Obywatel akcjonariusz. Grad prywatyzacja jak forma lokaty kapitału, akcjonariat obywatelski


Obywatel akcjonariusz. Grad: prywatyzacja jak forma lokaty kapitału

Chcemy, żeby jak najwięcej osób w Polsce mogło skorzystać z prywatyzacji, chcemy, by powstał "akcjonariat obywatelski". Dlatego zapadła decyzja - kolejne oferty publiczne spółek skarbu państwa, z Tauronem i Giełdą Papierów Wartościowych na czele, będą przeprowadzone podobnie jak oferta PZU - mówi minister skarbu Aleksander Grad.

Konrad Niklewicz, Tomasz Prusek: Trwają zapisy na akcje PZU. Czy Kowalski będzie mógł liczyć na podobne jak tu gwarancje i zachęty do kupna akcji przy sprzedaży akcji energetycznego Tauronu lub warszawskiej giełdy?

Aleksander Grad, minister skarbu: Zdecydowanie tak. Przeanalizowaliśmy dotychczasowe debiuty giełdowe i oferty akcji dla inwestorów indywidualnych. I wnioski są oczywiste - trzeba odejść od wcześniejszego modelu, który w efekcie był powodem rozczarowania u inwestorów.

Podjęliśmy decyzję, że przy wszystkich dużych transakcjach giełdowych, zaczynając od Tauronu i GPW, i być może jeszcze kolejnych, zastosujemy model, który testujemy przy okazji oferty publicznej PZU. Czyli z góry powiemy, jakie będą przydziały akcji, wykluczymy możliwość stosowania lewarów kredytowych [umożliwiają zapisywanie się na ogromną liczbę akcji za pożyczone od banku pieniądze], a przedziały cenowe akcji będą na tyle atrakcyjne, żeby inwestorzy indywidualni chcieli brać w tych prywatyzacjach udział. Będziemy też myśleć o dodatkowych ułatwieniach dla pracowników prywatyzowanych spółek, którzy nie są uprawnieni do akcji z puli "pracowniczej", o czymś na wzór "programu lojalnościowego" (tak zrobiliśmy w przypadku PZU). Będziemy też stosować tzw. opcję stabilizacyjną, czyli mechanizm z powodzeniem przetestowany przy okazji wejścia Enei na giełdę. [Polega on na tym, że przez określony czas od debiutu sama spółka lub inna wskazana instytucja zagwarantuje za pomocą skupu akcji, że kurs akcji nie spadnie poniżej ceny emisji]. Cel jest jeden - stworzenie komfortu inwestorom indywidualnym. Chcemy doprowadzić do powstania w Polsce "akcjonariatu obywatelskiego", czyli świadomego i powszechnego udziału społeczeństwa w życiu gospodarczym i w prywatyzacji. Teraz, przy okazji debiutu PZU, chcemy tworzyć "akcjonariat obywatelski". To przełomowe rozwiązanie dla inwestorów indywidualnych.

Oczywiście każda spółka jest inna i będziemy musieli umiejętnie dobierać pakiety akcji sprzedawane inwestorom indywidualnym i inwestorom finansowym, tak żebyśmy nie popadli w skrajność i nie zniechęcili inwestorów finansowych. Bo pamiętajmy o tym, że inwestorzy finansowi - zwłaszcza otwarte fundusze emerytalne - w końcowym rozrachunku też działają na rzecz inwestorów indywidualnych.

Ale jak zagwarantować masowy udział inwestorów indywidualnych w ofercie np. Tauronu? Do tej pory mówiło się, że rząd ma zaoferować stosunkowo mały pakiet akcji, np. 10-procentowy, gdyż koalicyjny PSL nie chce oddać kontroli nad Tauronem. Wówczas akcji nie starczy dla wielu...

- Ależ oferta może być znacznie większa! Konsensus zawarty na Radzie Ministrów przewiduje, że skarb państwa może zmniejszyć swój udział w kapitale Tauronu nawet poniżej 50 proc. pod warunkiem zachowania faktycznej kontroli nad spółką. Na bieżąco będziemy oceniali, jaka wielkość pakietu będzie dla inwestorów najlepsza.

Wychodzi na to, że nie będzie pan przyjacielem bankierów, bo do tej pory te wielkie oferty były dla nich żyłą złota. Zarabiały krocie na kredytach pozwalających zapisać się na wielkie pakiety akcji. A teraz to się skończy, gdyż będą limity zakupu.

- Ale przecież banki mają możliwość zarabiania w innych miejscach. I zarabiają. Banki powinny myśleć o budowaniu dobrych relacji z klientami, a w przypadku kredytów na "lewarowanie" klient był często bardzo niezadowolony, ponieważ brał milionowy kredyt, ale po redukcji kupował akcje za 10 tys. zł. Wszelkie zyski zjadał koszt obsługi wielkiego kredytu. Klient zaczynał się zastanawiać, czy aby na pewno bank mu wszystko powiedział i przestrzegł go przed ryzykiem. W interesie banków jest unormowanie tej sytuacji, trzymanie "lewarów" pod kontrolą. A naszym wspólnym sukcesem - skarbu państwa i mediów - jest to, że dziś nie widzimy reklam banków oferujących kredyty pod zakup akcji.

Bo wyraźnie powiedzieliście, że inwestor indywidualny ma zagwarantowane do 30 akcji.

- Otóż to.

W przypadku PZU dla inwestorów indywidualnych przeznaczono maksymalnie 30 proc. całej oferty publicznej. Czy takiej proporcji będziecie się trzymać w przyszłości?

- Nie, jednej matrycy nie będzie, każda spółka będzie traktowana indywidualnie. Jeszcze raz podkreślę - chcemy stworzyć takie rozwiązania, by jak najwięcej inwestorów indywidualnych miało możliwość kupna akcji. To jest dla nas najważniejsze.

Nie boicie się, że padniecie ofiarą własnego sukcesu? Jeśli inwestorzy indywidualni zarobią na PZU, to znacznie więcej osób będzie się chciało zapisać na akcje Tauronu. Pojawi się oczekiwanie, że w ręce inwestorów indywidualnych trafi duży pakiet akcji. Czy będziecie w stanie te rozbudzone oczekiwania zaspokoić?

- Trzeba zachować zdrowy rozsądek. Nam zależy także na tym, żeby przy okazji ofert publicznych spłynął do nas kapitał od inwestorów zagranicznych, funduszy inwestycyjnych, których wcześniej nigdy w Polsce nie było. Będziemy musieli ważyć interes indywidualnych inwestorów, skarbu państwa, samej spółki, a także innych inwestorów. Oczywiście liczymy się z taką sytuacją, w której inwestorzy indywidualni nie będą do końca usatysfakcjonowani z liczby akcji, jaką będziemy gotowi im zaoferować.

A co z ryzykiem wypchnięcia z rynku inwestorów strategicznych? Jeśli najwięcej uwagi będziecie poświęcać inwestorom indywidualnym i instytucjonalnym, dla branżowych może zabraknąć miejsca. A oni przecież wnoszą nie tylko gotówkę, ale także know-how i łatwiejszy dostęp do dostawców kluczowej technologii.

- Nie zamykamy się na inwestorów branżowych. My mamy dla nich poważną ofertę - chcemy im sprzedać kontrolny pakiet udziałów w koncernach Enea i Energa. To z inwestorami branżowymi negocjujemy sprzedaż naszych udziałów w spółce PAK.

Problem w tym, że w ostatnich dwóch latach można było odnieść wrażenie, że inwestorzy branżowi zachowywali się bardzo pasywnie.

Pomysł "akcjonariatu obywatelskiego" nie jest nowy. Pięć, sześć lat temu ówczesny minister skarbu Jacek Socha tłumaczył, że prywatyzowanie spółek poprzez warszawską giełdę to polska racja stanu. Dlaczego zdecydowaliście się odkurzyć tę koncepcję? Chcecie w ten sposób zdjąć odium ciążące na prywatyzacji?

- Jeśli ktoś prześledzi robione od wielu lat badania, to szybko się zorientuje, że dziś Polacy zdecydowanie opowiadają się za własnością prywatną. A to, co było dla nich barierą, to procedury prywatyzacyjne. Polacy widzą, że własność prywatna jest znacznie lepsza, że prywatne spółki są bardziej efektywne. Ale kiedy zaczynamy mówić o tym, jak przeprowadzone były konkretne transakcje prywatyzacyjne, to pojawiają się bardzo negatywne opinie. Jeśli pokażemy, jak wygląda proces prywatyzacji, jakie są jej zasady i jakie korzyści z niej można odnieść, to ta opina może się zmienić. Dotyczy to całego społeczeństwa, zarówno młodzieży, jak i dorosłych. Dlatego właśnie realizujemy program edukacyjny "Własność to odpowiedzialność", dzięki któremu docieramy do studentów, seniorów, społeczności lokalnych i innych środowisk. Na początku kwietnia uruchomiony został nowy portal www.prywatyzacjadlaludzi.pl..

Jeśli chodzi o inwestowanie, nie chcemy, żeby na giełdzie byli tylko "starzy gracze", osoby inwestujące od lat. Jesteśmy przekonani, że inwestycje w prywatyzowane spółki mogą być traktowane jako ciekawa forma lokaty kapitału. Bez większego ryzyka, bez hazardu. Owszem, to jest w pewnym sensie odkurzenie tego, o czym mówił Jacek Socha. Dla mnie ważne jest to, że teraz na akcje PZU zapisują się osoby starsze, inwestujące w ten sposób oszczędności. To coś znaczy.

Nie zamierzamy wracać do pomysłów prywatyzacyjnych z lat 90., gdy akcje rozdawano za darmo. To wszędzie skończyło się tragicznie. I w przypadku czeskiej "kuponovki", i naszego Programu Powszechnej Prywatyzacji. Naszym zdaniem dziś oczekiwanie jest takie, by w proces prywatyzacji wchodzić na zasadach rynkowych.

Czyli chodzi także o to, żeby zwiększyć społeczne poparcie dla prywatyzacji jako takiej? W myśl zasady, że nic Polaków nie przekona bardziej niż zyski z akcji prywatyzowanych spółek?

- Przykład pierwszy z brzegu: akcje pracownicze. Tysiące Polaków otrzymało akcje spółek, w których byli zatrudnieni. Ale dopóki spółka nie była publiczna, te akcje miały jedynie wartość papieru, na którym było wydrukowane potwierdzenie ich posiadania... Dopiero teraz, gdy odblokowaliśmy prywatyzację, ludzie zobaczyli, że mają wybór. Mogą swoje akcje pracownicze sprzedać, mogą zachować.

PZU jest testem naszej koncepcji. Chcemy, żeby w miejsce Eureko pojawili się akcjonariusze - obywatele. Przywracamy tę spółkę Polakom.

Jak propozycja "akcjonariatu obywatelskiego" ma się do "prywatyzacji pracowniczej", pomysłu od dawna forsowanego przez wicepremiera ministra gospodarki Waldemara Pawlaka?

- Jedno wpisuje się w drugie. Ja chcę pilnować tylko jednego - żeby nabywanie udziałów w prywatyzowanych spółkach odbywało się na rynkowych zasadach. Nie można iść na skróty, bo pojawią się zaraz zarzuty o stosowanie jakichś niejasnych preferencji dla określonej grupy nabywców - to wszystko skończy się katastrofą. My chcemy ofert od spółek pracowniczych, ale ofert rynkowych. Nie można się zgodzić np. na to, żeby spółki pracownicze otrzymały prawo do pierwokupu prywatyzowanej spółki. Bo to by było nierynkowe.

...i prawdopodobnie sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. A wracając do samej koncepcji akcjonariatu - czy macie jakieś założenia, jaki powinien być efekt docelowy? Ilu Polaków powinno stać się aktywnymi inwestorami giełdowymi?

- Nie. Tak jak w przypadku PZU kładziemy ofertę na stole - kto chce, niech korzysta. Spółka jest bardzo dobra, a my gwarantujemy, że inwestorzy nie będą musieli ponosić niepotrzebnych kosztów. Jak z tego skorzysta 100, 200 albo 250 tys. osób - to świetnie. Nie pokuszę się o wyznaczenie konkretnej, docelowej liczby inwestorów indywidualnych. Chodzi o przekonanie społeczeństwa, że prywatyzacja jest dla ludzi.

Źródło: Gazeta Wyborcza



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dorota Wańczycka Fundusze inwestycyjne jako alternatywna forma lokaty kapitału
Stres w życiu zawodowym lub prywatnym i jak sobie z nim radzimy, Technikum BHP, Nauka
Jak samemu wyliczyć kapitał początkowy, Joanna Łukaszyk
Stres w życiu zawodowym lub prywatnym i jak sobie z nim radzim1, Technikum BHP, Nauka
20030918163307, Giełda papierów wartościowych (giełda pieniężna), jest instytucjonalną formą rynku k
Analiza FOR 19 2013 Prywatyzacjaczyli jak ograniczaja nepotyzm
Partnerstwo publiczno prywatne Nowoczesna forma realizacji inwestycji
Cz 1 Jak się buduje kapitał
Jak spółka może podwyższyć kapitał, akcjonariat obywatelski
Oferta publiczna. Jak zapisać się na akcje, akcjonariat obywatelski
Prywatyzacja Tauronu zakończona - ogłasza Ministerstwo Skarbu, akcjonariat obywatelski
NEURO pytania z forum jak leci, Prywatne, ANATOMIA, Głowa i Szyja
Strategie inwestowania na giełdzie, akcjonariat obywatelski
Marks, który schodzi jak ciepłe bułeczki Głośny 'Kapitał w XXI wieku' już po polsku

więcej podobnych podstron