Jak ona gotowała,|a jak my zajadaliśmy...
1:37:40:Pomóc ci, tato?
1:37:43:- Witam, panie Ballard.|- Witam pana.
1:37:45:Dzień dobry, Ballard.|Wystawia pan tę swoją różę?
1:37:49:- To piękny kwiat.|- Jeszcze go nie widziałam.
1:37:52:Ale myślę, że najlepsza|z tego wszystkiego jest nazwa.
1:37:54:"Pani Miniver".|To ty, kochanie.
1:37:59:- Oczywiście przyjdziecie na wystawę?|- Tak, wszyscy, oprócz Clema.
1:38:03:Niestety, nie mogę.|Mam służbę.
1:38:05:Wiele pan straci.
1:38:07:Nie spóźnij się.
1:38:09:- Przyjdę wcześnie.|- Do widzenia.
1:38:11:Ostrożnie.
1:38:20:Jak leci, George?
1:38:21:W porządku.
1:38:24:Chodź, Vin.
1:38:29:- Jesteśmy na miejscu.|- Witajcie w domu.
1:38:34:Nie wygląda to najlepiej.
1:38:36:Na pewno kiedyś był wspaniały.
1:38:38:Nie jest tak źle.|Nie mieliśmy czasu, żeby|doprowadzić go do porządku.
1:38:42:Najgorzej wygląda jadalnia.
1:38:45:Ale już dawno chciałem ją przerobić.
1:38:47:Góra jest zupełnie niezła.
1:38:49:Musimy przywieźć tu koce,|żeby było czym zasłonić okna.
1:39:02:- Toby!|- Vin!
1:39:10:Judy, ślicznie grasz.
1:39:11:- Podoba ci się?|- Bardzo.
1:39:13:Miałem świnkę.
1:39:16:To piękna niespodzianka.
1:39:18:Dobra, dzieciaki. Puśćcie Carol.|Chodź, Vin.
1:39:21:Zaprowadzę was do waszego pokoju.
1:39:23:To twój stary pokój,|ale zmieniłam w nim co nieco.
1:39:27:Szwaby zresztą też.
1:39:41:Podziękuj ojcu,|to jego dzieło.
1:39:43:Podziękuję i przyniosę rzeczy.
1:39:49:Dziękuję za ten śliczny pokoik.
1:39:52:I za Vina.
1:39:54:Miły chłopak, nie?
1:39:55:Nie wiesz, jak bardzo go kocham.
1:39:58:Wystarczy na ciebie popatrzeć.
1:40:02:Widziałaś jaki stąd jest widok?
1:40:04:Naprawdę piękny.
1:40:06:Rzeczywiście.
1:40:08:- Jesteś szczęśliwa?|- Oczywiście.
1:40:12:Te dwa ostatnie tygodnie|to morze szczęścia.
1:40:15:To dopiero początek.
1:40:17:Nie boję się patrzeć|prawdzie w oczy.
1:40:21:- A ty?|- Ja też nie.
1:40:23:Kocham go, ale wiem...
1:40:26:że mogę go stracić.
1:40:28:Jest młody, kocha życie,|ale może zginąć.
1:40:32:W każdej chwili.
1:40:36:Na pewno znasz ten lęk.
1:40:39:Znam.
1:40:42:Więc wiesz, jak cenna jest|każda chwila.
1:40:45:Nie wolno marnować czasu.
1:40:48:Nie znielubisz mnie|za to, co powiedziałam?
1:40:50:Nie, Carol.
1:40:54:Cieszę się każdą chwilą|z nim spędzoną.
1:41:00:Jeśli go stracę,|będzie jeszcze czas na łzy.
1:41:04:Całe życie.
1:41:08:Mam rację?
1:41:14:To wszystko mojej żony.
1:41:16:Widziałaś to cudo?
1:41:20:- Mamy czas na rozpakowanie się?|- Tak, zjemy dopiero o pierwszej.
1:41:23:Obiecałam babci, że będziemy|na wystawie przed trzecią.|Będzie wesoło.
1:41:27:Chór ma nowy numer.
1:43:01:A teraz Belham band.
1:43:13:- Cześć, Ballard. Jak się masz?|- Dobrze.
1:43:15:Powodzenia.
1:43:18:- Mam nadzieję, że wygrasz.|- Dzięki.
1:43:29:- Bickles.|- Słucham?
1:43:33:Przynieś szybko od sędziów ten papier|o nagrodzie. Zaraz to załatwimy.
1:43:37:Jeszcze się naradzają.
1:43:39:A po co?|Śmieszne istoty.
1:43:42:Powiedz im, że chcę|mieć ich decyzję natychmiast.
1:43:45:Tak jest.
1:43:48:- Widziała pani różę Ballarda?|- Nie.
1:43:52:Nieprawda.
1:43:53:Obejrzałam, jak tylko|ją przynieśli.
1:43:56:I co?
1:43:58:To ładna róża.
1:44:00:- Ładniejsza od pani róży?|- O tym zadecydują sędziowie.
1:44:03:Spokojnie, dostanie pani puchar.
1:44:05:- Insynuujesz, że|sędziowie są przekupieni?|- Insynuuję, że się pani boją.
1:44:08:Bzdura.
1:44:14:Decyzja dotycząca nagród.
1:44:27:{Y:i}Pierwsza nagroda:|Lady Beldon
1:44:29:{Y:i}Druga nagroda:|James Ballard
1:44:31:Panie Miniver,|niech pan spojrzy.
1:44:34:Gratuluję, ale ten werdykt|mnie nie dziwi.
1:44:37:Ty znasz się lepiej|niż sędziowie?
1:44:41:Nie wiem, co ty|w nim widzisz, Carol.
1:44:43:- To dla pani bardzo ważne, prawda?|- Tak.
1:44:46:Może to głupie, ale tak jest.|Wygrywam ten puchar co roku,|odkąd pamiętam.
1:44:51:Panu Ballardowi też zależy|na nagrodzie.
1:44:53:Miał szansę wygrać.
1:45:01:Co niby miałabym zrobić?
1:45:03:Zmienić decyzję sędziów?
1:45:08:- Jeśli się pani z nią nie zgadza.|- Zgadzam się!
1:45:14:Czy nagrody wręczy pani teraz?
1:45:18:Oczywiście.
1:45:33:Czy wasza decyzja dotycząca nagród|jest bezstronna?
1:45:36:Oczywiście.
1:45:38:Naturalnie.
1:45:40:Siadajcie.
1:45:46:Przyjaciele, ponownie|mam przyjemność...
1:45:49:wręczyć doroczne nagrody|za najpiękniejsze kwiaty|wyhodowane w naszym miasteczku.
1:45:53:Pierwsza nagroda za chryzantemy.
1:45:57:Panna Alice Lovedean.
1:46:13:Druga nagroda,|panna Sarah Pillbury.
1:46:18:Gratuluję.
1:46:24:A teraz, szanowni państwo,|ostatnia nagroda.
1:46:30:Puchar za najpiękniejsze róże.
1:46:43:Te róże wyhodowano w|naszym miasteczku w ostatnim roku.
1:46:46:Pierwszą nagrodę,|Srebrny Puchar, otrzymuje...
1:46:59:pan James Ballard, znany|nam wszystkim zawiadowca stacji.
1:47:28:Drugą nagrodę, dyplom...
1:47:33:otrzymuję ja.
1:47:45:Dobrze, dobrze.
1:47:58:Dziś, po raz pierwszy|w historii tej wystawy,
1:48:01:wygrała róża nie wyhodowana|przez Beldonów.
1:48:04:Nie powiem, żebym|nie była rozczarowana.
1:48:06:My, Beldonowie,|nie jesteśmy przyzwyczajeni|do posiadania konkurentów.
1:48:09:W przeszłości, po prostu|ścinaliśmy im głowy.
1:48:13:Teraz nie możemy już tego robić,|a szkoda.
1:48:17:Ale jeśli już mam|z kimś przegrać...
1:48:19:to cieszę się, że jest to|pan James Ballard.
1:48:22:To człowiek szlachetny,|a ja lubię szlachetnych.
1:48:27:Gdzie pan jest, Ballard!|Gdzie on jest?
1:48:35:Tu jest!
1:49:07:Tak się cieszę.
1:49:09:To pani róża.
1:49:24:- Przepraszam.|- Nie teraz.
1:49:28:- Proszę.|- Dziękuję pani.
1:49:30:- Gratuluję.|- Proszę o wybaczenie.
1:49:36:Nad wybrzeżem znowu|setki samolotów wroga.
1:49:40:Będzie kolejny|nalot na lotnisko.
1:49:50:Cisza.
1:49:52:Cisza!
1:49:53:Przykro mi, że muszę przerwać|naszą miłą uroczystość,
1:49:56:ale wróg nie ma respektu|dla kwiatów.
1:49:59:Foley mówi, że powinniśmy|liczyć się z nalotem.
1:50:03:W tej sytuacji, lepiej będzie,|gdy wrócimy do domów.
1:50:07:Ci z państwa, którzy|wolą schronić się w moich|piwnicach, mogą się czuć zaproszeni.
1:50:10:Młodzi zadbają o to|by było wesoło.
1:50:14:Nie będziecie też głodni.|Foley o to zadbał.
1:50:17:Mamy 300 puszek|włoskich sardynek.
1:50:38:- Babciu, będziesz bezpieczna?|- Jasne.
1:50:41:- Nie zostaję tu sama.|- Była pani cudowna.
1:50:44:- Vin powinien wracać na lotnisko.|- Tak, oczywiście.
1:50:49:- Dołóż im ode mnie.|- Spróbuję.
1:50:54:Ciągle jeszcze lubię|dostawać buziaki.
1:50:57:Jasne.
1:50:59:- Była pani wspaniała.|- To prawda.
1:51:02:Do widzenia.
1:51:44:{y:i}Zapraszamy do Niemiec.
1:51:48:Setki szwabskich samolotów|nad Londynem.
1:51:50:Muszę lecieć.|Pa, kochanie.
1:51:52:Pa, mamo.
1:51:55:Vin.
1:52:00:Nic mu nie będzie, Carol.
1:52:28:Musimy jechać.|Martwię się o dzieci.
1:52:56:Myślisz, że Foley|zabrał je do schronu?
1:53:00:Na pewno.|Nie martw się.
1:53:14:Walka toczy się chyba|tuż nad nami.
1:53:18:Chciałabym być już w domu.
1:53:21:Może lepiej byłoby tu przeczekać.
1:54:23:To mógł być Vin!
1:54:26:Nie, niemożliwe.
1:54:29:Dopiero się rozstaliśmy.
1:54:32:Okropność.
1:54:47:Pociski.
1:54:49:Trafiły w samochód.|Przestraszyłam się.
1:54:54:Carol, zobacz.
1:54:57:Miasteczko.
1:55:00:Musimy tam wracać.|Potrzebują pomocy.
1:55:02:Carol, co ci jest?
1:55:07:Jesteś ranna?
1:55:12:Kochanie.
1:55:24:Chyba dostałam.
1:55:28:Nie.
1:55:30:- Gdzie?|- Nie wiem. Nie boli.
1:55:35:Tylko nie mogę się ruszać.
1:55:41:Nie bój się. Jesteśmy blisko domu.|Zadzwonię po pomoc.|Leż spokojnie.
1:55:46:Dobrze, Kay.
1:55:54:Z pogotowiem.
1:56:04:Pogotowie?
1:56:06:Proszę przysłać karetkę.
1:56:09:Nie ma?
1:56:10:To bardzo pilne.
1:56:13:To też ofiara nalotu.
1:56:16:Proszę przysłać karetkę,|jak tylko któraś wróci.
1:56:19:Do Starlings.
1:56:25:Ostatni dom przy Norton Lane.
1:56:28:Pośpieszcie się, proszę.
1:56:33:Zaraz przyjadą.
1:56:35:Przyniosę ci płaszcz.
1:56:50:Zaraz tu będą.
1:56:53:- Nie powiesz Vinowi?|- Jasne że nie, kochanie.
1:57:02:Wszystko będzie dobrze.
1:57:07:Nie bój się, skarbie.
1:57:10:Będzie dobrze.
1:57:15:Nie czuję bólu.
1:57:19:Co jest?|Podać ci coś?
1:57:23:Szklankę wody.
1:57:28:Dobrze.
1:57:30:Zaraz wracam.
1:57:53:Carol.
1:58:03:O Boże.
1:59:55:Vin, kochanie.
2:00:03:Wiem, mamo.
2:00:08:Gdzie ona jest?
2:00:10:Nie chcesz trochę odpocząć?
2:00:13:Gdzie ona jest?
2:00:18:W waszym pokoju.
2:02:42:Przeczytam wam Psalm 91.
2:02:48:Powiem do mego Pana,|ucieczko moja i twierdzo.
2:02:54:Mój Boże, któremu ufam.
2:02:57:Bo on sam cię wyzwoli|z sideł myśliwego...
2:03:00:i od zgubnego słowa.
2:03:03:W nocy nie ulękniesz się strachu,
2:03:06:ani za dnia lecącej strzały.
2:03:09:Ani zarazy co idzie w mroku,
2:03:12:ni moru, co niszczy w południe.
2:03:17:Pokryje cię swymi piórami...
2:03:19:i schronisz się|pod Jego skrzydła.
2:03:23:Jego wierność to|puklerz i tarcza.
2:03:36:W tym zakątku Anglii...
2:03:41:cierpimy z powodu straty przyjaciół,|tak nam drogich.
2:03:46:Niektórzy byli blisko kościoła.
2:03:50:George West, chłopiec z chóru.
2:03:56:James Ballard,|zawiadowca stacji...
2:04:00:który zdobył upragniony puchar,|za swą różę...
2:04:04:"Pani Miniver",|zaledwie godzinę przed śmiercią.
2:04:11:Łączymy się w bólu|z dwiema rodzinami...
2:04:13:które straciły wspaniałą,|młodziutką dziewczynę.
2:04:17:Wzięła ślub przy tym ołtarzu|zaledwie dwa tygodnie temu.
2:04:21:Domy wielu z nas|zostały zniszczone.
2:04:24:Wielu młodych i starszych|straciło życie.
2:04:28:Nie ma rodziny, która|nie poniosłaby dotkliwej straty.
2:04:32:Dlaczego tak się stało?
2:04:35:Z pewnością zadawaliście sobie|to pytanie.
2:04:38:Dlaczego właśnie ich...
2:04:41:musiał spotkać taki los?
2:04:44:Dzieci, starcy...
2:04:48:młoda dziewczyna|w kwiecie wieku.
2:04:52:Dlaczego właśnie oni?|Czy to żołnierze?
2:04:55:Bojownicy?
2:04:57:Dlaczego musieli poddać swe życie?
2:05:03:Powiem wam dlaczego.
2:05:06:Bo to nie jest wojna|tylko żołnierzy w mundurach.
2:05:11:To wojna wszystkich ludzi.
2:05:15:Musi się toczyć nie tylko|na polach bitwy,
2:05:18:ale także w miastach i wioskach.
2:05:22:W fabrykach i na farmach.
2:05:25:W domach i w sercach|wszystkich ludzi...
2:05:28:którzy kochają wolność.
2:05:33:Pochowaliśmy naszych przyjaciół,
2:05:37:ale nie zapomnimy o nich.
2:05:38:Wprost przeciwnie.|Będą dla nas natchnieniem...
2:05:43:do walki o wyzwolenie się...
2:05:46:z tyrani i terroru.
2:05:51:To wojna ludu.
2:05:54:Nasza wojna.
2:05:56:Wszyscy jesteśmy bojownikami.
2:05:59:Więc walczmy.
2:06:03:Niech Bóg broni prawych.
2:06:23:{Y:i}Naprzód,|chrześcijańscy żołnierze
2:06:27:{Y:i}Maszerujcie, niosąc|krzyż Jezusa
2:06:32:{Y:i}Chrystus poprowadzi nas|do walki z wrogiem
2:07:23:{Y:i}Wersja polska:|START International Polska
2:07:27:{Y:i}Tekst:|Joanna Serafińska
2:07:31:{Y:i}Fragment Psalmu 91-ego|wg Biblii Tysiąclecia.
2:07:36:{Y:i}Spisał:|Kozi
2:08:03:{Y:b}AMERYKA POTRZEBUJE|WASZYCH PIENIĘDZY.
2:08:06:{Y:b}CODZIENNIE KUPUJCIE|OBLIGACJE I ZNACZKI.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Money, Banking and the Federal Reserve (napisy PL)
The Racket 1928 DVDRip XviD NAPISY PL
Schronienie The Refuge (2009) LiMiTED DVDRip XviD NODLABS napisy PL
Dolans Cadillac 2009 horr Napisy PL RMVB
Resident Evil Degeneration 2008 napisy PL
Śniadanie ze Scotem Breakfast With Scotem (2007) Napisy Pl
THOR 3D (SBS) 2011 ENG (Napisy PL) BluRay 1080p Side by Side Napisy THOR 3D (SBS) 2011 ENG (Napisy
Nienarodzony [napisy pl]
Kocham cię od tak dawna I ve Loved You So Long (2008) Napisy Pl
Toxic Avenger 2 DVDRip Napisy PL (1989) (2)
The Walking Dead S04E03 Napisy PL
EDUKATORZY CD2 napisy PL 2000
Baby Love Comme les autres (2008) Napisy Pl
Mandragora [1997] [napisy pl]
Damage (2010) DVDRip 672x352 350MB ShAaNiG Napisy PL
My Sassy Girl Yeob XviD AC3 NAPISY PL
Ruchomy zamek Hauru (napisy pl)
Resident Evil Retribution napisy PL 2012

więcej podobnych podstron